Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Jim Carrey – ikona komedii w cieniu depresji i rodzinnych dramatów. Poruszająca historia aktora

Oni nas inspirują
|
17.01.2024

Musiał pracować od najmłodszych lat, zmagał się z depresją, a jego życie osobiste było jednym wielkim koszmarem – historia Jima Carrey’a to w żadnym wypadku nie scenariusz na film komediowy. Ale hollywoodzki gwiazdor nigdy się nie poddał.

Tagi: film dla faceta po 40.

Jim Carrey - zdjęcie aktora
Nowy image Jima Carrey'a

Król komedii? Mistrz improwizacji? Żartowniś i człowiek z niesamowitym poczuciem humoru? W taki sposób większość osób scharakteryzowałoby Jima Carreya, hollywoodzkiego aktora, który dziś skończył 62 lata. Jego obraz człowieka zabawnego i zawsze uśmiechniętego zakłamuje smutną rzeczywistość, z którą od lat zmagać musiał się pochodzący z Kanady aktor.

W tym momencie przypomina się historia innej ikony komedii, Robina Williamsa, który odebrał sobie życie w sierpniu 2014 roku, a który od lat zmagał się z depresją i uzależnieniem od narkotyków oraz alkoholu, a u schyłku życia zdiagnozowano u niego chorobę neurologiczną. Dla wielu był to szok, bo przecież przez lata w filmach zarażał nas wszystkich pozytywną energią. Praca zawodowa to jedno, a życie prywatne drugie.

W podobnej sytuacji znalazł się kilka lat temu Carrey, którego trawiła depresja, a jego życie prywatne było niekończącym się pasmem niepowodzeń. Pasmem, które zakończyło się samobójczą śmiercią byłej partnerki, o której spowodowanie oskarżony został właśnie aktor. To mógł być ostateczny cios, ale na szczęście tak się nie stało. Jednak droga do odzyskania stabilności emocjonalnej trwała długie miesiące...

Jim Carrey - zdjęcie za młodu
Młody Jim Carrey

Jim Carrey – trudne dzieciństwo i kariera błyskawiczna

Jim Carrey jest jednym z czworga dzieci Kathleen i Percy’ego Carreyów. Wszyscy mieszkali w Kanadzie, ale ich życie nie należało do najłatwiejszych. Gdy głowa rodziny straciła pracę, Jim miał zaledwie 12 lat. Wszyscy przenieśli się do niewielkiej przyczepy, a dzieci musiały łączyć naukę z pracą, żeby poprawić fatalną sytuację materialną rodziny. Jim zatrudnił się w hucie. Przez trzy lata, z trudem, bo z trudem, łączył obowiązki, ale w wieku 15 lat zrezygnował z dalszej edukacji. Zdecydował, że ciężką fizyczną pracę chce łączyć z tym, co naprawdę go interesuje – występami na scenie. Swoje komediowe umiejętności prezentował w klubach w Toronto, ale nigdy uznania nie zyskał. Ani wśród widzów, ani krytyków.

Przełom nastąpił pod koniec lat 70., gdy Jim Carrey – widząc, że jego kariera nie zmierza w dobrym kierunku, a jednocześnie nie chcąc całego życia poświęcić na wyniszczającą pracę fizyczną – postawił wszystko na jedną kartę i wyjechał do Los Angeles. Gdzie podbijać showbiz, jeśli nie tam? Okazało się to dobrą decyzją. W latach 1980-81 występował w popularnych programach telewizji NBC „The Tonight Show” i „Saturday Night Live”, a także pojawiał się w bardzo cenionym „Mitzi Shore Comedy Show”. Jego talent został dostrzeżony, co zaowocowało pierwszymi propozycjami występów w filmach. Zaczynało się skromnie, jak zazwyczaj, ale po epizodach zaczęły pojawiać się propozycje ról drugo-, a później pierwszoplanowych. W latach 80. Carrey zagrał w kilkunastu filmach, jak chociażby „Peggy Sue wyszła za mąż” Francisa Forda Coppoli czy „Pula śmierci” Buddy’ego Horna.

Niesamowity okazał się jednak dopiero rok 1994. To wtedy Jim wykreował... trzech kultowych bohaterów: Maskę, Głupiego (a może raczej Głupszego), a także Ace’a Venturę. Z dnia na dzień stał się królem komedii. Nie powinno to dziwić, ponieważ odgrywając mało poważne, karykaturalne role, był niesamowicie przekonujący i sugestywny. Wskoczył na pierwsze strony gazet i szybko stał się pierwszoligowym hollywoodzkim aktorem. Później było już tylko lepiej, a wspomnieć wypada o rolach w takich filmach jak „Telemaniak”, „Batman Forever”, „Truman Show”, „Ja, Irena i Ja” czy „Bruce Wszechmogący”. Choć Jim Carrey został zaszufladkowany jako aktor komediowy, starał się tę powierzchowną opinię przełamać. Przyjmował również role dramatyczne, w których radził sobie równie dobrze. Trzeba powiedzieć o świetnej kreacji w filmie „Zakochany bez pamięci”.

Zgromadził w swojej karierze fortunę, został jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów świata i doceniony został dwoma Złotymi Globami. Jim Carrey musi być zatem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym, prawda? Nic z tych rzeczy...

Życie prywatne pełne dramatów

Pomijając trudne dzieciństwo, bo podobnych historii – problemów finansowych i wczesnego rozpoczęcia pracy zarobkowej kosztem nauki – jest sporo, Jim nigdy nie miał szczęścia do związków. W swoim życiu miał dwie żony i niezliczoną liczbę partnerek. W 1987 roku poślubił Melissę Womer, a w tym samym roku urodziła się ich córka i jedyne dziecko Carreya, Jane Erin. Małżeństwo przetrwało do 1995 roku. Następnie aktor ożenił się z Lauren Holly – byli razem... 10 miesięcy. Później Carrey był w związku między innymi z Renée Zellweger, January Jones czy modelką Anine Bing. W 2012 roku, tak przynajmniej przekonywał sam zainteresowany, w końcu odnalazł miłość swojego życia – pochodzącą z Irlandii makijażystkę, Cathrionę White. Byli ze sobą do 2013 roku, a następnie zeszli się ponownie w 2015 roku. Kilka dni po tym, gdy drugi raz się rozstali, kobieta popełniła samobójstwo.

Rodzina White oskarżyła Carray'a, że to on doprowadził do odebrania sobie życia przez byłą partnerkę. Rozpoczął się głośny proces, a punktem zaczepienia był fakt, że kobieta zażyła pokaźną ilość leków na receptę, które przepisane były na aktora. Rodzina próbowała udowodnić, że to sam Carrey podawał silne medykamenty swojej partnerce, co doprowadziło ją do śmierci. Domagali się ogromnego odszkodowania za nieumyślne spowodowanie śmierci. Carrey nie przyznawał się do winy. Proces trwał przez 2,5 roku, a ostatecznym dowodem oczyszczającym aktora z zarzutów był fakt, co przed sądem udowodnił jego prawnik, że rodzina White’ów sfałszowała wyniki badań sugerujące, że Cathriona była zdrowa, zanim poznała aktora. Okazało się to kłamstwem, a sam dokument podpisał nie lekarz, a... przyjaciel zmarłej, który otrzymał za milczenie dużą sumę pieniędzy. Wyszło bowiem na jaw, że White zmagała się z depresją i uzależnieniem od leków na długo przed poznaniem Carreya. Pozew został oddalony w lutym 2018 roku.

Ponad dwie dekady z depresją

Choć wydarzenia z 2015 roku bez wątpienia były dla Carreya wstrząsające, jego problemy z depresją rozpoczęły się dużo wcześniej, bo już w 1994 roku, czyli w momencie, gdy... osiągnął definiujący całe jego życie sukces zawodowy. Wiele lat później przyznał, że w domowym zaciszu zmagał się z lękami, paraliżem i bezsennością. Były momenty, gdy – w celu ukojenia – nadużywał narkotyków oraz alkoholu. W walce z depresją pomagały mu leki, ale w pewnej chwili zażywał ich zdecydowanie za dużo. Wszystkie jego partnerki, jeśli w ogóle wypowiadały się o ich związku, sugerowały, że był trudnym partnerem do wspólnego życia – zamkniętym w sobie i bardzo depresyjnym. Sam Carrey podkreślał zresztą, że nie radzi sobie z życiem gwiazdy i zdecydowanie bardziej, niż na czerwonym dywanie, woli przebywać w czterech ścianach swojego domu.

Kiedy w drugiej dekadzie XXI wieku wydawało się, że Carrey poradził sobie ze swoimi demonami i znalazł związek swojego życia, okazało się, że sielanka nie trwała długo. Najpierw rozstanie, a później samobójcza śmierć White znów odbiła się na zdrowiu psychicznym aktora. Pokazywał się publicznie zaniedbany, a jego bliscy i znajomi bali się, że może chcieć odebrać sobie życie. Scenariusz ten – patrząc na historię Williamsa – wydawał się niepokojąco prawdopodobny. Szczęśliwie jednak aktor przetrwał czas sądowej batalii, a wyrok oczyszczający z zarzutów był dla niego dużą ulgą. O swojej depresji Carrey opowiedział w filmie dokumentalnym („Jim i Andy”), który opublikowany został w 2017 roku. Tam również przyznał, że ten mroczny okres ma już za sobą. Pomogło mu malowanie obrazów oraz lepienie z gliny. W jednej z brytyjskich gazet pod koniec 2017 roku Jim powiedział, że „czasem bywa szczęśliwy”.

Jim Carrey - kadr
Kadr z filmu „Jim i Andy”

Dla niego było to oczyszczające stwierdzenie, ponieważ – jak przyznał – o podobne nie mógł pokusić się przez wiele długich lat. Zaznaczył, że jedyne, na czym mu zależy, to żeby pozostać w świadomości wszystkich osobą pozytywną, a także dodał, że przestał się przejmować opiniami innych ludzi. To również zadziałało na niego zbawiennie. Nie zrezygnował z kariery aktorskiej i dubbingowej. W kwietniu 2022 roku pojawiła się animacja „Sonic 2: Szybki jak błyskawica”, w której udzielił głosu jednej z postaci.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie