Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Death – „Symbolic”

Muzyka
|
01.02.2022

Szósty album w dorobku zespołu Death uważany jest za najdoskonalsze dzieło nieodżałowanego Chucka Schuldinera. Dla miłośników death metalu to pozycja obowiązkowa, dlatego nie mogło zabraknąć jej na naszej półce. Półce kolekcjonera.

„Symbolic” - okładka płyty Death
Okładka „Symbolic” stworzona przez Rene Miville'a

Chuck Schuldiner uznawany jest za ojca muzyki deathmetalowej. Jego twórczość, a także wizja i rozmach miały wpływ na rozwój technicznego oraz progresywnego death metalu. Amerykański gitarzysta oraz wokalista założył w swojej bogatej, acz niestety krótkiej karierze dwa zespoły – Death oraz Control Denied. Oba były na swój sposób przełomowe, ale to ten pierwszy okazał się dużo większym sukcesem, a obecnie uznawany jest za kultowy.

Urodzony w 1967 roku Schuldiner szybko stał się rozpoznawalny. Choć tworzona przez niego muzyka uznawana była za niszową, w świecie metalu doceniano jego innowacyjne podejście do grania, nagrywania i śpiewu. Stawiając na ciągły rozwój, raz za razem nagrywał coraz lepsze płyty. Ta wspaniała podróż wizjonera, jakim bez wątpienia był Schuldiner, została nieoczekiwanie zakończona na początku XXI wieku. U Chucka w 1999 roku zdiagnozowano nowotwór mózgu. Otrzymał on finansowe wsparcie od fanów oraz innych muzyków (Ozzy’ego Osbourne’a, Dave’a Grohla czy Scotta Iana), co pozwoliło mu na przeprowadzenie kosztownej terapii. Pomogła tylko na chwilę. Schuldiner zmarł 13 grudnia 2001 roku.

Chuck Schuldiner - zdjęcie
Zdjęcie Chucka Schuldinera

Pozostała oczywiście muzyka, którą tworzył przez kilka dekad, a bez wątpienia jego czołowym osiągnięciem jest album „Symbolic”, czyli przedostatni w dyskografii zespołu Death, wydany w 1995 roku.

„Symbolic” – jak powstał ikoniczny album?

Chuck Schuldiner, niekwestionowany lider Death, nie przywiązywał się za bardzo do muzyków, z którymi współpracował. Oczywiście cenił ich umiejętności, ale jeśli wpadł na nowy pomysł i chciał go zrealizować, a jeden z członków składu nie byłby w stanie mu pomóc, szybko szukał odpowiedniejszego zastępcy. Dlatego lista byłych członków Death jest zaskakująco długa. Wszyscy jednak mieli świadomość, że autorski projekt Schuldinera to nie jest zespół w klasycznym tego słowa znaczeniu. Trzonem był on, reszta natomiast pełniła funkcję wspierającą. Szanowano to rozwiązanie, ponieważ lider był zawsze szczery ze swoimi kolegami ze studia i sceny.

Album „Symbolic” powstał w mieszczącym się na Florydzie Morrisound Recording. Schuldiner zaprosił do współpracy gitarzystę Bobby’ego Koelble, basistę Kelly’ego Conlona (obaj nagrali z Death tylko ten jeden album) oraz perkusistę Gene’a Hoglana (dwie płyty z Death). Zgodnie z tradycją, wszystkie utwory – zarówno muzyka, jak i teksty – były dziełem Schuldinera. Również on był współproducentem płyty, a wspierał go Jim Morris.

Podczas sesji do „Symbolic” lider Death nie stawiał na brzmieniową rewolucję. Był zadowolony z efektu, jaki uzyskał na wydanej w 1993 roku płycie „Individual Thought Patterns”, dlatego zdecydował się na dopracowanie poszczególnych elementów, ale stworzenie podobnej brzmieniowo płyty. Czyli utrzymanej w ramach klasycznego death metalu, z dodatkiem melodyjności. Duży nacisk położył na brzmienie instrumentów, wymagając od swoich współpracowników grania złożonych, niekiedy bardzo skomplikowanych sekwencji. Przełożyło się to na długość prac w studiu. Schuldiner był perfekcjonistą, więc wszystko musiało brzmieć dokładnie tak, jak sobie to zaplanował. Ostatecznie udało mu się osiągnąć zamierzony rezultat.

Na „Symbolic” trafiło dziewięć utworów, które trwały nieco ponad 50 minut. Takie kompozycje jak „Symbolic”, „Empty Words czy „Perennial Quest” trwają ponad 6 minut, co w wypadku muzyki deathmetalowej nie jest takie oczywiste. Świadczy to przede wszystkim o ich złożoności. Zmiany rytmu, długie solówki gitarowe, a także obszerne zwrotki tekstu do wyśpiewania sprawiły, że mamy do czynienia z albumem pełnym nieoczywistości, niejednoznacznym i wielowymiarowym. Stanowi on najdoskonalsze podsumowanie tego, jak muzykę metalową wyobrażał sobie Schuldiner. Dla niego była ona przede wszystkim sztuką i sposobem na wyrażanie siebie, a także polem do ciągłych eksperymentów oraz nieustannego rozwoju.

Kwintesencja death metalu

Po ponad ćwierć wieku powiedzieć można bez zająknięcia, że album „Symbolic” to jedno z najdoskonalszych dzieł w całej historii muzyki deathematalowej, a także potwierdzenie geniuszu samego Schuldinera. Płyta zaraz po premierze zebrała pozytywne recenzje, ale w pełni doceniona została dopiero później. Stała się inspiracją dla wielu twórców muzyki metalowej, którzy czerpali i nadal czerpią z osiągnięć Death pełnymi garściami.

Album „Symbolic” nie okazał się wielkim sukcesem komercyjnym, ale jego twórcy nigdy na tym nie zależało. Był dumny ze swojego dzieła i niedługo później... zaczął przygotowywać kolejne, które miało być jeszcze lepsze. Tak zwykle działał Schuldiner. W 2008 roku pojawiło się wznowienie płyty „Symbolic”, na którym znalazło się pięć dodatkowych utworów – wersje demo lub instrumentalne znanych już kompozycji. Wszystkie stanowiły pozostałości z sesji nagraniowych poprzedzających premierę albumu w 1995 roku.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie