Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Facet z zasadami” – recenzja nowości z Netfliksa w gwiazdorskiej obsadzie

Książka, film
|
03.05.2024

W serwisie streamingowym Netflix zadebiutował nowy miniserial. W „Facecie z zasadami” zagrali Jeff Daniels, Diane Lane oraz Lucy Liu. Fabuła, oparta na powieści Toma Wolfe’a, zabiera nas do świata wielkich pieniędzy i jeszcze większych intryg. Czy okazało się to przepisem na sukces?

Tagi: serial

„Facet z zasadami”
Jeff Daniels w serialu „Facet z zasadami” | mat. pras.

„Facet z zasadami” (ang. „A Man in Full”) właśnie pojawił się w bibliotece platformy Netflix. Zainteresował mnie nie tylko pasującym do tematyki naszej strony tytułem, ale przede wszystkim obsadą – Jeff Daniels czy Diane Lane to bez wątpienia gorące nazwiska w świecie Hollywood, choć odnoszę wrażenie, że nieco zapomniane. Dobrze więc, że będzie nam dane ich ponownie zobaczyć. Do tego duetu dołączyli jeszcze Lucy Liu, Bill Camp, William Jackson, Tom Pelphrey, Chanté Adams czy Aml Ameen. Nieźle!

Miniserial powstał na kanwie powieści Toma Wolfe’a „Facet z zasadami”, która swoją premierę miała w 1998 roku. Wrażenie robi nazwisko twórcy netfliksowej nowości – doceniony dwiema nagrodami Emmy David E. Kelley maczał palce przy takich produkcjach jak „Wielkie kłamstewka”, „Kancelaria adwokacka”, „Prawnicy z Miasta Aniołów” czy „Ally McBeal”. Kiedy połączymy te wszystkie elementy, szybko zrozumiemy, że oczekiwania względem „Faceta z zasadami” były wywindowane do granic możliwości.

„Facet z zasadami” – fabuła

Głównym bohaterem serialu jest Charlie Croker, potentat na rynku nieruchomości z Atlanty. Choć prowadzi wielomilionowy, świetnie prosperujący biznes, jego firma nieoczekiwanie i bardzo szybko zaczyna podupadać. Staje w obliczu bankructwa, choć przez długi czas się do tego nie przyznaje, wciąż królując na miejskich salonach. Kiedy jednak wychodzi na jaw, że jego firma ma miliard dolarów długu, całą sytuacją zaczynają interesować się konkurenci, którzy mają nadzieję, że jego nieszczęście będzie dla nich szansą na łatwe wzbogacenie się.

Croker jednak nie z jednego pieca chleb jadł. Postanawia walczyć o swoje, a ponieważ w biznesowych gierkach zawsze był bardzo dobry, wciąż ma nadzieję na utrzymanie się na rynku, a także odzyskanie pieniędzy i godności. Bitwy rozgrywa na wielu frontach, a gdy w tle zaczyna pojawiać się wielka polityka, pojmuje, że to będzie jedna z najtrudniejszych walk w całym jego zawodowym życiu.

„Facet z zasadami” – plakat serialu
„Facet z zasadami” – plakat | mat. pras.

Bo świat kręci się wokół władzy i pieniędzy

Twórcy „Faceta z zasadami” zdecydowali się zmienić czas akcji – w książce wydarzenia miały miejsce pod koniec XX wieku, natomiast w serialu zostały one zaprezentowane we współczesności. Ten zabieg ma na celu lepsze wpasowanie wątków do współczesnej amerykańskiej sceny politycznej i biznesowej, która bez wątpienia jest bliższa widzom niż ta sprzed ćwierć wieku. To w mojej ocenie zabieg słuszny, ponieważ – nawet specjalnie nie śledząc amerykańskich realiów – dość łatwo jest nam wejść w świat wielkich interesów i jeszcze większych pieniędzy. Zresztą taka tematyka zawsze dobrze się sprzedawała, czego przykładem niech będą filmy „Wall Street”, „Big Short” czy „Wilk z Wall Street”.

Historia „Faceta z zasadami” zamknięta została w sześciu odcinkach, które przełożyły się na pięciogodzinny seans. Włączanie kolejnych odcinków przychodziło mi zaskakująco łatwo, a to wszystko zasługa wciągającej historii, a także przemyślanych zakończeń, w których pojawiały się niedomówienia na tyle frapujące, że przejście do kolejnego elementu układanki było czymś całkowicie naturalnym. Potencjał obsady, z naciskiem na Jeffa Danielsa, został wykorzystany. Aktorzy naprawdę się przyłożyli, co było odczuwalne w czasie seansu serialu. Ujęcia, montaż, scenografia, muzyka – do tych elementów nie miałem zastrzeżeń.

Nie wszystko jednak w „Facecie z zasadami” mi zagrało. Przede wszystkim historia ma tak dużo wątków, że w pewnej chwili pojawia się spory chaos narracyjny, z którym trudno sobie poradzić. I to nie wina widza, że akurat przeglądał społecznościówki na telefonie, ale twórców, którzy niepotrzebnie wszystko pokomplikowali.

Oczywiście – historia dziejąca się na granicy wielkich interesów i polityki musi być złożona oraz wielowątkowa, ale można ją po prostu zaprezentować nieco spójniej. David E. Kelley próbował, przynajmniej w mojej ocenie, złapać zbyt wiele srok za ogon – bo w serialu jest i o nierównościach społecznych w USA, i o problemie z systemem sądownictwa, i o zmieniającej się sytuacji na krajowej scenie politycznej. Za dużo (może i ważnych) spraw, które z samym głównym wątkiem nie zawsze dobrze się łączą.

Serial dla miłośników gatunku

Choć w serialu „Facet z zasadami” były pewne niedoróbki i niedociągnięcia, a sama historia mogła zostać poprowadzona nieco lepiej, skłamałbym, gdybym napisał, że w czasie seansu nie bawiłem się dobrze. Mimo wszystko główny wątek potrafi wciągnąć, a oglądanie tak dobrych aktorów na ekranie to zawsze duża przyjemność. Szczególnie że od początku ma się wrażenie, że naprawdę starali się pokazać z jak najlepszej strony.

Jak sugeruje tytuł, to serial o zasadach, ale nie zawsze tych, którymi powinniśmy kierować się w życiu. To jednocześnie boleśnie prawdziwa prezentacja tego, jak pewne okoliczności – władza czy pieniądze – są w stanie zmiękczyć nawet najtwardszych orędowników grania według reguł.

Nie napiszę tutaj, że nowość od Netfliksa to poziom wspomnianego już filmu „Wall Street” czy jemu podobnych, bo byłaby to spora przesada. To jednak dzieło o zbliżonym klimacie, w którym wiele rzeczy faktycznie się zgadza. Powinno zainteresować miłośników dramatów, które rozgrywają się w świecie wielkich pieniędzy i nieustannej walki o władzę oraz wpływy.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie