Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Weterani z Saxon wydali nowy album. Recenzja płyty „Hell, Fire and Damnation”

Muzyka
|
19.01.2024

Współtwórcy New Wave of British Heavy Metal i jeden z najważniejszych zespołów na brytyjskiej scenie rocka – Saxon – wydali nowy album. To oczywiście zawsze duże wydarzenie. Również dlatego, że od dekad formacja trzyma się swojego własnego stylu, ciągle tworząc jakościowy heavy metal. Czy tradycja została podtrzymana?

Tagi: rock , metal , muzyka

„Hell, Fire and Damnation”
Okładka płyty „Hell, Fire and Damnation” | mat. pras.

„Hell, Fire and Damnation” to dwudziesty czwarty album studyjny (!) legendarnego zespołu Saxon. Naprawdę aż trudno uwierzyć, że założony w 1977 roku zespół wciąż nagrywa, koncertuje i publikuje. Jednak, pomimo długiego stażu, Saxon nie zwalnia tempa i udowadnia, że wciąż potrafi dostarczyć jakościową muzykę.

Najnowszy album, wyprodukowany przez utalentowanego Andy'ego Sneapa (Judas Priest, Exodus), może być jednym z najbardziej kompletnych i starannie przygotowanych dzieł w nowszej historii zespołu. Sugerowały to chociażby opublikowane przedpremierowo single.

Saxon – mistrzowie swojej ligi

Dla fanów Saxon to zapewne informacja kluczowa – zespół na swojej najnowszej płycie nie kombinował. Już pierwsze dźwięki stanowią potwierdzenie, że „Hell, Fire and Damnation” to muzyka autorstwa Saxon. Ci, którzy śledzą tę grupę od lat 70., natychmiast rozpoznają charakterystyczny atak dwóch nieco przestrojonych gitar. Tak było prawie pół wieku temu, tak jest również teraz.

Pierwszy singiel, czyli po prostu „Hell, Fire and Damnation”, wypada doskonale. To połączenie starego z nowym, ale jednocześnie muzyka, która zasługuje na to, żeby przywiesić przy niej szyld „Saxon”. Gitarzysta Brian Tatler wnosi w brzmienie grupy sporo świeżości – dla tych, którzy nie widzieli w ostatnim czasie zespołu na żywo, jest to pierwsze spotkanie z jego grą. Warto dodać, że mimo odejścia oryginalnego członka, Paula Quinna, zespół nadal ma w swoich szeregach gitarzystę Douga Scarratta, który jest z Saxon od 1995 roku. Dopełnienie składu stanowią weterani rockowych scen – Biff Byford, Nigel Glockler i Nibbs Carter.

Kompozycje takie jak „Kubla Khan and the Merchant of Venice” czy „Super Charger” emanują niespożytą energią. To rasowe hard&heavy, bez zbędnego kombinowania. „There's Something in Roswell” dowodzi natomiast, że stara, sprawdzona formuła Saxon wciąż działa. Kolejne utwory potwierdzają, że najnowszy album to ukłon w stronę NWOBHM, ale również bardziej współczesnych nagrań – sporo jest w nim punktów wspólnych z bardzo udanym „Thunderbolt” z 2018 roku.

„Pirates of the Airwaves” to kawałek utrzymany w duchu klasycznego heavy metalu lat 80., czyli bezpośrednie nawiązanie do nieco późniejszych, już bardziej dojrzałych dokonań grupy. Dla odmiany „Fire and Steel” przeniesie nas z powrotem do końca lat 70. – zespół poszedł w nim nieco na żywioł, a wszystko brzmi, jakby nagrywane było „na raz”, gdzieś w niewielkim zadymionym studiu. Brawo dla pana producenta za takie smaczki.

Nie zaskakuje, ale potrafi zachwycić

Nie powiem, że płyta „Hell, Fire and Damnation” mnie zaskoczyła. Spodziewałem się, że najnowsze wydawnictwo Saxon przyniesie nam jeszcze więcej tego, co dobrze znamy. Jestem jednak pod wrażeniem, że muzycy – choć napisali już setki utworów – wciąż mają pomysły, których realizacja tak dobrze im wychodzi. Bo najnowsze dzieło Brytyjczyków to dobrze napisany, odegrany i zaśpiewany album. A co do śpiewu, to Biffowi można pozazdrościć mocy w głosie. Nie zapominajmy, że kilka dni temu świętował swoje 73. urodziny. Czapki z głów!

„Hell, Fire and Damnation” z pewnością zadowoli najwierniejszych fanów Saxon i miłośników NWOBHM. To jednak również album, który trafi do innych miłośników rocka – również zachwycających się nagraniami Iron Maiden czy innych heavymetalowych gigantów. Płyta pod żadnym względem nie ustępuje wydawanym w ostatnich latach płytom Judas Priest czy Accept.

Saxon po raz kolejny udowodnili, że w swojej niszy, w swojej muzyce czują się najlepiej i nie potrzebują szukać nowych dróg czy inspiracji. Od dekad dają nam jakościowe gatunkowe granie i wydaje się, że to się nie zmieni. Nie wierzę bowiem, że „Hell, Fire and Damnation” to ich ostatni album, nie ma takiej możliwości.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie