Samochodowa unifikacja wśród marek to nic nowego, bo nie każdy producent stara się wyróżnić w tłumie. Część z nich po prostu bierze części garściami z koncernowych magazynów, a część korzysta ze sprawdzonych wzorców stworzonych przez inne marki i tylko nieznacznie modyfikuje swoje auta, żeby zachować jakąkolwiek oryginalność (a raczej jej pozory). Niektórzy idą jednak w tych „inspiracjach” o krok za daleko. Czy jesteśmy już skazani na auta, które w przyszłości będą różniły się od siebie tylko znaczkami?
Wszystkiego po trochu
Co wyjdzie z połączenia Astona Martina DBX, Porsche Cayenne i Lamborghini Urus? Nowy crossover, nad którym pracuje obecnie firma Karma. Projektanci tej mało znanej w Europie marki chyba nie są dobrze opłacani albo mieli zbyt mało czasu na twórcze podejście do tematu, bo poszli na łatwiznę, kompilując w jednym produkcie auta konkurentów.
Burza mózgów w zespole musiała trwać maksymalnie 5 minut i wyglądać mniej więcej w ten sposób: „Jaki chcemy mieć front w naszym niesztampowym, wyróżniającym się i dynamicznym crossoverze? Weźmy ten z Urusa, ale trochę go ugładźmy, żeby nie pozwało nas Lamborghini. Może dodajmy po prostu trochę przetłoczeń z aut koncepcyjnych Lotusa. Dobrze, to mamy. Teraz linia boczna. Hmm, Aston Martin DBX ma całkiem niezłą. Świetnie! To jeszcze tył. Co zrobimy z tyłem? Może Porsche Cayenne? Tak, Cayenne ma rewelacyjne tylne lampy. Bierzemy!”. I cyk, gotowe:
Ładne połączenie? Może i tak, ale dziś już nawet wiele chińskich firm potrafi stworzyć w pełni samodzielnie projekty aut
Czy Karma będzie mieć przez to kłopoty? Raczej nie, bo nie jest to samochód skopiowany 1:1 od innego producenta, ale inspiracja aż kole w oczy. Problemy mogą się pojawić dopiero wtedy, gdy dostrzegą to klienci.
Karma wraca
A czym w ogóle jest ta Karma? To należąca do chińskiego potentata części samochodowych (Wanxiang Group) marka, powstała z popiołów upadłej w 2013 r. spółki Fisker Automotive. Chińczycy nabyli od Amerykanów prawa do wyglądu, technologii i linii produkcyjnej hybrydowego modelu Fiskera, ale bez prawa do znaków firmowych i nazwy Fisker. Przedstawialiśmy ten nietypowy sportowy samochód w naszym przeglądzie motoryzacyjnych niewypałów.
A że model ten nazywał się Karma, to Chińczycy ochrzcili tak całą markę – Karma Automotive. Siedziba wciąż mieści się w Irvine w Kalifornii, więc marka po części jest dalej amerykańska (tak jak Škoda czeska, Seat hiszpański, a Opel niemiecki…), a z taśm montażowych zjeżdża model Revero GT, czyli zmodernizowany Fisker Karma. Firma ma jednak dość wytwarzania w kółko jednego samochodu, toteż pracuje nad elektrycznym sedanem GSe-6 (483 km zasięgu) i wspomnianym już SUV-em o nieznanym napędzie.
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie