Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Broń, która miała siać postrach na polach bitew różnych epok

Hobby
|
23.06.2023

Wojny są tak stare jak ludzkość. Na przestrzeni wieków chęć podboju, rozszerzania wpływów i zbrojnego narzucania innym swojej woli była tak silna, że stale pchała człowieka do tworzenia coraz to bardziej zaawansowanych rodzajów broni, czyli skutecznych narzędzi walki i zabijania. W tym tekście zebrałem przykłady nietypowego uzbrojenia i taktyk, które nie tylko miały siać postrach i przerażenie wśród przeciwników, ale byłyby też zdolne zaskoczyć i zdezorientować rywala swoją skutecznością. Miały być też zdolne do wywarcia psychologicznej presji.

Tagi: historia

Haubice M110
Haubice M110 zdolne do wystrzeliwania bomb neutronowych. Fot. Wikimedia

Wojna to zawsze bezwzględny rozlew krwi i ofiary, a broń – główne narzędzie do jej prowadzenia – została wymyślona po to, by zabijać wroga jeszcze szybciej i skuteczniej. Od wieków trwa wielki wyścig w rywalizacji o władzę i bogactwa, w którym jedni próbują uzyskać zbrojną przewagę nad innymi i ich sobie podporządkować, inni desperacko próbują się przed tymi zakusami obronić, chwytając się wszelkich metod, jakie w tym zakresie uznają za słuszne.

Efekt – co jakiś czas pojawiają się zupełnie nowe wynalazki, których zadaniem jest przyniesienie przełomu, ostateczne pokonanie przeciwnika i wyeliminowanie go z tej niekończącej się gry. W historii człowieka pojawiały się rozmaite wojenne machiny, jedne budziły prawdziwy postrach, grozę, inne odrazę, a jeszcze inne czasem też i śmiech. Niektóre z potencjalnie potężnych broni odwracały się przeciw swoim stwórcom i zadawały własnym wojskom większe obrażenia niż przeciwnikowi, co tylko pokazuje, że liczy się nie tylko pomysł, ale też i umiejętność ujarzmienia tego, co się stworzyło.

Oto wynalazki wojenne, które łączy jedna rzecz – miały  sparaliżować przeciwnika, a swoim twórcom przynieść upragnione zwycięstwo.

Polybolos

Starożytna technika wojskowa potrafiła być zaskakująco rozwinięta. Świetnym przykładem może być tutaj Polybolos (z greckiego wielomiotacz), czyli skomplikowana balista stworzona w III wieku p.n.e. przez greckiego inżyniera Dionizego z Aleksandrii. W pewnym sensie daleki pierwowzór karabinu maszynowego.

Najważniejszą i jednocześnie przełomową cechą tego wynalazku było to, że potrafił on strzelać w sposób ciągły, bez długich przerw na przeładowywanie i napinanie mechanizmu zaciskowego, co znacznie zwiększało jego bojową efektywność. Machinę tę nieco później rozwinął i udoskonalił Filon z Bizancjum, który pozostawił też szczegółowy, zachowany do naszych czasów opis kół zębatych napędzających mechanizm łańcuchowy katapulty. Było to zresztą prawdopodobnie pierwsze urządzenie o takiej konstrukcji w historii.

Co ciekawe, urządzenie według opisu Filona z Bizancjum zostało, już w czasach współczesnych, odtworzone w znanym programie telewizyjnym Pogromcy Mitów. Autorzy widowiska chcieli sprawdzić, czy zbudowana na bazie starożytnych planów broń w ogóle zadziała, i ku ich zdziwieniu okazało się, że tak! Wadą miała być wysoka awaryjność, mimo wszystko jednak „mit” okazał się faktem.

Podobne półautomatyczne i automatyczne bronie, o całe wieki wyprzedzające późniejszą technikę wojskową pojawiały się zresztą także na innych kontynentach, np. w starożytnych Chinach (kusza Chu-Ko-Nu).

Polybolos
Rekonstrukcja polybolos wykonana przez niemieckiego inżyniera Erwina Schramma. Fot. Wikimedia

Ogień grecki

Ta budząca prawdziwy postrach i przerażenie broń była pierwowzorem dzisiejszego napalmu. Miała postać łatwopalnej mieszaniny rozpylanej na polu bitwy z pomocą specjalnie przygotowanych naczyń, systemu rur lub ręcznego syfonu. Efekt był piorunujący – ogień, pożoga, panika przeciwnika i jego ucieczka z pola bitwy.

Historyczne źródła podają, że ogień grecki został wynaleziony 29 kwietnia 674 roku, w czasie oblężenia Konstantynopola przez wojska kalifa Damaszku, jednak większość badaczy uważa, że podobne mikstury były znane już w głębokiej starożytności. Świadczy zresztą o tym sama nazwa broni – Bizantyjczycy nazywali ją ogniem rzymskim (nazwa „grecki” pojawiła się później), a w tym czasie zachodnie cesarstwo dawno już przecież nie istniało. Bizancjum zapewne ją rozwinęło i udoskonaliło.

Co ciekawe, receptura mikstury pozostawała przez stulecia wielką i głęboko strzeżoną tajemnicą (monopol udało się utrzymać Bizantyjczykom aż do XII wieku), choć można przepuszczać, że była oparta o ropę naftową. Współcześni wierzyli, że pożar wywołany ogniem greckim można ugasić wyłącznie innym ogniem lub… moczem. Do miotania ognia greckiego używano rozmaitych urządzeń i innych broni, od katapult i balist, beczek, specjalnych kul wypełnionych płynem, przez wielkie miotacze zbudowane z miedzianych rur ze źródłem zapłonu (w postaci pochodni) na wylocie.

Najbardziej znanym przykładem użycia tej historycznej „superbroni” jest prawdopodobnie bitwa morska z roku 678, kiedy to uzbrojona w miotacze greckiego ognia flota Bizancjum, spaliła całą flotę arabską, o setki lat odsuwając muzułmańskie próby zdobycia Konstantynopola.

Ogień grecki
Użycie ognia greckiego według manuskryptu bizantyńskiego z XIV wieku

Trupy jako broń biologiczna

Niektórym mogłoby się wydawać, że broń biologiczna to wynalazek XX wieku. Nic bardziej błędnego! Także w starożytności zdawano sobie sprawę z tego, jak śmiercionośną bronią mogą być choroby zakaźne. Są historyczne przekazy o tym, że już Aleksander Wielki – gdy musiał się z jakiegoś terenu wycofywać, to nakazywał zatruwać lokalne studnie wrzucając do nich zwłoki koni, nie grzebano także ciał żołnierzy, którzy zmarli na choroby zakaźne, zostawiając je w miastach, do których wchodzili wrogowie, a ci się zarażali. Wszystko to skutecznie opóźniało pochód wrogich jednostek, co samemu Aleksandrowi dawało cenny czas na przegrupowanie sił.

Najbardziej jednak znany i jednocześnie przerażający przykład użycia zwłok jako broni, to już jednak bitwa pod Kaffą, która miała miejsce w 1346 roku. Miasto należące wtedy do Republiki Genui było długo oblegane przez wojska tatarskie. Oblężenie nie szło po myśli Tatarów, genueńczycy nie zamierzali się poddawać, dodatkowo wśród tatarskich żołnierzy zaczęła się szerzyć epidemia dżumy. Gdy szeregi napastników zostały zdziesiątkowane przez zarazę, ich dowództwo wpadło na makabryczny pomysł, by do oblężonego miasta podrzucić ciała zmarłych towarzyszy. Ustawiono w tym celu kilka dużych katapult i z ich pomocą wystrzelono w obręb murów miejskich kilkanaście zwłok tatarów. Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania najeźdźców – w mieście wybuchła panika, poddało się ono w kilka dni, a jego mieszkańcy rozpierzchli się po całej okolicy roznosząc chorobę dalej.

Epilog tego wydarzenia jest jeszcze tragiczniejszy. Część historyków uważa bowiem, że tamto pierwsze tak masowe użycie „broni biologicznej” było praprzyczyną wielkiej epidemii dżumy, w wyniku której w ciągu następnych lat zmarła 1/4 mieszkańców Europy.

Oblężenie Kaffy
Miasto pod oblężeniem. Grafika ze zbiorów uniwersytetu w Edynburgu. Fot. Wikimedia

Panjandrum

To już zdecydowanie bardziej współczesny przykład dziwnej broni (pochodzi z II wojny światowej), która miała zrewolucjonizować prowadzenie bitew, a konkretnie radzić sobie z nieprzebytymi dla piechoty punktami ufortyfikowanej obrony przeciwnika. Chodziło tu przede wszystkim o umocnienia Wału Atlantyckiego, które Niemcy wybudowali w celu obrony przed potencjalną inwazją Aliantów (głównie we Francji).

Dla zaprzyjaźnionych, alianckich dowództw był to temat spędzający sen z powiek - spodziewano się bowiem, że w przypadku otwartego desantu z morza wojska sprzymierzone poniosą ogromne straty zanim zdobędą przyczółki i same się okopią. Na gwałt szukano zatem sposobu by wyrządzić ufortyfikowanym Niemcom, zwłaszcza na początku akcji, maksymalnie wiele szkód, za to bez strat własnych.

Brytyjski Department of Miscellaneous Weapons Development, czyli wojskowa dyrekcja zajmująca się rozwojem różnych, często niekonwencjonalnych broni została wówczas poproszona o stworzenie projektu broni, która będzie w stanie przebić się przez wysokie na 3 a grube na 2,1 metra umocnienia wroga. Przygotowane rozwiązanie okazało się niezwykle oryginalne – wcześniej obliczono, że by skutecznie uszkodzić taką masę betonu (jak ta z niemieckich fortyfikacji) potrzeba przynajmniej tony materiałów wybuchowych. Stworzono więc pojazd, który tego dokona.

Finalnie bezzałogowa, wystrzeliwana z morza w kierunku brzegu machina składała się ze stalowego bębna wypełnionego materiałami wybuchowymi, zawieszonego między parą drewnianych kół ze stalowym bieżnikiem. Koła miały 30 cm szerokości i 3 metry średnicy. Broń ta miała być napędzana zestawem rakiet przymocowanych do każdego koła. Pojazd miał być zdolny do przewiezienia 1800 kg ładunku z prędkością około 100 km/h, co miało mu nadać impet wystarczający do tego, aby przebić się przez każdą napotkaną przeszkodę.

Zbudowano wyłącznie prototyp tej maszyny – jednak jego test zakończył się spektakularną porażką. W trakcie finałowego pokazu rakietowe silniki zaczęły się odrywać od kół, pojazd zboczył z kursu i w pewnym momencie zrobiło się bardzo groźnie – zgromadzeni obserwatorzy (w tym admirałowie i generalicja) musieli w panice uciekać z zajmowanych miejsc. Projekt został natychmiast zarzucony, ale odegrał pewną rolę propagandową – Niemcy byli do końca przekonani, że Alianci zaatakują w bardziej umocnionych niż Normandia miejscach francuskiego wybrzeża.

Panjandrum
Panjandrum w czasie testów, które nieomal zakończyły się katastrofą. Fot. Wikimedia

Bomba neutronowa

Wynalazek broni jądrowej jest niewątpliwie jednym z najbardziej doniosłych w historii ludzkości. Broń taka jest jednocześnie znacznie skuteczniejsza niż wszystkie pozostałe „technologie do zabijania” razem wzięte. Warto sobie uświadomić, że największa przetestowana dotychczas (w latach 60.) bomba atomowa, rosyjska „Car Bomba” miała siłę rażenia i moc większą niż wszystkie (!) ładunki wybuchowe użyte podczas całej drugiej wojny światowej.

Szybko po wynalezieniu atomu naukowcy i eksperci zaczęli się jednak zastanawiać, czy można stworzyć bombę potężną tak jak atom, wyrządzającą przeciwnikowi równie wielkie, a może nawet większe straty osobowe, ale jednak oszczędzającą infrastrukturę. Cóż bowiem z użycia superbroni, która po pierwsze demoluje teren niszcząc wszystko w promieniu dziesiątek kilometrów od miejsca detonacji, a po drugie czyni go niezdatnym do zasiedlenia przez wiele lat…

Na pomysł, jak to rozwiązać wpadł Samuel T. Cohen, który w 1958 roku zaproponował naniesienie odpowiednich zmian w założeniach bomby wodorowej (wcześniejszego projektu Tellera-Ulama). Rozwiązanie Cohena, nazwane bombą neutronową, przewidywało pozbawienie bomby wodorowej płaszcza uranowego, dzięki czemu w momencie wybuchu uwolnione w ten sposób neutrony przemierzyłyby duże odległości, przenikając przez materię i zabijając wszystko co żywe, natomiast sama fizyczna fala uderzeniowa byłaby na tyle słaba, że obejmowała jedynie obszar w promieniu kilkuset metrów od epicentrum detonacji. Oficjalnie prace nad bombą neutronową w Stanach Zjednoczonych rozpoczęły się w 1961 roku, ale postępowały bardzo szybko, gdyż już w 1962 roku dokonano pierwszej próby jej działania.

Pociski z ładunkami tego typu weszły do seryjnej produkcji w latach 70 XX w. Stworzono „wkłady” do ładunków balistycznych MGM-52 Lance oraz pocisków artyleryjskich kal. 203 mm (na przykład dla haubic M110) oraz pocisków antybalistycznych Sprint.

W pewnym momencie światowy strach przed bronią neutronową był tak wielki, że na jego fali, w 1978 roku prezydent USA Jimmy Carter ogłosił wstrzymanie wdrażania tej technologii. W 1981 roku Ronald Reagan w ramach przyspieszenia wyścigu zbrojeń z ZSRR, zatwierdził wznowienie produkcji, jednak już nie na taką skalę jak wcześniej i bez umieszczania jej w Europie. W międzyczasie technologię tę pozyskała też Francja.

Narastający opór przez lata opór powodował jednak, że ta zaawansowana broń zdolna do masowego zabijania ludzi bez niszczenia infrastruktury została ostatecznie wycofana z arsenałów do końca lat 90. XX wieku. Pozostaje jednak jednym z bardziej tajemniczych, a dziś prawie zapomnianych wynalazków wojskowych w historii.

Wybuch bomby wodorowej
Wybuch bomby wodorowej, na której opierała sie bomba neutronowa. Fot. Wikimedia

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie