Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Polska-Rosja – trudne sąsiedztwo. Dlaczego, chociaż jesteśmy Słowianami, tak bardzo się mentalnie różnimy?

Wolne myśli
|
28.10.2022

Polska i Rosja – dwa sąsiadujące ze osobą słowiańskie kraje, wydawałoby się, pełne podobieństw, ale jednak tak różne. Co sprawiło, że mimo wspólnych początków jesteśmy tak odmienni, zarówno pod względem kulturowym, jak i wyznawanych wartości?

Tagi: historia

Polska i Rosja
Moskiewski Kreml. Dlaczego mentalność Polaków i Rosjan tak się różni? Fot. Wikimedia

Obecna sytuacja geopolityczna na świecie – niesprowokowana napaść na Ukrainę, konflikt gazowy z Unią Europejską, ciągłe prowokacje tajnych służb, twarda propaganda, próby zakulisowego podporządkowania sobie sąsiadów, czynią z Rosji państwo na wskroś terrorystyczne. Wielu historyków mówi nawet o odradzającym się na Kremlu imperializmie. Jak to się stało, że państwo, które jest naszym sąsiadem od kilkuset lat i wyrasta z tych samych, słowiańskich korzeni, tak bardzo się od nas, także mentalnie, różni?

Mimo wszystkich sporów w Polsce, jest w naszym kraju konsensus co do tego, że XXI wieku pokojowa koegzystencja narodów jest kluczowa, tymczasem w Moskwie patrzą na ów fakt zupełnie inaczej i to nie od dziś. Tam dążenie do pokoju uznawane jest nie za element postępu, ale za wielką słabość. Nikt nie wierzy w to, że bez odgórnych nakazów i „rozgrywki mocarstw”, bez zakulisowych decyzji i przymusu możliwa jest ponadnarodowa współpraca. Rosja nie wierzy w porozumienia i prawa jednostki. Liczy się nieskrępowana władza, siła i pięść.

Władimir Putin podpisuje dekret o aneksji Krymu w 2014
Władimir Putin podpisuje dekret o aneksji Krymu w 2014. Fot. Wikimedia

Źródła rosyjskiej mentalności

Kilka dni temu światem wstrząsnął program z telewizji Russia Today, będącej propagandowym ramieniem moskiewskich władz skierowanym na zagranicę, w którym „dziennikarz” Anton Krassowski na antenie stwierdził wprost – ukraińskie dzieci, które stawiają opór Rosji, należy „topić” lub „palić żywcem”. Został za tę wstrząsającą nawet jak na standardy kremlowskie wypowiedź zawieszony, jednak szok pozostał. Jak to możliwe, że w kraju Puszkina, Tołstoja, Czajkowskiego czy Sołżenicyna, który tyle wycierpiał chociażby podczas II wojny światowej, gdzie z głodu i wojny zginęły miliony dzieci, nadal są ludzie, którzy wprost wzywają do mordowania najmłodszych w sąsiednim państwie tylko dlatego, że ich rodzice stawiają opór najeźdźczej armii?

By spróbować odpowiedzieć na pytanie, co leży u podstaw faktu, iż największe, najbardziej zasobne w surowce naturalne i wszelkie bogactwa państwo świata, zamiast skupić się na wewnętrznym rozwoju i zagospodarowaniu tych zasobów, które ma, najlepiej ku bogactwu i dobrobytowi własnych obywateli, co kilkanaście lat próbuje podbijać, a przynajmniej pacyfikować sąsiadów, musimy się cofnąć do historii i zdać sobie sprawę z faktu, że dzisiejsza Rosja to w gruncie rzeczy spadkobierczyni dawnego Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.

Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ z dawnej Rusi Kijowskiej, która to dała początek krajom i narodom wschodniej słowiańszczyzny, wywodziły się też i inne organizmy państwowe, na przykład Republika Nowogrodzka – państwo całkowicie inne (republika kupiecka) od swojego późniejszego moskiewskiego pana. Moskwa następnie wszystkie te organizmy podbiła i przekształciła, a przynajmniej próbowała odmienić na własne podobieństwo. Samo Księstwo Moskiewskie było natomiast przez kilkaset lat – od roku 1271 do 1480 – lennem Złotej Ordy, czyli poddanym państwa azjatyckiego założonego przez wnuka Czyngis-chana (Batu-chana) w zachodniej części wielkiego imperium Mongołów.

Michał z Czernihowa w obozie Batu-chana
Michał z Czernihowa w obozie Batu-chana. Fot Wikimedia

Moskwa – lenno Złotej Ordy

Wspomniana spuścizna mongolska ma tu fundamentalne znaczenie, ponieważ to ona miała – zdaniem wielu historyków – podstawowy wpływ na formowanie się mentalności władców późniejszego Carstwa Rosyjskiego (oraz samego narodu rosyjskiego) i jest praprzyczyną różnic, jakie dzielą dzisiejszą Rosję od Polski i całej zachodniej Europy.

Nasza część starego kontynentu pozostawała bowiem, a tym samym ostatecznie kształtowała się, pod wpływem mieszanki chrześcijaństwa z tradycjami starożytnej Grecji i Rzymu, w której to żadna władza nie była nieskrępowana. Nawet dawni władcy feudalni musieli się liczyć – jeśli nie z poddanymi i rycerstwem, to przynajmniej z obowiązującym prawem i „wolą Bożą”.

Choć dziś nie brakuje ludzi, którzy dość powierzchownie w ówczesnej potędze Kościoła upatrują słabości średniowiecznej Europy, było dokładnie odwrotnie – potęga jego struktur i siła papiestwa stanowiła istotną przeciwwagę dla samowoli władców. Ten dualizm powodował odrzucenie jedynowładztwa, zawsze istniała jakaś instancja nadrzędna. W takiej atmosferze wykuwało się przywiązanie do wolności i samostanowienia jednostki, które co prawda ostatecznie wykształciło się znacznie później, to jednak swoje korzenie ma właśnie w tamtych czasach.

Z prawa rzymskiego czerpaliśmy zamiłowanie do porządku, system wartości oparty na prezentowaniu wzajemnych racji i honorowaniu obiektywnej prawdy, z Grecji wzięliśmy filozofię, z chrześcijaństwa współczucie, szacunek dla jednostki jako kreacji bożej.

W Moskwie było zupełnie inaczej. Tam – mimo formalnie panującego chrześcijaństwa (w bardziej zamkniętym obrządku wschodnim, co też ma pewne znaczenie) religia, zgodnie z obyczajami narzuconymi przez azjatyckie hordy, zamiast przeciwwagi dla władzy, stała się jej bezwzględnie podporządkowanym narzędziem. Państwo i jego mieszkańcy, nawet ci z warstw szlacheckich, byli jedynie własnością władcy, mógł on nią dowolnie, bez najmniejszego skrępowania dysponować.

Przykładem istotnych różnic między „nami” a „nimi” może tu być pojęcie własności, które w krajach zachodnich jest święte. Choćby i sam król bez odpowiedniej rekompensaty nie mógł bez zgorszenia i posądzenia o tyranię przejąć ziemi swoich poddanych. Tymczasem w Rosji cała ziemia zawsze należała do władcy. Nawet bojarzy, czyli rosyjski odpowiednik arystokracji, byli – zgodnie z wzorcami azjatyckimi – jedynie dzierżawcami własności monarchy.

Rosyjski podbój Syberii
Rosyjski podbój Syberii. Fot. Wikimedia

Jak dziś wiemy, nic tak nie kształtuje pewności siebie i nie emancypuje, jak realne posiadanie czegoś wartościowego, co może być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jest tak, gdyż własność zapewnia możliwość kształtowania osobistego losu. W krajach, które podbiła Moskwa, ten element świadomości po prostu nie mógł się wykształcić, stąd do dziś społeczeństwo Wschodu jest uzależnione od kaprysów rządzących i zwykle biernie się im przygląda.

Azjatycki wpływ na samoświadomość Rosjan idealnie podsumował swego czasu znany rosyjski fizyk, dysydent i laureat pokojowej nagrody Nobla, Andriej Sacharow, który napisał tekst zatytułowany: "The Mongols and culture change". Stwierdził w nim dość dosadnie, że szkody kulturowe, jakie Rusi przyniosła napaść i okupacja Mongołów, były znacznie dotkliwsze niż równoległe straty polityczne i gospodarcze. Rosja została odcięta od Zachodu, a nastawiła się na współpracę ze Wschodem, co zdefiniowało jej ducha na setki lat.

W Rosji de facto nie było renesansu

Często się też dziś zapomina, że Rosję właściwie ominęło to, co miało fundamentalne znaczenie dla kształtowania się mentalności ludzi i narodów w zachodniej Europie – czyli renesans. Odrodzenie sztuk i nauki przyniosło fascynację starożytnością, jej literaturą, filozofami, prawami i osiągnięciami. Zachód, w tym Polska, postawił na odkrycia, rozwój architektury, pojawił się specyficzny renesansowy humanizm – ważny prąd stawiający na osobiste szczęście, godność i swobodny rozwój człowieka w jego wszystkich środowiskach, zarówno tym społecznym, jak i naturalnym. Rosja pozostawała w tym aspekcie zdecydowanie w tyle, a nawet cofała się.

Mikołaj Kopernik - czołowy przedstawiciel polskiego i europejskiego renesansu
Mikołaj Kopernik - czołowy przedstawiciel polskiego i europejskiego renesansu. Fot. Wikimedia

Co prawda, na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w ZSRR pojawiali się badacze, którzy ukuli termin „pre-renesansu”, który miał rzekomo obejmować tereny Bizancjum, południowej słowiańszczyzny i samej Rosji, jednak była to bardziej propaganda niż rzeczywistość. Jeśli już do Rosji docierały jakieś antyczne teksty, to dotyczyły one bardziej spraw religijnych, opisy żywotów świętych niż filozofii. Brakowało tam natomiast chociażby kronik, które pozwoliłyby się mieszkańcom ówczesnej Moskwy zaznajomić z obyczajami i wartościami kluczowymi dla starożytności, a mającymi tak wielki wpływ na zmiany na Zachodzie.

Oczywiście były pewne próby czerpania wzorców z Zachodu, chociażby wielki książę moskiewski Iwan III Srogi (panujący w latach 1462-1505), który, zapewne pod wpływem żony, Zofii Paleolog, bratanicy ostatniego cesarza bizantyjskiego, sprowadził na Kreml z Włoch mistrzów-architektów: Aristotele Fioravantiego z Bolonii, Aloisio da Milano, Marco Ruffo, Pietro Solario czy Aleviza Fryazina (rzeźbiarza z Bolonii). Jednak kilka ich dzieł nie przełożyło się na poważne zmiany świadomościowe, a te ogarnęły całą pozostałą Europę, z nami w szczególności.

Pieczęć Iwana III Srogiego
Pieczęć Iwana III Srogiego - to on pierwszy przyjął za symbol państwa rosyjskiego dwugłowego orła. Fot wikimedia

Zresztą warto przy okazji wspomnieć fakt, o jakim bardzo wielu Polaków w ogóle nie ma pojęcia, a który także ma duże znaczenie dla tematu samoświadomości Rosjan. Przez małżeństwo Iwana III i Zofii Paleolog Moskwa zaczęła się uważać za spadkobierczynię tradycji Cesarstwa Rzymskiego. Po upadku Konstantynopola Zofia była bowiem ostatnią dziedziczką tronu bizantyjskiego.

To właśnie wtedy Moskwa przyjęła bizantyjskiego dwugłowego orła na herb państwa, a po zawarciu małżeństwa Iwan III Srogi jako pierwszy w historii książę moskiewski przyjął w 1478 tytuł „cara Wszechrusi”. Ów car, czyli cesarz, jako spadkobierca tradycji Rzymu i Bizancjum miał za zadanie, pod sztandarem Cerkwi prawosławnej, pokonać „heretycki” Zachód na czele z papieżem.

Insygnia carów rosyjskich
Insygnia carów rosyjskich - zgodnie z legendą miały być odziedziczone po cesarzach bizantyjskich. Fot. Wikimedia

Dzisiejsza Rosja mentalnie nie należy do Zachodu

Choć od przytoczonych wcześniej wydarzeń minęło już kilkaset lat, Rosja w gruncie rzeczy nie zmieniła się zbyt wiele. Trwająca właśnie inwazja na Ukrainę, masowe mordy, liczne masakry, ostrzeliwanie cywilnych osiedli, szkół, znów nam to uświadamiają. To bestialstwo bardziej przypomina znane z kart historii dzikie azjatyckie hordy, niż cywilizowane państwo europejskie. A przecież nie jest to pierwsza agresja rosyjskiego państwa w ostatnim stuleciu.

To, co mnie fascynuje, to fakt, jak kraj o tak wielkich zasobach naturalnych może je ignorować i zamiast stawiać na rozwój wewnętrzny, nie potrafi się obyć bez kolejnych podbojów, nawet za cenę pogardy międzynarodowej społeczności. Może to być efekt nieumiejętności zarządzania, typowy dla wielkich imperiów azjatyckich – prawie wszystkie rozwijały się one, póki prowadziły politykę agresywnych zajęć. Gdy zaprzestały polityki rozszerzania, dzieliły się i upadały.

Być może władze na Kremlu zdają sobie z tego sprawę i we własnym mniemaniu próbują uzyskać dla swojego państwa ważne cele – przede wszystkim nowych ludzi, a problemy demograficzne naszego wielkiego wschodniego sąsiada są ogromne (warto tylko nadmienić, że Rosja ma problem z ochroną rozciągniętych granic, ma mniej mieszkańców niż np. Bangladesz). Rozwój ekstensywny ma swoją specyfikę – mimo rozległości terytorium i bogactw naturalnych to wciąż za mało, by utrzymać pozycję mocarstwa.

Tymczasem w Polsce wszystko przebiegało inaczej. Nie tylko przyswoiliśmy „zachodnią” ideę samostanowienia (zamiast rosyjskiego samodzierżawia, czyli samowładzy), ale wręcz się nią zachłysnęliśmy. Umiłowanie wolności stało się u nas tak duże, że momentami karykaturalne – dowodem może być osławione Liberum Veto, które doprowadziło zresztą do niemożności wdrożenia jakiejkolwiek reformy i naszego zniknięcia z map Europy na 123 lata. Uczymy się jednak na błędach, jednocześnie nie rezygnując z ideałów. Mam pewność, że my jako Polacy nie jesteśmy dziś zdolni do takich zbrodni, jakie czynią Rosjanie w trakcie swojej agresji na Ukrainę.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie