Motoryzacja w ostatniej dekadzie dostała zastrzyk nowej energii – elektrycznej. Boom na ekosamochody to w dużej mierze efekt systematycznego zaostrzania norm emisji gazów cieplarnianych. Nie można jeszcze mówić o masowej przesiadce na prąd, ale statystyki z 2020 r. pokazują, że coraz częściej decydujemy się na hybrydy plug-in (PHEV) i auta w pełni elektryczne (BEV) – według danych pozyskanych przez IBRM Samar od stycznia do końca listopada 2020 r. Polacy zarejestrowali 8 141 „wtyczkowozów”, czyli prawie dwa razy więcej niż przez cały 2019 r. W całym 2020 r. przybyło w Polsce aż o 283 proc. więcej PHEV-ów niż rok wcześniej. Sytuacja wygląda jeszcze ciekawiej, kiedy cofniemy się o 10 lat – w 2010 r. zarejestrowano w Polsce… 20 (słownie: dwadzieścia!) samochodów z ogniwami akumulatorowymi.
Rosnąca liczba rejestracji takich pojazdów to przede wszystkim efekt spadającego kosztu wyprodukowania auta z akumulatorem, a co za tym idzie poszerzenia palety dostępnych modeli. Jeśli 10 lat temu było zaledwie kilka takich pojazdów, dziś klienci mogą przebierać w ofertach wielu producentów. Hybrydy plug-in jeszcze do niedawna były domeną marek premium. Teraz prezentowane są dumnie także w salonach marek takich jak Škoda czy KIA. Czesi zelektryfikowali już nawet tak popularną Octavię – niedługo dokładnie jej się przyjrzymy podczas testu 204-konnej odmiany z emblematem „iV".
W zaletach hybryd plug-in najczęściej wymienialiście dynamikę i płynną jazdę
Efekt podłączenia motoryzacji do prądu widać zwłaszcza w parkach prasowych producentów aut, bo ostatnio mamy do czynienia głównie z takimi nowościami. Problem w tym, że w trakcie kilkudniowego testu nie da się zweryfikować wszystkich obietnic producentów (mowa przede wszystkim o zasięgu w trybie elektrycznym, który różni się w zależności od pory roku, a nawet wybranej trasy), dlatego zapytaliśmy was, jak wasze PHEV-y wypadają w codziennej eksploatacji.
Hybrydowa sonda składała się z 13 pytań, które opublikowaliśmy na naszym fanpage'u na Facebooku. Poprosiliśmy Was o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:
- Gdzie (i kiedy) dowiedziałeś się o hybrydach plug-in?
- Skąd decyzja o zakupie takiego samochodu? Dlaczego nie spalinowiec albo „elektryk"?
- Jak długo jeździsz już PHEV-em?
- Jaką pojemność użyteczną mają ogniwa w Twoim aucie?
- Ile kilometrów możesz realnie przejechać na prądzie, a ile obiecywał producent?
- Jaki dystans w miesiącu pokonujesz na prądzie, a jaki z wykorzystaniem paliwa?
- Ile razy w tygodniu ładujesz akumulatory?
- Jak długo trwa ładowanie z domowej sieci?
- Gdzie najczęściej ładujesz samochód?
- Płacisz za ładowanie, czy szukasz darmowych punktów?
- Co podoba Ci się w PHEV-ach?
- A co Ci w nich przeszkadza?
- Czy kupiłbyś taki samochód jeszcze raz?
Czytelnicy (d)oceniają
Połowa osób biorących udział w naszej sondzie zbiera doświadczenia związane z jazdą na prądzie dopiero od kilku miesięcy. 38% ankietowanych przekroczyło granicę roku, ale nie obchodziło jeszcze drugiej rocznicy podłączenia auta do gniazdka. Najmniej było osób, które kupiły hybrydę plug-in ponad dwa lata temu, nikt zaś nie ma takiego samochodu dłużej niż od pięciu lat. To pokrywa się z danymi Samaru – w 2015 r. po polskich drogach jeździły łącznie tylko 622 „elektryki” i PHEV-y. Dzisiaj mamy ich już 18 326 szt. [stan na 30.11.2020].
Większość z was potraktowała wybór hybrydy typu plug-in jako rodzaj kompromisu pomiędzy bezemisyjną jazdą na prądzie a funkcjonalnością auta spalinowego. Dla niektórych istotny był… wygląd (najładniejszy z typów samochodów, jakie widziałem!). Karol z Podlasia wskazał, że po prostu nie było w tamtym czasie auta, które za te pieniądze zaspokoiłoby jego potrzebę jazdy na samym prądzie. Robert z Mazowsza nie chciał tracić czasu na ładowanie samochodu „czysto” elektrycznego podczas długich tras. Często pojawiały się też odpowiedzi o chęci zmniejszenia miesięcznych wydatków na paliwo i pomysłu na wykorzystanie darmowego prądu z założonej już wcześniej instalacji fotowoltaicznej.
Tryb elektryczny – to dla niego kupowaliście hybrydy plug-in i na nim staracie się najczęściej jeździć
A skoro jesteśmy przy ładowaniu, to niemal wszyscy ankietowani najczęściej uzupełniają energię w akumulatorach właśnie z domowej sieci. Wyłamał się tylko Piotrek z Warszawy, który podłącza samochód do ładowania głównie w pracy.
Aż 75% właścicieli PHEV-ów ładuje je codziennie, choć nie zawsze do pełna.
Uzupełnienie akumulatora z sieci 230 V zajmuje wam od 3 do 7 godzin
w zależności od posiadanego modelu samochodu i ładowarki naściennej.
Część osób przyznała, że nie wie, ile trwa ładowanie, bo jak przychodzą do garażu, to samochód jest już naładowany. Jeśli zaś chodzi o pojemność użyteczną ogniw, to najczęściej wskazywaliście wartości oscylujące wokół 10 kWh – obecnie to standard wśród „typowych” hybryd plug-in, które nie są wielkimi SUV-ami, jak np. Mercedes-Benz GLE 350 de wyposażony w ogniwa o pojemności zbliżonej do akumulatora całkowicie elektrycznego e-Golfa (31,2 kWh!). Przykładowo przytoczona już wyżej Octavia iV ma 13-kWh akumulator o pojemności użytecznej wynoszącej 10,4 kWh – to w teorii pozwala na przejechanie 55-60 km na samym prądzie.
Tylko 25% osób biorących udział w sondzie potwierdziło, że realnie ich samochód przejeżdża na prądzie tyle kilometrów,
ile obiecywał producent.
Niemal w każdej odpowiedzi pojawiło się rozróżnienie na zasięg w trybie elektrycznym zimą i latem, co potwierdza tezę, że warunki pogodowe mają wpływ na efektywność alternatywnego napędu. W jednym przypadku różnica wyniosła aż 30 km, ale najczęściej udaje wam się przejechać latem 5-15 km więcej niż zimą. Z dobrych informacji – w lecie zdarza się wam przejechać nawet więcej niż wskazywałby na to katalogowy zasięg.
Wady i zalety PHEV-ów
Co ciekawe, nikt nie wskazał różnic w zasięgu realnym i katalogowym jako wadę. Narzekaliście za to na mniej przestrzeni w bagażniku przez obecność akumulatorów (i brak możliwości montażu 3. rzędu siedzeń z tego samego powodu), małą pojemność ogniw, konieczność wyciągania i chowania kabla oraz… dźwięk silnika spalinowego, gdy skończy się prąd. Piotrka denerwuje, że poniżej 0°C nawet w trybie elektrycznym silnik spalinowy często załącza się nieproszony w celu dogrzania płynów. Robertowi nie podoba się mały zasięg na prądzie w stosunku do pełnych „elektryków”, a Grzegorz ma nadzieję, że w przyszłości zmienią się proporcje w dystansie przejeżdżanym na prądzie (np. 400 km) i paliwie (70-100 km żeby awaryjnie dojechać do szybkiej ładowarki).
W odpowiedziach narzekaliście na kable do ładowania, ale w niektórych autach są na nie specjalne zamykane niecki
Mimo tych spostrzeżeń nikt nie zaznaczył w ankiecie, że wróciłby za kierownicę auta spalinowego. 38% osób odpowiedziało, że kupiłoby taki sam samochód jeszcze raz. Taka sama grupa kupiłaby jeszcze raz hybrydę plug-in, ale z większym akumulatorem, a przez to i zasięgiem na prądzie. Co ciekawe, niemal ¼ osób biorących udział w naszej sondzie (dokładnie 24%) zadeklarowała, że następnym samochodem będzie już pełny „elektryk”. Dla nich hybryda plug-in jest tylko pomostem łączącym ich świat z pełną elektrycznością.
To, co najbardziej wam się podoba w hybrydach plug-in, to oczywiście profity związane z trybem elektrycznym. Karol w zaletach napisał tak: Jazda na prąd, jazda na prąd i jazda na prąd, że o ciszy nie wspomnę. Rafał dorzuca do tego brak skrzyni biegów w jego aucie, czyli jedną rzecz mniej do popsucia. Na liście atutów pojawiły się też ekologia, nowoczesność i oszczędności na paliwie. Doceniliście również możliwość ogrzania / schłodzenia kabiny przed jazdą dzięki energii zgromadzonej w akumulatorze, bardzo dobre przyspieszenie i płynną zmianę biegów. I my to rozumiemy, bo podczas testów redakcyjnych zwracamy uwagę na te same rzeczy, a hybrydy plug-in uważamy za optymalne rozwiązanie dla osób, które chcą połączyć dwa światy – spalinowy i elektryczny.
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie