Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

10 rzeczy, których prawdopodobnie nie wiesz na temat „Gwiezdnych wojen”

Książka, film
|
06.06.2022

Dla wielu „Gwiezdne wojny” to nie tylko bardzo dobre filmy Sci-Fi, ale znacznie więcej – kult. Z filmami związane jest wiele mniej lub bardziej znanych ciekawostek dotyczących obsady, finansów, nietypowych rozwiązań na etapie tworzenia itp. Postanowiłem wskazać dziesięć, które w mojej ocenie są szczególnie ciekawe!

Tagi: film dla faceta po 40.

Grafika promująca filmy z cyklu „Gwiezdne wojny”
„Gwiezdne wojny”, czyli jedno z najbardziej znanych filmowych uniwersów na świecie

„Gwiezdne wojny” to w sumie dziewięć filmów w głównym cyklu, które powstawały z przerwami od 1977 roku. Największym uznaniem wśród miłośników filmów Sci-Fi cieszą się oczywiście trzy pierwsze nazywane „oryginalną trylogią”. Uniwersum stworzone przez George’a Lucasa podbiło światowe kina pod koniec lat 70. i na początku 80., a kolejne filmy szybko stały się prawdziwymi hitami. Co ciekawe, na początku doczekaliśmy się odsłon od IV do VI, następnie (lata 1999-2005) od I do III, a na końcu (2015-2019) od VII do IX. Wydaje się, że im dalej w las tym gorzej, ale jedno jest pewne – to świetnie zrealizowane, wciągające filmy, które stały się popkulturowymi ikonami.

Choć minęło już kilka dekad od premiery filmu „Nowa nadzieja” będącego chronologicznym początkiem cyklu, produkcja wciąż cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Wydawane są wznowienia „oryginalnej trylogii” z poprawioną jakością obrazu i dźwięku, które z automatu wskakują na listy najchętniej kupowanych DVD/Blu-ray w wielu krajach świata. To istny fenomen! Choć filmy są wielu osobom dobrze znane, wokół nich pojawia się wiele ciekawostek, które nie zawsze docierają do masowego odbiorcy. Postanowiłem zebrać dziesięć, które w mojej ocenie są najbardziej interesujące:

1. Nikt nie chciał „Gwiezdnych wojen”

Na początku lat 70. George Lucas – za sprawą filmu „American Graffiti” – był na krótkiej liście najbardziej obiecujących młodych reżyserów. Mimo tego, gdy przedstawił treatment (skrót fabuły) „Gwiezdnych wojen” dwóm największym wytwórniom, czyli Universal Studios i United Artists, te nie były zainteresowane jego realizacją. Pomysł był ich zdaniem zbyt ekstrawagancki. Dopiero 20th Century Fox wyraziło zainteresowaniem projektem, ale kazało Lucasowi całkowicie zmienić scenariusz, ponieważ był zbyt długi. Właśnie dlatego ostatecznie powstały aż trzy filmy. Reżyser zostawił pierwszą połowę scenariusza („Nowa nadzieja”), a drugą podzielił na dwie części – „Imperium kontratakuje” oraz „Powrót Jedi”.

"Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja". Plakat
Okładka polskiego DVD z filmem „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja”

2. Niski budżet

George Lucas dostał zielone światło od 20th Century Fox na stworzenie filmu, ale jednocześnie wsparcie od wytwórni nie było tak okazałe, jak wymarzył sobie twórca. Budżet „Nowej nadziei” wyliczono na 11 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę inflację to całkiem okazała kwota, ale jednocześnie nie za duża zważywszy na rozmach i skalę, z którą miało powstać dzieło z gatunku Sci-Fi. Odbiło się to między innymi na gażach aktorów – Harrison Ford, największa gwiazda produkcji, za rolę w filmie z 1977 roku otrzymał zaledwie 10 tysięcy dolarów!

3. Alec Guinness zarobił na „bajeczce”

W „Nowej nadziei” pojawiła się również inna gwiazda, Alec Guinnes. Aktor od samego początku podchodził sceptycznie do całego projektu, a w jednym z wywiadów nazwał film „głupiutką bajeczką”. Ostatecznie jednak w rolę Obi-Wana Kenobiego się wcielił, a z wytwórnią wynegocjował sobie – tak profilaktycznie – 2% wszystkich przychodów, jakie wygeneruje film. Oszacowano, że dzięki temu aktor zarobił... 95 milionów dolarów! Sporo jak za rolę w „bajeczce”. No i oczywiście Guinness pojawił się również w dwóch kolejnych częściach „Gwiezdnych wojen”.

Alec Guinness. Aktor
Alec Guinness jako Obi-Wan Kenobi

4. Oczy Yody wydają się dziwnie znajome?

Choć niewielkich rozmiarów i o dziwnym wyglądzie, dla wielu Yoda miał w sobie coś znajomego. Tym elementem były jego oczy, które stworzono na podobiznę tych samego Alberta Einsteina. Pomysłodawcą tego rozwiązania jest aktor Frank Oz, który kierował lalką Yody w „oryginalnej trylogii”.

Yoda oraz Albert Einstein
Yoda oraz Einstein – porównajcie sami...

5. Han Solo nie był dla Forda...

Trudno sobie obecnie wyobrazić „Gwiezdne wojny” bez Harrisona Forda, ale w głowie George’a Lucasa w rolę Hana Solo miał wcielić się kto inny. Dużo poważniejszymi kandydatami do roli byli podobno Kurt Russell, Jack Nicholson, Christopher Walken czy Al Pacino. Nieoficjalnie mówi się, że ten ostatni odrzucił propozycję, ponieważ nie zrozumiał scenariusza (oby to był żart!). Na szczęście jednak rola przypadła ostatecznie Fordowi.

6. ...i miał być kosmitą!

Aktora powinien cieszyć również fakt, że George Lucas zrezygnował ze swojego pierwotnego pomysłu, który zakładał, że Han Solo będzie... zielonym kosmitą. Ostatecznie twórca „Gwiezdnych wojen” doszedł do wniosku, że nie będzie to pasowało do wątków przyjaźni Solo z Lukiem oraz Leią, dlatego jednak lepiej, jeśli będzie po prostu człowiekiem. Uff!

7. Chewbacca i jego pokręcone losy

Chewbacca miał w ogóle się nie pojawić w „Gwiezdnych wojnach”, ale gdy Lucas ostatecznie zdecydował, że Han Solo będzie człowiekiem to uznał, że przyda mu się towarzysz. Do stworzenia postaci zainspirował go... jego własny pies (suczka imieniem Indiana). A co z dźwiękami, które wydaje Chewbacca? To odgłosy wydawane przez niedźwiedzia, które zostały zmiksowane z tymi wydawanymi przez lwa, morsa oraz borsuka. Efekt okazał się... interesujący!

8. Miecz świetny Samuela L. Jacksona z oznaczeniem

Samuel L. Jackson, który pojawił się w epizodach od I do III i zagrał Mace Windu, powiedział kiedyś, że na jego mieczu świetnym (filmowym rekwizycie), którego używał podczas kręcenia scen walki wyryto napis „Bad mother****r”. To oczywiście nawiązanie do najsłynniejszego filmu z udziałem aktora, czyli „Pulp Fiction”. Musimy mu jednak uwierzyć na słowo, ponieważ nigdy nikt związany z produkcją „Gwiezdnych wojen” nie potwierdził jego słów. Ja chcę w to jednak wierzyć.

9. But i ziemniak

W „Imperium kontratakuje” jest pewna scena z deszczem meteorów. Krótki przerywnik, o którym podczas oglądania szybko się zapomina. Tak się jednak składa, że owymi meteorami są między innymi... but oraz ziemniak. Dlaczego? Podobno specjalista od efektów specjalnych był tak wściekły na Lucasa, że ten co chwilę zmienia koncepcję ujęcia, że użył tych rekwizytów celowo, aby wkurzyć reżysera. No a to ujęcie Lucasowi się akurat spodobało...

10. Człowiek-orkiestra

Grający rolę młodego Obi-Wana Kenobiego Ewan McGregor (części od I do III) był podobno tak radosny podczas kręcenia scen walki, że... sam wydawał odgłos miecza świetlnego w czasie machania orężem. Szczęśliwie jednak wydawane przez niego dźwięki, podobno niezwykle zabawne, zostały usunięte podczas postprodukcji.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie