Wczoraj pojawiły się nominacje do Oscarów. Wśród najbardziej docenionych filmów znalazły się „Oppenheimer” (recenzja znajduje się na naszej stronie), „Biedne istoty” oraz właśnie „Czas krwawego księżyca”. Najnowsze dzieło Martina Scorsese, w którym pojawili się Leonardo DiCaprio, Robert De Niro i Lily Gladstone, to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych premier ubiegłego roku. Reżyser, obsada, historia – wszystko wydaje się być na swoim miejscu.
Co jednak ciekawe, nie wszyscy krytycy i widzowie, którzy mieli okazję obejrzenia obrazu w okolicach premiery, wypowiadali się o „Czasie krwawego księżyca” (ang. „Killers of the Flower Moon”) w samych superlatywach. Dziesięć nominacji do Oscara to naprawdę dużo, dlatego pora – to dzięki dostępowi z poziomu VOD – dowiedzieć się, czy nowy Scorsese to faktycznie produkcja godna aż takiego wyróżnienia.
„Czas krwawego księżyca” – fabuła filmu
Historia przedstawiona w filmie oparta została na faktach. Dzieje się na początku XX wieku, gdy plemię północnoamerykańskich Indian Osagów – niemalże z dnia na dzień – doszło do ogromnej fortuny. Odkryli na zamieszkiwanych przez siebie terenach pokaźne złoża ropy naftowej.
Pochodzące z wydobycia „płynnego złota” astronomiczne sumy i wizja oszałamiającego bogactwa jak magnes przyciągnęły różnych ludzi – takich, którzy chcieli uszczknąć coś dla siebie. Biali ludzie bez skrupułów nie tylko wykorzystywali, naciągali i okradali posiadaczy praw do złóż, ale w skrajnych i nierzadkich przypadkach uciekali się do mordowania członków plemienia Osagów, by zawłaszczyć ich majątek. Sprawą w końcu zainteresowało się FBI i sam J. Edgar Hoover.
„Czas krwawego księżyca” – plakat | mat. pras.
Historia, która powinna wybrzmieć
Scorsese zgrabnie miesza różne gatunki filmowe, począwszy od epickiego westernu, przez thriller, aż po kryminał. Oparta na faktach historia jest podana widzom w sposób, który prowokuje do refleksji nad kwestiami rasowymi, kolonizacją i moralnością. Film przekształca się z widowiska w głęboką opowieść, w której zbrodnie i niesprawiedliwości stają się nie tylko punktem wyjścia, ale i istotą całego złożonego obrazu.
W centrum narracji stoi rodzina Ernesta Burkharta, weterana I wojny światowej, którego życie splata się z historią Osagów. Jego relacja z Indianką Mille, rozdarcie pomiędzy miłością do żony a lojalnością wobec swojego wuja Williama „Kinga” Hale’a, stanowi emocjonalne sedno filmu. Leonardo DiCaprio i Robert De Niro wcielają się w dwie główne postacie i, no cóż, wypadają znakomicie, stanowiąc ozdobę tej wielowątkowej produkcji.
Nie brakuje w „Czasie krwawego księżyca” elementów charakterystycznych dla samego Scorsese – mocnych aktorskich kreacji, znakomitej reżyserii, a także wyjątkowej oprawy audiowizualnej. Legendarny reżyser sięga po zróżnicowane środki wyrazu, aby ukazać emocje bohaterów i atmosferę tamtego czasu. Muzyka Robbiego Robertsona, sceny zrealizowane z dbałością o etnograficzny detal oraz zróżnicowane ujęcia znakomicie wprowadzają widza w świat Osagów i jeszcze dosadniej unaoczniają ich dramatyczną historię.
Jednym z kluczowych elementów filmu jest pytanie o źródła brutalności. Scorsese skupia się nie tylko na aktach przemocy samej w sobie, ale także analizuje korzenie i skutki społeczne oraz kulturowe. W miarę jak historia się rozwija, film stawia trudne pytania dotyczące ludzkiej natury, korupcji i sprawiedliwości. Nie na wszystkie odpowiada, ale to moim zdaniem bardzo dobrze – celem filmu jest również próba zmotywowania widza do analizy i przemyślenia pewnych spraw. Choć to historia, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych, niesie ona za sobą pewną uniwersalną prawdę, która przyjmie się na każdym gruncie kulturowym.
Przekaz wielopłaszczyznowy
Martin Scorsese zaskoczył również długością filmu. Trzeba przyznać, że trzyipółgodzinne widowisko to w obecnych czasach rzadkość. Wszak lepiej zrobić z tego miniserial, ale jak wiadomo – reżyser jest tradycjonalistą. Poszedłeś do kina? Masz siedzieć i oglądać! Podczas seansu telewizyjnego można zrobić sobie przerwę, ale powiem szczerze, że nie miałem takiej potrzeby. Wielowątkowa historia jest budowana bardzo sprawnie i wciągająco. Choć są momenty, gdy fabuła zwalnia, nie ma mowy o nudzie. Po prostu historia musi znów nabrać rozpędu, najczęściej za sprawą jakiegoś mocnego uderzenia. Scorsese i Eric Roth (współscenarzysta) opanowali sztukę dawkowania emocji do perfekcji, dlatego „Czas krwawego księżyca” ogląda się tak dobrze.
Choć pozornie może wydawać się, że to film bardziej stworzony z myślą o amerykańskim widzu, moim zdaniem historia jest na tyle uniwersalna, że każdy znajdzie w niej jakieś ciekawe odniesienie do przeszłości, współczesności i przyszłości. Na pewno nie jest to dzieło łatwe i mam świadomość, że nie wszystkim musi się podobać. Mnie się jednak podobało i rozumiem, dlaczego najnowszy film Scorsese otrzymał aż tyle oscarowych nominacji. Mam nadzieję, że po statuetkę sięgną wyborni Lily Gladstone i Leonardo DiCaprio.
Film „Czas krwawego księżyca” dostępny jest dla abonentów Apple TV+, a także w VOD (Amazon Prime Video i Rakuten TV).
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie
Zachwyty nad tym komercyjnym epickim gniotem są na wyrost. Źródłem zła są geny i to widać wyraźnie
24.01.2024 17:26