Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Griselda” – Sofia Vergara jako przywódczyni narkobiznesu. Recenzja serialu Netfliksa

Książka, film
|
26.01.2024

Gdy Netflix zapowiedział nowy serial osadzony w świecie narkotyków, wpływów, zbrodni i dużych pieniędzy, skojarzenie mogło być tylko jedno – „Narcos”. Warto jednak nadmienić, że popularna platforma postanowiła przenieść na ekran historię najbardziej znanej kolumbijskiej przestępczyni, Griseldy Blanco. Brzmi interesująco!

Tagi: serial

„Griselda”
Bohaterka serialu „Griselda” | mat. pras.

Twórcami serialu „Griselda” są Eric Newman, Doug Miro, Ingrid Escajeda i Carlo Bernar, natomiast jego reżyserią zajął się Andrés Baiz („Narcos”, „La cara oculta”). Wśród odtwórców głównych ról znaleźli się lberto Guerra, Christian Tappan i Martín Rodríguez, natomiast w tytułową wcieliła się Sofia Vergara. Aktorka bez wątpienia utalentowana, choć kojarzona raczej z produkcjami komediowymi.

Historię Griseldy Blanco zamknięto w sześciu odcinkach. Wszystkie pojawiły się na platformie Netflix 25 stycznia.

„Griselda” – o czym opowiada serial Netfliksa?

Serial „Griselda” przenosi nas do słonecznego i szalenie niebezpiecznego Miami lat 70. i 80. XX wieku. Przedstawiona w nim historia zainspirowana jest życiem przebiegłej i ambitnej Kolumbijki – Griseldy Blanco. Była ona twórczynią jednego z najbardziej dochodowych i najskuteczniejszych karteli narkotykowych w historii. Blanco, stanowiąca kombinację nieopisanego wręcz okrucieństwa i ogromnego uroku osobistego, sprawnie łączyła swoje życie rodzinne z mrocznymi interesami, co sprawiło, że nadano jej wielce wymowny przydomek – „Matka chrzestna” czasem z dopiskiem „kokainy”.

Plakat serialu ​„Griselda”
„Griselda” – plakat | mat. pras.

Bohaterkę poznajemy w 1978 roku, gdy pojawia się w Miami. Z dziećmi u boku i bez grosza przy duszy. Ma jednak pewnego asa w rękawie – kilogram kokainy. A że miasto, w którym się znalazła, uwielbia „biały proszek”, udaje jej się stanąć na nogi. Szybko dochodzi do wniosku, że legalna praca nie jest dla niej. Z ogromną determinacją zaczyna rozpychać się łokciami w bardzo niebezpiecznym biznesie. Biznesie, który może ją albo pogrążyć, albo pozwolić wejść na sam szczyt.

Historia z potencjałem

Sofia Vergara w roli Griseldy wypada naprawdę dobrze, ponieważ potrafi w plastyczny i przekonujący sposób ukazać emocje odgrywanej przez siebie postaci. To o tyle ważne, że cała produkcja „kręci” się właśnie wokół głównej bohaterki, dlatego aktorska jakość Vergary mogła być kluczem do sukcesu.

Na pewno wypada ją docenić, podobnie jak większość aktorów (bardzo dobry casting), ale niestety – pomimo świetnej gry, postać Griseldy nie została w mojej ocenie dobrze napisana. Twórcy skupili się na romantycznej wizji matki, która staje wobec patriarchalnego systemu, co, choć istotne, nie oddaje złożoności tej bardzo ciekawej i wielowymiarowej postaci. Wydaje się, że problemem okazała się legendarna już netfliksowa poprawność polityczna, czego obawiałem się już w momencie, gdy serial „Griselda” został zapowiedziany.

Decyzja o zaprezentowaniu wielowątkowej i naprawdę ciekawej historii w zaledwie sześciu odcinkach zdaje się być błędem. Życiorys Griseldy Blanco jest tak burzliwy i pełen zwrotów akcji, że to po prostu zbyt mało, aby opowiedzieć tę historię w sposób satysfakcjonujący. W efekcie wiele kluczowych momentów życia Blanco, które mogłyby dodać postaci głębi, a nam większych emocji, zostało pominiętych lub jedynie pobieżnie zaprezentowanych.

Nawet nie znając jej historii, szybko da się zauważyć, że wiele wątków się pojawia i... gdzieś przepadają. Nie zostają rozbudowane, poprowadzone i domknięte, co w pewnym momencie staje się irytujące. Czujemy bowiem w czasie seansu, że czegoś w tym wszystkim brakuje. A brakuje głębi i realizmu. „Ślizgamy” się po historii, żeby dość szybko otrzymać jej finał. Na szczęście całkiem satysfakcjonujący.

Narkobiznes w uproszczeniu

Wśród pozytywów wymienić należy grę aktorską (z naciskiem na Vergarę), a także realizację – ujęcia w czasie narkotykowych imprez wypadają naprawdę imponująco. Jeśli chodzi o muzykę, również nie mam zastrzeżeń. Dobrze wpływa na budowanie historii i przekazywanie ekranowych emocji. Niestety jednak wydaje mi się, że ogromny potencjał drzemiący w postaci Griseldy Blanco został zaprzepaszczony. Miami lat 80. XX wieku i wojny gangów narkotykowych to okoliczności, które dają ogromne pole do popisu. Twórcy działający na zlecenie Netfliksa niestety z tego nie skorzystali.

„Griselda” to serial, który może zapewnić w miarę przyjemną rozrywkę, a obejrzenie sześciu odcinków nie zajmie dużo czasu. Mimo wszystko przez cały seans będzie wam przyświecała myśl, że to wszystko wydaje się zbyt uproszczone. Naprawdę nie trzeba znać całej historii, żeby domyślić się, że budowanie narkotykowego imperium wymagało od Griseldy dużo więcej, niż pokazano w serialu. Szkoda, bo to kolejna pozycja na liście „Zmarnowany potencjał w produkcjach Netfliksa”.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie