Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Pracownik miesiąca” – pełna humoru podróż we francuskim stylu [RECENZJA]

Książka, film
|
21.07.2022

Francuzi już dawno temu udowodnili, że potrafią nagrywać świetne komedie. Niedługo na ekrany kin wejdzie kolejna, z którą wielu wiąże ogromne oczekiwania. Film „Pracownik miesiąca”, bo o nim mowa, to bez wątpienia tytuł, na którego kinową premierę warto czekać.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Pracownik miesiąca” - kadr z filmu
„Pracownik miesiąca” we własnej osobie | fot. mat. pras.

Za „Pracownika miesiąca” zabrała się prawdziwa komediowa elita Francji. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest komik i aktor, Jérôme Commandeur, który znany jest chociażby z filmu „Wszyscy na pokład”. Co warto podkreślić, jest to jego debiut reżyserski. Na ekranie poza wspomnianym, który obsadził siebie w głównej roli, pojawiają się Laetitia Dosch („Paryż i dziewczyna”) oraz Christian Clavier („Asterix i Obelix kontra Cezar”).

Film miał swoją premierę we Francji w czerwcu tego roku, natomiast prapremiera odbyła się na Festiwalu Komedii L’Alpe d’Huez 2022. „Pracownik roku” doceniony został nagrodą Grand Prix. Ta komedia w typowym francuskim stylu pojawi się w Polsce już 29 lipca i będzie to premiera kinowa.

„Pracownik miesiąca” – fabuła

Głównym bohaterem filmu jest Vincent, nieco ekscentryczny, mający dystans do siebie urzędnik. Wraz z innymi pracownikami „budżetówki” jest naciskany na to, żeby – biorąc odprawę – zrezygnować z pracy. Redukcja etatów to sposób ministerstwa na walkę ze zbyt dużymi kosztami utrzymania administracji.

Antagonista ani myśli godzić się na obraźliwą, przynajmniej jego zdaniem, jałmużnę i staje okoniem. Pani inspektor, która zajmuje się jego sprawą, nie akceptuje takiego podejścia, dlatego postanawia uprzykrzyć mu życie. Oddelegowuje go na... Grenlandię. Ma tam zajmować się ochroną naukowców przed atakami niedźwiedzi. Najgorsze miejsce na ziemi? Niekoniecznie, ponieważ niedługo później Vincent odwiedza kolejne, równie „atrakcyjne” miejsca pracy. Pani inspektor nie dość, że nie daje za wygraną, to dodatkowo ma wyobraźnię.

Plakat "Pracownika miesiąca"
„Pracownik miesiąca” – plakat | mat. pras.

Humor z klasą i pomysłem

W jednej z zagranicznych recenzji „Pracownika miesiąca” napisano, że jest to „jedna z najlepszych komedii roku”. Rok jeszcze trwa i pewnie filmowcy nie raz nas zaskoczą, ale muszę przyznać, że to stwierdzenie może mieć za kilka miesięcy odzwierciedlenie w rzeczywistości. Bo faktycznie Jérôme Commandeur, choć to jego reżyserski debiut, wykonał kawał dobrej roboty. Przede wszystkim postawił na humor sytuacyjny, unikając kontrowersji, a stawiając na rezolutne dialogi i wartką akcję.

Bo w tej trwającej niespełna półtorej godziny komedii cały czas coś się dzieje, a główny bohater to człowiek, którego nie sposób nie polubić. Elokwentny, wygadany, zabawny. Kiedy dodamy do tego jego przekomarzanie z panią inspektor, a także wynikające z tego konsekwencje, możemy mówić o dziele bardzo zabawnym i stanowiącym formę inteligentnej rozrywki. Przede wszystkim widać, że twórca miał na swoją historię pomysł i wiedział, jak wprowadzić go w życie. Oglądanie przygód Vincenta, który ląduje w coraz to dziwniejszych miejscach, to duża przyjemność. I jeszcze więcej śmiechu.

Żeby jednak nie było, że to tylko wypełniona gagami historia o niczym. W żadnym wypadku. Pod przykrywką humoru mamy historię człowieka, który na przestrzeni kolejnych scen i wydarzeń się zmienia, przechodzi przemianę, która redefiniuje jego dalsze życie. Wątek przemiany Vincenta został nieco przykryty przez wszechobecny humor i absurd, ale – kiedy trzeba – pojawia się i nie sposób go nie zauważyć. Dzięki temu możemy mówić o fabularnym dopełnieniu, którego w wielu produkcjach utrzymanych w podobnym klimacie brakuje. No i zakończenie, które może nie jest specjalnie odkrywcze, ale daje niesamowitą satysfakcję i energetycznego kopa.

„Pracownik miesiąca” - kadr
Grenlandia? Zgadza się! | fot. mat. pras.

Jednocześnie docenić należy, że „Pracownik miesiąca” to sprawnie zrealizowany film. Sceny i ujęcia są dopracowane, a aktorzy naprawdę pokazują spore umiejętności. Kamera jest dynamiczna, a sprawnie poprowadzone linie dialogowe jeszcze wzmagają wrażenie fabularnego pędu. Ale w tym wypadku to nie jest zarzut, bo każda kolejna scena to następne żarty i gagi, a to przecież stanowi sól produkcji w tym stylu. Wydaje się, że Commandeur odrobił pracę domową, ucząc się od największych francuskich mistrzów – Jeana Giraulta czy Francisa Vebera.

Film godny polecenia

Choć w „Pracowniku miesiąca” nie brakuje żartów przaśnych czy absurdalnych, nadal nazwałbym ten film komedią z wyższej półki. Bo widać, że twórcy zależało nie tylko na tym, żeby rozśmieszyć widzów, ale również, aby zaprezentować bardziej uniwersalną, poważniejszą historię głównego bohatera. To bez wątpienia zaleta, gdy pomiędzy kolejnymi żartami pojawiają się wątki odrobinę poważniejsze, które trzymają fabularną część filmu w ryzach. Polecam francuską produkcję każdemu, kto... lubi dobre kino, bo wydaje się, że coś dla siebie znajdzie w niej każdy – niezależnie od wieku, filmowych upodobań czy życiowych doświadczeń.

Najlepsza komedia tego roku? Zbyt odważne stwierdzenie, ale na pewno jedna z lepszych, jakie widziałem w ostatnim czasie. Zdecydowanie warto dać jej szansę. Szczególnie gdy ma się słabość do dobrze zrealizowanego kina europejskiego.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie