Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

(Nie)zapomniane filmy wojenne: „Działa Navarony” z Gregorym Peckiem

Książka, film
|
23.03.2023

Aż trudno uwierzyć, że „Działa Navarony” w reżyserii J. Lee Thompsona ma na karku ponad 60 lat. Mimo wszystko wciąż może się podobać, a miłośnicy filmów wojennych nastawionych na akcję, niekoniecznie złożone sceny batalistyczne, zdecydowanie powinni raz na jakiś czas do niego wrócić. Powodów jest przynajmniej kilka...

Tagi: film dla faceta po 40.

„Działa Navarony” - aktorzy
Bohaterowie filmu „Działa Navarony” | fot. mat. pras.

Film „Działa Navarony” (ang. „The Guns of Navarone”) powstał na podstawie prozy jednego z najbardziej znanych powieściopisarzy specjalizujących się w tematyce wojennej – Alistaira MacLeana. Pisarz preferował realistyczne opisy, ale jednocześnie wzbogacanie przygód bohaterów, których kreował – prostych ludzi/żołnierzy – o wątki sensacyjne, często balansujące na granicy realizmu. Między innymi z tego powodu jego dzieła cieszyły się tak dużą popularnością. Były dynamiczne, pełne akcji i napisane przystępnym językiem. Okropieństwa wojny nie były usytuowane na pierwszym planie, raczej bohaterowie i ich poczynania w takich czy innych okolicznościach.

Można więc odnieść wrażenie, że każda książka MacLeana to gotowy materiał na film. I tak, i nie. Scenarzyści i reżyserzy musieli bowiem wziąć pod uwagę, że dynamizm narracyjny może być trudny do przeniesienia na ekran. Podobnie jak często zmieniające się miejsca akcji czy wielu prezentowanych na kartach poszczególnych powieści bohaterów. Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku roku próby filmowej interpretacji książki „Działa Navarony”, jednej z najpopularniejszych Alistaira MacLeana, podjął się J. Lee Thompson, który pracował na scenariuszu Carla Foremana.

Ostatecznie film o tym samym tytule zadebiutował w kinach 27 kwietnia 1961 roku, zbierając bardzo pochlebne recenzje krytyków, a także wzbudzając ogromne zainteresowanie miłośników kina wojennego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Thompson dysponował dużym jak na tamte czasy budżetem – 6 milionami dolarów. Film zarobił ostatecznie prawie 30 milionów. Kasowy sukces to mało powiedziane!

„Działa Navarony” – plakat
„Działa Navarony” – oryginalny plakat | mat. pras.

„Działa Navarony” – fabuła filmu

Rok 1943. Grecja zostaje niemalże w całości opanowana przez nazistów. W ich rękach nie jest jeszcze Kreta oraz niewielka wysepka Cheros, która znajduje się u wybrzeży Turcji. Znajdujący się na okupowanych terenach alianccy żołnierze są w potrzasku – albo wpadną w ręce wroga, albo uciekną przez niewielki przesmyk znajdujący się na Morzu Egejskim. Problem w tym, że jedyna droga broniona jest przez potężną baterię dział ukrytych w trudnodostępnych skałach. Jedynym rozwiązaniem jest ich zniszczenie.

Na samobójczą, bo trudno o lepsze określenie, misję wyrusza sześciu komandosów, których zadaniem jest niepostrzeżone dotarcie do dział, a następnie zniszczenie ich. Od ich sprytu i umiejętności zależy los dwóch tysięcy znajdujących się w potrzasku żołnierzy. Powiedzieć, że muszą działać pod presją, to jakby niczego nie powiedzieć...

Drużyna komandosów

Choć sama fabuła wydaje się bardzo rozbuchana, w rzeczywistości „Działa Navarony” są filmem niezwykle kameralnym. Nie ma w nim ogromnych scen batalistycznych, nie ma nalotów i bombardowań. Są tylko główni bohaterowie, wspomniani komandosi, a także ich misja. Muszą być ostrożni, unikając niebezpieczeństwa, a zatem więcej miejsca poświęcono ich próbach dotarcia do celu, niż faktycznej wojennej zawierusze. Dlatego właśnie dzieła Thompsona nie polecam miłośnikom frontowej naparzanki. Oczywiście nie oznacza to, że mówmy w przypadku tego filmu o nudzie czy dłużyznach. Zdecydowanie nie. Po prostu historia skupia się na innych zagadnieniach, niż w popularnych filmach wojennych, które powstawały w późniejszych dekadach.

Może to nieco dziwne, ale mnie poczynania komandosów w filmie „Działa Navarony” przypominają nieco film... „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”. Oczywiście pomijając okoliczności, w tytule Petera Jacksona również mamy kilku śmiałków, którzy ruszają w misję z góry skazaną na porażkę. Również muszą robić wszystko, żeby nie wpaść w ręce wroga. Wroga, który dysponuje skrajnie przeważającymi siłami i potencjałem. Warto oglądając „Działa Navarony” zwrócić uwagę na to porównanie – analogii jest zaskakująco dużo.

Film z 1961 roku to również, a może przede wszystkim, znakomita gra aktorska. Na planie pojawili się Gregory Peck, David Niven, Anthony Quinn czy Richard Harris – absolutna aktorska czołówka lat 60. XX wieku. Panowie spisali się doskonale, tworząc postacie autentyczne i wielowymiarowe, pasujące do klimatu filmu. Na koniec wspomnieć wypada o efektach specjalnych, za które twórcy docenieni zostali Oscarem. Oczywiście dzisiaj, w dobie green screena i nieograniczonych wręcz możliwości grafiki komputerowej, kadry z „Dział Navarony” nie robią większego wrażenia, ale warto wziąć poprawkę na to, kiedy film był realizowany. To wpływa na ocenę niektórych, znakomicie nakręconych scen. W mojej ocenie efekty specjalne z filmu wypadają dużo lepiej, niż na przykład z pierwszych odsłon przygód Jamesa Bonda, które realizowane były w podobnym czasie („Doktor No” – 1962 rok, „Pozdrowienia z Rosji” – 1963 rok, „Goldfinger” – 1964 rok).

Ponadczasowy przekaz

„Działa Navarony” to świetnie zrealizowany i zagrany film wojenny, który wymyka się nieco powszechnemu postrzeganiu podobnych produkcji. Choć nastawiony na akcję, nie ma w nim scen batalistycznych – zapierających dech w piersiach pojedynków dobra ze złem. Są żołnierze, którzy dostali rozkaz z gatunku niewykonalnych, którzy robią wszystko, żeby uratować swoich kompanów. W filmie pojawiło się wiele uniwersalnych prawd dotyczących przyjaźni, braterstwa czy honoru żołnierza. Chociażby z tego powodu warto wrócić do tego klasycznego tytułu.

Film „Działa Navarony” dostępny jest w ofercie serwisu CDA.pl, a także na platformach VOD (iTunes Store, YouTube oraz Rakuten). Wydany został na DVD, a także często powtarzany jest przez polskie stacje telewizyjne.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie