Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Historyczna antykoncepcja, czyli czego używali nasi przodkowie, by nie mieć dzieci

Na luzie
|
14.03.2024

Ludzie chcieli seksu zawsze, a gdy tylko zorientowali się, że prócz przyjemności on oznacza także ciążę i tym samym potencjalne obowiązki, zaczęli szukać sposobów na to, by rozdzielić te dwie sprawy. I tak już w głębokiej starożytności pojawiła się antykoncepcja. Początkowo niezbyt skuteczna, wręcz ryzykowna, dziś dająca prawie 100% gwarancję, że do prokreacji nie dojdzie. Czego używali nasi przodkowie, by zabezpieczyć się przed konsekwencjami „gorącej nocy”?

Tagi: ciekawostki

Historia antykoncepcji
Ozdobne prezerwatywy z muzeum kondomów w Wiedniu. Fot. Wikimedia

Odkąd ludzie zorientowali się, skąd się biorą dzieci, zaczęli szukać sposobów na to, by móc oddzielić towarzyszącą zbliżeniu przyjemność od nie zawsze chcianej prokreacji. Próby antykoncepcji podejmowano już w czasach plemiennych, o czym świadczą znaleziska archeologiczne, jednak to, co obecnie wiemy, wskazuje na fakt, iż były to zamysły bardzo – z dzisiejszego punktu widzenia – nieporadne, choć mające pewną praktyczną skuteczność.

Zresztą świadomość konsekwencji aktu seksualnego nie była znów wiedzą aż tak bardzo powszechną – jeszcze na początku XX wieku istniały bowiem plemiona w Oceanii, które nie kojarzyły, że następstwem fizycznego zbliżenia kobiety i mężczyzny mogą być narodziny dziecka – w końcu dzieliło je aż 9 miesięcy.

Zostawiając jednak dygresje na boku, warto sobie uzmysłowić, że próby zapobiegania zapłodnieniu są tak stare jak ludzka cywilizacja. Przez wieki były zresztą bardzo różnie oceniane z punktu widzenia moralności i religii (skąd my to znamy), chociażby biblijny Onan, prawdopodobnie stosujący w tym celu stosunek przerywany, a którego Pismo opisuje tak: „Ilekroć zbliżał się do wdowy po bracie, którą poślubił pod nakazem Mojżesza, wypuszczał nasienie na ziemię, aby się dzieci z imieniem jego brata nie rodziły”, został za to ukarany śmiercią. Nie odstraszyło to jednak za bardzo jego następców, w efekcie właśnie „jego” metoda była tą podstawową, stosowaną przez wiele kolejnych stuleci. Niektóre pary używają jej – choć jest mało skuteczna – nawet do dziś.

Starożytna „naturalna” antykoncepcja

Zachowany materiał historyczny dotyczący starożytnej antykoncepcji może nie jest jakoś szczególnie obfity, ale pozwala się zorientować, że w tamtych czasach stawiano przede wszystkim na rozwiązania „naturalne”. Na egipskim papirusie z Kahun, pochodzącym prawdopodobnie z okresu około 1800 lat przed Chrystusem, zachował się nawet szczegółowy opis mikstury, którą powinna przyrządzić i zastosować kobieta chcąca uniknąć ciąży.

Składały się na nią żywica, mieszanina węglanu sodu oraz… odchody krokodyli. Tak przyrządzoną papkę należało przed stosunkiem włożyć do pochwy. Choć dziś może to wzbudzać uśmiech, a wręcz odrazę, współczesne badania naukowe wykazały, że metoda ta mogła mieć pewną skuteczność, bowiem łajno krokodyle ma wyraźnie kwaśny odczyn, co unieruchamia plemniki – krótko mówiąc, to mogło wówczas zadziałać.

Z kolei w starożytnej Grecji stosowano metodę o wiele mniej skomplikowaną, ale działającą na bardzo podobnej zasadzie – przed miłosnym aktem kobiety nacierały i wlewały sobie do miejsc intymnych najzwyklejszą oliwę. Metoda ta musiała być bardzo popularna, gdyż wspomina o niej nawet jeden z ojców antycznej filozofii, Arystoteles. Także i tu efektem była zmniejszona ruchliwość plemników, a tym samym znaczne obniżenie ryzyka zapłodnienia.

Papirus z Kahun
Egipski papirus z Kahun — pierwsze pisane źródło informacji o antykoncepcji, pochodzi z ok. 1850 roku p.n.e. Fot. Wikimedia

Z kolei Rzymianki najczęściej używały blokad mechanicznych – specjalnych korków dopochwowych, zbudowanych z krokodylich odchodów (widoczny wpływ medycyny egipskiej) oraz miękkich krążków, które – dla wzmocnienia odczynu kwaśnego – maczano jeszcze w soku z granatów.

Starożytne ludy afrykańskie miały z kolei inną popularną, lecz bardziej „techniczną” metodę uniknięcia niechcianej ciąży. Tu wykazać się dyscypliną musieli przede wszystkim mężczyźni, którzy stosowali sposób zbliżony do stosunku przerywanego. Zalecano im, by po wprowadzeniu członka do pochwy nie wykonywać już żadnych ruchów i po prostu powstrzymywać się od orgazmu.

Tradycyjna medycyna chińska poszła natomiast w kierunku bardzo bliskim współczesnej hormonoterapii. Już dwadzieścia wieków temu przyrządzano bowiem w Państwie Środka pomysłową miksturę z odparowanego ludzkiego moczu – podobnie jak robi to dzisiejsza farmaceutyka, która do hormonalnej terapii zastępczej używa substancji pobranych z wydestylowanego moczu klaczy. Okazuje się, że wiedza starożytnych medyków musiała być w tych dziedzinach bardzo pokaźna i zaawansowana – wskazuje to też na to, że popyt na tego typu preparaty musiał być duży, a metody przez lata udoskonalane.

Antykoncepcyjna noc średniowiecza

Podejście do antykoncepcji – przede wszystkim w Europie – radykalnie zmieniło się w średniowieczu. Filozofia Kościoła katolickiego główny nacisk kładła na prokreację, wykluczano zatem otwarte i nieskrępowane przeciwdziałanie zachodzeniu w ciążę, uważając tego typu czynności za sprzeczne z naturą i prawem boskim. Nie mogła się zmarnować ani jedna kropla nasienia. Mimo to ludzie nadal starali się uniknąć niechcianych poczęć, zwłaszcza że w czasach praktycznie nieistniejącej opieki medycznej kolejne ciąże stawały się dla dziewcząt i kobiet wielkim zagrożeniem.

Powikłania po połogu były w tych czasach jedną z najczęstszych przyczyn śmierci kobiet, toteż starano się, by nawet w ukryciu i przy publicznym potępieniu, rozwijać i aplikować różne metody antykoncepcji. Niestety, braki w wiedzy medycznej prowadziły do powstawania systemów dość dziwacznych – jedną z częściej stosowanych przez panie metod było na przykład połknięcie żywej osy, z kolei mężczyźni mieli pić nalewkę ze zmielonych jąder muła. W Polsce przyjęła się za to inna osobliwa metoda, nazywana sposobem „czterech palców”, polegała ona na tym, że kobieta chcąca uniknąć ciąży, bezpośrednio przed stosunkiem siadała na chwilę na swoich czterech palcach. O skuteczności tego sposobu nic nie wiemy, choć według przekazów miał ona zapewniać aż cztery lata bez zapłodnienia…

Wiktoriańska pocztówka obrazująca antykoncepcję
Wiktoriańska pocztówka obrazująca antykoncepcję w sposób satyryczny. Fot. Wikimedia

W kulturach Bliskiego Wschodu rozpowszechniła się za to metoda zupełnie inna – zamiast stosunków dopochwowych z zabezpieczeniami, tamtejsi medycy zalecali po prostu seks analny – tu faktycznie mamy stuprocentową pewność uniknięcia niechcianego rezultatu. Z kolei w Indiach, z pomocą jogi, szczególnie mocno pracowano nad samokontrolą umysłu, efekty miały być spektakularne: tamtejsze kobiety miały posiąść umiejętność zamykania własnych jajowodów jedynie siłą woli.

Prezerwatywa? Jest starsza niż myślicie

Jedną z najczęściej stosowanych dziś metod antykoncepcji jest użycie prezerwatywy. Myliłby się jednak ten, kto by uważał, iż jest to sposób wymyślony w erze nowożytnej. Pierwsze tego typu zabezpieczenia pochodziły bowiem jeszcze ze starożytnego Egiptu – i były dość osobliwe, gdyż wykonywano je z… cienkiego, bawełnianego płótna. Historycy dyskutują zresztą, czy nie miały one wówczas także roli... dekoracyjnej :-)

W czasach bardziej współczesnych, i to przez dłuższy okres, stosowano prezerwatywy lniane, poddane niewielkiej obróbce chemicznej – nasączone solami nieorganicznymi. Pierwszy metodę tę zaproponował włoski anatom Gabrielle Falloppio już w XVI wieku. Później pojawiły się jednak prezerwatywy z jelit baranich, a potem świńskich, które coraz bardziej przypominały te współczesne. Indianie amerykańscy do wytwarzania prekursorów współczesnych „gumek” stosowali z kolei elastyczną skórę węży.

Użycie owczego wyrostka robaczkowego jako „zabezpieczenia” zaproponował podobno królowi angielskiemu Karolowi II niejaki doktor Condom – od którego nazwiska miała się zresztą wziąć międzynarodowa dziś nazwa prezerwatywy. Historycy nie są tu jednak zgodni, gdyż inna z legend głosi, że chodzi o wojskowego, pułkownika Conduma, który miał zachęcać swoich żołnierzy do zabezpieczania się, nie tylko przed zapładnianiem kobiet, ale przede wszystkim przed możliwością zakażania się chorobami wenerycznymi podczas licznych wypraw wojennych.

Prezerwatywa z jelita koziego
Prezerwatywa z jelit zwierzęcych z jedwabnymi wstążkami do mocowania i instrukcją użycia w języku łacińskim, 1813. Fot Wikimedia

 

Dlaczego ostateczny wybór lekarzy padł na ślepą kiszkę? Zdecydował odpowiedni kształt i wytrzymałość. Co ciekawe – wczesne prezerwatywy nie były tak elastyczne i przylegające jak te współczesne, musiały mieć zatem dodatkowe zabezpieczenie przytrzymujące je na członku, najczęściej były to wykonane z jedwabiu tasiemki, które można było przed współżyciem elegancko zawiązać w kokardę.

Wiele źródeł podaje, że gorącym zwolennikiem używania prezerwatyw był sam znany włoski amant Giacomo Casanova, który używał ich, zapobiegając ciążom swoich licznych kochanek, ale też unikał w ten sposób zakażenia groźnymi chorobami, w tamtych czasach praktycznie nieuleczalnymi. Zachował się zresztą barwny opis jego autorstwa, w którym prezerwatywę ze ślepej kiszki nazywa „angielską kurtką do konnej jazdy” oraz „kapturkiem pewności”.

Oryginalne, przypominające te współczesne, wykonane z gumy prezerwatywy pojawiły się stosunkowo późno, bo dopiero w drugiej połowie XIX wieku – zawdzięczamy je wynalezieniu procesu wulkanizacji gumy przez Charlesa Goodyear’a. Z początku były one jednak dość nieprzyjemne w użyciu, grube i… wielorazowego użytku. Dopiero stworzenie lateksu na początku XX wieku (miał w tym udział Żyd polskiego pochodzenia Julius Fromm) przyniosło w pełni anatomiczne, wytrzymałe, znane i używane do dziś prezerwatywy bezszwowe.

Co po prezerwatywie?

Wielkim przełomem w zapobieganiu ciąży okazała się antykoncepcja hormonalna – współczesne badania nad rolą hormonów w organizmie kobiety prowadzono jeszcze w XIX wieku, ale dopiero w XX udało się stworzyć pierwszą skuteczną pigułkę blokującą możliwość dojścia do zapłodnienia. Stworzono ją w 1955 roku, natomiast pierwszy lek wypuszczony na rynek po serii badań klinicznych, do aptek trafił dopiero w 1961. Obecnie – obok kondomów – jest to najczęściej stosowana metoda antykoncepcji. W międzyczasie powstawały też inne rozwiązania – chociażby termidom, czyli prezerwatywa dla kobiet – jednak nie zyskały one już tak wielkiej popularności.

Wiek XXI przyniósł też rozwój prac nad antykoncepcją mężczyzn, o której można przeczytać tutaj.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie