Gdy temperatura spadnie wyraźnie poniżej zera (a przecież spadła w całej Polsce i ten stan rzeczy utrzyma się przynajmniej do końca lutego), karoseria i podwozie dostają mocno w kość. Po intensywnych opadach śniegu albo przeskoku temperatury z dodatniej na ujemną na drogi wyjeżdża cały tabor pługopiaskarek posypujących asfalt solą drogową.
To przywraca dobre warunki drogowe, ale chemia używana w Polsce do walki z lodem nie oszczędza też betonowych elementów infrastruktury, metalowych słupów sygnalizatorów i znaków oraz naszych samochodów. Nie ma sensu ułatwiać sprawy korozji, dlatego samochody powinniśmy myć SZCZEGÓLNIE zimą. Tylko jak?
Automatyczne problemy
Zasada numer jeden brzmi: jeśli zależy ci na powłoce lakierniczej, zapomnij o myjniach automatycznych. Chociaż mają kilka zalet – można w nich dokładnie opłukać z soli podwozie, a po całym procesie auto wyjeżdża z hali względnie suche – nie da się zamówić programu, który czyściłby tylko spód samochodu (a szkoda!).
Pojechanie do myjni automatycznej to pójście na łatwiznę, które może odbić się na wyglądzie lakieru
Zabójcze dla lakieru są szczoty, które bezpardonowo wcierają w karoserię drobinki piasku i soli. Kilka takich myć i auto nadaje się do polerki. Zdarzały się też przypadki (skrajne, ale jednak), w których samochody wyjeżdżały z myjni automatycznej z poluzowanymi czy oderwanymi zderzakami. Automaty wykonują pracę za kierowcę i robią to w dość szybkim tempie, ale to dobre rozwiązanie tylko dla… samochodów służbowych ;-)
Czekaj na odwilż
To co, w takim razie trzeba znaleźć myjnię bezdotykową z wysokociśnieniową lancą podającą wodę i detergenty? I tak, i nie, bo tu ma zastosowanie zasada numer dwa: myj samochód, gdy temperatury są dodatnie. Tak, wiem, że to brzmi nielogicznie, bo właśnie podczas odwilży drogi są mokre i po jednej przejażdżce, czasem nawet tej z myjni do domu, auto jest znów brudne. To prawda, ale jest to inny, „nieszkodliwy” rodzaj brudu – bez żrącej soli.
Niewielkie mrozy nie wykluczają korzystania z myjni wysokociśnieniowych. Uwaga na lód na stanowisku!
Samochodów nie powinno się myć podczas mrozów z kilku powodów. Po pierwsze, podawana przez lancę woda, choć ciepła, momentalnie pokrywa nadwozie lodem i musisz je ciągle płukać, a to przypomina pracę Syzyfa. Zmywany pod ciśnieniem lód może z kolei zadziałać na lakier jak szczoty z drobinkami piasku. To jedno, a drugie, że będziesz mieć potem problem z dostaniem się do auta – woda osadzająca się na uszczelkach i w szczelinach klamek, zamków oraz szyn zablokuje mechanizmy i „sklei” elementy karoserii, gdy zamarznie.
Jeśli już koniecznie musisz umyć samochód przy -10°C, zrób to, ale zaparkuj później samochód w garażu, w którym panuje dodatnia temperatura. Nie musi to być twój prywatny garaż (nie każdy z nas ma ten luksus), wystarczy parking podziemny pod galerią handlową – 2-godzinne zakupy powinny pozwolić karoserii odtajać.
Ogrzewany parking może zarówno pomóc, jak i zaszkodzić. Wszystko przez wysychającą na aucie sól
Czy ocieplany, zamknięty garaż to zatem zbawienie zimą? Tylko po myciu, bo samochód utaplany pośniegowym błotem ze środkami chemicznymi będzie szybciej korodować. „Ruda” ma w takim pomieszczeniu idealne warunki do rozwoju – jest w nim ciepło i wilgotno (słyszycie to chrupanie błotników i progów w tle?).
Mycie to nie wszystko
Jeszcze jedno – samo mycie nie wystarczy. Żeby uniknąć problemów z autem, po zimowej „kąpieli” należy wytrzeć do sucha uszczelki i zabezpieczyć je specjalnym hydrofobowym preparatem, dzięki któremu guma nie przymarznie do drzwi. Nie zaszkodzi też wpuszczenie do zamków odmrażacza, który wypchnie z nich wodę zgromadzoną w trakcie mycia – ale ostrożnie, żeby nie wypłukać razem z nią smaru niezbędnego do prawidłowego działania mechanizmu. A skoro już tak chuchamy i osuszamy, to warto przetrzeć też klapkę wlewu paliwa, co pozwoli uniknąć nerwów podczas tankowania.
Brzmi skomplikowanie? Nikt nie obiecywał, że mycie samochodu zimą będzie łatwym zadaniem. To wymaga poświęceń, ale karoseria (i portfel) będą wam wdzięczne. Alternatywnym sposobem na utrzymanie czystości nadwozia i podwozia w takich warunkach jest zabranie auta do samochodowego SPA, czyli myjni ręcznej. Tam pracownicy zajmą się wszystkim, a po godzinie czy dwóch wydadzą samochód czysty i osuszony – innymi słowy, gotowy do walki z mrozem. Ale to swoje kosztuje.
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie