Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Zapomniana bitwa” – holenderski film o II wojnie światowej z Netfliksa. Nasza recenzja

Książka, film
|
26.10.2021

Choć logistyczne znaczenie bitwy o Skaldę było ogromne, wielu o niej zapomniało. Tak przynajmniej sugeruje tytuł holenderskiego dramatu wojennego, który dostępny jest od niedawna na platformie Netflix. Czy to dzieło godne uwagi?

Tagi: film dla faceta po 40.

„Zapomniana bitwa” - grafika
„Zapomniana bitwa” to holenderskie spojrzenie na bitwę o Skaldę

Bitwa o Skaldę to w rzeczywistości szereg operacji wojskowych, które miały miejsce przy ujściu rzeki Skaldy w okresie od 2 października do 8 listopada 1944 roku. Działania prowadzone były przez 1 Armię Kanadyjską, w skład której wchodziły jednostki kanadyjskie, brytyjskie, polskie, holenderskie i kilka innych. Celem misji było otwarcie szlaku żeglugowego do Antwerpii, aby ten mógł zostać wykorzystany do zaopatrywania wojsk alianckich w północno-zachodniej Europie. Choć samo zadanie było ważne ze strategicznego punktu widzenia, alianci nie nadali mu wysokiego priorytetu, co przełożyło się na większe straty oraz wydłużenie trwania walk z dobrze zorganizowanymi wojskami Wehrmachtu. Ostatecznie wojska alianckie oczyściły deltę Skaldy po licznych atakach desantowych, w których zginęło ponad 12 tysięcy żołnierzy 1 Armii Kanadyjskiej (połowę poległych stanowili Kanadyjczycy).

Historycy są zgodni co do tego, że błędem było wysłanie w bój tak małej liczby żołnierzy i obniżenie priorytetu kosztem chociażby operacji „Market Garden”. Straty po stronie aliantów były dużo większe, niż przy odpowiednim planowaniu mogłyby być. Choć z wielu powodów bitwa o Skaldę była kluczowa, wielu o niej zwyczajnie zapomniało. Postanowili przypomnieć ją Holendrzy, którzy przygotowali film zatytułowany „Zapomniana bitwa” (org. „De Slag om de Schelde”), w którym zaprezentowali wydarzenia z końcówki 1944 roku. Reżyserią zajął się znany z remake’u filmu „Coś” Matthijs van Heijningen Jr., a główne role w wysokobudżetowej produkcji zagrali Gijs Blom, Susan Radder, Tom Felton czy Richard Dillane. Choć uroczysta premiera filmu miała miejsce w grudniu 2020 roku, dopiero 15 października trafił on na platformę streamingową Netflix (premierę kinową miał jedynie w Holandii). Przekonajmy się, czy warto poświęcić nieco ponad dwie godziny na film pt. „Zapomniana bitwa”...

„Zapomniana bitwa” – fabuła

Wiadomo już, że film osadzony został w 1944 roku. Rzecz dzieje się – konkretyzując – w listopadzie tegoż roku, a więc już w trakcie bitwy o Skaldę. Akcja rozgrywa się na wyspie Walcheren w Zelandii, na której trwają krwawe potyczki pomiędzy aliantami i niemiecką armią. Głównymi bohaterami filmu są: stojący po stronie nazistów Holender, angielski pilot szybowca oraz zelandzka dziewczyna, która dołączyła do Ruchu Oporu. Nieoczekiwanie ich losy splatają się w tragicznych okolicznościach. Wszyscy muszą podjąć szereg ważnych dla swojej przyszłości decyzji. Decyzji, które zdecydują o ich ewentualnej wolności.

Film niedoskonały, ale...

Tak jak należało się spodziewać, otrzymaliśmy fikcyjny wątek fabularny, który osadzony został w historycznych okolicznościach. I bardzo dobrze, ponieważ wpływa to pozytywnie na sam odbiór filmu dodając mu dynamizmu oraz dramaturgii, a jednocześnie odsuwając nieco na drugi plan dokumentalne przesłanie „Zapomnianej bitwy”. Bo twórcy ewidentnie uznali, iż mają misję, aby przypomnieć światu o wydarzeniach z końcówki 1944 roku. Wydarzeniach, o których mówi się zdecydowanie zbyt mało, o których nie uczy się w szkołach. O których zwyczajnie zapomniano. I mnie to jak najbardziej przekonuje, bo z dużym zainteresowaniem śledziłem wszystkie wątki historyczne mniej lub bardziej związane z bitwą o Skaldę.

Kadr z filmu "Zapomniana bitwa"
Wojenne realia w filmie „Zapomniana bitwa”

Warto jednak potraktować je jak wprowadzenie do faktycznego poznania jednego z wielu elementów fascynującej i tragicznej historii II wojny światowej. Bo w holenderskim filmie niektóre wątki przemilczano, inne niepotrzebnie wyeksponowano, a jeszcze inne przedstawiono nie do końca w zgodzie z faktami historycznymi. To niestety częsta przywara fabularyzowanych filmów wojennych – twórcy wybierają tylko te fakty i wydarzenia, które pasują im do twórczej wizji. I oczywiście mają do tego prawo, ponieważ nie tworzą dzieła dokumentalnego. Warto więc, jeśli kogoś historia bitwy o Skaldę zainteresowała po obejrzeniu „Zapomnianej bitwy”, sięgnąć po fachowe źródła historyczne, żeby zapoznać się ze wszystkimi obszernymi wątkami, wydarzeniami, datami i faktami. Warto, bo to naprawdę kawał fascynującej historii II wojny światowej.

Wracając jednak do samego filmu, to w żadnym wypadku nie jest to dzieło wybitne czy przełomowe. Sprawnie zrealizowane, momentami widowiskowe, z prostą, ale wciągającą fabułą, ale wciąż sporo w nim słabszych momentów czy wspomnianych już wpadek historycznych. Jak na europejskie standardy „Zapomniana bitwa” miała spory budżet (mówi się o 12 milionach euro), który wykorzystano naprawdę dobrze, choć niekiedy efekty specjalne nie wyglądają najlepiej. Można na to jednak przymknąć oko, ponieważ nie przeszkadza to za bardzo w odbiorze. Gra aktorska jest na poziomie umiarkowanie dobrym – niektórzy młodzi aktorzy nieco ze zbyt dużym zaangażowaniem podeszli do swoich zadań na planie, co nie zawsze daje odpowiedni efekt. Przerysowany dramatyzm może przeszkadzać. Zdecydowanie najlepiej wypadł w mojej ocenie Gijs Blom, który wcielił się w postać Marinusa van Staverena. Poniżej oczekiwań natomiast Tom Felton, którego znają wszyscy fani ekranizacji „Harry’ego Pottera” (wcielił się w postać Draco Malfoya). Jeśli chodzi o muzykę – nie mam zastrzeżeń, pasuje do ciężkiego klimatu produkcji.


„Zapomniana bitwa” – zwiastun #1

Inne spojrzenie na wojnę

„Zapomniana bitwa” to w żadnym wypadku nie jest kandydat do Oscara czy innych ważniejszych nagród filmowych. Solidnie przygotowane, ale momentami siermiężne kino z elementami akcji i dramatu mimo wszystko daje satysfakcję podczas oglądania. Docenić należy twórców, że postanowili przypomnieć o nieco zapomnianych, ale niezwykle ważnych wydarzeniach II wojny światowej. Raz to historyczne zaangażowanie wychodzi im lepiej, innym razem gorzej, ale na pewno jest powiewem świeżości pośród filmów osadzonych w realiach II wojny  światowej. W produkcji momentami pojawiają się niedoróbki, ale w żadnym momencie nie miałem poczucia, że marnuję swój czas. Prosta, ale wciągająca fabuła jest wystarczająca do pokazania znacznie ciekawszego tła historycznego.


„Zapomniana bitwa” – zwiastun #2

„Zapomniana bitwa” pokazuje jeszcze jeden ważny aspekt – bezsens wojny i wynikający z tego dramat niewinnych ofiar. To chyba najważniejsze przesłanie płynące z produkcji, która stawia to ponad heroizm i patriotyzm, tak cenione przez amerykańskich twórców drugowojennych filmów. Filmów, z których patos aż bije po oczach od pierwszej sceny. Holendrzy podeszli do sprawy zupełnie inaczej i chociażby z tego powodu należy im się uznanie. Czy polecam film w reżyserii Matthijsa van Heijningena Jr? Tak, ale pod warunkiem, że nie ma się względem niego bardzo wygórowanych oczekiwań.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie