Pierwotnie produkcja modelu DB5 rozpoczęła się w 1963 roku i trwała niedługo, bo zaledwie dwa lata. W tym czasie z fabryki w Newport Pagnell wyjechały 1063 egzemplarze tego modelu. Samochód zyskał ogromną popularność z racji „występów” w filmach o przygodach Jamesa Bonda – po raz pierwszy jeździł nim Sean Connery w „Goldfingerze”, ale DB5 pojawił się na ekranie jeszcze kilka razy, między innymi w „Operacji Piorun”, „GoldenEye” i „Casino Royale”. „Bondowska” wersja różniła się oczywiście od cywilnej – posiadała między innymi kuloodporne szyby, karabiny maszynowe ukryte pod lampami oraz katapultę pod fotelem.
55 lat później Aston Martin wraca do swojego kultowego modelu. Dzięki współpracy z twórcami filmów o agencie 007 powstanie 25 zupełnie nowych egzemplarzy DB5, określonych mianem DB5 Goldfinger Continuation. Samochód ma w jak największym stopniu przypominać ten, którym Bond jeździł we wspomnianym „Goldfingerze”. Oznacza to, że zostanie wyposażony w imitacje gadżetów oryginalnie zamontowanych przez Q. Niestety prawo nie dopuszcza instalacji prawdziwych karabinów maszynowych, ostrzy do przecinania opon pojazdu jadącego obok ani wyrzutni oleju.
Pod maskę trafi ten sam silnik, który znajdował się w oryginale. To jednostka o pojemności czterech litrów i sześciu cylindrach w rzędzie, która generuje moc 282 koni mechanicznych, dzięki którym DB5 może rozpędzić się do 230 kilometrów na godzinę. Ciekawostka – pierwotną wersję tego silnika o pojemności 3,7 litra i nieco mniejszej mocy zaprojektował Polak Tadeusz Marek. Jednostka jest połączona z pięciobiegową, manualną skrzynią biegów, która przenosi moc na tylną oś.
Każdy z egzemplarzy Astona Martina DB5 Goldfinger Continuation został wyceniony na 2,75 miliona funtów, i to bez uwzględnienia podatków. Nie ma jednak wątpliwości, że każdy z egzemplarzy z pewnością znajdzie nowego właściciela.
Michał Miernik
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie