Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Miłość po 40. - czy można zakochać się w dojrzałym wieku

Związek
|
24.06.2022

Czy miłość po 40. się w ogóle jeszcze zdarza? A może to kwestia wyłącznie kalkulacji, co nam się bardziej opłaca, co jest wygodniejsze? A może to tylko pożądanie, które zaraz zgaśnie, zostawiając po sobie zgliszcza? I jak na to wszystko patrzą kobiety? O tym i o innych aspektach dojrzałej miłości rozmawiamy z Iwoną Kulwicką, autorką książki "Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość".

Tagi: związek w dojrzałym wieku , miłość po 40.

Miłość po 40.

Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość

Marek Wiśniewski: Z ciekawości sięgnąłem po Twoją książkę, mimo, że adresowana jest do kobiet. W skrócie: rzucił Cię facet, zaczęłaś randkować, zakochałaś się. OK, ale takich przypadków są tysiące. Co skłoniło Cię do napisania o tym?       

Gdyby ktoś, we wrześniu ubiegłego roku, powiedział mi, że napiszę książkę to roześmiałabym mu się w twarz. Kiedyś lubiłam pisać, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby marzyć o pisaniu książek. Jako licealistka bardzo chętnie przelewałam na papier swoje myśli. To był dla mnie najlepszy sposób na rozładowanie napływających emocji. Pisanie było jak rozmowa z najlepszą przyjaciółką, której nigdy nie miałam, bo nie byłam w stanie nikomu zaufać na tyle, aby mu się  zwierzać.  

Natchnęło mnie ponownie w październiku ubiegłego roku, w czasie, gdy byłam zakochana w „cud chłopaku” z Włoch, którego poznałam dwa miesiące wcześniej. Na początku pisałam dla siebie. O tym, że piszę książkę usłyszałam od swojej przyjaciółki której przesłałam fragment moich zapisków. Ja nie miałam tej świadomości.

Pisanie, które było swego rodzaju rozmową z moim ukochanym koiło mój smutek i zmniejszało tęsknotę za nim. Było także podtrzymującą mnie na duchu rozmową  z samą sobą i konwersacją z „wszechświatem”,  który wskazywał mi ciągle nowe ścieżki.

MW: Naprawdę wierzysz, że można znaleźć prawdziwą, szczerą miłość po 40.? W wieku, gdy już mamy pewien bagaż doświadczeń, jesteśmy nieufni, często zranieni, zazwyczaj miłości się obawiamy, nie chcąc po raz kolejny doświadczyć zawodu... Zresztą piszesz o tym w swojej książce: On uważa, że po pięćdziesiątce nie mamy już szans na zakochanie i  miłość. Jego zdaniem w tym wieku powinniśmy zadowolić się co najwyżej przyjaźnią. Zakochanie i miłość są dla młodych, nie dla nas. [...]". No, to jak jest z tą szansą na nową miłość w naszym wieku?

Oczywiście, że  wierzę tylko coraz częściej odpowiadam pytaniem na pytanie: „Co rozumiesz  pod pojęciami: miłość i prawdziwa miłość?” Ale nie zadaję go, aby udowodnić rozmówcy, że jego definicja prawdziwej miłości jest błędna, tylko po to, aby zrozumiał, że każdy z nas ma swoje wyobrażenie prawdziwej miłości, z którym nie musimy się zgadzać, ale które powinniśmy uszanować. Dla jednych warunkiem jest to, że trwa ona, aż do  momentu śmierci, a dla innych nie istnieje bez szacunku i wsparcia. 

Moim zdaniem problem znalezienia partnera na długie lata, leży w tym, że każdy z nas ma różne potrzeby, a my niestety oceniamy innych przez własny pryzmat. Słyszę często: ”Ja poświęcałam mu każdą wolną chwilę, a  on swój wolny czas dzielił między mnie i kolegów”. Dla niej miłość to „uwiązanie” więc czuje się niekochana i nieważna, gdy on spotyka się z kolegami. Dla niego miłość to dawanie wolności, więc jest poirytowany, gdy ona „robi focha” na jego wyjście z kolegami na mecz. Niestety najczęściej mówiąc o prawdziwej miłości mówimy o tym czego my żądamy, a pomijamy potrzeby partnera. Dużo łatwiej jest nam oczekiwać niż dawać! Dlaczego oczekujemy i żądamy? Bo chcemy, aby ktoś ofiarował nam to, czego sami sobie nie potrafimy dać.

 „Miłość jest prawdziwa tylko wtedy, kiedy nie ingeruje w prywatność drugiej osoby, kiedy szanuje jej indywidualność…” oraz „Prawdziwą miłością jest miłość bez oczekiwań” - tak pisze OSHO w swoich książkach, z których często czerpię inspirację

Ja piszę w swojej: ”rozsiadanie się w fotelu ofiary jest wygodne, ale do niczego dobrego nas nie doprowadzi”. Moim zdaniem na zakochanie się i miłość mamy szansę zawsze, a po 40 jest to jeszcze bardziej możliwe. To właśnie to doświadczenie, o którym mówisz połączone z wiedzą o sobie, może nam pomóc.

Oczywiście, mamy bagaż doświadczeń i czasami nawet duże pokłady nieufności i nie chcemy być zranieni.  Poznałam kiedyś mężczyznę, który wprost powiedział mi, że nie chce w swoim życiu niczego zmieniać, bo się boi. Po prostu nie chce już cierpieć. 

Ja też tak myślałam. Doskonale pamiętam dzień swoich urodzin, podczas których wygłosiłam monolog o tym, że nie chcę się już więcej zakochać i że miłość  przynosi tylko samo cierpienie.

Iwona Kulwicka
Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska)

Teraz myślę inaczej. Terapia, w której byłam, po rozstaniu z moim wieloletnim partnerem, pokazała mi życie, którego dotychczas nie znałam. Życie w prawdzie ze sobą. Życie bez lęku, także przed tym, co tak głęboko dotyka, że aż boli. Mnie także wydawało się, że dużo łatwiej jest żyć w stanie zamrożenia. Lodowa bariera strachu, którą przed sobą postawiłam chroniła mnie wprawdzie przed rozczarowaniem i bólem, ale zabierała mi także możliwość przeżywania tego co moim zdaniem jest w życiu najpiękniejsze: zakochania i miłości. Wybrałam więc bycie otwartą na wszystko co do mnie przychodzi, także na miłość i poddawanie się wszystkim emocjom, które pozwalają mi na poznawanie ludzi, pełne doświadczanie życia i poznawanie siebie. Jestem prawdziwa. Jak piszę  w swojej książce „Prawda nigdy nie odziera nas z godności. Z godności odzierają nas kłamstwo i manipulacja”

Idę za tym co mnie spotyka i mnie porywa. Nie piszę scenariuszy przyszłości, marzę, ale nie oczekuję.

MW: Zakochanie to jedno, ale najpierw trzeba przecież spotkać tę właściwą osobę, a to już chyba kwestia wypadkowej szczęścia i statystyki? Zanim poznałaś swojego nowego partnera - jak wiele randek odbyłaś?

Wiem, że nie uwierzysz, gdy powiem, że zanim poznałam swojego, jak go nazywam „cud chłopaka”, byłam na jednej randce. Tak. Dzień przed spotkaniem z nim spotkałam się, w kawiarni w Modenie z innym Włochem. Był miły, przystojny i bardzo romantyczny i już od pierwszych chwil wpatrzony we mnie. Chciał umówić się ze mną na kolejną randkę, a ja spokojnie powiedziałam mu, że nie mogę bo jutro mam randkę z innym facetem i nie wiem co się na niej wydarzy. Obiecałam mu jednak, że do niego zadzwonię. Gdy zobaczyłam mojego cud chłopaka Fulvio tooooo… Sam wiesz,  bo czytałeś książkę. To było jak przejeżdżający ekspres. Wieczorem napisałam więc do pierwszego, że nie spotkam się z nim ponownie,  bo właśnie się zakochałam

Nigdy nie wiemy, kiedy na naszej drodze pojawi się ta właściwa osoba. I kolejna sprawa, co to znaczy, że jest ona właściwa. W życiu nie ma przypadków. Życie stawia na naszej drodze zawsze właściwe osoby, tylko nie wszyscy z nas posiadają wyczucie, która pozwala im to dostrzec. Moim zdaniem każda spotkana osoba, której obecność w naszym życiu, wywrze na nas wrażenie, pojawia się po to, aby nauczyć nas czegoś o nas samych. Może będzie prościej to zrozumieć, gdy podam przykład. Gdy spotykamy kogoś,  kto nas nie szanuje to warto przyjrzeć się temu, co  pokazuje nam to zachowanie. Czy pokazuje nam nasz brak szacunku do samego siebie, czy też nasz brak szacunku do innych. Oczywiście dużo łatwiej jest się obrazić, nazwać go chamem, zasiąść w fotelu ofiary i dalej, bez refleksji, żyć tak jak żyliśmy. Jest jednak inna droga, droga którą ja wybrałam i nie jest to droga bezwzględnego przyzwolenia na takie zachowania. Możemy „pochylić się” nad tym, zobaczyć co to o nas mówi i wyciągnąć z tego lekcję życia. Bo życie, jak piszę w swojej książce, to wieczny uniwersytet, który daje nam szansę dogłębnego poznania siebie. Kiedy to zrozumiemy  i przyjmiemy, życie nabiera zupełnie innego wymiaru. Ja poznając nowe osoby uśmiecham się do siebie i z ciekawością pytam: „Na co spotykam tego mężczyznę czy też tą kobietę? Na radość? Na rozwój? A może na przeżycie smutku?”.

A wracając do tego stanu, który uwielbiam czyli do zakochania. Zakochanie nie pyta nas o zdanie i nie robi analizy zgodności. Po prostu pojawia się między nami i łączy nas silna energia, która wyzwala potężne emocje. Czy przerodzi się w miłość? Nikt z nas tego nie wie. Ale dla mnie nawet samo zakochanie ma ogromną  wartość,  bo jest to stan, w którym możemy  dać sobie nawzajem wszystko to, co w nas najlepsze i co pozwala nam nawzajem rosnąć.

Iwona Kulwicka
Iwona Kulwicka

MW: Podtytuł Twojej książki brzmi: Jak zakochać się na Tinderze? Czy Twoim zdaniem Tinder to dobry sposób na poszukiwanie tej drugiej połówki? Wydawało mi się, że w powszechnej opinii ta platforma jest, owszem, przydatna, ale raczej do zawierania przelotnych znajomości i czasem tylko na jedną noc.

Moim zdaniem nie ma lepszych i gorszych sposobów na poszukiwanie, jak to nazywasz, drugiej połówki. Nigdy nie wiemy kiedy i gdzie ją spotkamy. Może na przystanku autobusowym, w nocnym klubie, podczas spotkania ze znajomymi czy też na warsztatach jogi. Uważam, że każdy sposób jest dobry, za wyjątkiem jednego – siedzenia w domu i opowiadania o tym jakie wady ma każdy z nich.

Szansę na spotkanie zarówno oszusta, który będzie chciał wyłudzić od nas pieniądze  jak i zakochania, które przerodzi się w miłość naszego życia - mamy zawsze, także na portalu randkowym. Tinder jest po to, aby łączyć ludzi, a to czy będzie to spotkanie na jedną noc,  czy też znajomość prowadząca do ślubu to zależy już od samych uczestników. Nie wiem kto przypisał Tinderowi rolę seks komunikatora, ale wiem, że z powodzeniem korzystają z niego także osoby, które szukają długich relacji. Słyszałam, że w kinach ukazał się film o oszuście z Tindera , szkoda że nikt nie podjął się zekranizowania historii szczęśliwych małżeństw, których początek właśnie miał miejsce na tej czy innej aplikacji randkowej. Moim zdaniem nie ma znaczenia  gdzie się spotkacie tylko to czy i jak długo będziecie szli w tym samym kierunku.    

Ja zachęcam do korzystania z aplikacji randkowych i do brania odpowiedzialności, przede wszystkim za swoje zachowanie. Mamy ogromny problem z krytykanctwem. Sami, bez ogródek oceniamy kandydatów płci przeciwnej, a gdy ktoś nam zasugeruje, że jesteśmy dla niego za starzy, za chudzi, za grubi czy też za… to odbieramy to jako obrazę i chamstwo. Nie radzimy sobie także z przyjmowaniem odmowy, którą automatycznie uznajemy za odrzucenie. O ile łatwiej byłoby nam, gdybyśmy nauczyli się, że nic nie jest nam dane na zawsze i że każdy ma prawo wyboru i powiedzenia słowa „NIE” nawet, gdy wcześniej mówił „TAK”.

MW: W książce odbieram Cię jako rozentuzjazmowaną, zakochaną dziewczynę (tak, dziewczynę), z maślanymi oczami i motylami w brzuchu. Hulaj dusza, piekła nie ma. Zupełnie się odpięłaś, puściłaś lejce. Pewnie niejedna czytelniczka Ci pozazdrości takiej euforii po rozstaniu z partnerem. Powiedz, czy w ogóle miałaś jakiś moment załamania, traumy po zakończeniu pierwszego związku? A jeśli tak, to jak długo to trwało, zanim się pozbierałaś i postanowiłaś zacząć szukać nowej miłości?

Po rozstaniu z moim partnerem, z którym byłam w dwudziestoczteroletniej relacji przeszłam bardzo głęboką terapię i wykonałam ogrom pracy nad sobą, aby być tym kim teraz jestem.

W Fulvio zakochałam się w sierpniu, ale nie był on moim pierwszym partnerem po rozstaniu z eks. To co się ze mną stało zawdzięczam terapii i ogromnemu wsparciu, które otrzymałam. Gdyby nie to pewnie do dzisiaj siedziałabym w depresji i opowiadałabym o tym jak zostałam skrzywdzona. Mogłabym wygłaszać monologi w stylu: „facet to świnia, wszyscy faceci są tacy sami, nic nie warci egoiści, potwory …”. Zachowywałabym się jak to nazwałeś jak typowa „Kobieta po 40”.  Ja tym czasem,  na swojej lodówce mam przypiętą magnesami kartkę – listę wdzięczności. Listę wdzięczności do mężczyzn, których los postawił na mojej nowej drodze. Swojemu pierwszemu chłopakowi Alessandro, którego poznałam już w kwietniu, zawdzięczam to, że odzyskałam przy nim kobiecość. To przy nim ukończyłam „przedszkole dotykowe”, pierwszy raz ubrałam mini i odważyłam się spacerować na plaży w bikini. To on cieszył się razem ze mną, gdy stawiałam swoje pierwsze kroki w modelingu.

Iwona Kulwicka
Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska)

Fulvio dał mi najgłębsze odczuwanie, jakie dotychczas przeżyłam. Dzięki temu, że pojawił się w moim życiu, mogłam przeżyć zakochanie i miłości nie tylko do niego, ale i do innych. Poznałam siebie z innej strony. Przestałam się bać okazywania i przeżywania uczuć i pozbyłam się z mojej głowy wgranego programu ”To nie wypada”. Będąc z nim odkryłam swoją największą, jak dotąd pasję – pisanie.  To on jest ojcem mojej książki. 

W tym czasie, życie postawiło na mojej drodze,  jeszcze kilku innych mężczyzn: znajomych, kolegów czy też przyjaciół. Oni także w mniejszym lub w większym stopniu mieli wpływ na moje życie i niektórzy z nich także trafili na moją listę. To oni przypomnieli mi, a niejednokrotnie nawet pokazali na czym polegają: radość życia, zabawa, namiętność, dzikość, szczerość i troska. Przy nich odkrywałam nie tylko swoje lęki, ale także przy nich „rosłam”.

Jestem wdzięczna swoim terapeutkom, a także sobie za to, że praca którą wykonałam pozwala mi  patrzeć na swoje byłe relacje nie jak na pasmo niepowodzeń,  ale jak na worek prezentów,  które dostałam.

Puściłam wszystko bo wiem, że kogokolwiek  spotkam, na swojej drodze,  to zawsze będzie to dla mnie dar, lekcja lub prezent. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że relacje będą we mnie budziły różne emocje, także te niełatwe. Będę nie tylko w cudownej ekscytacji i euforii, ale także stanę serce w serce ze smutkiem i tęsknotą. Ale już się tego nie boję, bo dzięki relacjom widzę co jeszcze mam do „przepracowania”, aby osiągnąć  to czego pragnę najbardziej: miłość do siebie oraz  bezwarunkową ( bez oczekiwań) miłość do innych.                             

MW: Jako doświadczona użytkowniczka Tindera podpowiedz, proszę, jakiego rodzaju błędy popełniają mężczyźni na portalach randkowych? Co facet w średnim wieku może zrobić, jak się zaprezentować, by zostać zauważonym i zainteresować kobietę? Na co Ty zwróciłaś uwagę, gdy  po raz pierwszy natknęłaś się w Tinderze na swojego Fulvio? Czym Cię zainteresował? Tylko proszę o szczerość, bo w swojej książce piszesz, cyt.: "Momentami możesz poczuć się jak pani życia i śmierci. To w twoich rękach leży wybór kandydatów. To ty, i tylko ty, decydujesz, czyj profil polubisz, a kogo odrzucisz. Może satysfakcję daje ci uczucie pewnej formy władzy [...]? A może klasyfikowanie mężczyzn na tych, którzy są, i na tych którzy nie są godni Twojej uwagi - zaledwie po zobaczeniu kilku fotek - to wzięcie odwetu za te wszystkie przeżyte przez ciebie nieszczęśliwe zakochania?" Dla mężczyzn, którzy nie mają urody Apolla, brzmi to niezbyt optymistycznie. Pomyślą - oto kolejny dowód, jak bardzo powierzchownie kobiety podchodzą na portalach randkowych do wyboru potencjalnych partnerów.

Trudno będzie mi odpowiedzieć za wszystkie kobiety, bo jak zapewne zauważyłeś nie jestem typową kobietą po 40. Moim zdaniem najlepsze są zawsze najprostsze sposoby. Autentyczność, autentyczność i jeszcze raz autentyczność. Tak wiem,  to wbrew pozorom, nie jest łatwe.  To normalne, że  chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Kobiety mają to samo. Jednak udawanie kogoś, kim się nie jest działa tylko na krótko. Nie napinajcie się więc. Nie udawajcie, że jesteście abstynentami, gdy lubicie imprezki zakrapiane alkoholem. Piszcie prawdę o sobie. Jeżeli chcecie poznać kobietę tylko na seks napiszcie to wprost. Jeżeli marzycie o długiej relacji powiedzcie jak sobie ją wyobrażacie. Wstawiajcie swoje aktualne zdjęcia, nie ukrywajcie wieku i nie piszcie, że kochacie jazdę konną i narciarstwo, gdy ostatni raz siedzieliście w siodle 12 lat temu, a na nartach byliście ostatni raz z rodzicami w liceum. To oczywiście nie zagwarantuje sukcesu, ale na pewno zaoszczędzi Wam i kobietom czasu i rozczarowań. Innym, dużo głębszym problemem jest to, że nie do końca znamy siebie. Często tylko nam się wydaje, że coś lubimy i że jacyś jesteśmy. Większość z nas opowiadając o sobie mówi o swoim wyobrażeniu lub marzeniu.

Przede wszystkim namawiam do tego, aby włączyli  luz.

Dajmy sobie szansę na poznawanie. Niekiedy na odkrycie tego, że nie jesteśmy dla siebie wystarczy tydzień. Niekiedy na odkrycie tego, że jesteśmy dla siebie stworzeni nie wystarczy rok.

To co, moim zdaniem, najbardziej przeszkadza nam w kontaktach i budowaniu relacji to jest strach i brak autentyczności. Gdy spotka się dwójka ludzi owładniętych strachem to zbudowanie między nimi trwałej relacji jest jak prawdopodobieństwo trafienia 6 w totka. Strach odbiera nam wszystko. Odbiera nam pewność siebie, swobodę, kreatywność i wszystko to co jest w nas autentyczne. W obawie przed odrzuceniem i oceną kreujemy się na innych niż jesteśmy. 

Na zakończenie dodam, że mój ukochany nie wygląda jak Apollo. Brakuje mu też sporo do Brada Pitta. Ha ha. Tak naprawdę to nie był w moim typie, a jednak wybrałam go od razu bo miał, w swoich oczach coś co mnie zahipnotyzowało, a potem to już popłynęło... I tak właśnie działa zakochanie. 

Coś co się wybija w Twojej opowieści, to opisy twojej relacji z Fulvio na początku Waszej znajomości. To było pożądanie, fascynacja, czysty seks, żadna tam miłość. Taki gejzer dopaminy. Przecież prawie w ogóle go nie znałaś... Czy Twoim zdaniem dobry seks i tylko seks to sposób na początek trwałego związku zapoczątkowanego w portalu randkowym?

Tak. Moja znajomość z Fulvio zaczęła się od szalonego zakochania. Czuliśmy się jak dwójka nastolatków. Nasze wspólne noce były pełne namiętności i ekscytacji, a dni wypełnione śmiechem, flirtem i szaleństwem. Mówisz, że to nie była miłość, że to tylko dopamina i seks. Może masz rację, a może się mylisz.

Cóż to jest miłość? Oczywiście mamy cały szereg naukowych opracowań, które oddzielają grubą kreską miłość od zakochania i zauroczenia. Dla mnie to jednak tylko opracowania, które zostały stworzone przez człowieka, a więc nie są bezstronne. Nie zamierzam udowadniać nikomu, że to co mnie łączyło z Fulvio to była miłość, bo nikomu nie jest to potrzebne. Ja wiem co czułam i to mi wystarczy, nie muszę tego nazywać.

Czy dobry seks i tylko seks to początek na trwały związek…?

Iwona Kulwicka
Iwona Kulwicka (fot. Julia Ledzińska)

Dlaczego nie? Ja nie widzę w tym nic złego. Ile czasu trzeba spędzić ze sobą, aby można było „pójść do łóżka?” Można czekać do ślubu, a można zrobić to na pierwszej randce. Mówimy o zachowaniach dorosłych osób i to jest tylko ich decyzja, którą z opcji wybiorą. Ja uważam, że powinny robić  to, na co mają ochotę.  Oczywiście znowu nie jest to takie proste, gdyż wielu z nas ma wgraną w system całą listę rzeczy, których nie wypada robić, ale jeżeli oboje chcą zbliżenia i czerpią z niego przyjemność, to  inni nie mają  prawa im tego zabraniać.

I kolejna sprawa.  Co to znaczy poznać siebie? Znam osobiście ludzi, którzy żyją ze sobą ponad 20 lat, a nadal się nie znają. Mają nie tylko  swoje tajemnice, ale także  swoje małe i większe grzeszki, co wyraźnie pokazuje, że czas, który spędzasz z drugą osobą nie jest gwarantem udanej relacji. Moim zdaniem warunkiem udanej relacji są  autentyczność i szczerość. Nie wiem dlaczego,  aż tak bardzo dziwi nas fakt, że udana relacja może zacząć się od seksualnej fascynacji? No tak po prostu jest. A czym różni się fascynacja seksem od fascynacji wspólnym bieganiem,  czy też wyglądem? Dla każdego z nas coś innego jest ważne w życiu i dajmy mu do tego prawo.

Cóż jest lepszego w relacji dwojga, którzy poznali się na imieninach wspólnej koleżanki od tych, którzy poznali się na Tinderze?

Cóż jest lepszego w relacji dwojga, którzy rozpoczęli swoja znajomość od kursu tańca od tych,  którzy rozpoczęli ją od intymnych zbliżeń?

 A czym takim złym jest seks? Czym jest gorszy od chodzenia do kina czy gry w szachy?  Seks to przecież  dawanie  bliskości, uważności i czułości – to dawanie siebie.

MW: OK,  mam tu kolejny cytat z twojej książki: : „Dzięki Fulvio zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy wcześniej nie byłam z mężczyzną, którego status materialny mnie nie interesował. Zawsze podświadomie szukałam partnera, który mógłby mnie w pewien sposób zabezpieczyć, dać mi wygodne i spokojne życie. Kogoś, przy kim mogłabym się zakotwiczyć na długie stabilne lata”. Przyznaję, że ten fragment wyrwany jest z kontekstu, ale czyż nie dowodzi tego, że poszukiwanie wygody, zabezpieczenia i określonego statusu materialnego to główne motywy kobiet w poszukiwaniu nowych związków/partnerów w portalach randkowych? Faceci właśnie tego się obawiają najbardziej, że te wszystkie gierki i uwodzenie są nieszczere. Że to sieć zastawiona na atrakcyjnych mężczyzn, również o lepszym statusie majątkowym. Tylko nie odwołuj się, proszę, do atawistycznych teorii o poszukiwaniu przez kobiety silnych partnerów, z którym miałyby mieć potomstwo. Rozmawiamy o związkach po 40., po 50.

Nie wiem czy to są główne motywy kobiet. Z pewnością, jakiś procent nas tak właśnie myśli. Pamiętajmy jednak, że idąc tym tropem można by przypiąć łatkę wszystkim mężczyznom, że interesuje ich tylko seks. Kobiety także boją się tego, że to całe uwodzenie służy tylko temu, żeby zaciągnąć je do łóżka. Nie mamy wpływu na to, co ktoś sobie zaplanował i do czego dąży. Pozostaje nam jedynie żyć w zaufaniu, że ma w stosunku do nas dobre zamiary i czekać na to, co czas pokaże. Nawet jeżeli się i tym razem nie uda, to będziemy bogatsi o kolejne doświadczenie i może po chwili refleksji lub nawet po terapii dowiemy się dlaczego zawsze trafiamy na partnerów, którzy nas wykorzystują.

Moim zdaniem najgorszą rzeczą jaką możemy sobie zrobić, jest  rozpoczynanie relacji od lęku. Po pierwsze mamy przecież w dziesiejszych  czasach pełną świadomośc, że jesteśmy w stanie wiele rzeczy samoistnie wykreować, a po drugie dlatego, ze strach powoduje, że nie jesteśmy autentyczni. 

 Nie wiem z jakich pobudek inne kobiety wybierają „ustawionych” mężczyzn. Ja robiłam to dlatego, że miałam taki wzorzec związku. Od najmłodszych lat słyszałam o tym, że mężczyzna powinien zabezpieczyć byt rodzinie i że jest jej być albo nie być. Społeczne schematy ustawiły mężczyzn w roli „dawców dostatku” i nie ma znaczenia, czy kobieta ma 20, 30, 40 czy 60 lat. Jeżeli w takim schemacie żyła i nie zweryfikowała go, to nadal tak myśli.

Jak wiesz, dorastałam w rodzinie, w której mężczyźni byli traktowani instrumentalnie. Z pewnością nie był to tylko problem mojej rodziny, ale ogólnospołeczny. Kobiety, jakby w odwecie za swoje pokoleniowe krzywdy, nie szanowały mężczyzn. Mówiły: „Jesteś głupi”; „Zajmij się czymś”; „Do roboty byś się zabrał”. Spotkania rodzinne polegały na wylewaniu wzajemnych pretensji o to, który z moich wujków czy też mój tato coś złego zrobił lub czego nie zrobił, mimo tego, że powinien. Na rodzinnych „biesiadach” słyszałam: „Facet jest po to, aby przynosić do domu pieniądze”; „Musi zadbać o byt”; „Musi być twardy i silny”; „Facet nie może zachowywać się jak dziecko”; „Facet musi mieć jaja”. Podobnie jak mężczyźni nie pytali kobiet, tak i kobiety, tańcząc ten toksyczny, społeczny taniec, nie pytały mężczyzn o ich potrzeby, odczuwane emocje i problemy.

Dzisiaj wiem, że jeżeli ktokolwiek traktuje partnera jako swoje zabezpieczenie, jako dopełnienie siebie, czy też jedyną gwarancję swojego szczęścia, to powinien jak najszybciej poddać się terapii, gdyż ta droga prowadzi donikąd.

Marzy mi się, abyśmy postrzegali siebie nawzajem jako partnerów do wspólnej drogi i dawali sobie bezwzględne prawo do bycia nieidelanym, wolnym i do tego wszystkiego, do czego dotychczas nie dawaliśmy sobie prawa.

Iwona Kulwicka
Iwona Kulwicka (fot. archiwum prywatne)

MW: Cytat: „Niezależnie od tego, czy chcesz spać z kobietą, poślubić kobietę, czy stworzyć głęboki związek, to się nie powiedzie, jeśli nie będzie czuła się bezpieczna. Bezpieczeństwo jest najważniejszą cechą, jaką możesz zaoferować kobiecie, ponieważ pozwala jej poczuć się w pełni z tobą i swobodnie odkrywać swoją boską, kobiecą naturę”. Czy Twoim zdaniem można mówić o poczuciu bezpieczeństwa w przypadku pierwszych randek z obcą osobą poznaną na Tinderze? I jak Twoim zdaniem to poczucie się rodzi? Co facet musi zrobić, by kobieta czuła się bezpiecznie?

Moim zdaniem można, a to czy to jest obca osoba z Tindera, dyskoteki, spotkania w parku czy spotkana w jeszcze innych  okolicznościach nie ma tutaj żadnego znaczenia. Na Tinderze czy innych portalach randkowych swoje profile mają ludzie tacy sami jak Ty, ja, twój sąsiad i moja koleżanka. To przekrój całego społeczeństwa. To, że poznasz kogoś na siłowni nie zagwarantuje Ci szczęścia. Nawet poznany na kościelnej oazie przystojny brunet, z twarzą anioła, może okazać się nie radzącym sobie z agresją despotą.

Każda  z nas ma inne rozumienie bezpieczeństwa. Jeżeli wrócimy do jednego z wcześniejszych pytań, to dla niektórych kobiet bezpieczeństwo będzie związane jedynie z zabezpieczeniem finansowym, dla innych  bezpieczeństwo to: szczerość, wsparcie w rozwiązywaniu problemów czy ot tak po prostu bycie.

Nasza potrzeba bezpieczeństwa wypływa, ze swego rodzaju braków.

  • jeżeli boimy się samotności,  będziemy szukali partnera, na zawsze;
  • jeżeli boimy się niedostatku, będziemy szukali partnera, który ma „pokaźny portfel”;
  • jeżeli boimy się zdrady, będziemy oczekiwać od partnera bezwzględnego wpatrzenia w nas.

Ale to jest jedynie iluzją. Nikt bowiem nie jest  w stanie dać nam tego, czego sami sobie nie damy.

Cytat z mojej książki  mówi już o wyższym poziomie relacji, relacji między „świadomą” kobietą i „świadomym” mężczyzną , czyli partnerami, którzy pracują ze swoimi emocjami i mają już przepracowane swoje braki. Wtedy to bezpieczeństwo jest zupełnie inaczej rozumiane. Wówczas świadoma kobieta nie potrzebuje mężczyzny z braku i wybiera go jako partnera, a nie jako zakładnika. Świadomy mężczyzna towarzyszy jej w drodze nie oceniając jej, nie  negując jej pomysłów, jest obserwatorem, który daje jej przestrzeń do rozwoju, do tego żeby rozkwitała,  żeby była dzika, gdy czuje się dzika, żeby była cicha, gdy chce być cicha, żeby mogła śpiewać, gdy ma ochotę na śpiewanie, nawet wtedy, gdy jadą tramwajem.

Dajmy sobie wolność wyboru. Kiedyś przeczytałam post na FB mówiący o tym, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy dajemy partnerowi wolność , a on codziennie wybiera nas.

MW: Co Ty, kobieta w swoim wieku, po przejściach, powiedziałabyś mężczyznom, którzy również są ponownie singlami i próbują poukładać sobie życie od nowa?

Nie bójcie się. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale ja też bardzo się bałam. Bałam się o wszystko i to bardzo mnie blokowało. Jeszcze rok temu byłam pełną kompleksów i opanowaną przez strach kobietą. Dzisiaj jestem wulkanem energii, który już niczego się nie boi, który tańczy z życiem, w pełnym zaufaniu do tego, że to co się wydarza nie przytrafia się nam, tylko dla nas.

Większość z nas marzy o miłości. Chcemy ją ofiarować i chcemy ją dostawać. Moje dotychczasowe życie pokazało mi, że  zbudowanie relacji, w której oboje partnerów będzie szczęśliwych i spełnionych jest możliwe tylko wówczas, gdy pracują nad swoją inteligencją emocjonalną (zrozumienie własnych zachowań i rządzących nami emocji).

 Jest to bardzo ważne,  bo  jak piszę w swojej  książce „Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość”, relacje pokazują nam siebie samych. „Możemy sobie wmawiać, że jesteśmy zbalansowane, że czujemy się świetnie w swoim towarzystwie, że jesteśmy silne wewnętrznie, że nic nie jest w stanie wytrącić nas z równowagi. Możemy także mieć wrażenie, że wiemy o sobie wszystko i że jesteśmy stabilne. Ale dopiero, gdy los postawi na naszej drodze drugiego człowieka, widzimy, ile z tego jest prawdą, a ile tylko naszym wyobrażeniem o sobie” .

Pracujmy więc nad sobą. Poznawajmy swoje lęki. Zbudujmy siebie, a nasze relacje nabiorą nowego wymiaru.

Rozmawial Marek Wiśniewski

Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłośćKsiążka „Miłość po 40. Jak zakochać się na Tinderze. Książka dla kobiet, które nie wierzą w miłość” ma dodać odwagę wszystkim dojrzałym osobom, które pragną posmakować miłości. https://miloscpo40.pl/

 

Iwona Kulwicka o sobie:

Prywatnie – szczęśliwa kobieta i matka. Wolałabym nawet określenie: szczęśliwa istota. Kocham taniec. Uwielbiam podróżować i fotografować naturę. Lubię sport, a największą frajdę sprawia mi żeglowanie i narciarstwo. Od niedawna także morsuję. Moim zdaniem nie jest ważne gdzie, ale z kim spędza się czas.

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

Fiona Trevor
07 września 2022 o 17:01
Odpowiedz

Atenção a todos:
Sou Fiona, meu marido ameaça se divorciar de mim se eu ousar questioná-lo sobre me trair. E ele saiu de casa por 3 anos, encontrei contato com o Dr. Ogundele, um poderoso feiticeiro, este homem trouxe meu marido de volta para mim em 24 horas com seus poderes. Eu disse a ele que continuaria compartilhando seu nome porque encontrei alguém falando sobre ele antes de entrar em contato com ele, se precisar de algum tipo de ajuda, entre em contato com o Dr. Ogundele no WhatsApp: +27638836445. E-mail: ogundeletempleofsolution@gmail.com. Há paz no meu casamento novamente, obrigado senhor.

~Fiona Trevor

07.09.2022 17:01
Fiona Trevor
07 września 2022 o 17:01
Odpowiedz

Atenção a todos:
Sou Fiona, meu marido ameaça se divorciar de mim se eu ousar questioná-lo sobre me trair. E ele saiu de casa por 3 anos, encontrei contato com o Dr. Ogundele, um poderoso feiticeiro, este homem trouxe meu marido de volta para mim em 24 horas com seus poderes. Eu disse a ele que continuaria compartilhando seu nome porque encontrei alguém falando sobre ele antes de entrar em contato com ele, se precisar de algum tipo de ajuda, entre em contato com o Dr. Ogundele no WhatsApp: +27638836445. E-mail: ogundeletempleofsolution@gmail.com. Há paz no meu casamento novamente, obrigado senhor.

~Fiona Trevor

07.09.2022 17:01
1