Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Film na weekend: „Wind River. Na przeklętej ziemi”

Książka, film
|
10.06.2022

Thriller kryminalny stworzony przez Taylora Sheridana to mroźny klimat, zbrodnia i ciekawi bohaterowie. „Wind River. Na przeklętej ziemi” jest dziełem z wielu powodów interesującym, a jednocześnie jakby stworzonym z myślą o weekendowym seansie. Dlatego wam je polecam!

Tagi: film dla faceta po 40.

„Wind River. Na przeklętej ziemi” - kadr z filmu
Główna bohaterka „Wind River. Na przeklętej ziemi” | fot. mat.pras.

Na wstępie warto poświęcić chwilę twórcy „Wind River. Na przeklętej ziemi” (ang. „Wind River”), ponieważ to człowiek, któremu warto bliżej się przyjrzeć. Taylor Sheridan zyskał sławę przede wszystkim jako utalentowany scenarzysta – ma na koncie takie dzieła jak „Sicario” (wyreżyserowane przez samego Denisa Villeneuve’a w 2015 roku) czy „Aż do piekła” (David Mackenzie; 2016). Oba to mroczne kryminały osadzone w nieprzyjaznych realiach. Kiedy okazało się, że scenarzysta pracuje nad kolejnym filmem, szybko pojawiły się głosy, że stworzy swego rodzaju filmową trylogię. Zaczęto się również zastanawiać, jakie słynne nazwisko stanie za kamerą realizując „Wind River. Na przeklętej ziemi”.

Okazało się, że zadania tego podjął się sam scenarzysta, rzucając się na bardzo głęboką wodę. Nie od dziś wiadomo, że pisanie to jedno, a reżyserowanie to coś zupełnie innego. Nie posiadający większego doświadczenia Sheridan postanowił jednak spróbować swoich sił w trudnym do realizacji thrillerze kryminalnym. Czy poradził sobie lepiej niż wymieniona wcześniej dwójka? To pytanie trudne do obiektywnej oceny. Na pewno jednak stworzył film godny tego, żebym bez większych obaw mógł go wam polecić na weekendowy seans. Dlaczego zasłużył na tę rekomendację? O tym za chwilę.

„Wind River. Na przeklętej ziemi” – fabuła filmu

Rzecz dzieje się na terenie indiańskiego rezerwatu w amerykańskim stanie Wyoming. Lokalny tropiciel, który pracuje na jego terenie, znajduje zwłoki nastolatki. Cory Lambert (Jeremy Renner) zgłasza sprawę na policję. Na miejscu zjawia się młoda agentka FBI, Jane Banner (Elizabeth Olsen). Szybko okazuje się, że zamordowana została również zgwałcona. Funkcjonariuszka rozpoczyna śledztwo, ale w jego toku pojawia się sporo problemów, z którymi w pewnej chwili przestaje sobie radzić. Brak doświadczenia w pracy w terenie, nieprzyjazny klimat oraz miejscowi, którzy nie ufają obcym. Szybko okazuje się, że jedynym wyjściem jest poproszenie o pomoc Lamberta, który zna miejscową ludność i jej zwyczaje.

DVD „Wind River. Na przeklętej ziemi”
Okładka polskiego wydania DVD „Wind River. Na przeklętej ziemi” | mat.pras.

Walka człowieka z naturą

Bohaterowie „Wind River. Na przeklętej ziemi” zmagać muszą się z wieloma przeciwnościami – jeszcze gorsza od ludzkich przywar okazuje się natura, która bezwzględnie rzuca im kłody pod nogi w toku niełatwego śledztwa. Duży nacisk twórca filmu położył właśnie na ten aspekt pojedynku, którego człowiek nie może wygrać i musi pogodzić się z faktem, że są na tym świecie siły, z którymi nie może się mierzyć. To dodaje klasycznemu kryminałowi nieco dodatkowej treści, wartości dodanej, jakże potrzebnej w zalewie podobnych produkcji.

Lambert i Banner tworzą ciekawy duet. Reżyser i scenarzysta postarał się, żeby protagoniści mieli swoje wady i zalety, żeby potrafili się bać i otwarcie o tym mówić. Zrobił z nich ludzi z krwi i kości, unikając tworzenia kolejnych, niepotrzebnych już nikomu filmowych superbohaterów. Kreacja postaci w „Wind River. Na przeklętej ziemi” stoi na wysokim poziomie, a to tyczy się również bohaterów drugoplanowych. Najczęściej stanowią oni przedstawicieli indiańskiej mniejszości. Niby tradycyjnej, ale z tradycją mającą już niewiele wspólnego. Za to są grupą zamkniętą, odizolowaną i podzieloną. To ciekawe spojrzenie na ludzi, o których w dziełach popkultury mówi się stosunkowo mało, a którzy na pewno na zasługują na większą uwagę.

W końcu samo śledztwo, które rozpoczyna agentka FBI, poprowadzone zostało bardzo sprawnie. Nie ma tutaj może mowy o fabularnych fajerwerkach, ale cała historia ma sens, a każde kolejne wydarzenie jest logicznym następstwem poprzedniego. Wszystko zakończone jest satysfakcjonującym, widowiskowym finałem. Czyli dokładnie tak, jak powinno być w porządnym thrillerze kryminalnym. Dobrym uzupełnieniem wydarzeń mroźnego Wyoming jest klimatyczna, budująca napięcie muzyka.

Sheridana nazwać można reżyserem powściągliwym. W przeciwieństwie do Villeneuve’a, z którym przecież miał okazję pracować, woli oddać głos aktorom, scenografii, naturze. Nie stawia na barokowe rozpasanie, jakże typowe dla dzieł wspomnianego twórcy. Sheridan chce, żeby historia opowiadała się sama i zakłada, że jeśli jest ciekawa, to nie ma potrzeby jej dodatkowo upiększać. Wydaje się, że – zważywszy na okoliczności wydarzeń z „Wind River. Na przeklętej ziemi” – podjął dobrą decyzję. Na pierwszy plan wychodzi bezwzględność natury, a na drugi bezwzględność człowieka. Z jednym i drugim nawet najlepsi agenci nie będą sobie w stanie poradzić.

Twórca, który poszedł za ciosem

Taylor Sheridan w filmie „Wind River. Na przeklętej ziemi” udowodnił swój reżyserki talent, bo oczywiście o potencjale w zakresie pisania dobrych scenariuszy wiedzieliśmy już wcześniej. Warto w tym miejscu wspomnieć jeszcze, że jest on współtwórcą jednego z najlepszych seriali ostatnich lat, „Yellowstone”, którego recenzję znajdziecie na łamach naszej strony. Sheridan również tam udowodnił, że w indiańsko-westernowych klimatach czuje się jak ryba w wodzie.

„Wind River. Na przeklętej ziemi” obejrzysz jako abonent Cineman. Dostępny jest również w serwisach VOD (Cineman, Player, Play Nowo i Canal+). Film wydano również na DVD.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie