Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Breadcrumbing – manipulacja w związku

Męska psychologia
|
24.01.2024

Breadcrumbing jest zjawiskiem, które choć pozornie wydaje się dosyć niewinne, to potrafi wyrządzić wiele krzywdy. W końcu nikt z nas nie lubi, kiedy ktoś bawi się jego uczuciami, a jeśli robi to intencjonalnie i po to tylko, aby osiągnąć swój własny, podszyty egoizmem cel, to mamy już do czynienia z toksyczną manipulacją. Z tego samego powodu o breadcrumbingu mówimy w kategoriach przemocy. Czym dokładnie jest to zjawisko, kto jest na jego oddziaływanie szczególnie narażony, jak bronić przed jego wpływem – o tym wszystkim przeczytasz poniżej.

Tagi: psychologia

zjawisko breadcrumbingu – manipulacji emocjonalnej w relacjach międzyludzkich, techniki relacyjne, rozumienie toksycznych związków
Breadcrumbing - manipulacja emocjonalna w relacji. Fot. depositphotos.com

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym jest breadcrumbing, podstawowe cechy i mechanizmy.
  • Wpływ breadcrumbingu na relacje miłosne, społeczne oraz zawodowe.
  • Radzenie sobie z breadcrumbingiem: jak rozpoznać i jak się bronić przed manipulacją.

 

Przemoc ma wiele twarzy. Nie zawsze łatwo ją zauważyć, a jeszcze trudniej nazwać. Breadcrumbing jest jednym z takich zjawisk, a przy tym jest formą niezwykle toksycznej relacji, w której jedna ze stron przy pomocy manipulacji stosuje przemoc psychiczną w stosunku do drugiej.

Czym jest breadcrumbing

Samo pojęcie pochodzi od angielskiego słowa breadcrumbs, czyli okruszki, ale bywa tłumaczone bardziej obrazowo – jako „rzucanie okruchami uwagi”. Konkretnie odnosi się do sytuacji, w której jedna osoba obdarza drugą pożądaną przez nią uwagą tylko na chwilę, a potem szybko się wycofuje. Bardzo charakterystyczna dla zjawiska jest właśnie ta praktyka chwilowego udawania zainteresowania i zachowywania się w sposób wskazujący na zaangażowanie w relację, pomimo że w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej.

Początki znajomości zwykle są bardzo obiecujące, ale kiedy strona kontrolująca poczuje, że ofiara jest już mocno zaangażowana w relację, to zaczyna stosować różne techniki wprowadzające w jej uczucia zamęt. Arsenał takich zachowań jest szeroki, najczęściej jednak po prostu znika na dłuższy czas, a potem nagle z powrotem się pojawia, jak też po okresie bardziej intensywnego, choć pozornego, za to rozbudzającego nadzieję zbliżenia, przestaje troszczyć się o partnera oraz obdarzać go uwagą, rzucając jedynie od czasu do czasu „okruchy” zainteresowania i sprawiając w ten sposób, że zaczyna żyć w ciągłej niepewności w odniesieniu do wspólnej przyszłości i możliwości zbudowania trwałej relacji.

Można to opisać jako kontrolowany dystans, czyli takie kierowanie relacją, aby dana osoba była na tyle blisko, by nie miała pewności, ale łudziła się nadzieją, że wyniknie z tego coś dla niej dobrego, a równocześnie na tyle daleko, aby samemu nie musieć się w taką znajomość poważnie zaangażować – ani teraz, ani tym bardziej w przyszłości. Toteż dlatego można zauważyć okresy relacyjnej aktywności przeplatane epizodami ciszy i braku reakcji na inicjatywę z drugiej strony.

 

Do breadcrumbingu posuwają się najczęściej osoby egocentryczne, nierzadko nawet o narcystycznej osobowości.

 

Z pozoru sytuacja wydaje się niewinna. Bo z jednej strony breadcrumbing oznacza zaczepianie kogoś w social mediach, zostawianie lajków, komentarzy, wiadomości z sugestiami, niewinny flirt. Ale z drugiej – ktoś, kto odbiera te sygnały, może wciąż czekać na kolejny krok i zaangażowanie, które jednak nigdy nie przychodzą. Breadcrumbing polega na dawaniu nadziei, przekazywaniu pięknych słów, deklaracji bez pokrycia, co wywołuje emocjonalny rollercoaster – albo intensywność, albo brak kontaktu. Nic pomiędzy. – wypowiada się na ten temat Michał Muskała, psycholog, terapeuta uzależnień i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny.  

Breadcrumbing niejedno ma imię

Pojęcie breadcrumbing jeszcze do niedawna odnoszono przede wszystkim do randkowania, a dokładnie do sytuacji, w której posuwająca się do niego osoba usiłuje zapewnić sobie odpowiedni poziom zaangażowania drugiej strony przy minimalnym zaangażowaniu własnym. Nie jest przy tym ważne, dlaczego manipulant nie chce realnie wejść w potencjalny związek i co tak naprawdę nim kieruje. Notabene zjawisku bardzo sprzyja, będąc zresztą znakiem naszych czasów, forma internetowego kontaktu, szczególnie w obliczu wzrostu liczby wirtualnych portali randkowych i różnego typu „spotkań” on line. To właśnie tam najłatwiej jest okazywać komuś uwagę i wyznawać uczucia w sposób przemijający, a przy tym wyraźnie toksyczny.  

Temat stał się na tyle ciekawy, a przy tym niepokojący, że zaczęto mu się bliżej przyglądać i, jak wskazują przeprowadzone przez naukowców z hiszpańskiego uniwersytetu w Almerii badania, jedną z technik tej manipulacji jest wręcz bombardowanie miłością z jednoczesnymi epizodami braku jakiegokolwiek zainteresowania, co ma na celu sprawowanie kontroli nad drugą osobą. To badanie oparte zostało na breadcrumbingu skupionym w mediach społecznościowych, a wyciągnięte z niego wnioski jasno wskazują, że do omawianej strategii posuwają się najczęściej osoby egocentryczne, nierzadko nawet o narcystycznej osobowości, które leczą w ten sposób problemy z poczuciem własnej wartości, usiłując karmić swoje ego poczuciem zdobytej w ten sposób władzy.

Trzeba przy tym wspomnieć, że zjawisko nie ogranicza się wyłącznie do fazy randkowania, flirtowania czy też ogólnie do początków potencjalnego związku, ale ma miejsce również w długotrwałych relacjach. Może dotyczyć relacji małżeńskiej, wieloletniej partnerskiej, a nawet sytuacji, kiedy w życiu breadcrumpera pojawia się osoba trzecia, w stosunku do której posuwa się do manipulacji.

 

Doświadczenie breadcrumbingu powoduje, że w psychice zachodzi szereg destrukcyjnych procesów, których efektem są lęki, stały niepokój i poczucie niepewności.

 

Aby to lepiej zobrazować, weźmy pod lupę przykładowego mężczyznę, który jest w małżeństwie, a równocześnie „na boku” ma drugą kobietę, z którą podtrzymuje kontakt telefoniczny, raz na jakiś czas się spotyka, być może mają też relację seksualną. Ona czeka na zakończenie przez niego związku, on obiecuje, że niebawem to się stanie, po czym mijają miesiące, a nawet lata, i nic się w tym temacie nie zmienia. W takim utrzymywaniu zainteresowania może chodzić o podniesienie poczucia własnej wartości, pomimo że dla drugiej osoby jest to naprawdę krzywdzące, jeżeli jest już wyraźnie zaangażowana i liczy na znacznie więcej niż dostaje.  

Breadcrumbing widoczny bywa również wtedy, gdy manipulant zauważa, że druga strona zaczyna orientować się, w czym bierze udział, i wtedy wyraźnie się dystansuje. To z kolei wywołuje u niego znacząco większe niż do tej pory zaangażowanie w związek, po czym, kiedy już na powrót poczuje się pewnie, historia się powtarza.     

Podobna taktyka nierzadko pojawia się nawet po rozstaniu. Ma to miejsce wówczas, gdy para będąca w związku partnerskim podejmuje decyzję o jego zakończeniu, ale któraś ze stron stara się podtrzymać kontakt na wypadek, gdyby jednak okazało się, że relacja z kimś innym jej nie wyszła i dzięki temu nadal będzie istniała szansa na powrót do siebie.

Oprócz relacji romantycznych breadcrumbing stosowany bywa w powiązaniach rodzinnych, ale także zawodowych. W tym ostatnim przypadku może odnosić się na przykład do sytuacji, kiedy pracodawca za pomocą utrzymywania podwładnego w niepewności co do jego zawodowej przyszłości, zapewnia sobie kontrolę nad zarządzanym zespołem. Tutaj zależny od szefa pracownik nigdy nie zdobywa pewności co do tego, czy znajduje się w łasce i kręgu zainteresowania przełożonego, a więc czy jego zawodowa pozycja jest stabilna, co daje nadzieję również na wyższe wynagrodzenie czy awans.

 

Beadcrumberowi może chodzić o podniesienie poczucia własnej wartości, pomimo że dla drugiej osoby jest to naprawdę krzywdzące.

 

Zawsze powinno się jednak brać pod uwagę, że choć breadcrumbing najczęściej jest intencjonalny, to zdarza się, choć relatywnie rzadko, że bywa także niecelowy. Jesteśmy różni i mamy różne oczekiwania od związków. Ktoś może mieć potrzebę częstego i długotrwałego kontaktu, a ktoś inny mógłby poczuć się tym szybko zmęczony. Nie ma w tym naprawdę nic złego. Problem pojawia się wówczas, kiedy ktoś stosuje tę wersję manipulacji w sposób celowy, co jak najbardziej należy uznać za formę przemocy. Bywają zresztą sytuacje, kiedy granica jest tu naprawdę cienka i trudna do jednoznacznego rozpoznania. To dlatego nie należy zbyt pochopnie kogoś oceniać, a tym bardziej piętnować za to, że nie potrafi wejść w relację lub po prostu ma zupełnie inne potrzeby i oczekiwania.

Pięć etapów breadcrumbingu

W relatywnie nowych badaniach, bo ich wyniki ogłoszono w lutym 2023 roku, a które zostały przeprowadzone przez połączone siły specjalistów z Wydziału Edukacji i Psychologii Uniwersytetu w Barodzie w Indiach oraz Wydziału Edukacji i Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kastylii-La Manchy w Hiszpanii, odkryto, że breadcrumbing można rozpoznać po pięciu etapach, które zazwyczaj występują w podobnej kolejności i które jednocześnie dobrze pokazują, w jaki sposób przebiega cały proces i na czym tak naprawdę polega jego manipulacyjny charakter.

Jest to o tyle ważne, że po pierwsze obrazuje mechanizm działania opisywanego zjawiska, po drugie znajomość schematu pozwala nam go uchwycić, kiedy jesteśmy poddawani takiemu procederowi.   

Etap pierwszy to tzw. „podążanie za urokiem”, czyli wabienie ofiary oraz wywoływanie nadziei na rozwój relacji poprzez różnego typu zachowania zalotne, na które składają się komplementy, uprzejmość, okazywanie zainteresowania. W relacjach romantycznych jest to etap rozkochiwania w sobie ofiary, w zawodowych wzbudzanie nadziei na bycie docenionym, co w założeniu powinno przekładać się na awans albo finansową gratyfikację.

Etap drugi polega na utrzymywaniu napięcia, jest to taka manipulacja ofiarą, w której w jej przekonanie o możliwości zbudowania trwałej i udanej relacji wkrada się niepewność. Na tym etapie pojawiają się bardzo celowo wprowadzane elementy, które dają odczucie, że zainteresowanie manipulatora jest mniejsze. To właśnie wtedy kontakt z jego strony staje się wyraźnie słabszy – wiadomości pojawiają się rzadziej, rozmowy telefoniczne stają się krótsze, umówione wcześniej spotkania zostają odwołane w ostatniej chwili, a część wspólnych planów niespodziewanie odkładana na bliżej nieokreśloną przyszłość.

 

Jeśli jesteśmy sami, to zwykle jesteśmy też „głodni” innych ludzi, a wtedy bardziej podatni na wchodzenie w relacje, które nam nie służą.

 

Manipulator nie dopuszcza swojej ofiary tak blisko, jak ona tego oczekuje, unikając dzielenia się swoimi przemyśleniami i ogólnie tym wszystkim, co ma miejsce w jego życiu. Równocześnie zawsze ma jakieś wyjaśnienie, oczywiście zwykle fałszywe, które jednak pozwala na stwarzanie pozorów, że nie dzieje się nic niepokojącego, pomimo że – paradoksalnie – chodzi dokładnie o to, aby u drugiej osoby wywołać niepokój dotyczący przyszłości danej relacji.

Trzeci etap polega na wysyłaniu sprzecznych sygnałów, co znaczy, że manipulator potrafi być równocześnie czarujący i obdarzający uwagą oraz chłodny. Na przykład jednego dnia ofiara słyszy pod swoim adresem mnóstwo komplementów, pojawia się też wiele planów na wspólną przyszłość, a następnego nie ma z nim żadnego kontaktu, bo bez jakiegokolwiek wyjaśnienia po prostu znika na kilka godzin, a nawet dni.

Na tym etapie ofiara zaczyna podejrzewać, że prawdziwe intencje partnera nie są zgodne z jego słowami i doświadczanymi przez krótki czas zachowaniami. W breadcrumbingu na tle zawodowym może być to na przykład sytuacja, kiedy pracodawca roztacza przed pracownikiem wizję bardzo pozytywnych zmian, które niedługo mają nastąpić, po czym przez kilka kolejnych dni staje się nieuchwytny, co z kolei wzbudza podejrzenie, że celowo i z premedytacją unika kontaktu.

Na czwartym etapie bardzo wyraźnie zauważalne jest unikanie intymności i zaangażowania. Co więcej, w sytuacjach, które teoretycznie sprzyjają realizacji wcześniej złożonych obietnic, pojawia się mur obojętności i unikanie konfrontacji oraz odpowiedzialności za swoje wcześniejsze deklaracje.

 

Ofiara breadcrumbingu może mieć problemy w kolejnych związkach i trudności z wyrażaniem emocji. 

 

Równocześnie te zachowania, które jednak się pojawiają, bardzo szybko zostają przez ofiarę zidentyfikowane jako mające na celu jedynie jej uspokojenie i dalsze kreowanie fałszywego obrazu zainteresowania jej osobą, jak też zaangażowania w relację. Jeśli spojrzy się na tę parę z zewnątrz, na chłodno, to nie ma już żadnej wątpliwości, że jest to gra obliczona na kontrolę i manipulację

Ostatnim, piątym, etapem, jest podejmowanie przez breadcrumbera takich działań, które mają na celu jak najdłuższe podtrzymanie kontaktu z ofiarą. W tym celu z jednej strony będzie unikał wszelkich zobowiązań, ale z drugiej nadal będą się one pojawiać w formie składanych obietnic. Będzie też rozbudzał nadzieję, a równocześnie unikał jakichkolwiek działań, które miałyby przybliżyć osiągnięcie obiecywanego celu.

Jest to rodzaj intencjonalnie prowadzonej gry, w której oprawca ma poczucie, że druga strona jest już dostatecznie przez niego zmanipulowana i posługuje się wyłącznie takimi technikami, które mają ją w tym stanie jak najdłużej utrzymać. Na tym etapie może posuwać się do kolejnych technik manipulacji, takich jak na przykład gaslighting. To jest też okres najbardziej  wyniszczający dla ofiary, generujący ogromne koszty dla jej psychiki.

Skutki doświadczania breadcrumbingu

Coraz częściej słychać głosy, że breadcrumbing, podobnie jak gaslighting, powinno się zakwalifikować jako przestępstwo, ponieważ skutki emocjonalne, które wywołuje w ofierze, są bardzo dotkliwe. Doświadczenie tego rodzaju manipulacji powoduje, że w psychice zachodzi szereg destrukcyjnych procesów, których efektem są lęki, stały niepokój i poczucie niepewności. Obok tego pojawia się zniszczenie poczucia własnej wartości, zwątpienie w siebie i brak zaufania, wycofanie społeczne, nierzadko wstyd i poczucie winy kierowane przeciwko sobie za to, że daliśmy się podejść i usidlić.

Ponadto u ofiary występuje olbrzymia projekcja minionych doświadczeń na przyszłe relacje, co przekłada się na problemy w kolejnych związkach i trudności z wyrażaniem emocji. Pojawia się także bezradność, poczucie osamotnienia, zmniejsza ogólna satysfakcja z życia, w skrajnych przypadkach widoczne są nawet objawy depresji.

 

Doświadczenie breadcrumbingu może mieć odbicie w postaci braku zaufania do innych ludzi, blokady emocjonalnej i różnego typu trudności, które z kolei mogą skutkować relacyjnym impasem.

 

Znaczy to tyle, że u osoby będącej w obszarze działania breadcrumbera stopniowo wyniszcza się system emocjonalny, a skutki długotrwałego oddziaływania na jej psychikę nie zawsze są odwracalne, zaś ich złagodzenie wymagać będzie dużych nakładów wysiłku w pracy nad sobą. 

Jak ochronić się przed breadcrumbingiem

Jeśli skupimy się wyłącznie na relacji romantycznej, szybko zauważymy, że dla osoby pragnącej miłości doświadczenie breadcrumbingu jest czymś bardzo dotkliwym, wprowadzającym poczucie dezorientacji i zagubienia. Tkwienie w tak toksycznej relacji, zwłaszcza jeśli jest ona długotrwałym procesem, może nie tylko obniżyć poczucie własnej wartości i zaufania do siebie, ale też wbudować w psychikę odczucie, że nie zasługuje się na prawdziwą miłość i szacunek.

Takiej osobie stale towarzyszy niepewność i wynikający z niej lęk, że partner może od niej odejść. Równocześnie zastanawia się, co robi nie tak, że druga strona nie potrafi w pełni się zaangażować, jak również, co może zrobić, aby jednak doświadczyć emocjonalnej bliskości, której pragnie coraz bardziej.

Jakie zatem powinno się podjąć kroki, jeśli już wejdzie się w pole oddziaływania breadcrumbera? W jaki sposób najszybciej uwolnić się z toksycznej relacji, nie dopuszczając do większych niż już poczynione zniszczeń w systemie psychicznym? Niestety nie ma innej możliwości, jak zapobieganie, czyli świadomość istnienia tego zjawiska i bycie wyczulonym na pierwsze sygnały, które powinny wzbudzić niepokój. Trzeba po prostu umieć w porę zauważyć tzw. czerwone flagi, które w toksycznych relacjach pojawiają się od początku, a które przesłaniają nam słynne różowe okulary fascynacji nowo poznaną osobą. Tutaj z pomocą może przyjść znajomość wspomnianych wcześniej pięciu etapów rozwoju relacji z breadcrumberem.

 

Jedną z technik tej manipulacji jest wręcz bombardowanie miłością z jednoczesnymi epizodami braku jakiegokolwiek zainteresowania.

 

Faktem jest także, że im szybciej zorientujemy się, z kim mamy do czynienia i w jaką pułapkę usiłuje nas złapać, tym szybciej będziemy zdolni do uwolnienia się od toksycznej zależności. Niestety mamy tendencję do ignorowania ostrzegawczych sygnałów z równoczesnym bagatelizowaniem ich znaczenia. Trzeba sobie jednak wyraźnie powiedzieć, że jest to wyłącznie tworzenie pewnego rodzaju iluzji, a jednocześnie coś, na co oprawca bardzo liczy.

Ogromnie ważna jest także praca nad szeroko pojętą samoświadomością, z naciskiem na uważność na sygnały, które wysyła nam ciało, na swoje odczucia i emocje, jak również nad pewnością siebie. Jeśli bowiem będziemy podchodzić do siebie z troską, nie uzależniając poczucia własnej wartości od czyichś zachowań i opinii na nasz temat, będzie ono zdecydowanie bardziej stabilne i nastawione na stawianie granic w sytuacjach, które stają się w jakikolwiek sposób krzywdzące. Jednym słowem, niezwykle pomocne okazuje się zrozumienie samego siebie oraz poznanie, a potem nauczenie się asertywnego stawiania własnych granic.

Większe ryzyko doświadczania manipulacji pojawia się u osób, które nie są wspierane przez otoczenie, czyli nie mają wokół siebie znajomych i przyjaciół, którym mogą ufać i w razie potrzeby zwierzyć się z tego, co się u nich dzieje i czego doświadczają. To z kolei daje szansę na spojrzenie na relację z boku, bez emocjonalnego zaangażowania.

Warto przy tym pamiętać, że jeśli jesteśmy sami, to zwykle jesteśmy też „głodni” innych ludzi, a wtedy bardziej podatni na wchodzenie w relacje, które nam nie służą. Tym bardziej kiedy czujemy, że coś jest nie tak, nie należy próbować usprawiedliwiać zachowań, których doświadczamy ze strony innych osób ani przypisywać im dobrych intencji, jeśli pojawia się duża rozbieżność pomiędzy deklaracjami a ich realizacją.

Jeśli już zorientujemy się, że relacja nie zmierza w pożądanym kierunku, ale z jakiegoś powodu nie chcemy z niej wyjść bez próby dania sobie samemu i drugiej stronie szansy, warto otwarcie porozmawiać o swoich odczuciach, obawach i oczekiwaniach. Potem z kolei uważnie obserwować, czy nastąpiły jakieś wyraźne, ale trwałe zmiany. To jest również ten moment, kiedy warto zadać sobie pytanie, czy aby na pewno chcę być w relacji, w której ja się angażuję, a druga strona tylko trochę? 

I choć doświadczenie breadcrumbingu może niestety mieć odbicie w postaci braku zaufania do innych ludzi, blokady emocjonalnej i różnego typu trudności, które z kolei mogą skutkować relacyjnym impasem, to jednak są osoby, które traktują je jak życiowe doświadczenie, wyciągając z niego konstruktywne wnioski, dzięki którym wiedzą już, na co powinny uważać w przyszłości. Cokolwiek się w naszym życiu dzieje, dajmy sobie po prostu szansę. Sobie, a także tym związkom, które nas rozwijają i tym ludziom, z którymi dzielimy podobne wartości.

Olga Smoter

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie