Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Skradzione z Polski dzieła sztuki. Czy kiedykolwiek je odzyskamy?

Wolne myśli
|
16.01.2023

Głośny ostatnio temat reparacji wojennych oraz kilka ważnych, skradzionych z Polski dzieł sztuki, które – jak gdyby nigdy nic – trafiły na aukcje u naszych zachodnich sąsiadów, na nowo otworzyły dyskusję o tym, jak znaczny na przestrzeni dziejów był rabunek polskich dóbr kultury. Bezcenne obrazy, rzeźby, rękopisy, starodruki – licznie ginęły w podczas zaborów, ale przede wszystkim podczas wojennej zawieruchy, niestety większości z nich nie udało się dotychczas odzyskać. Warto mieć świadomość co zginęło i jak bogate były niegdyś zasoby polskich muzeów i przede wszystkim prywatnych domów.

Tagi: historia

Skradzione z Polski dzieła sztuki
Ołtarz Wita Stwosza z kościoła Mariackiego - jedno z dzieł, które udało się odzyskać. Fot. Wikimedia

Gdy myślimy o rabunku dzieł sztuki z Polski, na myśl przychodzi nam przede wszystkim II wojna światowa oraz agresja i terror niemiecki. Faktycznie, był to jeden z najbardziej tragicznych okresów dla polskiego dziedzictwa kulturowego, zginęło wtedy ok. 2,8 tys. obrazów wybitnych malarzy znanych szkół europejskich, 11 tys. obrazów najznamienitszych artystów polskich, 1,5 tys. bezcennych rzeźb, ponad 20 tys. najcenniejszych starodruków, 20 tys. zabytkowych map, 50 mln książek (okradziono ponad 30 tys. bibliotek), ukradziono też nawet ok. 5 tys. zabytkowych dzwonów kościelnych, wywożono również meble, dywany, domowe zastawy, sztućce – wszystko, co miało jakąkolwiek historyczną i artystyczną wartość. Dodatkowo to, czego hitlerowcy zabrać nie zamierzali (bo uważali np. za obce kulturowo i rasowo), bardzo często palili i niszczyli na miejscu, faktyczne straty są zatem jeszcze większe i trudne do oszacowania.

Niemiecki transport "łupów" z warszawskiej Zachęty. 1944. Fot. Wikimedia
Niemiecki transport "łupów" z warszawskiej Zachęty. 1944. Fot. Wikimedia

Badacze globalną wartość strat materialnych w zakresie kultury i sztuki szacują na kwotę między 11 a 30 mld dolarów, jednak są to szacunki bardzo zgrubne, a wiele dzieł z prywatnych kolekcji nigdy nie było zinwentaryzowanych. Nie można przy okazji nie wspomnieć, że grabież hitlerowska była szczególnie perfidna, bo metodyczna i obmyślona na wiele lat przed wybuchem wojny. Według zeznań polskich historyków sztuki Stanisława Lorentza i Karola Estreichera, do polskich muzeów już od połowy lat 30. przyjeżdżali bowiem wybitni niemieccy uczeni, którzy – udając przyjaźń i zwykłe zainteresowanie sztuką – oglądali zbiory i notowali, co nadaje się do przyszłego „zarekwirowania”. Już po rozpoczęciu okupacji pojawili się jednak znów, odkrywając swoje prawdziwe intencje.

Warto jednak pamiętać, że grabież niemiecka nie była jedyną. Polskie muzea, biblioteki, pałace, a nawet domy zwykłych ludzi przetrzebiono ze wszystkiego, co miało większą wartość już podczas potopu szwedzkiego. W czasie wojny polsko-szwedzkiej wywieziono z kraju więcej dóbr kultury, niż się dziś powszechnie sądzi, w tym dzieła dla naszej kultury i tradycji państwowej wręcz bezcenne – nie tylko materialnie, ale stanowiące ważne świadectwo historyczne.

Kradli też i inni – zaborcy w czasie, gdy Polska formalnie nie istniała, niektóre dzieła zresztą tylko „wypożyczano”, by później już ich nigdy nie zwrócić, kradły przetaczające się wrogie armie. Rabowali też oczywiście Rosjanie, zarówno na terenach, które zagarniali Polsce podczas kolejnych wojen, jak i w czasie „wyzwolenia” przed 1945 rokiem. Szczególnie trudne do wyceny są straty na rzecz ZSRR, gdyż przez wiele lat po wojnie ze względów politycznych tym tematem w ogóle nie wolno się było zajmować.

Potop – pierwsza wielka grabież polskich dóbr kultury

Potop szwedzki kojarzy się nam, przede wszystkim dzięki późniejszym dziełom Henryka Sienkiewicza czy jeszcze bardziej współczesnemu filmowi Jerzego Hoffmana, z pełnymi akcji przygodami Andrzeja Kmicica czy Michała Wołodyjowskiego. Piękna Małgorzata Braunek i przystojny Daniel Olbrychski, brawura, romanse, wielkie miłości. Tymczasem rzeczywistość szwedzkiego najazdu była o wiele bardziej tragiczna. W jego trakcie całkowitemu zniszczeniu uległo 188 polskich miast, 186 wsi i 81 zamków. Skalę zniszczeń, mordów i grabieży dobrze obrazuje ubytek ludności Polski – przez 5 lat walk zmniejszyła się ona aż o 40%, czyli więcej niż podczas uważanego za najtragiczniejszy w historii najazdu hitlerowskiego.

W czasie Potopu Szwedzi rabowali co się da. Ponieważ nasz północny sąsiad nie należał wówczas do krajów szczególnie bogatych, najeźdźcy oślepieni przepychem polskich rezydencji magnackich wywozili z nich właściwie wszystko – od mebli, dywanów, przez pościel, obicia ścian, po dzieła sztuki i księgozbiory. Z jednego z pałaców zdemontowano i wywieziono nawet kompletną – ale bogato zdobioną – klatkę schodową. Z sufitów i ścian zrywano złote sztukaterie. Przed pałacem królewskim w Sztokholmie do dziś stoją kamienne lwy wywiezione sprzed Pałacu Kazanowskiego z Warszawy, który stał na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Bednarskiej.

Strona ze Statutu Łaskiego. Fot. Wikimedia
Strona ze Statutu Łaskiego. Fot. Wikimedia

Grabiono też oczywiście dobra kultury i narodowe dziedzictwo Polski. Jednym z najważniejszych i najcenniejszych jest egzemplarz Statutu Łaskiego, czyli zbiór praw ówczesnej Polski, zawierający przy okazji pierwszy drukowany tekst Bogurodzicy. Ukradziono też jedno z pierwszych drukowanych wydań „O obrotach sfer niebieskichMikołaja Kopernika z jego autografem i odręcznymi notatkami. Kopernik osobiście używał tego egzemplarza, a między kartami zachowało się nawet kilka jego włosów, co zresztą parę lat temu pozwoliło – dzięki „uprzejmości” Szwedów – ostatecznie zidentyfikować (dzięki badaniom DNA) miejsce jego pochówku.

Sąsiedzi zza Bałtyku szczególnie mocno „upodobali” sobie zbiory polskich bibliotek. Z samej tylko fromborskiej siedziby wielkiego astronoma ukradli 141 bezcennych dzieł. Rozmiar grabieży pokazuje fakt, iż przed potopem, w Uppsali (centrum szwedzkiej nauki) tamtejsza biblioteka posiadała niespełna 8,5 tys. woluminów, a po potopie już ok. 30 tys.

Róg do polowań Zygmunta III Wazy. Fot. Wikimedia
Wykonany z rogu tura róg do polowań Zygmunta III Wazy. Fot. Wikimedia

Ukradziono też np. róg używany do polowań przez króla Zygmunta III Wazę. Z pozoru niewielki artefakt – długości 35 cm, oprawiany w pozłacane srebro. Wyjątkowość tego dzieła polega na tym, że wykonano je z rogu jednego z ostatnich żyjących w Polsce turów, który padł w 1620 roku w puszczy jaktorowskiej. Przedmiot został zrabowany ze skarbca Zamku Królewskiego w Warszawie i wywieziony do najstarszego szwedzkiego Livrustkammaren (czyli Zbrojowni Królewskiej), gdzie znajduje się do dziś. W tym samym muzeum znajdują się też wywiezione z polski paradne zbroje królów Zygmunta Augusta oraz późniejszego Władysława IV Wazy, a nawet koronacyjny hełm cara Ivana Groźnego, który Polacy zdobyli, zajmując Moskwę w 1612 roku. Wartość materialną wszystkich tych przedmiotów trudno jest dziś w ogóle oszacować, jeszcze większa pozostaje ich wartość kulturowa i historyczna.

Zbroja królewicza Władysława Wazy zrabowana przez Szwedów w potopie. Fot. Wikimedia
Zbroja królewicza Władysława Wazy zrabowana przez Szwedów w potopie. Fot. Wikimedia

Kradzieże niemieckie i radzieckie z czasów II wojny światowej

Wojna obronna Polski we wrześniu 1939 roku była początkiem kolejnego, jednego z najtragiczniejszych etapów w historii Polski. Także dla narodowej kultury. W samych tylko bibliotekach straty szacuje się je na 70-75% ich przedwojennego stanu, z czego 1,2 mln książek to pozycje szczególnie wartościowe – manuskrypty i rzadkie starodruki.

Jak wcześniej wspomniałem, Niemcy do grabieży przystąpili bardzo metodycznie. Wywózkę artefaktów poprzedzili kilkuletnim rozpoznaniem, a później wyszukiwanie i zabór dzieł zlecono wyspecjalizowanym jednostkom. Rabunek zabytków kultury polskich z muzeów, bibliotek, zamków, dworów i mieszkań prywatnych prowadziły między innymi instytucje SS-Ahnenerbe, Haupttreuhandstelle Ost, powołano też specjalne ekipy rzeczoznawców, niemieckich historyków sztuki, ekspertów i kustoszy z SS-Kommando Paulsen.

Nadzór nad całą akcją grabieży sprawował były kanclerz Austrii, minister Rzeszy Arthur Seyss-Inquart oraz jego zastępca Otto Wächter. Przy rządzie III Rzeszy funkcjonował też osobny Pełnomocnik do Rejestracji i Zabezpieczenia Dzieł Sztuki i Zabytków Kultury. Faktycznym pomysłodawcą i zwierzchnikiem całego przedsięwzięcia grabieży był jednak sam Hermann Göring, a prawnie usankcjonował je (na terenie okupowanej Polski) Hans Frank dekretem z 16 grudnia 1939 „o zajęciu przedmiotów sztuki”.

Do najważniejszych i najcenniejszych dzieł zrabowanych w Polsce przez hitlerowców należą przede wszystkim:

Portret młodzieńca” autorstwa (prawdopodobnie) Rafaela Santi. Jest to namalowany na desce obraz pochodzący z pierwszego dwudziestolecia XVI wieku, nie ma podpisu, jednak większość badaczy skłania się właśnie do autorstwa Rafaela. Jest to niewątpliwie najcenniejsze dzieło zrabowane przez Niemców i dotychczas nieodnalezione. Trudno ustalić jego wartość rynkową, ale są publikacje branżowe, które oceniają ją nawet na 400-500 mln zł (ok. 100 mln euro). Szanse, że kiedyś się odnajdzie, są minimalne, także ze względu na międzynarodową sensację, jaką by to wywołało.

Portret młodzieńca Rafaela
Portret młodzieńca Rafaela zrabowany przez Niemców. Fot. Wikimedia

Szkic olejny do obrazu „Chrystus upadający pod krzyżem”, czyli pochodzące z XVII wieku dzieło Petera Paula Rubensa, które już przed wojną było uważane, za jeden z najcenniejszych eksponatów muzeów polskich. Od końca XIX w. obraz znajdował się w prywatnej kolekcji Jana Popławskiego – polskiego lekarza urodzonego na Syberii, a w 1935 roku został zakupiony przez warszawskie Muzeum Narodowe. W końcu 1939 dzieło zostało jednak wywiezione przez Niemców do Krakowa i przez kilka lat było tam ozdobą wnętrza wawelskiej rezydencji Generalnego Gubernatora Hansa Franka. Co ciekawe, w 1966 roku kopię dzieła przekazał do konserwacji nieodnotowany z nazwiska funkcjonariusz aparatu partyjnego PRL, jednak badania wykluczyły, by jego autorem był Rubens, tym samym oryginalne dzieło do dziś pozostaje w ukryciu.

Chrystus upadający pod krzyżem. Fot. Wikimedia
Chrystus upadający pod krzyżem Rubensa. Fot. Wikimedia

Grafika „Leżąca lwica” autorstwa Albrechta Dürera, jednej z najwybitniejszych postaci niemieckiego renesansu. Szkic ten powstał na przełomie XV I XVI wieku. Hitlerowcy zamierzali skradzioną grafikę przenieść do muzeum w Linzu, jednak nigdy tam nie dotarła, a wszelkie odkryte późnej ślady urywają się już w Krakowie.

Piękna madonna z Torunia” – powstała ok. 1390 roku gotycka rzeźba, która przedstawia Madonnę z Dzieciątkiem Jezus. Przez historyków sztuki uważana jest za jedno z najcenniejszych pod względem artystycznym dzieł średniowiecza – kwintesencję ówczesnego stylu, w którym uroda rzeźby miała być egzemplifikacją piękna wewnętrznego. Dzieło przed wybuchem wojny znajdowało się w kościele Świętych Janów w Toruniu, dziś pełniącym funkcję katedry diecezji toruńskiej. Niemcy wywieźli figurę z miasta pod koniec wojny, po czym ślad po niej zaginął.

Piękna Madonna z Torunia. Fot. Wikimedia
Piękna Madonna z Torunia. Fot. Wikimedia

Do najważniejszych dzieł zrabowanych przez Rosjan należy z kolei „Madonna z dzieciątkiemLucasa Cranacha, którą zabrano z kolegiaty w Głogowie. Obraz powstały około roku 1518, do dziś znajduje się w zbiorach rosyjskich, zarekwirowany 4 czerwca 1945 przez majora Armii Czerwonej, niejakiego Mosewa. W 2003 trafił do Muzeum Sztuk Pięknych im. Puszkina w Moskwie, Rosjanie oczywiście nie zamierzają go nikomu zwracać, choć strona polska takie działania podejmowała.

Czy skradzione dzieła uda się kiedyś odzyskać?

Zrabowanych i do dziś zaginionych dzieł było oczywiście o wiele więcej. Część z nich – jak chociażby bezcenny ołtarz mariacki Wita Stwosza z Krakowa, jedno z najcenniejszych dzieł późnogotyckiej sztuki rzeźbiarskiej w Europie, na szczęście udało się odzyskać. Wiele cały czas oczekuje jednak na odnalezienie. Jest to niestety proces niezwykle trudny, a obecni „posiadacze” oddają swoje nabytki bardzo niechętnie. O ile z Niemcami da się jeszcze negocjować, choć często zasłaniają się obowiązującym tam prawem, które sprawę kradzieży dzieł sztuki przedawnia już po 30 latach od jej dokonania, właściwie wszystkie oficjalne prośby polskiego rządu są rozpatrywane pozytywnie, a odnajdywane skarby kultury niechętnie, lecz jednak zwracane.

Zupełnie inna sytuacja panuje w odniesieniu do Rosji – ta zdobyte w czasie wojen przedmioty traktuje jako swoją absolutną własność, i choć zdarzały się gesty dobrej woli, odzyskanie czegokolwiek stamtąd jest niemal niemożliwe. Na podobnym stanowisku stoi Szwecja, która swoich zdobyczy wojennych oddawać nie chce – trudno się zresztą temu dziwić, wziąwszy pod uwagę, że gdyby Szwedzi mieli oddać Polsce to, co zrabowali w trakcie potopu, ich muzea w wielu przypadkach po prostu by opustoszały.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
22 września 2023 o 10:02
Odpowiedz

Trzeba odbić... albo wymiana.

~Paweł Kopeć

22.09.2023 10:02
1