Skoda - nowa identyfikacja marki

Tak zmienia się identyfikacja Skody

Warto w tym miejscu na moment ponownie sięgnąć do przeszłości. Pamiętacie Fabię i Octavię w pierwszych wydaniach? Ujmowały prostotą i praktycznym podejściem. Ich budżetowy charakter zwiastował tanią eksploatację. Do dziś można spotkać te auta na polskich drogach. Niektóre sztuki mają grubo ponad pół miliona kilometrów przebiegu i wciąż dzielnie znoszą trudy eksploatacji.

Gdy pojawiło się trzecie wcielenie Superba, było już jasne, że Czesi wskoczyli na wyższy poziom. Trudno było już uznać tę markę za propozycję budżetową. Tę rolę przejęły koreańskie firmy. Skoda zaczęła przekonywać już nie tylko praktycznością, ale też jakością, która była zbliżona do tej proponowanej przez Volkswagena. Większość kluczowych podzespołów była taka sama.

I tym sposobem narodził się naprawdę silny producent, którego Polska może pozazdrościć swoim południowym sąsiadom. Teraz nadszedł jednak czas na kolejny krok, który oznacza nieco inną ścieżkę strategiczną.

Nowa identyfikacja Skody – więcej charakteru

Wszystko zaczęło się od nowego logo, które trafi na maski kolejnych modeli Skody. Zmiana nie jest może ogromna, ale jeżeli firma chce zmienić wizerunek i zrealizować ambitne cele, to konieczne są również takie działania.

Nowe logo Skody

Kolejnym ważnym aspektem całego przedsięwzięcia jest nowy nurt stylistyczny, który ma łączyć nowoczesność z akcentami kojarzącymi się z dotychczas oferowanymi modelami. Dzięki temu uda się zachować tożsamość. Należy spodziewać się bardziej futurystycznej formy, ale przy zachowaniu praktycznego charakteru, do którego Czesi zdążyli przyzwyczaić całą Europę.

Nowa identyfikacja Skody to m.in. nowe sylwetki znanych modeli (fot. Skoda)

Jak można się domyślać, kluczowe pozostaną samochody. Producent inwestuje w samochody elektryczne, które mają coraz większy udział w rynku. Póki co w gamie znajduje się Enyaq w dwóch wariantach nadwoziowych: klasycznym i coupe. To oczywiście duży SUV, który powinien spełnić wymagania wielu rodzin.

Warto dodać, że elektryczny model występuje w trzech wersjach mocy: 179-, 204- i 265-konnej. Ta najsłabsza oferuje baterię o pojemności 62 kWh, która umożliwia pokonanie do 396 kilometrów. Z kolei najmocniejsza jest dostępna z akumulatorem 82 kWh pozwalającym przejechać 521 kilometrów na jednym ładowaniu. Do tego jako jedyna jest zintegrowana z napędem na obie osie. Ceny Enyaqa zaczynają się od około 213 tysięcy złotych.

Na tym jednak nie koniec. Do 2026 roku mogą pojawić się jeszcze dwa, a nawet trzy zupełnie nowe modele elektryczne, które wypełnią kolejne segmenty. Przypomnijmy, że w 2035 roku ma nastąpić całkowity zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych na terenie Unii Europejskiej, dlatego Skoda  nie zamierza czekać na ostatni dzwonek i będzie systematycznie wprowadzać kolejne propozycje na prąd.

Konserwatywni fani marki nie mają jednak powodu do obaw. Już wkrótce światło dzienne ujrzy kolejna generacja Skody Superb, która pozostanie spalinowa. Co ważne, będzie dostępna zarówno jako liftback, jak i kombi. To bardzo ważna informacja, bo kuzyn z Wolfsburga, Volkswagen Passat, utrzyma się tylko jako Variant.

Plany Skody na najbliższe lata (fot. Skoda)

Oczywistym jest obecność hybrydy plug-in. Wydaje się, że będzie ona oparta na 1,5-litrowym, doładowanym silniku benzynowym, ale producent nie podał jeszcze szczegółów technicznych. Poza tym, nie należy wykluczać też innych wersji.

Na drogi wyjedzie także nowa Skoda Kodiaq, która będzie rozwinięciem znanej już koncepcji dużego SUV-a. Ona także zachowa jednostki spalinowe. Będzie jednak znacznie nowocześniejsza od aktualnie oferowanego modelu.

Skoda ma za sobą naprawdę udane lata, które udowadniają, że u jej sterów są właściwi ludzie. Nowa identyfikacja marki może być kolejnym dużym krokiem naprzód. I tego życzymy – zarówno Czechom, jak i ich klientom.

Wojciech Krzemiński