Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Czy warto rozgrzewać auto przed jazdą i dlaczego nie?

Samochody
|
15.02.2021

Nie warto, bo w ten sposób szkodzimy silnikowi i narażamy się na dodatkowe koszty eksploatacyjne. Jasne, wszyscy lubimy wsiadać do nagrzanych samochodów (zwłaszcza gdy na zewnątrz jest minus kilkanaście stopni Celsjusza), ale dużo lepiej jest „przecierpieć” pierwsze kilometry w czapce, szaliku i skórzanych rękawiczkach, niż płacić później za ten komfort w serwisie.

Tagi: eksploatacja

Rozgrzewanie silnika przed jazdą
Czekać aż wskazówka temperatury dobije do połowy, czy nie czekać? Nasza rada: zagryźć zęby i jechać

Każdy z nas ma swoje sposoby na walkę z zimową aurą, ale niestety część z nich bardziej szkodzi niż pomaga. Tak jest chociażby z panującym wśród kierowców przekonaniem, że podczas mrozów trzeba przed jazdą rozgrzać silnik, żeby ułatwić mu pracę i uniknąć problemów.

To naturalnie prawda, ale tylko wówczas, kiedy mówimy o jednostkach z… gaźnikiem, w którym wytwarzana jest mieszanka paliwowo-powietrzna. Ruszenie zaraz po uruchomieniu autem z takim motorem skutkowało najczęściej po prostu zgaśnięciem silnika, jeśli za wcześnie wyłączyłeś ssanie ze strachu przed zbyt wysokim spalaniem. Rozgrzanie takiego silnika było więc jak najbardziej wskazane, ale po cichu przypomnę, że dociągnęliśmy już jakoś do 2021 r.

Samochód w śniegu
W takich samochodach rozgrzewanie silnika przed jazdą było w pełni uzasadnione. Dzisiaj to najczęściej zbędny nawyk

Zawsze gotowy

Motoryzacja zmienia się z roku na rok, ale tylko raz na jakiś czas pojawiają się prawdziwie rewolucyjne rozwiązania. Takim czasem był np. początek lat 90. ubiegłego wieku, kiedy masowo wykorzystywany w najpopularniejszych samochodach gaźnik został ostatecznie wyparty przez dużo lepsze konstrukcyjnie układy wtryskowe. Wraz z nimi nastała zaś era elektronicznych wtrysków, czujników i komputerków, czyli pełnej automatyzacji pracy jednostek napędowych.

Dzięki czujnikom elektronicznie sterowane układy wtryskowe same dobierają odpowiednie proporcje mieszanki, pompując do niej więcej paliwa, dopóki silnik nie osiągnie optymalnej temperatury. To zaś sprawia, że auta z nowoczesnymi jednostkami napędowymi są gotowe do jazdy niemal od razu po przekręceniu kluczyka w stacyjce (coraz częściej wciśnięciu przycisku Start), a same jednostki rozgrzewają się znacznie szybciej pod obciążeniem niż na „luzie”.

Szkoda paliwa na doprowadzanie ich do temperatury roboczej (tym bardziej, że np. małe silniki diesla nigdy nie osiągną jej na postoju), ale warto odczekać 30-45 sekund, żeby dać olejowi szansę spenetrowania każdego zakamarka silnika i dopiero ruszyć. Uwaga też na turbosprężarkę! Gdy jest zimno, nie należy zwiększać gwałtownie prędkości obrotowej silnika, ponieważ olej jest zgęstniały i nie zdoła dotrzeć do wszystkich miejsc smarowania. Przez pierwsze kilometry trzeba więc jechać delikatnie.

Dlaczego nie warto?

No dobrze, ale jak ta bogatsza mieszanka może zaszkodzić silnikowi? Już tłumaczę – choć samochody są coraz „mądrzejsze” i potrzebują coraz mniej uwagi użytkownika, na biegu jałowym nie mają odpowiednich warunków, żeby szybko spalić „nadprogramowe” paliwo w cylindrach. Jego nadmiar z łatwością przedostaje się do układu wydechowego i zmywa olej ze ścian cylindrów, czyli pogarsza smarowanie.

Brak odpowiedniej warstwy ochronnej zwiększa tarcie i przyspiesza zużycie kluczowych elementów, takich jak pierścienie tłokowe czy tuleje cylindrowe. I chociaż olej napędowy nie jest aż takim rozpuszczalnikiem jak benzyna, to też może doprowadzić do zubożenia oleju i przedwczesnego zużycia wymienionych wyżej części, przed czym większość producentów ostrzega w instrukcjach obsługi dołączanych do samochodów, zalecając jak najkrótszy postój na biegu jałowym po odpaleniu silnika.

Tu fragment z instrukcji obsługi benzynowego Volvo 850 z 1992 r.:

Po uruchomieniu silnika trzeba próbować doprowadzić go jak najszybciej do normalnej temperatury pracy. Należy więc bezzwłocznie podjąć jazdę, przyspieszając łagodnie. Nie trzymać silnika bez potrzeby na biegu luzem. [...] Podgrzewanie silnika skrócić do minimum. Oznacza to, że po uruchomieniu silnik nie powinien pracować na biegu jałowym. Należy natomiast bezzwłocznie podjąć jazdę, łagodnie przyspieszając. Zimny silnik zużywa dwa do trzech razy więcej paliwa niż po rozgrzaniu, a także sam zużywa się wówczas dużo szybciej".

A tu fragment z instrukcji obsługi wysokoprężnego Saaba 9-3 z 2001 r.:

Unikaj gwałtownego przyspieszania lub obciążania silnika do momentu, gdy się rozgrzeje. Nie rozpoczynaj jazdy, dopóki nie zgasną lampki ostrzegawcze i kontrolne. [...] Włącz silnik. [...] Pozwól popracować silnikowi na biegu jałowym przez ok. 10 sekund. Nie wciskaj pedału przyspieszenia do oporu przez co najmniej 3 minuty po rozruchu. Nie rozgrzewaj silnika na postoju. Na biegu jałowym rozgrzanie silnika zabiera dużo więcej czasu. Zużycie silnika jest największe podczas fazy rozgrzewania. Dlatego ruszaj od razu po uruchomieniu silnika i unikaj wysokich obrotów silnika".

Volkswagen Golf R silnik
Wsiadać i delikatnie jechać! Tak można najszybciej rozgrzać silnik we współczesnym samochodzie

W autach z łańcuchem rozrządu może też w końcu zawieść napinacz, a wtedy pojawią się luzy i kosztowne problemy – przy zimnym oleju napinacz nie poradzi sobie z odpowiednim naciąganiem łańcucha. Za wolnymi obrotami na mrozie nie przepada także alternator, który w nowych samochodach ma do zasilenia wiele pokładowych odbiorników (światła, radio, ogrzewanie tylnej szyby, klimatyzacja, ekrany systemu inforozrywki itp.) i robi to najlepiej podczas jazdy. Na biegu jałowym będzie zwyczajnie przeciążony, a to może doprawdzić do skrócenia jego żywotności.

Ekologia i mandaty

Nieprzekonani? Wątpię, ale jeśli jednak nie zraża was widmo problemów eksploatacyjnych w przyszłości, to może zadziała natychmiastowy argument finansowy i ekologiczny. Samochód najbardziej szkodzi środowisku zaraz po odpaleniu i podczas pracy na „luzie” – to wtedy do atmosfery przedostaje się najwięcej szkodliwych związków. Zimą to duży problem, bo gęstsze chłodne powietrze „przyciska” smog do ziemi, nie pozwalając mu się rozproszyć tak jak latem, a my się w tym kisimy.

Zaśnieżony samochód
Odśnieżania auta z włączonym silnikiem zabrania nawet kodeks drogowy. Bynajmniej nie w trosce o nasze silniki

Dlatego też odśnieżanie samochodu z włączonym silnikiem może skończyć się mandatem. Policjanci mają prawo „nagrodzić” kierowcę koniecznością zapłaty nawet 150 zł – 100 zł za postój z włączonym przez ponad minutę silnikiem w obszarze zabudowanym i 50 zł za oddalenie się od auta, jeśli wrócisz się do domu np. po maseczkę albo pilota do bramy.

Mało? W trudnych przypadkach policjant może wyciągnąć z rękawa jeszcze mandat w wysokości 300 zł za naruszanie norm związanych z emisją spalin lub hałasu. Trzeba też doliczyć koszt spalonego na postoju paliwa, które mogłoby zasilać motor już w trakcie jazdy. Podsumowując, rozgrzewanie silnika w aucie nie ma najmniejszego sensu, bo służy jedynie naszej wygodzie, a szkodzi silnikowi, środowisku i… sąsiadom.

Krzysztof Grabek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie