Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Film na weekend: „Stillwater”

Książka, film
|
18.08.2023

Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film „Stillwater” to pozycja z wielu powodów wyjątkowa. Zachwyca przede wszystkim kreacją bohaterów, ale również historią – z jednej strony tragiczną, a z drugiej wciągającą i wzruszającą. To w końcu kolejne aktorskie popisy Matta Damona.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Stillwater” – Matt Damon
Matt Damon w filmie „Stillwater”

Amanda Knox została skazana za zamordowanie swojej współlokatorki, Meredith Kercher. Rzecz działa się we Włoszech w 2007 roku, a sprawą żyły media na całym świecie. Historia doczekała się kilku filmów – zarówno fabularnych („Oskarżona Amanda Knox”, „Twarz anioła”), jak i dokumentalnych („Amanda Knox” Netfliksa). Wydarzenia te stały się również inspiracją dla Toma McCarthy’ego, zdobywcy Oscara za film „Spotlight”, który przygotował w 2021 roku produkcję zatytułowaną „Stillwater”.

Ceniony reżyser zaprosił do współpracy Matta Damona, któremu na planie towarzyszyły między innymi Camille Cottin, Abigail Breslin i Deanna Dunagan. Pracował na scenariuszu przygotowanym przez Thomasa Bidegaina oraz Noé Debré.

Inne spojrzenie na Amerykę, inne spojrzenie na ojcostwo

Warto na wstępie powiedzieć, że film nie jest o Amandzie Knox. To znaczy pojawia się ona w filmie, choć pod innym imieniem oraz nazwiskiem, ale od początku wiadomo, że reżyser nie planuje mierzyć się z wydarzeniami z 2007 roku. Nie chce opowiedzieć się po jednej ze stron – pokazać Knox jako zimnokrwistą zabójczynię lub ofiarę kulawego systemu sądownictwa. Bo tak mniej więcej ta sprawa prezentowana jest w mediach i we wspomnianych wcześniej filmach. McCarthy wyszedł z założenia, że niemalże 15 lat po tragicznych wydarzeniach nie ma to zwyczajnie sensu, ponieważ ci, których ta sprawa ciekawiła, dawno wyrobili sobie na jej temat opinię.

„Stillwater” – plakat filmowy
„Stillwater” – plakat | mat. pras.

Reżyser więc postanowił skupić się na postaci ojca oskarżonej Alisson (pod takim imieniem w filmie pojawia się Amanda), Billu Bakerze. To człowiek doświadczony przez życie, który wiele lat spędził na platformie wiertniczej, nie stroniąc od używek – alkoholu i narkotyków. Jego obecne życie jest poukładane, ale monotonne, rutynowe: ciężka praca, jedzenie na wynos i zasypianie przed telewizorem. Billowi to doskwiera, ale nie chce narzekać, to nie w jego stylu. Zaciska zęby i dalej robi swoje. Również dlatego, że musi mieć nieco odłożonego grosza – co kilka miesięcy kupuje bowiem bilet lotniczy do Francji (wydarzenia z włoskiej Perugii przeniesiono do Marsylii), żeby odwiedzić przebywającą w więzieniu Alisson. Podczas jednej z wizyt okazuje się, iż pojawiła się nadzieja na wznowienie procesu. Bill jest zdeterminowany, żeby udowodnić, że jego córka jest niewinna.

Od samego początku możemy odnieść wrażenie, że Bill jest swego rodzaju ostatnim sprawiedliwym. Ten etos wybrzmiewa już od pierwszej sceny, gdy na ekranie pojawia się amerykańska flaga. Bohater jest człowiekiem religijnym i z zasadami, mającym niezłomną wiarę w niewinność własnego dziecka. Nawet na chwilę nie dopuszcza myśli, że Alisson mogła dokonać tak makabrycznej zbrodni. Jest za nią całym sobą. Po pewnym czasie zaczynamy jednak dostrzegać, że Bill ma świadomość, jak skończy się cała historia. Że jego dziecko zostanie skazane. Zaczynamy zadawać sobie pytanie – czy jego pozornie niezłomna postawa nie jest przypadkiem próbą zagłuszenia wyrzutów sumienia? Próbą naprawienia ojcowskich błędów sprzed lat? Protagonista zmaga się z wieloma demonami, które wcześniej czy później muszą zwyciężyć.

„Stillwater” to ciekawa i trafna analiza tego, czym jest współczesna Ameryka. Wydaje się bastionem wolności i sprawiedliwości, ale McCarthy pokazuje w kilku miejscach, że wystarczy w nią lekko uderzyć, żeby spod cienkiego tynku zaczęła wychodzić rdza. Jedynie pozory chronią przed całkowitym zdemaskowaniem tego, co tkwi wewnątrz na pierwszy rzut oka idealnej kopuły. Reżyser sporo miejsca poświęcił na prezentację znanego sobie świata i wydaje mi się, że można śmiało stwierdzić, że obok Billa i Alisson, to właśnie Stany Zjednoczone są kolejnym głównym bohaterem filmu. Nie ukrywam, że ten zabieg zrobił na mnie wrażenie. A „Stillwater” polecam również tym, którzy wciąż jeszcze wierzą w „amerykański sen” i potęgę Stanów Zjednoczonych.

Prosty film o trudnych sprawach

Sprawa Amandy Knox, choć z wielu powodów interesująca, w filmie McCarthy’ego jest obecna, ale nie dominuje. Reżyser skorzystał z niej, żeby opowiedzieć zupełnie inną historię. Billa, człowieka po przejściach, który zmaga się z demonami przeszłości i szuka ukojenia. Jest przekonany, że jeśli będzie wspierał swoją córkę niezależnie od wszystkiego, zagłuszy wyrzuty sumienia. Jednocześnie wierzy w tradycyjne amerykańskie wartości, które są dla niego kierunkowskazem zachowania i moralności. To postać złożona i skomplikowana, świetnie napisana i odegrana przez niezawodnego Damona. W mojej ocenie tak dokładnie wykreowana postać jest najmocniejszym punktem „Stillwater”, thrillera, w którym nie brakuje wątków dramatycznych. Kolejną zaletą filmu jest udana próba odarcia Ameryki z maski kraju idealnego.

Zaproponowana przez McCarthy’ego historia jest prosta i przewidywalna, ale kryje w sobie wiele wartości. To film skłaniający do myślenia, obok którego nie da się przejść obojętnie. To w końcu obraz prostego faceta, który walczy o swoją córkę i który po prostu chce być dobrym ojcem (choć kiedyś takim nie był).

„Stillwater” dostępne jest w Amazon Prime Video, a także w VOD (Rakuten TV, Apple TV+).

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
18 sierpnia 2023 o 16:44
Odpowiedz

Matt jest ok!

~Paweł Kopeć

18.08.2023 16:44
1