Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Czy dzieci potrzebują idealnych ojców?

Tata na medal
|
18.08.2023

Nie oszukujmy się, bycie kimś znaczącym dla dziecka jest przyjemnym uczuciem, czasami dodatkowo łączymy to z poczuciem dobrze spełnionego ojcowskiego obowiązku. Chcemy, by nasze dzieci uważały, że jesteśmy świetni, wyjątkowi. Problem pojawia się wtedy, gdy wydaje nam się, że dobry tata to ojciec idealny, taki, który nie popełnia błędów, nie okazuje słabości, nie ulega złości i innym negatywnym emocjom.

Tagi: wychowanie dziecka

idealny ojciec
Czy możesz być idealnym ojcem (fot. Pixabay.com)

Moja świętej pamięci babcia przekazała swojej córce bardzo jasne zasady odnośnie tego, co dziecku wolno, a czego nie wolno. Które zachowania wobec dorosłych są właściwe, a które nie. Brakiem szacunku mogło być czasami wyrażenie przez dziecko odmiennego zdania, a już na pewno była nim jakakolwiek krytyka rodzica. Te zasady przekazywały prosty komunikat – rodzice zawsze mają rację, należy ich słuchać i nie krytykować, niezależnie od tego, co robią. Moja mama na pewno szanowała swoich rodziców, nie jestem tylko pewny, z czego ten szacunek wynikał. Z miłości? Z lęku? Z warunkowania systemem kar i nagród?

Diagnoza sprzed stu lat

Chcielibyśmy, by dzieci nas szanowały, by słuchały naszych poleceń i rad, chcielibyśmy mieć u nich autorytet. Z jednej strony krytykujemy dawne, oparte na pewnej opresji metody wychowawcze, a z drugiej... Czy na pewno jesteśmy inni? Czy na pewno, mimo ogromu wiedzy na temat wychowania i rozwoju dziecka, jaką dziś dysponujemy, postępujemy lepiej niż kiedyś?

Czy poniższa diagnoza postawiona przez Janusza Korczaka prawie 100 lat temu, zupełnie się zdezaktualizowała?

“Ukrywamy własne wady i karygodne czyny. Nie wolno dzieciom krytykować, nie wolno dostrzegać naszych przywar, nałogów i śmiesznostek. Pozujemy na doskonałość. Pod groźbą najwyższej urazy bronimy tajemnic panującego klanu, kasty wtajemniczonych – poświęconych w wyższe zadania. Tylko dziecko wolno obnażyć bezwstydnie i postawić pod pręgierz. Gramy z dziećmi fałszowanymi kartami, słabostki wieku dziecięcego bijemy tuzami dorosłych zalet. Szulerzy, tak tasujemy karty, by ich najgorszym przeciwstawić, co wśród nas dobre i cenne” (J. Korczak “Prawo dziecka do szacunku”).

Ojciec idealny kontra ojciec realny

Nie oszukujmy się, bycie kimś znaczącym dla dziecka jest przyjemnym uczuciem, czasami dodatkowo łączymy to z poczuciem dobrze spełnionego ojcowskiego obowiązku. Chcemy, by nasze dzieci uważały, że jesteśmy świetni, wyjątkowi. Problem pojawia się wtedy gdy wydaje nam się, że dobry tata to ojciec idealny, taki, który nie popełnia błędów, nie okazuje słabości, nie ulega złości i innym negatywnym emocjom. Ale przecież w rzeczywistości wszyscy mamy mnóstwo wad, bywamy małostkowi, mamy dość naszych dzieci i partnerek, wkurzamy się, że nie mamy czasu dla siebie, a nasz egoizm regularnie krzyczy: ja, ja, moje, moje.

Nasza  wyjątkowość opiera się na byciu jedynymi w swoim rodzaju ojcami naszych dzieci.

Jeśli uwierzymy, że musimy być idealni, żeby uchodzić w oczach dzieci za wyjątkowych lub by nie utracić autorytetu, prędzej czy później zaczniemy zakładać maski i będziemy denerwować się, ilekroć dzieci nam to wypomną.

To nie moja wina / nic się nie stało

To przedstawienie, w którym gramy rolę niepopełniającego błędów taty, może polegać na  umniejszaniu naszej winy, gdy zrobimy coś nie tak. Czasami próbujemy przekonywać dziecko, że nic takiego się nie stało, że ból (psychiczny lub fizyczny), który czuje, jest nieistotny, oskarżać o to, że wyolbrzymia negatywne konsekwencje danej sytuacji. Ale przecież wiemy, że gdy nas spotka coś złego i cierpimy, słowa „nie przejmuj się”,  „nic się nie stało” w żaden sposób nie pomagają, nie zmieniają naszej sytuacji, więc dlaczego używamy ich w stosunku do dzieci? Opcje są trzy: jesteśmy głupcami, uciekamy przed odpowiedzialnością albo boimy się przyznać do bezradności (nie wiemy, co powinniśmy zrobić).

relacje ojca z dzieckiem
Czasem bagatelizujemy krzywdę, jaką wyrządzamy dziecku, przykrywając tym swoją bezradność. (fot. Pixabay.com)

Czasami idziemy krok dalej i zrzucamy winę na osoby trzecie, na okoliczności albo bezpośrednio na dziecko: „mogłeś uważać”, “gdybyś mnie słuchał, to nic złego by się  nie stało”, „mówiłem ci, żebyś mnie nie denerwował”.

Tyle że dzieci nie są głupie – widzą fałsz naszych zachowań, czują niesprawiedliwość, kiedy zrzucamy na nich winę za popełniony przez nas błąd. Jeśli kurczowo trzymamy się roli idealnego taty, może to wywołać w nas gniew i pogłębić zranienie w dziecku. Oczywiście nie buduje to naszego autorytetu i łamie nasze dzieci. One widzą, że wymagamy od nich, by przyjęły nasze kłamstwa za prawdę, by uznały je za fakt.

Tatuś bardziej

Kiedy zawalimy jakąś sprawę i nie przyznamy się do błędu, niektórych z nas dopada autorefleksja. Z jednej strony udajemy, że nic się nie stało, z drugiej próbujemy dziecku wynagrodzić nasze zachowanie. I znów zaczynamy grać, zachowujemy się nienaturalnie, po to, by zatrzeć złe wrażenie i dalej budować fałszywy obraz ojca idealnego.

Dziecko potrzebuje z naszej strony szczerego „przepraszam” i potraktowania go jak człowieka, któremu należy się szacunek.

Czasami zachowujemy się tak przy innych, gdy zbytnio przejmujemy się ich oceną. Moja Żona mówi, że włącza mi się tryb „tatuś bardziej”, czyli bardziej kochający, łagodniejszy, cierpliwszy, bardziej wyrozumiały niż wtedy, gdy nikt na mnie nie patrzy, albo gdy nie próbuję dziecku czegoś wynagrodzić. Ale ostatecznie to wszystko na nic – jeśli zawaliliśmy coś, przyczyniliśmy się do cierpienia dziecka, a potem je bagatelizowaliśmy, ono wyczuje w tych próbach wynagrodzenia mu krzywdy fałsz.

Przepraszam…

Wszystkie te zachowania osłabiają autorytet i niszczą naszą relację z dziećmi. One nie potrzebują ojców bez wad. Nie jesteśmy wyjątkowi dlatego, że nie popełniamy błędów, nasza  wyjątkowość opiera się na byciu jedynymi w swoim rodzaju ojcami naszych dzieci. Im szybciej odważymy się przyjąć prawdę o nas samych: że mamy swoje wady i zalety, że popełniamy błędy, tym lepiej. Ostatecznie w sytuacji, gdy popełnimy błąd, wywołamy jakieś cierpienie, wyznaczymy nieadekwatną karę lub ulegniemy negatywnym emocjom, dziecko potrzebuje z naszej strony szczerego „przepraszam” i potraktowania go jak człowieka, któremu należy się szacunek, a jeśli jest to możliwe, naprawienia wyrządzonej krzywdy.

Kiedy my ojcowie przyznajemy się do błędów przed naszymi dziećmi, przepraszamy je i wyrażamy skruchę, mamy szansę nauczyć je brania odpowiedzialności za swoje czyny i pozytywnie wpływamy na nasze relacje z nimi.

 

Krzysztof Pilch – rocznik 1979. Tato Dominika i Ignacego. Pedagog, na co dzień pracujący z młodzieżą. Pasjonat gier planszowych, redaktor naczelny serwisu Board Times i organizator plebiscytu Planszowe Gram Prix.

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie