Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Film na weekend: „Żeby nie było śladów”

Książka, film
|
11.02.2022

Głośny film Jana P. Matuszyńskiego to nasza propozycja na weekendowy seans. Produkcja doceniona trzema Złotymi Lwami dostępna jest na wszystkich najpopularniejszych serwisach VOD.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Żeby nie było śladów” - kadr z filmu
Tomasz Ziętek w filmie „Żeby nie było śladów”

Reżyser Jan P. Matuszyński, który pracował na scenariuszu przygotowanym przez Kaję Krawczyk-Wnuk i docenionym Nike reportażu Cezarego Łazarewicza, postanowił opowiedzieć nam historię Grzegorza Przemyka. Studenta, który w 1983 roku został ciężko pobity przez funkcjonariuszy milicji. Po ich „interwencji” umarł w agonii. To jedna z najczarniejszych kart historii PRL-u, o której słyszał chyba każdy Polak. Aż do 2021 roku nikt nie odważył się przenieść jej na kinowy ekran.

Produkcja zatytułowana „Żeby nie było śladów” skupiła się na historii Przemyka, okolicznościach jego śmierci, a także funkcjonowaniu PRL-owskiego reżimu. Film doceniony został między innymi trzema Złotymi Lwami i spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony krytyków oraz widzów. W dziele Matuszyńskiego pojawili się Tomasz Ziętek, Sandra Korzeniak, Jacek Braciak, Agnieszka Grochowska, Tomasz Kot czy Robert Więckiewicz. Plejada gwiazd polskiego kina. Film jest obecnie dostępny we wszystkich większych serwisach VOD, dlatego to doskonała okazja – jeśli ktoś go oczywiście nie widział – żeby nadrobić zaległości. Bo warto!

Plakat "Żeby nie było śladów"
Plakat promujący film „Żeby nie było śladów” 

„Żeby nie było śladów” – o czym opowiada film?

Na początku lat 80. XX wieku komunistyczna władza robiła wszystko, żeby zdusić solidarnościową opozycję. Choć w 1983 roku stan wojenny był w zawieszeniu, służby bezpieczeństwa z takim samym uporem walczyły o utrzymanie władzy. Syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, Grzegorz Przemyk, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez milicjantów. Umiera po dwudniowej agonii. Władza bagatelizuje sprawę, ale świadkiem ataku funkcjonariuszy na studenta jest jeden z jego kolegów, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o prawdę i sprawiedliwość.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych początkowo ignoruje problem, ale za trumną Przemyka podąża ponad 20-tysięczmy tłum i sprawa szybko staje się priorytetowa. Generał Czesław Kiszczak rozpoczyna operację „Junior”, która ma na celu powstrzymanie Popiela przed ujawnieniem prawdy, a także zrzucenie winy za śmierć Grzegorza na sanitariuszy, którzy wieźli go do szpitala. Cała PRL-owska machina zaczyna pracować na pełnych obrotach. W mediach pojawiają się odpowiednie komunikaty, prokuratura ignoruje kolejne doniesienia, a grupa śledczych organizuje kolejne narady, podczas których szuka sposobu na ukręcenie łba sprawie Przemyka. W sprawiedliwość wierzą już chyba tylko Barbara Sadowska i Jurek Popiel...

Prawidłowe podejście do tematu

Historia Przemyka jest powszechnie znana, choć – bo przecież wydarzyła się prawie cztery dekady temu – przez niektórych może być już zapomniana. A co młodsi widzowie mogli nawet o dramatycznych wydarzeniach z maja 1983 roku nie słyszeć. Dobrze więc, że postanowiono przenieść ją na duży ekran. Żeby jednak całe to przedsięwzięcie miało sens, za realizację musieli zabrać się odpowiedni ludzie. Wydaje się, że Jan P. Matuszyński to najlepszy możliwy wybór. Reżyser w swoich filmach stroni od tanich kontrowersji, a stawia przede wszystkim na opowiedzenie historii. Na realizm i budowanie emocji. Sam zresztą podkreśla, że jest wielkim miłośnikiem kina lat 70., co daje się zauważyć. Dokładnie kogoś takiego potrzeba było do filmu opartego o tak ważną dla Polaków historię.

"Żeby nie było śladów" - ujęcie z filmu
Kot i Więckiewicz w filmie „Żeby nie było śladów”

„Żeby nie było śladów” określić można mianem slow burnera. Choć ta klasyfikacja popularna jest szczególnie w Stanach Zjednoczonych, tutaj pasuje jak ulał. Filmy te wymagają od widza skupienia oraz cierpliwości. Zmuszeni są do zainwestowania czasu (w przypadku dzieła Matuszyńskiego prawie trzech godzin), ale w zamian otrzymują zwartą, poukładaną i wciągającą historię, która kończy się finałowym wstrząsem. Oznacza to mniej więcej tyle, że zasiadając do filmu, nie ma co liczyć, że będzie to lekka i przyjemna podróż. Ale z drugiej strony – patrząc na tematykę – czy ktoś tego oczekiwał?

Twórcom udaje się zachować balans pomiędzy szczegółowością a uproszczeniem historii. Film jest długi, ale to dlatego, że sprawa była pełna detali, o których należało wspomnieć. Doceniłem to, ponieważ spłycenie wydarzeń z 1983 roku byłoby zwyczajnie nie na miejscu, a niestety to ostatnio w polskiej kinematografii smutny standard. Skoro o detalach mowa, docenić należy również scenografię. Oddanie klimatu epoki udało się doskonale. Stroje, wnętrza, zachowania, a nawet dialogi są wypisz wymaluj z lat 80. XX wieku. Jednocześnie sama realizacja jest tak przemyślana, że „Żeby nie było śladów” może zostać obejrzane ze zrozumieniem na całym świecie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że to film przede wszystkim polski, bo i same wydarzenia ściśle powiązane są z naszą historią i słusznie minionymi czasami.

Film stawia przed widzami wiele pytań, a na niewiele udziela odpowiedzi. Reżyser nawet nie pokazuje momentu, gdy Przemykowi zadawany jest śmiertelny cios. Bo nie chce wskazywać winnych. To wszak zadanie sądu, a nie filmowca. Ale pytań i dylematów jest znacznie więcej. Czy zawinił system, czy człowiek? Dlaczego doszło do tak dramatycznych wydarzeń, których zwyczajnie można było uniknąć? Kto przyzwalał i wciąż przyzwala na podobne zachowania? „Żeby nie było śladów” to gorzka lekcja historii, ale również projekcja tego, że niektóre rzeczy – mimo upływu dziesiątek lat – się nie zmieniły. Uniwersalizm płynący z filmu jest momentami aż zbyt bolesny. Bo wciąż aktualny i trudny do zrozumienia i zaakceptowania. Czy dzieło Matuszyńskiego to nowy „Człowiek z marmuru”? Nie odpowiem, ale z satysfakcją pozostawię was z tym pytaniem...

„Żeby nie było śladów” dostępne jest w serwisach VOD (Player, Canal+, Play Now, vod.pl i innych).

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie