Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Czy warto wybaczyć?

Związek
|
29.06.2023

Niemal wszystkie relacje międzyludzkie obarczone są ryzykiem zranienia – w sposób bardziej lub mniej intencjonalny. Czasem ktoś nadużyje naszego zaufania, okaże się nielojalny, okłamie nas, zdradzi, czasem sprawi innego rodzaju przykrość, na przykład upokarzając w obecności innych osób lub krzywdząc słowami. Bywa, że są to drobne sprawy, które szybko puszczamy w niepamięć, ale przecież dotykają nas też zranienia naprawdę dużego kalibru. Tu do głosu dochodzi wcale niełatwy temat wybaczania – czy warto, a jeśli tak, to w jakich sytuacjach, komu i na jakich zasadach, czy w ogóle potrafimy to zrobić? Zastanówmy się, co w wybaczaniu sprawia nam największą trudność.

Tagi: psychologia

jak wybaczyć i po co
Na czym polega wybaczanie i jak wybaczać?

Zgodnie z definicją wybaczanie to darowanie komuś winy (źródło: Słownik PWN), a w szerszym ujęciu zaprzestanie odczuwania złości lub niechęci spowodowanej negatywnym zachowaniem drugiej osoby lub zredukowanie negatywnych myśli, emocji opartych na doświadczonym urazie ze strony drugiej osoby (źródło: Wikipedia).

W kontekście wybaczania najczęściej na myśl przychodzą nam sytuacje związane z „tu i teraz”, a przecież nierzadko ciągną się za nami wciąż dręczące, niepozamykane urazy z odległej przeszłości, na przykład z trudnego dzieciństwa. Bywa, że musimy zmierzyć się z traumami, które towarzyszą nam przez całą dorosłość. Te zwykle sprawiają największą trudność, również dlatego, że zdarzyły się w takim okresie życia, kiedy czuliśmy się zupełnie bezbronni.

To, czego doświadczamy w dorosłości, co prawda potrafi być nie mniej trudne w przeżywaniu, ale dojrzałość zwykle pomaga w zrozumieniu, co się stało, tym samym radzimy sobie z tym znacznie lepiej, bo po prostu bardziej świadomie. Oczywiście w każdym przypadku to do nas należy decyzja, czy wybaczymy stronie, która przekraczając określoną granicę wywołała w nas jakiś rodzaj krzywdy bądź zawodu, jednak istnieje szereg czynników determinujących skłonność do dokonania tego aktu.

Jak to naprawdę jest z tym wybaczaniem?

„Najpiękniejszy dar to przebaczenie. Tam, gdzie nie chce się przebaczyć, od razu powstaje mur. Od muru zaś zaczyna się więzienie” – Phil Bosmans, flamandzki pisarz oraz duchowny katolicki

Z zasady mamy trzy możliwości reakcji w stosunku do osoby, której zachowanie wywołuje konieczność zdecydowania „co dalej?” Możemy zerwać z nią kontakt, uznając, że relacji nie da się już naprawić, możemy kontaktu nie zrywać – istnieje wówczas możliwość, że czując gdzieś z tyłu głowy, że coś się zmieniło, staniemy się zdystansowani i po prostu ostrożni, ale możemy też wybaczyć, oczywiście zakładając, że w danej sytuacji jesteśmy do tego przekonani, czyli mamy ku temu wystarczające przesłanki, i jesteśmy do tego zdolni. 

Często tkwi w nas przekonanie, że wybaczenie jest czymś, czego dokonujemy dla kogoś, ale warto zdać sobie sprawę, że wybaczamy przede wszystkim dla siebie. Czyli nie dla drugiej osoby, dla związku, relacji ani z powinności, ale po to, żeby sobie samemu odjąć cierpienia. Owszem, akt wybaczenia może komuś innemu pomóc zdjąć z siebie ciężar winy i wyrzutów sumienia, jeśli się pojawiają, jednak jego brak dla nas samych stanowi źródło udręki, która nie pozwala na pozamykanie pewnych ciążących spraw i pójście dalej, już bez tego balastu.

W licznych badaniach udowodniono zresztą, że umiejętność wybaczania pozytywnie wpływa na zdrowie fizyczne, poprawiając skurczowe i rozkurczowe ciśnienie krwi oraz średnie ciśnienie tętnicze, jak też emocjonalne, redukując cierpienie psychiczne i poprawiając ogólną satysfakcję z życia. 

Ważna uwaga: wybaczenie nie może być iluzoryczne, pozorne, bo byłoby samooszukiwaniem się i oszukiwaniem drugiej strony. Chodzi o to, że jeśli gdzieś po drodze dla świętego spokoju machniemy na sprawę ręką, twierdząc, że nie ma sensu więcej wracać do tematu, to może okazać się, że proces wcale nie został zakończony, a stosunek do osoby, która nas zraniła, bynajmniej nie uległ zmianie.  

Warunki i trudności w wybaczaniu

Dawno dowiedziono, co zresztą nie powinno nikogo dziwić, że większą skłonność do wybaczania przejawiamy w stosunku do osoby, której przeprosiny, skruchę czy poczucie winy odbieramy jako szczere. Jeśli mamy jakieś wątpliwości, przychodzi to już znacznie trudniej. Człowiek boi się wybaczyć komuś, kto w jego odczuciu na to nie zasługuje, choćby z uwagi na obojętną wobec zdarzenia postawę. Boi się wykazać naiwnością. Równocześnie nie chcemy narażać się na manipulację z zewnątrz, a takie odczucie będzie nam towarzyszyć, dopóki nie nabędziemy pewności, że wszystkie przesłanki mówią, że jesteśmy do swojej decyzji wewnętrznie przekonani.

Z zasady łatwiej wybaczamy bliskim osobom, ponieważ relacja z nimi stanowi dla nas większą wartość.

Jeśli weźmiemy pod lupę bliskie relacje, wybaczanie niewątpliwie stanowi jeden z kluczowych czynników wpływających na stabilność funkcjonowania związku, ma też duży wpływ na utrzymanie u obojga partnerów wysokiej satysfakcji z tego, co wspólnie tworzą. Bez niego chowamy w sobie urazy, oddalając się od siebie. Z zasady łatwiej wybaczamy bliskim osobom, ponieważ relacja z nimi stanowi dla nas większą wartość. Co za tym idzie, strata byłaby większa. To dlatego w pewien sposób – bardziej lub mniej świadomie - kalkulujemy, czy brak danej osoby w naszym życiu nie będzie przypadkiem stanowić zbyt dużego emocjonalnego obciążenia.

Istnieje przy tym dosyć ścisła korelacja pomiędzy skłonnością do wybaczania a poziomem zaangażowania w relację, zwłaszcza romantyczną. Ludzie są bardziej skłonni do wybaczania, kiedy odczuwają wysoki poziom bliskości i zaangażowania, są zadowoleni z osiągniętej jakości. Kiedy jednak poczucie satysfakcji spada, skłonność do wybaczania win również. W tym drugim przypadku można przypuszczać, że dodatkowo wynika to z wcześniejszych, negatywnych doświadczeń, które stopniowo nakładają się na siebie, na pewnym etapie nie pozwalając już na osiągnięcie przekonania, że to co się zdarzyło, nie ma większego znaczenia. Innymi słowy, im bardziej komuś zależy na relacji, tym ma zwykle większą motywację do wybaczania, jednak dzieje się tak tylko do pewnego momentu, za którym jego granica zostaje przekroczona.

Wybaczenie nie jest równoznaczne z zapomnieniem o krzywdzącym zdarzeniu.

Tu istnieje jednak niebezpieczna pułapka, o której nie można nie wspomnieć, choć trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że są to sytuacje patologiczne. O ile umiejętność wybaczania z reguły ocenia się jako cechę pozytywną, o tyle w odniesieniu do związków toksycznych, przemocowych może nakręcać spiralę agresji. Druga osoba uzyskując przebaczenie czuje coraz większe przyzwolenie na swoje niedopuszczalne zachowania, a ofiara tak bardzo traci umiejętność racjonalnej oceny sytuacji, będąc emocjonalnie uwikłaną w chorą zależność, że zupełnie przestaje zauważać, że do wybaczania wielokrotnie powtarzających się zachowań nie ma żadnych przesłanek. Nie widzi również, że od pewnego momentu nie ma to nawet nic wspólnego ze szlachetnością, a przede wszystkim, że samej sobie wyrządza w ten sposób ogromną krzywdę.   

Zgodnie z modelem określanym jako „negative-state relief” ludzie, aby zdjąć z siebie ciężar, dążą do zmiany swoich negatywnych emocji na pozytywne, zasada ta bezpośrednio dotyczy także wybaczania, które jest jednym z czynników regulujących nastrój. To dlatego odczuwanie negatywnych emocji, związanych z niewłaściwym i w naszym odczuciu krzywdzącym zachowaniem partnera lub innej osoby, może sprzyjać wybaczaniu, bowiem aby poprawić swój aktualny, obciążający nastrój, jesteśmy bardziej skłonni rozważyć wybaczenie przewinienia.

Na proces wybaczania wpływa także kontrola poznawcza, czyli poczucie własnego wpływu na rzeczywistość, wynikające ze znajomości i rozumienia przyczyn tego, co się w naszym życiu wydarza, jak również ze świadomego sterowania przebiegiem tych zdarzeń. W węższym znaczeniu jest umiejętnością radzenia sobie z zagrożeniem na poziomie emocjonalnym. Osoby o niskim poziomie kontroli poznawczej mają trudności w wybaczaniu poważnych przewinień partnerów (np. zdrady), a równocześnie relatywnie łatwo przychodzi im ten proces w odniesieniu do niewielkich występków.  Co więcej, zdolność do wybaczania nie wzrasta wraz z upływem czasu, jak to ma miejsce u osób z wysokim poziomem kontroli poznawczej.

Istotną rolę w wybaczaniu dużych przewinień odgrywa też zjawisko ruminacji, za którym kryją się uporczywe i powracające myśli koncentrujące się na przeżywaniu negatywnego zdarzenia. Są one natrętne, a przy tym nasuwają się zupełnie automatycznie. Stanowią przeszkodę w procesie wybaczania, bo nie pozwalają zapomnieć o trudnych w przeżywaniu doświadczeniach, regularnie przywołując je w pamięci. 

Jeśli nie potrafimy pogodzić się ze świadomością zaistnienia czegoś, co nas dotknęło, to samych siebie dręczymy, czując urazę i uporczywie zadając sobie pytanie: jak on mógł mi zrobić coś takiego?

Czasem nie wybaczamy, bo czekamy na przeprosiny i uznanie naszej krzywdy. Zdarza się jednak, że rachunek sumienia u drugiej osoby nie dokonuje się, nie wykazuje skruchy ani chęci do zmiany swojej postawy. Może się nawet okazać, że to po prostu przekracza jej zdolności poznawcze. Tu wydaje się niemal oczywiste, że taka osoba w naszym odczuciu nie będzie zasługiwać na kolejną szansę. 

Wybaczyć nie znaczy zapomnieć

Pamiętajmy, że wybaczenie nie jest równoznaczne z zapomnieniem o krzywdzącym zdarzeniu. Nie ma też nic wspólnego z wyrażeniem zgody na dane zachowanie ani przyzwoleniem na określone traktowanie. Ono oznacza wyłącznie akceptację faktu, że coś się w naszym życiu wydarzyło. Jeśli bowiem, zresztą z bardzo różnych, osobistych powodów, nie potrafimy pogodzić się ze świadomością zaistnienia czegoś, co nas dotknęło, to samych siebie dręczymy, czując urazę i uporczywie zadając sobie pytanie: jak on mógł mi zrobić coś takiego, jak ona mogła mnie w taki sposób potraktować?

W efekcie wracamy do tego myślami i szarpiąc się z własnymi emocjami bezustannie rozpamiętujemy zaistniałą sytuację, nie aprobując świadomości, że ktoś nas w tak przykry sposób potraktował. Jest to źródłem naszego własnego cierpienia i dokonuje w psychice ogromnych spustoszeń. Tkwimy w krzywdzie, często w nadziei, że ktoś ją uzna i ostatecznie w pełni świadomie przeprosi, trzeba jednak liczyć się z taką możliwością, że to nigdy nie będzie mieć miejsca.  

Dopiero zaakceptowanie faktu, że jakaś sytuacja się wydarzyła, przynosi wybaczenie i związaną z nim ulgę. Trzeba mieć jednak odwagę, by z zaistniałą sytuacją skonfrontować się i przyjąć fakty, które są na tyle niewygodne, że bywają przez nas wypierane. To oczywiście nadal nie zwalania drugiej strony z odpowiedzialności za to, co zrobiła, bo pewne czyny w sposób bezwzględny podlegają ocenie moralnej jako te, które nigdy nie powinny się wydarzyć. Wybaczenie pozwala za to uwolnić się od przeszłości i zająć teraźniejszością. Jednym słowem, nie oznacza zapomnienia, ale pamięć o zdarzeniu nie jest już obciążająca. Wybaczyć to znaczy po prostu odpuścić.

Wybaczenie jednak nie zawsze jest możliwe, bo przecież nie jesteśmy w stanie zmusić się do czegoś, czego pomimo starań nie potrafimy zaakceptować. Zdarza się niestety, że ciężar tego, czego doświadczyliśmy, po prostu nas przerasta. Być może nawet czujemy, że coś nam ciąży i chcielibyśmy pozbyć się tego balastu, a jednak nie potrafimy uporać się z tak trudnymi w przeżywaniu emocjami. W takiej sytuacji mamy dwa wyjścia: albo ostatecznie się z tym pogodzić i żyć w poczuciu krzywdy, albo – co warto zrobić – skorzystać z pomocy psychoterapeuty, wspólnie dochodząc do przyczyn przyjętej postawy i po ich przepracowaniu uwolnić się od ograniczeń.  

Aby wybaczenie było możliwe, bardzo ważna jest postawa drugiej strony – musimy widzieć, że osoba, która nas zawiodła, szczerze żałuje tego, co się wydarzyło.

Często na przykład zupełnie sobie nie uświadamiamy, że wybaczając osobie, która nas zawiodła, mamy poczucie, jakbyśmy dawali jej wewnętrzne przyzwolenie na powtórzenie się podobnej sytuacji w przyszłości. Wtedy pojawia się lęk i blokada przed dokonaniem tego aktu. Można jednak spojrzeć na to zupełnie inaczej: wybaczenia możesz dokonać po cichu, co znaczy, że możesz to zrobić nie informując o tym osoby, która zawiodła twoje zaufanie. Po prostu zrób to dla siebie, by temat cię nie dręczył. Uwierz, że naprawdę nie jest istotne, a na pewno nie najważniejsze, aby wiadome słowa zostały głośno wypowiedziane.  

Warto przy tym wspomnieć, że będąc w bliskiej relacji i doświadczając ze strony partnera bądź partnerki czegoś naprawdę krzywdzącego, można drugiej stronie wybaczyć i podjąć decyzję o rozstaniu, ale można też nie wybaczyć i zdecydować się na kontynuację związku. Jest to kwestią świadomie podejmowanych decyzji. Czasem po prostu wybieramy mniejsze zło, kierując się chłodną kalkulacją. Czy to jest dobre? Niekoniecznie, ale to już każdy sam musi rozstrzygnąć we własnym sumieniu.

Aby wybaczenie było możliwe, bardzo ważna jest postawa drugiej strony – musimy widzieć, że osoba, która nas zawiodła, szczerze żałuje tego, co się wydarzyło i stara się w jakiś sposób naprawić wyrządzone krzywdy. Zwykle podświadomie boimy się wybaczyć komuś, kto w naszym odczuciu na to nie zasługuje, dlatego tak bacznie obserwujemy swoje własne emocje i jego postawę oraz zachowanie. Potrzebujemy bowiem nabrać wewnętrznego przekonania, że wybaczenie ma dla tej osoby wymierną wartość – zostanie docenione, a przede wszystkim potraktowane jak coś, co wcale nie musiało się zdarzyć.

Jeśli przeprosiny, to tylko skuteczne

No cóż, mimo wszystko nawet szczere przeprosiny nie zawsze determinują wybaczenie. Zauważmy, że czasem ktoś przeprosi za swoje słowa lub czyn, a jednak wciąż mamy niedosyt i gdzieś z tyłu głowy pojawia się odczucie, że sprawa wcale nie została do końca załatwiona. Relacja została naruszona, a przeprosiny z jakiegoś powodu nie okazały się skuteczne. Najczęściej do pojednania nie dochodzi, bo choć nie zawsze potrafisz to nazwać, to jednak zabrakło ci czegoś ważnego. Kiedy głębiej się nad tym zastanowisz, przypuszczalnie uznasz, że potrzebujesz, aby ktoś wprost przyznał, że żałuje tego co zrobił, szczerze przeprosił i na koniec jeszcze otwarcie poprosił o wybaczenie.

W praktyce okazuje się jednak, że nawet jeśli te trzy czynniki zostaną spełnione, to nadal nie zawsze są wystarczające. Dlaczego? Bo są takie sytuacje, zwłaszcza wyjątkowo dla nas trudne, kiedy potrzebne są dodatkowe komponenty przekonujących przeprosin. Dopiero wtedy jesteśmy gotowi do pełnego wybaczenia. Zwraca na to uwagę amerykański psycholog dr Winch, opierając się na wynikach przeprowadzonych badań. Jego zdaniem skuteczne przeprosiny powinny składać się nie z trzech, ale z co najmniej sześciu elementów, z których każdy jest ważny i każdy w takich okolicznościach powinien się pojawić:

  1. wyznanie żalu,
  2. przeproszenie,
  3. prośba o wybaczenie,
  4. przyznanie wartości drugiej osobie,
  5. zadośćuczynienie,
  6. otwarte przyznanie, że się zawiodło.

Pierwszy to, jak wcześniej zostało wspomniane, wyznanie żalu, czyli pokazanie drugiej osobie, że naprawdę żałuje się tego, co się wydarzyło. Strona, która zraniła, musi głośno wyrazić, że ma świadomość, że postąpiła źle, zauważa swój błąd i jest jej szczerze przykro z powodu sprawionego zawodu.  

Drugim krokiem jest otwarcie wypowiedziane słowo „przepraszam”. Chodzi o to, że bez względu na całą resztę, to słowo musi paść i musi zostać wyartykułowane wprost do osoby, która została źle potraktowana. Nie ma tu mowy o jakichkolwiek zastępczych sygnałach, jak zawoalowany przekaz w postaci wysłanego zdjęcia, sentencji czy emotikony, nie wystarczą też żadne półsłówka. „Przepraszam” to jest jedyne właściwe słowo pokazujące, że bierze się odpowiedzialność za swoje czyny i potrafi się ponieść ich konsekwencje.

Trzecią składową jest prośba o wybaczenie. Ona musi wybrzmieć, żeby druga strona poczuła, że przepraszającemu istotnie na tym zależy. Czy tak będzie, jest to już od niego niezależne, bo akt wybaczenia zależy wyłącznie od osoby przepraszanej, ale sam fakt wyrażenia takiej prośby może znacząco na tym zaważyć.  

Czwartym warunkiem, w swojej istocie bardziej skomplikowanym, jest coś, co określono mianem przyznania wartości drugiej osobie. To nie jest łatwy element i niektórzy z nas, zwłaszcza charakteryzujący się niską empatią i brakiem znajomości rządzących ludzką psychiką procesów emocjonalnych, mogą mieć z tym spory problem. Chodzi o to, by dogłębnie zrozumieć, co się stało, ale nie z własnego punktu widzenia, ale z punktu widzenia osoby, która została zraniona.

Na tym etapie konieczne jest wysłuchanie wszystkiego, co ma do powiedzenia. Skrzywdzony musi opowiedzieć swoją „historię”, a przepraszający musi jej wysłuchać – by uświadomić sobie, jakie uczucia w drugiej osobie wywołało jego zachowanie. To jest właśnie ten moment, kiedy można wyrzucić z siebie całą krzywdę i emocje, nadając zdarzeniu odpowiednią dla siebie rangę. Z jednej strony działa to jak oczyszczenie przy współudziale przepraszającego, z drugiej pozwala ukazać i ocenić rzeczywistą skalę przewinienia. Kiedy to wszystko wybrzmi, przychodzi czas na wyrażenie przez przepraszającego zrozumienia dla tych głośno wyrażonych uczuć. Co więcej, konieczne jest pokazanie, że poziom tego zrozumienia jest głęboki i szczery.

Piąty komponent stanowi zaoferowanie zadośćuczynienia. Dla osoby przepraszanej jest to ważne, bo pozwala ocenić, jak bardzo ktoś chce ratować, utrzymać i chronić relację oraz ile jest w stanie z siebie dać, by doprowadzić do sytuacji sprzed zdarzenia, za które przeprasza. Jednym słowem, pokazuje jak ważna jest dla niego ta relacja. Tu już do głosu dochodzą czyny, bo trzeba zobowiązać się do czegoś konkretnego, a potem to zobowiązanie w pełni zrealizować.  

Dalej znajduje się ostatni, szósty element – jest to otwarte przyznanie, że przepraszający ma świadomość, że zawiódł. Okazuje się, że choć wydają się proste, to wielu osobom te słowa nie chcą przechodzić przez gardło. Są jednak konieczne, by można było mówić o skutecznych przeprosinach, które są przecież wstępem do wybaczenia.

Można jeszcze dodać obietnicę, że ktoś po raz drugi nie zachowa się tak, jak w sytuacji, za którą przeprasza. Warto przy tym pamiętać, że słowa muszą mieć pokrycie w rzeczywistości, bo ich wartość dewaluuje się. Drugie przeprosiny, a tym bardziej kolejne, nie będą już miały żadnej wartości.

Wybaczyć możesz, ale nie musisz

Wybaczenie jest procesem, ale też aktem z wyboru. To, czy ostatecznie się dokona, zależy wyłącznie od ciebie. Druga strona może przeprosić i zrobić wszystko, by przywrócić relację do stanu sprzed zdarzenia, ale na sam fakt wybaczenia nie ma już żadnego wpływu. Wybaczyć możesz, ale nie musisz i w razie potrzeby daj sobie do tego prawo, tym bardziej jeśli ktoś będzie usiłował wywierać na ciebie presję, zarzucając ci na przykład, że w ten sposób pokazujesz, że nie jesteś do tego wystarczająco dojrzały lub zdolny. Warto sobie uświadomić, że tego procesu nie jesteśmy w stanie ani przyspieszyć, ani pewnego dnia po prostu obudzić się i stwierdzić: „wybaczam”. Nie da się przecież wmówić sobie, że coś nie ma znaczenia, jeśli czujemy inaczej. 

Wybaczenie nie jest twoją powinnością, a jedynie dobrą wolą.

Jeśli tak uznasz, zawsze możesz przyjąć, że nie dasz rady, nawet jeśli na poziomie emocjonalnym sprawa wcale nie zostaje zamknięta, ale możesz też wykonać pewną pracę, dogłębniej analizując zaistniałą sytuację. Być może łatwiej ci będzie ze świadomością, że ludzie po prostu krzywdzą, ale jest to ich słabość, nie siła. Krzywdzą, bo sami niegdyś zostali skrzywdzeni. Osoba zdrowa, która w przeszłości głównie doświadczała miłości i troski, tego nie robi. W tym miejscu warto wyraźnie podkreślić, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale punkt wyjścia do zobaczenia, że za czyjąś agresją kryją się jego trudne emocje, jego krzywda i lęk, z którymi sam nie potrafi sobie radzić. Mimo to wybaczenie nadal nie staje się twoją powinnością, a jedynie dobrą wolą.

Oczywiście dużą trudność stanowi przyznanie się przed samym sobą do tej walki, która odbywa się w środku, kiedy miotamy się między wybaczeniem a jego brakiem. Rozpoznanie i uznanie takich uczuć, jak smutek, ból, gniew, rozczarowanie pozwala doprowadzić do oczyszczenia, przeżycia swego rodzaju katharsis. Wymaga to jednak czasu, który po prostu trzeba sobie dać. Chodzi o to, by nie dokonywać wybaczenia pod wpływem presji konieczności, na przykład dlatego, że ktoś przeprosił i czujemy taką powinność.

Olga Smoter

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

Al Ganinim
11 lipca 2023 o 12:28
Odpowiedz

Ciało raz puszczone, puści się drugi raz.

~Al Ganinim

11.07.2023 12:28
PI Grembowicz
30 czerwca 2023 o 14:28
Odpowiedz

Oczywiście, że... nie!
Cha cha cha
Why!?
Bo to się bezkarnie, np. zdrada, powtórzy.
Proste i logiczne!?
Real Life live.

~PI Grembowicz

30.06.2023 14:28
1