W 1993 roku, gdy powstawała płyta „Individual Thought Patterns”, zespół Death miał już ugruntowaną pozycję na rynku. To zasługa wydanego dwa lata wcześniej albumu „Human”, ale również tego, że muzyka deathmetalowa przestała być niszą, a stała się międzynarodowym fenomenem. Ogromna w tym zasługa Chucka Schuldinera, który z płyty na płytę rozwijał się, cały czas poszukując muzycznej jakości. Od samego początku stawiał na ewolucję, dlatego jego zespół jest jednym z niewielu przypadków, gdy każda kolejna płyta była lepsza od poprzedniej.
Album „Individual Thought Patterns” stanowił więc rozwinięcie tego, co pojawiło się na poprzednim wydawnictwie. Tym razem lider zespołu nie postawił na gatunkową rewolucję – wciąż tworzył w szerokich ramach technicznego i progresywnego death metalu. Na piątej płycie udoskonalił to, co wydawało się idealne na „Human”, ale nagranie płyty miało jeszcze jeden cel. W Schuldinerze narastała frustracja i kipiała złość. Postanowił dać ujście swoim emocjom w najlepszy dla artysty sposób – poprzez swoją twórczość. Dlatego po dekadach mówi się, że „Individual Thought Patterns” jest najbardziej wściekłą płytą w dorobku Chucka. Człowieka, który uchodził za spokojnego i łagodnego.
Wszechogarniająca złość
Zgodnie z tradycją, zanim zespół Death wszedł do studia Morrisound Recording na Florydzie, Schuldiner poradzić musiał sobie ze znanym dobrze problemem. Składem swojej formacji. Kilka lat wcześniej uznał on bowiem, po kolejnych problemach ze współpracownikami, że nie będzie prowadził pełnoprawnego zespołu. Zdecydował, że będzie to jego solowy projekt, do którego zatrudniał będzie jedynie – zgodnie ze swoim widzimisię – konkretnych instrumentalistów. Będzie z nimi podpisywał umowę na nagranie płyty i ewentualnie trasę, a następnie – realizując kolejną twórczą wizję – sięgnie po innych, lepiej do owej wizji pasujących. Między innymi z tego powodu bywał nazywany tyranem, z którym nie da się współpracować. Wiemy po latach, że podobne plotki rozpuszczali na jego temat byli współpracownicy, którzy zostali odsunięci od zespołu. Najczęściej za nieprofesjonalne zachowanie lub brak wystarczających umiejętności.
Efektem wspomnianej decyzji był fakt, że gdy miała powstać piąta płyta Death, lider musiał rozejrzeć się za nowymi współpracownikami. Ostatecznie wraz z nim do studia weszli basista Steve Di Giorgio, perkusista Gene Hoglan oraz odpowiedzialny jedynie za improwizowane gitarowe solówki Andy LaRocque (na co dzień członek zespołu King Diamond). Trzeba przyznać, że skład robił wrażenie. Sami najwyższej klasy fachowcy, mistrzowie ciężkich brzmień, którzy zebrali się wspólnie, żeby nagrać album? To musiało się udać!
Pora odpowiedzieć, co tak zdenerwowało Schuldinera, że postanowił nagrać album tak agresywny w swoim przekazie? Po wydaniu „Individual Thought Patterns” zdradził w kilku wywiadach, że była to reakcja na kłamliwe i nieprzychylne mu artykuły, które na początku lat 90. pojawiały się w mediach branżowych. W nich publikowano się różnorakie doniesienia związane z rzekomym nadużywaniem przez muzyka narkotyków (wiemy, że to nieprawda), a także sugerujące – o czym wspomniałem wcześniej – że nie da się z nim normalnie współpracować. Że jest apodyktycznym cholerykiem. Poza tym był poirytowany tym, jak funkcjonowała branża muzyczna – nastawiona na zysk i wyzysk; stworzona na zasadach, które zawsze uderzały bezpośrednio w twórców. W okresie pisania materiału na piąty album Schuldiner był ponadto w stanie wojny z byłym wówczas menadżerem Death, Erikiem Greifem. Panowie mieli nawet spotkać się w sądzie, ale niedługo później się dogadali i znów współpracowali.
Echa wspomnianych problemów słychać na „Individual Thought Patterns”. Ta agresja została doceniona przez miłośników gatunku, którzy z chęcią sięgnęli po piąty album Death. Oczywiście wydźwięk utworów to jedno, ale muzycznie było to perfekcyjne dzieło, które okazało się kolejnym krokiem w procesie rozwoju całego gatunku. Death metal był już na tyle popularny, że utwory z nowej płyty Death zaczęto prezentować nawet w szalenie wówczas popularnej stacji telewizyjnej MTV. Dodatkowo zespół zrealizował swój pierwszy w historii teledysk – powstał na potrzeby utworu „The Philosopher”, dziś uznawanego za jeden z najlepszych w całym dorobku Amerykanów.
Kluczowy dla Death (metalu)
Płyta „Individual Thought Patterns” szybko przekonała do siebie nie tylko miłośników ciężkich brzmień, ale również recenzentów. Branżowe pisma rozpływały się nad muzyczną jakością piątego albumu w dyskografii Death. Poczytne magazyny – „Kerrang!” czy „Metal Forces” – przyznały mu prawie najwyższe oceny. Wydawnictwo okazało się również sukcesem komercyjnym. Oczywiście nie ma mowy o milionowej sprzedaży, ale pojawienie się na liście Billboard „US Top Heatseekers Albums” było dużym sukcesem. Koncerty Death sprzedawały się coraz lepiej, a Schuldiner i spółka coraz chętniej wyjeżdżali poza Stany Zjednoczone. „Individual Thought Patterns” było kolejnym krokiem w procesie budowania potęgi, jaką stał się zespół Death.
Już dwa lata później światło dzienne ujrzał album „Symbolic”, który – przynajmniej w ocenie niżej podpisanego – zawiesił poprzeczkę jeszcze wyżej. Chcecie przeczytać o kulisach powstania szóstej płyty Death? Pisałem o niej w innym tekście z cyklu „Półka kolekcjonera”.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie
Jeden z nieodżałowanych zespołów z mojej młodości - każda płyta inna acz każda w kanonach death metalu...
12.07.2023 11:42
"Death is only solution" Slayer
28.06.2023 17:15
Kumpel dał mi kiedyś kasetę z ich live from L.A.
Wirtuozeria!?
Dziwne.
26.06.2023 16:00