SsangYong Motor Company wypowiedział w trybie natychmiastowym umowę polskiemu importerowi marki – grupie British Automotive Holding. Oznacza to, że umowa dystrybucyjna z 6 maja 2019 r. wygasła od razu w dniu otrzymania wypowiedzenia. Zarząd BAH zapewnił jednak, że spółka SsangYong Polska będzie świadczyć usługi serwisowe i gwarancyjne do czasu zakończenia okresu gwarancji ostatniego sprzedanego w Polsce pojazdu lub do momentu wyznaczenia przez SsangYong Motor Company nowego podmiotu odpowiedzialnego za te usługi.
Koreańskie nieporozumienie
Zadzwoniłem w tej sprawie do polskiego przedstawicielstwa koreańskiej marki, ale dowiedziałem się tylko, że jest ona dopiero wyjaśniana, gdyż nikt oficjalnie nie poinformował pracowników o wypowiedzeniu umowy dystrybucyjnej. Grupa BAH jest na etapie analizowania zasadności i skuteczności wypowiedzenia, które otrzymała od Koreańczyków. Szczegóły tych rozmów nie zostały jeszcze podane do wiadomości publicznej. W związku z tym na razie sprzedaż i jazdy testowe prowadzone są jak wcześniej – „business as usual”.
SsangYong Rexton, czyli kawał samochodu w śmiesznej cenie. Jeden z ostatnich na ramie i z reduktorem
SsangYong Polska ma w ofercie cztery modele: Tivoli, Korando, Rexton i Musso. Wszystkie nawiązujące do aut terenowych lub nimi będące, czyli walczące w uwielbianym przez klientów segmencie SUV-ów. Tivoli to miejski crossover wielkości Kii Stonic czy Hyundaia Kony. Zeszłoroczny debiutant – Korando – jest najświeższym autem w gamie i konkuruje m.in. z Mitsubishi ASX. Musso to pikap na bazie Rextona, a sam Rexton jest flagową terenówką SsangYonga – prawdziwą, bo z reduktorem i zbudowaną na ramie. Mieliśmy go nawet okazję testować: SsangYong Rexton 2.2 D SAPHIRE. W tym momencie nie wiadomo kto przejmie sprzedaż samochodów tej marki w Polsce.
Niepewna przyszłość
Najsmutniejszy jest fakt, że SsangYong tak naprawdę nie zdążył się na dobre rozwinąć na Starym Kontynencie. Wcześniej było to spowodowane niedopasowanym do potrzeb Europejczyków produktem – o zbyt ekstrawaganckiej stylistyce (no dobrze, po prostu brzydkiej), z miernymi materiałami wykończeniowymi, archaicznymi rozwiązaniami technicznymi i zerowym prestiżem.
Dzisiaj koreański producent zmaga się już w zasadzie tylko z ostatnim punktem, a choć praca nad wizerunkiem jest trudna, to marki takie jak Hyundai czy Kia (które też przecież pochodzą z Korei) pokazują, że może przynosić efekty. Koreańczycy praktycznie przegonili producentów japońskich i dziś już chyba nikt nie wstydziłby się jeździć samochodem z metką „made in Korea”. Czy SsangYong zdąży przejść podobną drogę? Tego nie wiadomo, ale na razie nie ma informacji o nowym importerze.
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie