Dziecięcy Moskwicz AZAK ma jednak sporą przewagę – mimo że sowieckie retro autko na pedały znacznie zyskało dziś na wartości, można je kupić na OLX-ie za kwotę z przedziału 1500-3000 zł. Aston Martin DB5 Junior kosztuje... 35 tys. funtów, czyli w przeliczeniu jakieś 172 tys. zł. A mówimy o zabawkowym aucie odpowiadającemu 2/3 wielkości oryginalnego Astona DB5.
Za to jakość wykonania? Pierwsza klasa, bo za produkcję tej nietypowej zabawki odpowiada firma The Little Car Company – ta sama, która pomogła Bugatti w opracowaniu współczesnej wersji miniaturowego modelu Baby wzorowanego na Bugatti Type 35. Tak samo jak w przypadku francuskiego miniautka, zachowano najwyższą staranność przy odtwarzaniu szczegółów z pierwowzoru z 1963 r., takich jak wloty powietrza, lotki czy emblematy. W dziecięcej wersji są nawet działające reflektory, lampy, kierunkowskazy, klakson i zegary firmy Smiths. Równie wiernie odtworzono mechanikę, czyli m.in. zawieszenie i układ hamulcowy.
Aston Junior ma prawie 3 m długości, jest więc tylko minimalnie krótszy od najmniejszego Astona w historii (o którym zarząd marki chyba wolałby zapomnieć…) – zbudowanego na bazie Toyoty iQ modelu Cygnet. W przeciwieństwie do niego powstał jednak, żeby zapewniać wrażenia i frajdę (tu akurat najmłodszym), a nie by obniżyć średni poziom emisji CO2 w gamie modelowej.
Mimo to Aston DB5 Junior z emisją problemów by nie miał – jest elektryczny, ma napęd na tył, rozpędza się do 48 km/h i może przejechać od 16 do 32 km w zależności od stylu jazdy młodego kierowcy. Jeśli to dla kogoś za mało, może wyłożyć na stół kolejne 10 tys. funtów (około 49 tys. zł) i zamówić dwa razy mocniejszą wersję Vantage (14 KM), która dzięki dwóm kompletom baterii przejedzie bez ładowania nawet 64 km. Prędkość maksymalna? „Wciąż niepotwierdzona”, czyli zapewne dużo większa niż wyobraża sobie niejedno dziecko.
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie