Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Trzynaście żyć” – historia, którą żył cały świat, w filmowej odsłonie [RECENZJA]

Książka, film
|
14.08.2022

Akcja ratunkowa w jaskini Tham Luang, do której doszło na przełomie lipca i czerwca 2018 roku, odbiła się szerokim echem na całym świecie. Był to gotowy materiał na film, którego realizacją na zlecenie Amazon Prime Video zajął się zdobywca dwóch Oscarów, Ron Howard.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Trzynaście żyć” - kadr z filmu
Bohaterowie filmu „Trzynaście żyć” | fot. mat. pras.

5 sierpnia 2022 roku na platformie Amazon Prime Video zadebiutował film „Trzynaście żyć” (ang. „Thirteen Lives”). Opowiada on historię akcji ratunkowej w jaskini Than Luang w Tajlandii, do której doszło na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku. Wówczas, z powodu ulewnych deszczów, drużyna piłkarska wraz z trenerem uwięziona została we wspomnianej jaskini. Rozpoczęła się walka z czasem. Podejmowano kolejne dramatyczne próby uratowania chłopców w wieku od 11 do 16 lat, a także ich 25-letniego trenera.

O wydarzeniach informowały stacje telewizyjne z całego świata. W akcję zaangażowali się nie tylko Tajlandczycy, ale również wiele innych państw, które oferowały swoją pomoc – zarówno jeśli chodzi o logistykę, jak i sprzęt. Ostatecznie, to przecież powszechnie wiadomo, udało się uratować całą trzynastkę, choć sama operacja wymagała ogromnego nakładu czasu i środków. Wydarzenia te pokazują, że współpracując, można dokonać niemożliwego, a jednocześnie przypominają, że natura potrafi być bezwzględna i niemożliwa do ujarzmienia.

Historia, którą trzeba umieć opowiedzieć

Wydaje się zatem, że Ron Howard miał gotowy materiał na dobre dzieło dramatyczne. Wiadomo jednak nie od dziś, że nawet podaną na tacy historię można zaprezentować w mało przekonujący sposób. Szczególnie gdy podchodzi się do zadania ze zbyt hollywoodzkim podejściem – czyli gdy stawia się widowisko ponad fakty. Oczywiście zdobywca dwóch Oscarów i twórca takich kultowych dzieł jak „Apollo 13”, „Piękny umysł” czy „Wyścig” raczej na podobne błędy nie powinien sobie pozwolić. Na pewno nie oszczędzał na obsadzie – w „Trzynastu życiach” pojawiły się takie znakomitości jak Viggo Mortensen, Colin Farrell, Joel Edgerton i Tom Bateman. Wszystko to robi wrażenie, ale czy reżyser faktycznie podołał postawionemu przed nim wyzwaniu?

Jak najbardziej! W filmie udało mu się uchwycić dramatyzm wydarzeń z 2018 roku. Nie przesadzał z typowymi dla Hollywood zagrywkami, które miałyby (pozornie) wpłynąć na zwiększenie doznań. Pokazał wydarzenia takimi, jakie faktycznie były. Sporo miejsca poświęcił na ukazanie, jak żywioł – w tym wypadku woda – jest niebezpieczny, a także niemożliwy do opanowania. Nawet nowoczesne rozwiązania okazują się bezradne w starciu z siłami natury. Dokładnie z takimi problemami zmagali się wszyscy, którzy byli zaangażowani w akcję ratunkową w jaskini Tham Luang. Howardowi udało się więc uchwycić ich istotę.

„Trzynaście żyć” – plakat
„Trzynaście żyć” – plakat | mat. pras.

Pierwszą część filmu poświęcił na przedstawienie sytuacji, a film ma formę raczej paradokumentalną. Ale to dobrze, ponieważ dokładne wytłumaczenie przebiegu wydarzeń, a także skomplikowanej sytuacji, w której znaleźli się uwięzieni chłopcy, było konieczne, żeby pojąć jej powagę. Druga połowa „Trzynastu żyć” to już rasowe kino akcji z elementami dramatu, w którym każda minuta ma decydujące znaczenie w powodzeniu całego złożonego przedsięwzięcia. Ten podział wydaje się naturalny i w pełni uzasadniony – osoby zaangażowane zwyczajnie zasługiwały na to, żeby dokładnie nakreślić sytuację. Jednocześnie, bądźmy ze sobą szczerzy, przez te cztery lata wielu z nas zapomniało, co dokładnie działo się wówczas w Tajlandii. Reżyser przypomniał wszystko bardzo szczegółowo. To zwiększyło napięcie i dodało całości mocniejszego wydźwięku.

Odgrywający główne role Viggo Mortensen i Colin Farrell wypadli bez zarzutu. Na uwagę bezapelacyjnie zasługuje fakt, że w filmie – gdy była taka potrzeba – odsuwali się w cień, pozwalając mówić samym wydarzeniom. Przedstawiali konkretne rzeczy, ale widać było, że robili wszystko, żeby nie zasłaniać widzowie tego, co najważniejsze – dramatycznej historii, którą próbował opowiedzieć Howard. Podobnie było w przypadku bohaterów drugoplanowych, którzy wykonali swoje zadania doskonale, nie siląc się na niepotrzebne „gwiazdorzenie”. Akurat w takim filmie, jak „Trzynaście żyć”, była to jedyna słuszna decyzja. Dobrze, że Howard zwrócił na to tak dużą uwagę.

Warto!

Choć historia z 2018 roku jest wciąż w sercach wielu osób bardzo świeża, na pewno zasługiwała na filmowe podsumowanie. Dobrze, że zajął się nim tak ceniony specjalista, który pozwolił mówić faktom, ograniczając do minimum ingerencję. Dzięki temu powstał film na wielu płaszczyznach dokumentalny, który doskonale pokazał, jak przebiegały tamte dramatyczne wydarzenia. Dobrze również, że zdecydowano się na tak szczegółowe pokazanie akcji ratunkowej – wielu niuansów z nią związanych media nie relacjonowały, ponieważ odpowiedzialni za nią specjaliści ich nie przekazywali. „Trzynaście żyć” jest więc szansą, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o akcji ratunkowej w jaskini Tham Luang.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie