Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Uśmiechnij się” – najlepszy horror 2022 roku? [RECENZJA]

Książka, film
|
19.10.2022

Film „Uśmiechnij się” stał się niespodziewanym przebojem box-office’a. Produkcja zbiera pochlebne recenzje i jest chętnie oglądana niemalże na całym świecie. To efekt braku konkurencji wśród innych premier, czy mamy do czynienia z tytułem aż tak udanym?

Tagi: film dla faceta po 40.

„Uśmiechnij się” - kadr z filmu
„Uśmiechnij się”: Ten uśmiech może przerazić... | fot. mat. pras.

Seria „Obecność” pokazała, że horrory mogą namieszać w czołówce najpopularniejszych filmów tygodnia czy nawet miesiąca, ale na pewno nie jest to częsta sytuacja. Królami box-office’a są zwykle kolejne adaptacje przygód bohaterów komiksów czy fabularyzowane biografie gwiazd muzyki. Kino grozy zwykle pozostaje gdzieś w cieniu, przyciągając przed kinowe ekrany głównie entuzjastów gatunku.

Dość nieoczekiwanie jednak z tego trendu wyłamał się horror „Uśmiechnij się” (ang. „Smile”), mający – jak na obecne standardy – skromny, oszacowany na 17 milionów dolarów budżet. Już teraz wiadomo, że zarobił dobrze ponad 130 milionów, a ta kwota stale rośnie. Co takiego niezwykłego jest w stworzonej przez Parkera Finna produkcji, która wciąż wyświetlana jest w kinach na całym świecie? Postanowiłem to sprawdzić!

„Uśmiechnij się” – o czym opowiada horror?

Główna bohaterka, dr Rose Cotter, jest świadkiem traumatycznego zdarzenia, w którym udział bierze jedna z jej pacjentek. Życie lekarki nagle się zmienia. Zaczyna doświadczać zjawisk, których nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć, pogrąża się w trudnej do wyjaśnienia traumie. Traci kontrolę nad własnym życiem. Rose podejmuje walkę. Żeby jednak pokonała swoje lęki, musi zmierzyć się z demonami własnej, kłopotliwej przeszłości. To jedyna szansa na ucieczkę przed wpędzającą ją w szpony zatracenia rzeczywistością.

„Uśmiechnij się” – plakat filmowy
„Uśmiechnij się” – plakat filmowy | mat. pras.

Gdzieś już to widziałem, ale...

Krótki opis fabuły, dla waszego komfortu pozbawiony większych szczegółów, pokazuje, że nie mamy w przypadku „Uśmiechnij się” do czynienia ze specjalnie odkrywczą historią. Bo tak szczerze – film bazuje na utartych schematach i kliszach, a także – tak nielubianych przez miłośników kina grozy – jump scare’ach. Jakim więc sposobem dzieło Finna zbiera pochlebne recenzje i cieszy się tak dużą popularnością? Składa się na to przynajmniej kilka rzeczy.

Przede wszystkim sama historia zaprezentowana w filmie jest spójna i przerażająca. Wynika to ze swoistego odwrócenia – bo uśmiech jako taki to coś pozytywnego; gest, który powinien wywoływać dobre odczucia. W filmie jest on natomiast zaprezentowany jak coś złego, zwiastun nieszczęścia. Jednocześnie uśmiechy te mają w sobie pierwiastek szaleństwa, jakiejś niewytłumaczalnej maniakalności. To przeraża dużo bardziej, niż te nieszczęsne jump scare’y, z którymi twórcy zwyczajnie przesadzili. Choć przyznam szczerze – kilka z nich „wyskoczyło” w naprawdę sprzyjających okolicznościach, co mogło niektórych faktycznie porządnie przestraszyć.

Kiedy więc do tych feralnych „uśmiechów” i spójnej fabuły dodamy naprawdę przyzwoitą realizację, możemy mówić o przepisie na sukces. Bo w kinie grozy trochę jest tak, że jej miłośnicy wcale nie oczekują nieoczekiwanego. Doceniają, gdy – nawet znany motyw – zaprezentowany jest w dobry i oryginalny sposób. To czasem lepsze, niż przekombinowane dramatohorrory, w których absurd miesza się z krwią, a w finale nikt do końca nie wie, co autor miał na myśli.

„Uśmiechnij się” to dzieło konwencjonalne, o przejrzystej budowie. Horror dla masowego odbiorcy. Dla osób, które nie „siedzą” w gatunku zbyt głęboko, a poszli do kina, żeby po prostu trochę się przestraszyć, ale ogólnie dobrze się bawić. Nie mam z tym żadnego problemu, bo sam lubię takie właśnie filmy, a ten spełnia swoją funkcję doskonale. Konstrukcją i budową akcji przypomina bardzo dobry „Coś za mną chodzi” (2014). Łączy je przede wszystkim fakt, że twórcy zadbali o to, żeby przez cały seans nie opadały emocje, żeby tętno było bez przerwy lekko podniesione. To fajny efekt, jakże ceniony w przypadku filmów grozy.

„Uśmiechnij się” - kadr
Takich scen w „Uśmiechnij się” nie brakuje | fot. mat. pras.

Horror psychologiczny

„Uśmiechnij się” to film, który nie tylko bazuje na motywie uśmiechu, bo ten jest ważny, ale nie kluczowy. To w gruncie rzeczy opowieść o wyczerpaniu – emocjonalnym oraz psychicznym – a także jego konsekwencjach. To zatem historia, która ma mocne podstawy psychologiczne, a metafizyka jest dopiero na drugim planie. W filmie straszą nie wypadające z szafy trupy (choć czasem próbują), ale postać głównej bohaterki i procesy, które zachodzą w jej głowie – paranoja, trauma, stany lękowe. Może to właśnie sprawia, że tak wiele osób docenia grozę płynącą z filmu? Może to właśnie ta ludzka część historii jest najbardziej przerażająca?

Kiedy dodamy do tego ciągłe uczucie osaczenia i opresji, które wymagają od widza nieustannej czujności, możemy mówić o konstrukcji idealnej. Bo do klasycznego horroru Finn postanowił dodać nieco dobrze skrojonej i przemyślanej psychologii. Wszystko jednak w gatunkowych ramach, bez zbędnej filozofii czy moralizatorstwa. Główna bohaterka (w tej roli świetna Sosie Bacon) jest wielowymiarowa, niepozbawiona wad i słabości, dlatego tak ciekawa. Odpowiadając na pytanie postawione w tytule – czy „Uśmiechnij się” to najlepszy horror 2022 roku? Bez wątpienia jeden z najlepszych!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie