Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

TEST: Mercedes-Benz GLA 220d 4MATIC – Dorastająca gwiazda

Samochody
|
18.01.2021

Inżynierowie ze Stuttgartu puszczali poprzedniej generacji GLA zapętloną piosenkę „Girl, you’ll be a woman soon” tak długo, aż osiągnęli pożądany rezultat. Hatchbackopodobny crossover przeobraził się w prawdziwego miejskiego SUV-a zupełnie jak dorastająca dziewczynka w kobietę. Ile zostało w nim Klasy A, co na tym zyskaliśmy i najważniejsze – czy nowy Mercedes GLA jest wart swojej ceny?

Tagi: test samochodu

Mercedes-Benz GLA 220d 4MATIC test
Nowa generacja Mercedesa GLA powstała według nieco innej koncepcji. Mały SUV czerpie teraz więcej z Klasy B niż z Klasy A

Poprzednie wcielenie najmniejszego uterenowionego Mercedesa miało jednocześnie szczęście i pecha. Szczęście, bo kiedy debiutowało na rynku pod koniec 2013 r., segment crossoverów nie pękał jeszcze w szwach, więc łatwo było mu przyćmić konkurentów – i rzeczywiście na tle dość zachowawczego BMW X1 i generycznego Audi Q3 GLA prezentowało się zdecydowanie najlepiej.

A dlaczego pecha? Część osób szybko zorientowała się, że Mercedes nie włożył dużo wysiłku w powstanie nowego modelu, lecz zajrzał do magazynu i wykorzystał te części z Klasy A, które tylko się dało. W teorii zbyt duże podobieństwo do otwierającego gamę „gwiazd” hatchbacka było najsłabszym punktem pierwszej generacji GLA. W praktyce klienci i tak ustawili się w kolejce po samochód, który nie był już hatchbackiem, ale nie był też jeszcze SUV-em (pakiet na bezdroża i większe koła to jednak trochę za mało). W Polsce w 2015 r. GLA było drugim najchętniej wybieranym modelem Mercedesa.

Jak będzie z następnym wcieleniem najmniejszego SUV-a ze Stuttgartu (spojler: teraz już zasługuje na to miano)? Zapowiada się jeszcze większy hit, bo tym razem Mercedes przyłożył się dużo bardziej, choć to wcale nie oznacza, że nie odnajdziemy w nim rodzinnego podobieństwa.

Mercedes GLA wygląd tyłu
Nowe GLA już prędzej wygląda jak Klasa B niż Klasa A. Lepiej, gorzej? Na pewno bardziej dojrzale

Zrobiło się poważnie

Dzisiaj w segmencie uterenowionych kompaktów nie można już działać na pół gwizdka. Jeśli nie zje cię konkurencja z półki premium, to zrobią to tańsze „miastoodporne SUV-y”, które mnożą się już chyba przez pączkowanie (czy ktoś wie, jak to zatrzymać?!). Wieść o tym dotarła nie tylko do Stuttgartu, bo reszta niemieckiej trójcy także nie próżnowała w ostatnich latach – Audi i BMW wypuściły bardziej konkurencyjne odpowiedniki GLA, choć moim zdaniem to wciąż gwiazda świeci najjaśniej [czyt. wygląda najlepiej]. Mercedes uznał, że to za mało, dlatego do obrony pozycji lidera dozbroił się jeszcze w nieco większe, pudełkowate GLB inspirowane Klasą G, które także korzysta z podzespołów Klas A i B. Prawda, że prosty patent na zwiększenie sprzedaży?

Najważniejsze jednak, że nikt już nie będzie miał wątpliwości, do którego rodzaju samochodów zakwalifikować GLA. Przede wszystkim dlatego, że auto ma zupełnie inne proporcje – jest aż o 10 cm wyższe, 3 cm szersze i o prawie 1,4 cm krótsze. Tak, krótsze, ale za to wygospodarowano dodatkowe 3 cm rozstawu osi, dzięki czemu z tyłu w końcu wygodnie podróżują nie tylko dzieci. Mam 180 cm i sprawdziłem to, siadając na postoju sam za sobą. Zostało kilka dobrych centymetrów, gdyby kiedyś przytyło mi się w kolanach (ale tak się chyba nie da).

Mercedes GLA miejsce z tyłu
Pasażerowie jadący na tylnej kanapie GLA wreszcie nie są dyskryminowani i mogą mieć stopy

Co ważne, dzięki wyżej zamontowanym siedziskom miałem też gdzie wepchnąć stopy, a w poprzedniku nie było takiej możliwości. Nowa pozycja fotela kierowcy odebrała też przeciwnikom GLA inny argument – za kierownicą siedzi się teraz jak w SUV-ie, a nie kompaktowym hatchbacku. Zakres regulacji „krzeseł” jest jednak bardzo duży, więc jeśli wolałeś poprzednią pozycję, maksymalne obniżenie siedziska powinno dać zbliżony efekt. Praktycznie nie zmienił się za to bagażnik, ale nie mógł, bo wtedy nie miałoby sensu nowo narodzone GLB (w opcji nawet 7-miejscowe). Do dyspozycji mamy zatem 435 l (przy kanapie maksymalnie zbliżonej do przednich foteli; można ją przesuwać o 14 cm), a po rozłożeniu siedzeń nawet 1420 l. Praktyczność zaliczona na „piątkę” z drobnym minusem.

Bez wysiłku

Nowa generacja była także okazją do wprowadzenia wielu nowoczesnych bajerów (bezprzewodowa ładowarka, porty USB-C z przodu i z tyłu, oświetlenie ambientowe, system multimedialny MBUX z dwoma 10,2-calowymi ekranami obsługiwany dotykowo i głosowo, wirtualny asystent i tak mógłbym wymieniać do jutra...) oraz technologii wyręczających kierowcę w prowadzeniu samochodu. Do tego stopnia, że po uruchomieniu aktywnego tempomatu i włączeniu kierunkowskazu GLA samo już nawet zmienia pasy. Że o automatycznym hamowaniu i parkowaniu nie wspomnę! Druga funkcja potrafi przykuć uwagę przechodniów – gdy ją testowałem i podniosłem ręce z kierownicy, jedna piesza nie mogła wyjść z podziwu dla mojego telepatycznego połączenia z układem kierowniczym auta.

Mercedes GLA wnętrze
Tym razem deskę rozdzielczą zaimportowano z Klasy B. Plastiki miejscami rozczarowują

Te systemy potrafią zapewnić rozrywkę (choć czasami reagują zbyt panicznie), ale nie są potrzebne, bo samodzielne prowadzenie małego SUV-a to żadna udręka. Samochód zachowuje się przewidywalnie, choć układ kierowniczy mógłby być nieco bardziej czuły i dawać więcej informacji zwrotnych – nie polecam jazdy w trybie komfortowym, w którym kierownica zupełnie „odlatuje” od drogi. W trybie sportowym jest dużo lepiej, choć wtedy irytuje 8-biegowa skrzynia, która niepotrzebnie aż tak przeciąga przełożenia i czasami gubi się przy ruszaniu. Może za bardzo marudzę, a może to właśnie dla takich osób jak ja przygotowano tryb indywidualny, który można sobie dowolnie skonfigurować. Idealnie!

Poprzednik też nie był bardzo angażujący pod względem właściwości jezdnych, ale w porównaniu z nim nowe GLA przynajmniej zapewnia odpowiedni poziom komfortu. Zawieszenie jest dużo miększe niż w Klasie A, dzięki czemu skutecznie radzi sobie z nierównościami (z wyjątkiem tych koszmarnych, krótkich progów spowalniających…). W odpowiednim tłumieniu nie przeszkadzają mu nawet gigantyczne 20-calowe koła o absurdalnie niskim profilu jak na samochód o terenowych aspiracjach. Na szczęście, pomimo takich nastawów zawieszenia, GLA nie straszy podróżnych wychyłami nadwozia.

Mercedes gla alufelgi
Takie felgi w terenówce? Mercedes-Benz GLA to raczej typowa bulwarówka

Wracając do zaradności w terenie, mój egzemplarz wyposażony był w napęd 4x4 (4MATIC), ale nie miałem odwagi (i serca) poświęcać tych wielkich alufelg (kosztowałyby dział prasowy Mercedesa 4662 zł) w celu sprawdzenia, czy GLA jakkolwiek radzi sobie poza utwardzoną drogą. Pewnie robi to lepiej niż Klasa A, ale gorzej niż Suzuki Jimny. W codziennej jeździe po suchym asfalcie nie czuć obecności takiego napędu – w przeważającej większości moc trafia wyłącznie na przednie koła. Ze startami spod świateł na mokrej drodze też nie ma problemu i to chyba wystarczy większości kierowców Mercedesa GLA z napędem 4MATIC.

A jak spisuje się flagowy 190-konny diesel, który zagościł pod maską testowanego przez nas auta? Dobrze do tego stopnia, że większość użytkowników tego auta (nie oszukujmy się – GLA jest wybierane przede wszystkim ze względu na markę i wygląd, a nie wrażenia z jazdy) mogłaby spokojnie pozostać przy słabszym, 150-konnym wariancie silnika 2.0. Topowy „ropniak” rozpędza małą quasi-terenówkę do 100 km/h w 7,3 s, a to już wyniki prawie „hothatchowe”. Pomimo turbodoładowania rozwija moc raczej liniowo, co czuć chociażby przy włączaniu się do ruchu na autostradzie. Tu też widać zmiany, bo w poprzedniku diesel był bardziej „szorstki” – głośniejszy i o większych wibracjach.

Droga wejściówka

Mercedes GLA to bilet wstępu do świata terenówek (no, w większości pseudoterenówek) z gwiazdą na osłonie chłodnicy. Może i najtańszy, ale to wcale nie oznacza, że tani. Podstawowe miejsca na spektakl „Off-roader / SUV” kosztują bowiem 153 500 zł. Ale za tyle, to dostaną państwo GLA 180d z zaledwie 116-konnym silnikiem wysokoprężnym. Ten z testowanego przez nas egzemplarza kosztuje co najmniej 180 200 zł, a w wersji z napędem 4MATIC nawet 189 700 zł. Granicę 200 tys. zł bez problemu przebiją trzy opcje z listy wyposażenia dodatkowego (ot, chociażby szklany dach, lepsze audio i felgi jak z obrazka).

Mercedes GLA bok
Tak wygląda Mercedes-Benz GLA skonfigurowany na prawie 240 tys. zł. Niepozorny, prawda?

Na plus – w każdej wersji już w standardzie otrzymujemy automatyczną skrzynię biegów (ale 7-biegową), kamerę cofania, elektrycznie otwieraną klapę bagażnika, tempomat, alufelgi (17-calowe), reflektory w technologii LED, system MBUX (choć z mniejszymi ekranami), wielofunkcyjną skórzaną kierownicę z manetkami do ręcznej zmiany biegów i – uwaga – skórzane fotele!

Na minus – obaj główni konkurenci są prawie o 20 tys. zł tańsi (!), ale mają uboższe wyposażenie. I choć GLA sztukę uwodzenia ma opanowaną do perfekcji, to niemal cały jego wysiłek niweczą księgowi, którzy uparli się na drzwi, którymi trzeba trzaskać oraz twarde i trzeszczące plastiki w dolnych partiach deski rozdzielczej, a także na konsoli środkowej i boczkach drzwi. To nie przystoi samochodowi za taką „sumkę”. Mercedesie, dlaczego?

Czy warto wykładać takie pieniądze za ten samochód? Jeśli do tej pory jeździłeś poprzednią generacją GLA, nie znajdziesz lepszej opcji. Jeśli nie, musisz odpowiedzieć sobie na jedno kluczowe pytanie – czy na pewno jesteś gotów dopłacić do gwiazdy na grillu, choć nie błyszczy ona idealnie. Obiektywnie Mercedes-Benz GLA jest wart wzięcia pod uwagę, a że podobno żyje się raz i bez gwiazdy nie ma jazdy, to jakoś można przełknąć tę katalogową cenę. Najłatwiej po prostu zamienić ją... na miesięczną ratę np. w kredycie Lease&Drive.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Grabek

Mercedes GLA 220d
220d, czyli najmocniejszy wariant z silnikiem wysokoprężnym. Odmiana 200d byłaby wystarczająca

Dane techniczne:

  • Wymiary [dł. / szer. / wys.]: 4410 mm / 1834 mm / 1611 mm
  • Silnik: 1950 cm3 R4 turbodiesel
  • Moc: 190 KM
  • Moment obrotowy: 400 Nm
  • Skrzynia biegów: 8-biegowa automatyczna
  • Napęd: 4x4
  • Śr. zużycie paliwa (katalogowe): 5,4-6,1 l / 100 km
  • 0-100 km/h: 7,3 s
  • V-max: 219 km/h
  • Poj. bagażnika: 435 l / 1420 l
  • Masa własna: 1625 kg
  • Cena podstawowej wersji (180d): 153 500 zł
  • Cena testowanej wersji (220d Progresive): 186 506 zł
  • Cena testowanego egzemplarza: ok. 240 tys. zł

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie