Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Ojciec Chrzestny” – 8 ciekawostek na temat kultowego filmu Francisa Forda Coppoli

Książka, film
|
21.06.2023

Choć miał swoją premierę ponad pół wieku temu, wciąż fascynuje – nie tylko widzów, ale i filmowców, którzy garściami czerpią z tego, co stworzył Francis Ford Coppola. Wiesz wszystko na temat „Ojca Chrzestnego”? Na pewno nie, dlatego przygotowaliśmy kilka nieznanych faktów dotyczących tego ikonicznego filmu!

Tagi: film dla faceta po 40.

„Ojciec Chrzestny” – Marlon Brando
Marlon Brando w jednej ze swoich najlepszych ról

Pierwsza odsłona trylogii „Ojca Chrzestnego” (ang. „The Godfather”) uznawana jest przez wielu za jeden z najdoskonalszych filmów w historii kinematografii. Oczywiście nie ma obiektywnego sposobu, żeby stwierdzić, że jeden kultowy film jest ważniejszy lub lepszy od drugiego, ale na pewno dzieło Francisca Forda Coppoli jest na wielu płaszczyznach przełomowe. Choć minęło 5 dekad od kinowej premiery „Ojca Chrzestnego”, do tego dzieła wciąż chętnie wracamy. Nie powinno to dziwić, ponieważ to doskonały przykład spójnego, wciągającego i świetnie skonstruowanego dramatu gangsterskiego, w którym zagrali Marlon Brando, Al Pacino, James Caan czy Robert Duvall. I w końcu dzieła – całkiem zresztą zasłużenie – docenionego trzema Oscarami.

Pytanie, czy wszyscy widzieli „Ojca Chrzestnego”, jest raczej bezzasadne, ponieważ trudno sobie wyobrazić, żeby nawet mniej zainteresowany światowym kinem odbiorca choć raz nie miał styczności z tym kultowym dziełem. Często bywa prezentowane na otwartych kanałach telewizyjnych, dostępne jest na DVD i Blu-Ray, czy ostatnio pojawia się w serwisach streamingowych i VOD. Założyć więc można, że film widziała większość z nas. Ponieważ to dzieło przełomowe, warto dowiedzieć się o nim nieco więcej. Oto zatem kilka nieoczywistych faktów w taki czy inny sposób związanych z „Ojcem Chrzestnym”.

Sergio Leone przed Coppolą

Producenci zwrócili się z prośbą o wyreżyserowanie filmu do Sergio Leone, który zasłynął „dolarową trylogią” z Clintem Eastwoodem w roli głównej. Uznali bowiem, że nikt tak dobrze, jak Włoch nie odda klimatu znanego z książki Mario Puzo. Reżyser odmówił, ponieważ stwierdził, że gloryfikowanie mafii nie jest czymś, co leży w kręgu jego zainteresowań. Później przyznał, że odrzucenie tej propozycji było błędem, a na poprawę humoru stworzył w 1984 roku dramat gangsterski „Dawno temu w Ameryce”. Bardzo zresztą udany.

Jak „Ojciec Chrzestny” poirytował zmotoryzowanych...?

Popularne w Stanach Zjednoczonych kina samochodowe wymogły na twórcach filmów z lat 60. i 70. kręcenie scen nocnych w dzień. Chodziło o to, żeby produkcje mogły być wyświetlane również po zmroku. Najczęściej używano specjalnego filtra na obiektyw, który jedynie przyciemniał sceny (zabieg ten nazywano „nocą amerykańską”). Odpowiedzialny za zdjęcia Gordon Willis oraz Coppola uznali, że nie będą realizować filmu w ten sposób, ponieważ ciemne i dziejące się w nocy sceny są ważnym elementem budowania klimatu filmu. Dało to niesamowity efekt, a zdjęcia do „Ojca Chrzestnego” są nawet dziś stawiane jako wzór. No ale miłośnicy kina samochodowego byli wściekli, a na samych twórców zaraz po premierze filmu spadła fala krytyki.

Elvis miał zostać prawnikiem

Tom Hagen, prawnik rodziny Corleone, to jedna z najważniejszych postaci drugoplanowych w „Ojcu Chrzestnym”. Bezbłędnie wykreował go Robert Duvall. Co jednak ciekawe, wiele znakomitości starało się o tę rolę, a wśród nich był nawet... Elvis Presley. „Król” ostatecznie roli nie otrzymał, podobnie jak Bruce Dern, Jerry Van Dyke, Paul Newman, Steve McQueen czy Anthony Perkins. Uff, spora konkurencja!

Głowa konia była prawdziwa

To chyba jedna z najczęściej powtarzanych ciekawostek z filmu. I u nas nie mogło jej zabraknąć, bo – trzeba to szczerze przyznać – mało który twórca pokusiłby się o podobne rozwiązanie. W makabrycznej, a zarazem kultowej scenie z głową konia w pościeli, w której wystąpił John Marley, pojawiła się autentyczny, niedawno odcięty łeb zwierzęcia. Ekipa filmowa kupiła ją w ubojni i przywiozła na plan w pojemniku z lodem. Krzyki aktora są również pełne realizmu, ponieważ nie wiedział on o tym zabiegu. Wszystkie próby realizowane były z użyciem atrapy.

Zapaśnik stworzył – zupełnie przez przypadek – kultową scenę

Pamiętasz scenę, w której pojawił się Luca Brasi, a rzecz działa się na weselu córki Dona Corleone? Na pewno, bo uznawana jest za jedną z najlepszych w całej trylogii. Tak się złożyło, że odtwórca roli Brasiego – były zawodowy zapaśnik Lenny Montana – nie potrafił sobie poradzić z tremą. Scenę powtarzano wielokrotnie przez cały dzień zdjęciowy. Zrezygnowany Coppola nie miał już sił na kolejne próby i uznał, że trzeba wybrać jedno z wcześniej nagranych ujęć, które wyszło mniej więcej dobrze. Tak też zrobiono...

Sofia Coppola pojawiła się... we wszystkich trzech odsłonach „Ojca Chrzestnego”

Francis Ford Coppola, choć przez wiele miesięcy obawiał się, że producenci zrezygnują z jego usług, cały czas próbował promować „swoich ludzi”. Szczególnie zyskała na tym jego córka, Sofia. W „trójce” zagrała oczywiście bardzo ważną rolę – córkę Michaela Corleone. W środkowej części filmowej trylogii wcieliła się natomiast w postać imigrantki na statku. A w pierwszej? To właśnie ona była dzieckiem, które pojawiło się na ekranie podczas sceny chrztu. To się nazywa kariera błyskawiczna!

De Niro chciał zagrać Sonny’ego albo Michaela

To żadna tajemnica, że Robert De Niro zagrał u Coppoli. Dopiero jednak w drugiej odsłonie trylogii, a za rolę Vita Corleone aktor otrzymał zresztą Oscara. Ciekawostką jest jednak fakt, że wziął udział w castingach również do pierwszej części „Ojca Chrzestnego”. Chciał zagrać zarówno Michaela, jak i Sonny’ego. Coppoli jednak nie podpasował, choć dostrzegł w nim potencjał i przy kolejnym castingu z usług De Niro ostatecznie skorzystał. Ze wspomnianym skutkiem.

Słowa „mafia” oraz „gang” były zakazane

Choć trylogia opowiada o włoskiej mafii, już na etapie pisania scenariusza zdecydowano, że należy tego zwrotu unikać. Lawirowano, wymyślano metafory i używano słów mniej oczywistych. Po co to wszystko? Twórcy uznali, że otwartość w tej sprawie mogłaby pogłębić stereotypy dotyczące włoskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych. Ciekawostką niech będzie również fakt, że słowo „gangster” pojawia się w całym filmie tylko raz – w formie gazetowego nagłówka.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie