Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Dzień Matki” od Netfliksa. Agnieszka Grochowska robi rozróbę! [RECENZJA]

Książka, film
|
28.05.2023

W Polsce zwykle takich filmów się nie kręci. Bo thrillery akcji nigdy nie były naszą domeną. Netflix uznał jednak, że Mateusz Rakowicz podoła i przygotuje wysokiej jakości kina gatunkowe. Odważna decyzja, ale przecież do odważnych świat należy. Tym sposobem na popularnej platformie zadebiutował film „Dzień Matki”.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Dzień Matki” - kadr z filmu
Agnieszka Grochowska w filmie „Dzień Matki” | fot. mat. pras.

Już jakiś czas temu Netflix zapowiedział premierę filmu „Dzień Matki”. Ten w bibliotece giganta streamingu pojawił się oczywiście 24 maja. Niech was jednak nie zmyli tytuł – nie mówimy tutaj o filmie obyczajowym czy dramacie, ale rasowym thrillerze akcji. Czyli dziele w kontekście polskiej kinematografii bardzo nietypowym. Ciekawie przy tej okazji wygląda również fakt, że nieco wcześniej również na Netfliksie zadebiutował film „Matka” z Jennifer Lopez. Mają one kilka punktów wspólnych, ale tytułowa zbieżność jest raczej przypadkowa.

Ten polski stworzony został przez Mateusza Rakowicza („Najmro. Kocha, kradnie, szanuje”, „Romantik”) i Łukasza M. Maciejewskiego. Ten pierwszy zajął się reżyserią, a wraz z Maciejewskim napisali scenariusz. Gwiazdą „Dnia Matki” jest Agnieszka Grochowska, której chyba żadnemu miłośnikowi polskiego kina nie trzeba przedstawiać. Na planie asystowali jej Dariusz Chojnacki, Paweł Koślik, Paulina Chruściel i Adrian Delikta.

„Dzień Matki” – fabuła filmu

Nina, główna bohaterka, to była agentka NATO. Została wyszkolona do zabijania. Obecnie żyje w ukryciu, próbując poukładać sobie sprawy osobiste. Żałuje w zasadzie jednego – że porzuciła syna, gdy ten był jeszcze małym chłopcem. Wszystko zmienia się diametralnie, gdy dowiaduje się, że Maks został porwany przez bezwzględnych gangsterów.

Znów może ruszyć do akcji, ale tym razem jeszcze bardziej zmotywowana. Chodzi przecież o życie jej syna, który – jeśli uda jej się go uratować – znów pojawi się obok niej. Musi jednak pokonać nie tylko przeciwników z krwi i kości, ale również poradzić sobie z demonami przeszłości. Motywuje ją jednak jedyny w swoim rodzaju bodziec – matczyna miłość do dziecka.

Plakat filmowy – „Dzień Matki”
Plakat filmowy – „Dzień Matki” | mat. pras.

Plusy dodatnie, plusy ujemne

We wspomnianej „Matce” Jennifer Lopez również musiała walczyć o dziecko, które zmuszona była porzucić wiele lat wcześniej. Również napędzała ją miłość. Również było wyszkoloną agentką, która była gotowa na każde poświęcenie. Jak wspomniałem, punktów wspólnych nie brakuje, ale w zasadzie mamy do czynienia z dwiema zupełnie różnymi opowieściami. Przede wszystkim inny jest sposób prezentacji, inny jest przekaz i sposób realizacji.

Film Mateusza Rakowicza określony został mianem thrillera akcji, ale bez większych obaw dodałbym również do tego dramat, ponieważ wątek rodzinny o dużej wadze emocjonalnej jest kluczowy dla odbioru „Dnia Matki”. Twórca skupia się zatem nie tylko na krwawej naparzance, ale również próbuje przekazać poprzez swój film wyższe wartości. To w mojej ocenie dobra decyzja, ponieważ polska produkcja Netfliksa nie zawsze sprawdza się jako klasyczny film akcji. Za dużo w jego przebiegu przestojów, przegadanych momentów i dłużyzn, żebyśmy mogli mówić o udanym kinie gatunkowym. Kiedy jednak weźmiemy pod uwagę, że Rakowicz chciał skupić się również na wątku dramatycznym, rozłożenie akcentów jest mniej więcej prawidłowe. Thrillera w tym thrillerze jest raczej nie za dużo, choć są sceny, gdy serce widza może zabić nieco mocniej. Powiedzmy, że to wystarczy.

To, co szczególnie spodobało mi się w „Dniu Matki”, to fabularna spójność. Historia może nie jest zbyt skomplikowana, bo podobnych – matki walczącej o swoje dziecko – mieliśmy na pęczki, ale we wspomnianym tytule wszystkie elementy stanowiące o dobrze poprowadzonej historii są na miejscu. Twórcy zadbali o szczegóły, postarali się, żeby historia – mówiąc kolokwialnie – trzymała się kupy i żeby motywacje bohaterów były odpowiednio uzasadnione. Kolejną zaletą filmu jest kreacja głównej bohaterki. Agnieszka Grochowska to oczywiście aktorka obyta i doświadczona, ale na pewno i dla niej udział w tym projekcie był na wielu płaszczyznach czymś nowym (chociażby sceny walki). 43-latka udowodniła jednak, że i z takim zadaniem potrafi sobie poradzić. Na ekranie jest przekonująca, choć mało ekspresyjna (to w zasadzie jej znak rozpoznawczy). Jeśli chodzi o postacie drugoplanowe to niestety bez historii, większość to występy do zapomnienia.

Przyczepić muszę się niestety do samej historii, która – jak już wspomniałem – jest spójna, ale niestety w niektórych momentach naciągana. To oczywiście rzecz naturalna w przypadku klasycznych akcyjniaków, ale wiemy doskonale, ze twórcy mieli nieco większe ambicje, dlatego powinni bardziej przyłożyć się podczas pisania niektórych wątków. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o realizacji, która stoi na satysfakcjonującym poziomie. Ujęcia są dynamiczne, sceny walki nagrane zgodnie ze sztuką. Naprawdę w tym przypadku nie ma się do czego przyczepić, a jak powszechnie wiadomo – rodzime produkcje miewają problemy z tymi elementami.

Ku dobremu?

Przyznam szczerze, że mam problem z jednoznaczną oceną „Dnia Matki”. Film na wybranych polach, o których wspomniałem wyżej, pozytywnie mnie zaskoczył, ale obok wymienionych niedociągnięć nie byłem w stanie przejść obojętnie. Mogliśmy oczywiście dostać tytuł dużo gorszy, bo netfliksowy standard poleciał ostatnio w dół, ale z drugiej strony był potencjał do tego, żeby stworzyć coś znacznie lepszego. Na pewno jednak warto zapoznać się z filmem Rakowicza, ponieważ jest on czymś zupełnie nowym dla polskiej kinematografii. To dowód na to, że mamy możliwości i środki do tworzenia takich filmów, ale zwyczajnie potrzebujemy jeszcze nieco doświadczenia. Pozostaje mieć nadzieję, że rodzimi filmowcy dostrzegą w „Dniu Matki” potencjał i jednocześnie wyciągną z niego odpowiednie wnioski. Żeby wiedzieć, co można zrobić jeszcze lepiej.

Planujecie obejrzeć ten film? Nie krępujcie się, przynajmniej z kilku powodów warto. Nie, nie jest to polski John Wick. Za wysokie progi.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
10 czerwca 2023 o 20:09
Odpowiedz

Netflix - omijać!
The End
Non RIP

~PI Grembowicz

10.06.2023 20:09
1