Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

„Pan tu nie stał!”, czyli oceniamy i klasyfikujemy wszystkie filmy Stanisława Barei

Książka, film
|
04.07.2021

Mistrz Bareja wyreżyserował w sumie kilkanaście filmów, a każdy z nich wniósł coś nowego do polskiej kinematografii. Postanowiłem przypomnieć sobie je wszystkie i sklasyfikować – od najmniej do najbardziej genialnego. Okazuje się, że to trudne zadanie!

Tagi: film dla faceta po 40.

„Miś”. Kadr z filmu
Bohaterowie kultowego „Misia”

Urodzony w 1929 roku Stanisław Bareja rozpoczął reżyserską przygodę w latach 60. XX wieku. Posiadał odpowiednie wykształcenie, ponieważ uczęszczał na Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, choć – co ciekawe – po jej ukończeniu w 1954 roku nie złożył egzaminu końcowego. W kolejnych latach był asystentem reżysera Jana Rybkowskiego. W 1958 roku jako film dyplomowy przedstawił „Gorejące czapki”, czyli etiudę, która nie spodobała się jednak cenzurze, dlatego została odrzucona. Ostatecznie tytuł magistra sztuki uzyskał w 1974 roku po przedstawieniu filmu „Mąż swojej żony”.

Kariera Barei nabrała rozpędu pod koniec lat 60. i na początku 70. Nie reżyserował jednak dużo. Ostatecznie na swoim koncie miał jedenaście filmów fabularnych oraz trzy seriale („Kapitan Sowa na tropie” – 9 odcinków, „Alternatywy 4” oraz „Zmiennicy”). Pozostaje tylko żałować, że w swojej karierze reżyser przygotował tak mało filmów, ponieważ praktycznie wszystko, co wyszło spod jego ręki, było na swój sposób genialne. Co ciekawe, nie zawsze kręcił komedie w oparach PRL-owskiego absurdu, próbując swoich sił również w innych gatunkach. Bareja zmarł w 1987 roku w Niemczech z powodu udaru wywołanego przez wylew krwi do mózgu. Pozostawił po sobie jednak świetne filmy, które bawią do dziś.

Postanowiłem je wszystkie uszeregować w kolejności od najmniej do najbardziej wybitnego. Moja subiektywna lista wygląda następująco:

11. Przygoda z piosenką (1969)

Film opowiadający historię piosenkarki, która odniosła sukces w Opolu, a próbuje zrobić karierę w Paryżu. Występy nad Sekwaną nie okazały się jednak sukcesem, ale Mariola Brońska nie chce tego przyznać, przekonując, że wyjazd był jej zawodowym triumfem. Robi wszystko, żeby podpisać kontrakt. Młody kompozytor Piotr, jej ukochany, dowiaduje się o tym. W tym samym czasie sam otrzymuje propozycję od uznanej gwiazdy, która chce lansować jego piosenki. Oboje jednak wybierają miłość i wracają do Warszawy.

W komedii muzycznej Stanisława Barei zagrali Pola Raksa, Czesław Wołłejko, Zdzisław Maklakiewicz czy Barbara Krafftówna. „Przygoda z piosenką” to film jak najbardziej udany, ale zwyczajnie nie aż tak wybitny pod względem prezentacji świata czy dialogów. Mimo wszystko, na wiele dekad od premiery, dobrze się go ogląda. Bareja udowodnił przy okazji tej produkcji, że potrafi odnaleźć się również w kinie z pogranicza musicalu, romansu i komedii. Warto raz na jakiś czas do „Przygody z piosenką” powrócić!

Pola Raksa. Zdjęcie
Pola Raksa w filmie „Przygoda z piosenką”

10. Dotknięcie nocy (1962)

Rzecz dzieje się w prowincjonalnym, spokojnym miasteczku. Główny bohater – Roman Jacenko – jest fotografem, któremu nie wiedzie się najlepiej. Uznaje, że ma dość życia w biedzie i chce zorganizować skok na konwój z pieniędzmi. Informacje przekazane przez koleżankę Beatę, kasjerkę bankową, wykorzystuje w celu zorganizowania napadu. Bandażuje głowę i, udając rannego, zatrzymuje samochód przewożący pieniądze na szosie.

Główną rolę w „Dotknięciu nocy” zagrał Jerzy Kozakiewicz, a obok niego pojawili się Wiesław Gołas, Bolesław Płotnicki czy Wanda Łuczycka. Kryminał z elementami sensacji w wykonaniu Barei? Takiej próby podjął się na początku lat 60., gdy jego reżyserska kariera dopiero się rozkręcała. Choć obecnie niektóre ujęcia mogą zwyczajnie razić, film nadal jest ciekawym przykładem twórczości filmowej sprzed kilku dekad. Nieźle napisane dialogi i wartka akcja mogą się podobać. Wiele osób o tym filmie Barei zwyczajnie zapomniało. A szkoda, bo warto go sobie odświeżyć.

"Dotknięcie nocy". Plakat
Plakat filmu „Dotknięcie nocy”

9. Małżeństwo z rozsądku (1967)

„Małżeństwo z rozsądku” opowiada historię ojca, dość zamożnego handlarza, który szuka odpowiedniego męża dla swojej córki Joanny. Ta jednak zakochana jest w Andrzeju, miejscowym ubogim malarzu, którego sztuka nie spotyka się ze zbyt dużym zainteresowaniem. Nieoczekiwany splot wydarzeń sprawia, że nieco zbyt zaradny ojciec Joanny doprowadza do spotkania dwojga zakochanych. Cały plan zostaje wywrócony do góry nogami.

Bareja połączył w „Małżeństwie z rozsądku” lekką komedią obyczajową i film muzyczny. W głównych rolach Elżbieta Czyżewska oraz Daniel Olbrychski, a obok nich chociażby Bohdan Łazuka, Hanka Bielecka czy Bogumił Kobiela. Tym razem mamy do czynienia z subtelnym humorem i ciekawie poprowadzonym wątkiem głównym i kilkoma niezłymi wątkami pobocznymi. Wyszło naprawdę dobrze, a film pod koniec lat 60. pokochali polscy widzowie. Trudno się dziwić.

Kadr z filmu "Małżeństwo z rozsądku"
„Małżeństwo z rozsądku” – kadr z filmu

8. Żona dla Australijczyka (1963)

Historia Roberta Wolańskiego, zamożnego farmera z Australii, który przyjeżdża do Polski w celu znalezienia żony. Ma być piękna i gospodarna. W realizacji celu pomaga mu dziennikarz, Michał Żelazkiewicz, który twierdzi, że znajdzie dla przyjaciela odpowiednią kandydatkę w ciągu trzech dni. W oko wpada mu jedna z chórzystek „Mazowsza”, Hanka. W skutek nieporozumienia kobieta zostaje porwana i umieszczona w wilii kapitana Klementa. Czy w tych okolicznościach Hanka i Robert mogą stworzyć związek z przyszłością?

Komedia pomyłek, ale jakże smacznie przygotowana. Zachwyca fabułą i lekkością. Obsada również znakomita – Edward Dziewoński, Elżbieta Czyżewska, Wisław Gołas, Jan Kobuszewski, Wiesław Michnikowski... Warto obejrzeć „Żonę dla Australijczyka” tylko z powodu aktorskich popisów. Film może bawić nawet teraz, kilka dekad po premierze. Bareja w wysokiej formie!

 

Plakat do filmu „Żona dla Australijczyka”
„Żona dla Australijczyka” – piękny plakat filmowy!

7. Mąż swojej żony (1961)

Pierwszy fabularny film Barei to opowieść o pewnym małżeństwie. Ona jest odnoszącą sukcesy lekkoatletką, on natomiast nieźle zapowiadającym się kompozytorem. Sportsmenka musi prowadzić uregulowany tryb życia – trenować i trzymać się wielu ograniczeń, co wpływa na jej małżeństwo. Ma mało czasu na prowadzenie domu. Mężowi trudno to przyjąć, ale w końcu i on odnosi sukces zawodowy. Oboje są ludźmi spełnionymi, a miłość ostatecznie zwycięża.

Lekki, optymistyczny, momentami banalny, ale nakręcony ze smakiem i pomysłem. Bareja jeszcze raczkował jako reżyser, ale w „Mężu swojej żony” pokazał, że ma ogromny potencjał. Udowodnił, że jest mistrzem prezentacji. Z prostej historii potrafił stworzyć wciągający film, w którym nie brakuje bohaterów, z którymi możemy się utożsamiać. W produkcji zagrali Wanda Łuczycka oraz Bronisław Pawlik.

Kadr z filmu "Mąż swojej żony"
„Mąż swojej żony” w czarni i bieli

6. Niespotykanie spokojny człowiek (1975)

Rzecz dzieje się przed Wigilią. Tadek omyłkowo przesyła do rodziców miłosny list, który miał trafić w ręce Uli. Chłopak sugeruje, że chce się z nią ożenić. Głowa rodziny – Stanisław – nie jest zadowolony, że syn chce poślubić dziewczynę z miasta. Postanawia zrobić wszystko, żeby wybić mu ten plan z głowy.

Komedia pomyłek i absurdów ze świetną główną rolą Janusza Kłosińskiego. Świetnie napisani bohaterowie, a także ciekawe sytuacje, w które są wrzucani. Bareja w połowie lat 70. osiągnął mistrzostwo w nagrywaniu komedii pełnych absurdów i humoru sytuacyjnego. W stosunkowo krótkim „Niespotykanie spokojnym człowieku” zagrali również Jerzy Turek, Stanisław Tym oraz Ryszarda Hanin.

5. Brunet wieczorową porą (1976)

Michał Roman nie wierzy w przepowiednię Cyganki, która zasugerowała, że najbliższy czas obfity będzie w niezwykłe przeżycia. Gdy rodzina wyjeżdża na weekend, bohater zabiera się do zaległej pracy. Proroctwa zaczynają się spełniać. Michał znajduje zegarek, a w totolotku wylosowane zostają przepowiedziane liczby. Co zatem z proroctwem, że zabije bruneta, który zjawi się w jego mieszkaniu wieczorową porą...?

Krzysztof Kowalewski, który wcielił się w główną rolę, jak zawsze zagrał bezbłędnie. Obsadę uzupełnili Jan Kobuszewski, Andrzej Federowicz czy Wiesław Gołas. „Brunet wieczorową porą” to kolejna kultowa pozycja w filmografii Barei. Stworzył ponownie dzieło pełne ostrego humoru, najczęściej sytuacyjnego, z genialnymi dialogami i prostą, ale zabawną historią. Czyli dokładnie tak, jak nas do tego przyzwyczaił!

4. Poszukiwany, poszukiwana (1972)

Stanisław Maria Rochowicz, pracownik muzeum, zmuszony jest do prowadzenia podwójnego życia. Ponieważ z miejsca jego pracy znika obraz, on postanawia ukryć się przed milicją i w tym czasie przygotować jego kopię. Uznaje, że najlepiej będzie... przebrać się za kobietę. Zatrudnia się jako pomoc domowa. Problem jednak w tym, że marna z niego gospodyni - jednak szybko uczy się na własnych błędach.

Choć to żart na poziomie „facet przebrał się za babę”, w wykonaniu Barei wyszedł lepiej niż znakomicie! Rola Wojciecha Pokory, który udaje Marysię, uznawana jest obecnie za kultową. Reżyser ponownie postawił na humor sytuacyjny, ale stworzył dzieło nietuzinkowe. Fabuła jest oryginalna i absurdalna, ale jakże dobrze poprowadzona. Nie ma wątpliwości co do tego, że „Poszukiwany, poszukiwana” to jeden z najlepszych filmów w reżyserskiej karierze Barei. Ale w mojej ocenie są jeszcze lepsze...

3. Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz (1978)

Dyrektor Krzakoski dowiaduje się, że poznana we Francji dziewczyna zaszła w ciążę. Żeby tego było mało, jest córką znanego dygnitarza. Dyrektor nie widzi innego rozwiązania, jak rozwód ze swoją żoną i poślubienie Francuzki. Chce jednak, żeby do rozejścia doszło z winy swojej żony, dlatego zatrudnia fotografa, kolegę z lat szkolnych, żeby ten ją śledził i w końcu udowodnił jej niewierność. Problem jednak w tym, że dni mijają, ciąża staje się coraz bardziej widoczna, a dowodu ewentualnej zdrady nie ma...

Co tu dużo mówić? Ponownie prosta historia i ponownie genialna realizacja. Świat w oparach absurdu i krzywym zwierciadle. A do tego kilka genialnych aktorskich kreacji – Krzysztofa Kowalewskiego, Stanisława Tyma, Bronisława Pawlika, Ewy Wiśniewskiej... Bareja ponownie zabiera nas do z pozoru normalnego świata, w którym jest kilkoro bohaterów i, zdaje się, banalna historia małżeństwa i zdrady. Ale wszystko przygotowane z takim dystansem, że śmieszy również dziś, prawie pół wieku po premierze. To się szanuje!

2. Nie ma róży bez ognia (1974)

Janek i Wanda otrzymują ofertę nie do odrzucenia. Ich niewielki pokoik miałby się zamienić na piękne dwupokojowe mieszkanie. Choć para jest początkowo nieufna, ostatecznie daje się namówić na to rozwiązanie. Po przeprowadzce w nowe miejsce okazuje się, że mieszka tam już były mąż Wandy, Jerzy. Mimo, że para jest po rozwodzie, mężczyzna wciąż ma prawo do meldunku w mieszkaniu swojej byłej żony. Nietrudno sobie wyobrazić, że prowadzi to do wielu irytujących i absurdalnych sytuacji.

Stanisław Bareja w „Nie ma róży bez ognia” ponownie dowodzi, że jest w stanie nawet z prostej historii zrobić filmowe arcydzieło. A to zasługa dialogów, obsady i ogólnie pełnego absurdów świata przedstawionego. Reżyser tworzy historie, które mogą przytrafić się każdemu, ale opowiada jest z ogromnym wdziękiem i humorem, dlatego jego filmu ogląda się tak dobrze. W produkcji z 1974 roku zagrali Jacek Federowicz, Halina Kowalska, Jerzy Dobrowolski czy Stanisława Celińska. W mojej ocenie „Nie ma róży bez ognia” to mistrzowski film, ale wciąż nie najlepszy w dorobku Barei...

"Nie ma róży bez ognia". Kadr
Bohaterowie „Nie ma róży bez ognia”

1. Miś (1980)

Zwycięzca mógł być tylko jeden! W „Misiu” reżyser wspiął się na wyżyny swoich ogromnych możliwości. W 1980 roku stworzył film doskonale pokazujący absurdy PRL-owskiego życia. W mniej lub bardziej oczywisty sposób skrytykował nie tylko władzę, ale również całe społeczeństwo. Film miał swoją premierę ponad 40 lat temu, a wciąż jest chętnie oglądany – nie tylko przez Facetów po 40., ale również ich dzieci. Uniwersalność płynąca z „Misia” jest ponadczasowa. Młodsze pokolenie nie musi co prawda rozumieć wszystkich żartów, szczególnie tych zakorzenionych w epoce słusznie minionej, ale i bez tego film doprowadzi wszystkich do łez śmiechu. Postaci są karykaturalnie przerysowane, a całą historia tak absurdalna, że aż wiarygodna. Teksty z „Misia” weszły do użytku codziennego, a niektóre postaci uważane są za kultowe. Tak tworzy się dzieło ponadczasowe i na wielu płaszczyznach doskonałe. Czapki z głów, panie Bareja!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
19 listopada 2023 o 18:32
Odpowiedz

Nauka francuskiego w "Co mi zrobisz..."!
Cha cha cha

~Paweł Kopeć

19.11.2023 18:32
Oczko Misiu
05 lipca 2021 o 09:55
Odpowiedz

Nie zapominajmy (choć to seriale) o Alternatywach4 i Zmiennikach.

~Oczko Misiu

05.07.2021 09:55
1