Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Film na weekend: „Ostatni pojedynek” Ridleya Scotta

Książka, film
|
18.11.2022

Choć film miał swoją kinową premierę w 2021 roku, dopiero niedawno pojawił się w dystrybucji cyfrowej. Z tego powodu uznałem, że „Ostatni pojedynek” to ciekawa propozycja dla osób, które cenią sobie dzieła historyczne i świetne aktorstwo.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Ostatni pojedynek” - kadr z filmu
Matt Damon w filmie „Ostatni pojedynek” | fot. mat. pras.

Zanim w ogóle powstał „Ostatni pojedynek” (ang. „The Last Duel”), o filmie zrobiło się głośno z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że jego reżyserią zajął się Ridley Scott, który międzynarodową sławę zyskiwał w drugiej połowie lat 70. XX wieku za sprawą filmu... „Pojedynek”. Często więc padało pytanie, czy mają one ze sobą coś wspólnego. Odpowiem już teraz – co nieco, ale o tym szerzej w dalszej części tekstu. Dodatkowo spore zamieszanie wokół produkcji zrobiło się w momencie, gdy ogłoszono, że scenariusz jest dziełem bardzo nieoczywistej trójki – Nicole Holofcener, Matta Damona oraz Bena Afflecka.

Kiedy dodamy do tego fakt, że podczas prac nad filmową interpretacją książki Erica Jagera Scott dysponował budżetem na poziomie stu milionów dolarów, możemy mówić o dziele wyjątkowym. Z którym jednocześnie wiązano ogromne oczekiwania, a to również zasługa obsady – Matt Damon, Adam Driver, Ben Affleck, Jodie Comer... Wow! Warto nadmienić, że autorem zdjęć do filmu jest Polak, Dariusz Wolski.

„Ostatni pojedynek” – fabuła filmu

Zostajemy przeniesieni do Francji roku 1386. Nie jest to data przypadkowa – właśnie wtedy doszło do ostatniego w historii „pojedynku sądowego”. Rycerz Jean de Carrouges oskarżył giermka Jacquesa Le Grisa o gwałt na swojej żonie, Marguerite. Sąd zdecydował, że panowie, aby rozstrzygnąć sprawę, staną do pojedynku na śmierć i życie.

Każda ze stron ma swoją „prawdę”, ale nie każda może liczyć na wysłuchanie i zrozumienie. Marguerit, jako kobieta, nie ma bowiem prawa zabierania głosu, a także „nie wypada” jej go w ogóle zabierać, skoro sprawą zajmują się mężczyźni. Doprowadza to do rozlewu krwi, którego prawdopodobnie można było uniknąć. Czy była to najlepsza droga do wymierzenia sprawiedliwości? Czy tak naprawdę została ona wymierzona?

 „Ostatni pojedynek” - plakat
Plakat filmu „Ostatni pojedynek” | mat. pras.

Mistrzowie przy pracy

Ridley Scott podczas tworzenia filmu bazował na wspomnianej książce, ale również przekazach historycznych – pojedynek rzeczywiście miał miejsce w 1386 roku. Dodatkowo reżyser subtelnie i z rozmysłem co jakiś czas nawiązywał do swojego filmu „Pojedynek”. Porównując oba dzieła dostrzec możemy, jak zmienił się warsztat Scotta, ale również czasy – choć oba filmy mają kilka punktów wspólnych, ich wydźwięk jest skrajnie różny. W tym z 2021 roku reżyser postanowił skupić się bowiem nie tylko na niesprawiedliwości, jaka panowała w czternastowiecznej Europie, ale również równouprawnieniu.

Możemy więc mówić o wydźwięku uniwersalnym – twórca, pokazując problemy kobiet w średniowieczu, w pewnym stopniu naświetlał trudności, z jakimi wciąż spotykają się w świecie współczesnym. Szczęśliwie ta alegoria nie stała się motywem przewodnim „Ostatniego pojedynku”, ponieważ przeciwnicy poprawności politycznej nie pozostawiliby na nim suchej nitki. Scott naświetla jedynie pewne problemy, pokazując ich uniwersalizm, ale nie chce ich oceniać – to pozostawia widzowi.

Wątek ten, choć dla niektórych ważny, jest tylko jednym z wielu, którym warto się przyjrzeć. Podobać może się warstwa realizatorsko-historyczna filmu. Scenografia, stroje, wnętrza – wszystko zostało przygotowane perfekcyjnie. Czuć, że na realizację tytułu przeznaczono wspomnianą kwotę. Podobnie czuć jakość w aktorskich poczynaniach wymienionych wcześniej znakomitości. Ben Affleck co prawda – i nie wiem, czy to zabieg zamierzony, czy niezamierzony – balansuje na granicy karykatury, ale na przykład Driven oraz Damon wypadają w tytule znakomicie. Grają subtelnie, z wyczuciem i widocznym zaangażowaniem. Pierwszy z wymienionych ponownie udowadnia, że jest świetnym aktorem i to on w mojej ocenie wypada w filmie najlepiej. Bardzo przekonująca jest również Jodie Comer.

​  „Ostatni pojedynek”
 „Ostatni pojedynek” – dosłownie | fot. mat. pras.

Nieoczekiwane podejście

Ciekawym zabiegiem, który docenią miłośnicy filmów o nieoczywistej strukturze, jest fakt, że jedna historia została opowiedziana z trzech różnych punktów widzenia (stąd troje różnych scenarzystów). Dodaje to historii głębi oraz autentyczności, ale również pokazuje, jak relacje jednego – zdawałoby się tego samego wydarzenia – różnić mogą się w zależności od tego, kto je akurat relacjonuje. Wszystko prowadzi nas do krwawego i bardzo satysfakcjonującego finału.

Choć w filmie nie brakuje wątków dramatycznych i psychologicznych, na koniec Scott postanawia dać widzom to, czego oczekiwali od samego początku – brutalnego pojedynku na broń białą. W stworzenie finału włożono wiele czasu i wysiłku, to zwyczajnie się czuje, ale efekt jest naprawdę godny trwającego ponad dwie i pół godziny filmu.

„Ostatni pojedynek” dostępny jest dla abonentów Canal+. Pojawił się również w ofercie serwisów VOD (Chili, iTunes Store, Rakuten. Loomi i vod.pl).

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie