Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Rządowy program „Zielony Samochód” okazał się klapą

Samochody
|
03.08.2020

Polacy nie przekonali się do ostatecznej formy zaproponowanego przez Ministerstwo Klimatu programu dopłat do samochodów elektrycznych. Fundusz miał pozwolić na dofinansowanie zakupu 2000 aut elektrycznych, tymczasem w trwającym do 31 lipca naborze złożono zaledwie 261 wniosków. Podobnie źle wypadł program „eVAN” skierowany do przedsiębiorców, a jeszcze gorzej „Koliber” mający promować elektryczne taksówki.

Tagi: samochody elektryczne

Ładowanie samochodu elektrycznego
Przywykliśmy już do widoku "elektryków" ładujących się na mieście, ale wciąż jest ich mało (fot. Krzysztof Grabek)

150 mln zł – tyle środków miał do rozdysponowania Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) w trzech programach dopłat do samochodów napędzanych energią elektryczną. Po wielu kontrowersyjnych zmianach ostateczny nabór ruszył 26 czerwca i trwał do minionego piątku. Dla przedstawicieli resortu kierowanego przez Michała Kurtykę, jak i samego NFOŚiGW nie był to wymarzony początek weekendu, wykorzystano bowiem zaledwie 6% (sic!) wszystkich środków przeznaczonych na rozwój elektromobilności w Polsce.

Jaka piękna katastrofa

Proces przyjmowania wniosków o dofinansowanie zakupu samochodu na prąd pierwotnie miał ruszyć 28 listopada 2019 r. Wówczas polski program dopłat plasował się w czołówce europejskich projektów promujących elektromobilność – „zieloni” kierowcy mogli liczyć na zwrot nawet 37 500 zł przy założeniu, że zdecydują się na pojazd kosztujący 125 tys. zł, czyli najdroższy mieszczący się w kryteriach. Takiego samochodu nie można byłoby sprzedać przez 2 lata od daty zakupu i trzeba byłoby wykupić mu pełne ubezpieczenie, czyli pakiet OC i AC.

Ministerstwo Klimatu szybko jednak wycofało się z zaproponowanych warunków. Nabór nie ruszył, a politycy zaczęli obradować nad nowymi, „korzystniejszymi” warunkami programu, które miały umożliwić skorzystanie z niego większej liczbie obywateli. Ostateczny kształt programu poznaliśmy w czerwcu – dopłaty obcięto o połowę (maksymalnie 15% wartości samochodu zamiast wcześniejszych 30%), a na kierowców takich aut nałożono wiele warunków.

Najtrudniejszy i najdziwniejszy zarazem wydaje się wymóg przejechania rocznie przynajmniej 10 tys. km (!), co trzeba udokumentować zaświadczeniem wydanym przez stację kontroli pojazdów. Jak donosi portal Wysokienapiecie.pl kopię tych dokumentów z pierwszych 24 miesięcy użytkowania należy wysłać do NFOŚiGW w terminie do 30 dni od upłynięcia tychże.

Samochód nie do końca prywatny

Nieporozumienie? W żadnym wypadku! Co więcej, samochód zakupiony z rządowym dofinansowaniem trzeba stosownie okleić. Naklejka resortu nie jest mała (40 cm x 7 cm) i można ją umieścić tylko w kilku miejscach auta – na drzwiach, klapie bagażnika, w górnej części błotników lub obok tylnej tablicy rejestracyjnej. Jakby tego było mało, trzeba ją… wydrukować samemu z materiału, który nie ulegnie degradacji w trakcie jej użytkowania, a potem umieścić ją na samochodzie przed wyjazdem od dealera.

naklejka elektryk
Prawda, że ładna reklama? Szkoda tylko, że obowiązkowa na prywatnym samochodzie

Coś jeszcze? Ależ tak – trzeba zrobić cesję z obowiązkowego obok OC ubezpieczenia AC na rzecz NFOŚiGW, czyli kiedy coś stanie się z samochodem, pieniądze otrzyma… fundusz. Urzędnicy mogą też w dowolnym momencie odwiedzić kierowcę i zweryfikować stan auta, żądając wizyty w serwisie czy stacji kontroli pojazdów. Oczywiście, auta trzeba kupić prywatnie i nie można wykorzystywać go w celach zarobkowych, a pieniądze zostaną zwrócone dopiero kilka miesięcy po jego zakupie.

Jakie programy, takie zainteresowanie

Pomimo tych absurdalnych wymogów znalazło się 261 osób gotowych się na nie zgodzić. Resort kierowany przez Michała Kurtykę przeznaczył na program „Zielony Samochód” 37,5 mln zł, złożone wnioski opiewają jednak na kwotę 4 567 845,13 zł, a to jakieś 12% całej puli. Innymi słowy – rozczarowująco mało. Na Słowacji wszystkie środki przeznaczone na dopłaty rozeszły się w… 4 minuty po otwarciu zapisów. Oprócz „Zielonego Samochodu” mamy jednak jeszcze dwa inne projekty.

Czas ładowania
Ten plan, niestety, nie został zrealizowany w 100% (fot. Krzysztof Grabek)

Z kierowanego do przedsiębiorców programu „eVAN” skorzystało tylko 68 firm, prosząc o łączne dofinansowanie w wysokości 4 603 970 zł (z 70 mln zł wygospodarowanych przez NFOŚiGW). „eVAN” miał umożliwić zakup 1000 elektrycznych dostawczaków kat. N1. Największą klęskę poniósł jednak skierowany do mikro, małych i średnich przedsiębiorstw program „Koliber”, w ramach którego można kupić / wyleasingować 1000 elektrycznych taksówek (kat. M1) i 1000 ładowarek naściennych. Tu wpłynął jeden wniosek.

To pokazuje, że jakiekolwiek deklaracje o jakiejkolwiek liczbie nowych samochodów elektrycznych na naszych drogach to zwykłe mrzonki, a Polacy nie mają ochoty na elektryczną rewolucję w zaproponowanej przez Ministerstwo Klimatu formie. Może zmienią to obiecane polskie samochody elektryczne?

Krzysztof Grabek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie