Cała branża motoryzacyjna pogrążyła się w kryzysie, ale Chińczycy nie zwalniają tempa i nie przestają robić gigantycznych postępów w projektowaniu samochodów (tak, projektowaniu – już nie kopiowaniu). Jeszcze niedawno samochody z Państwa Środka budziły w nas uśmiechy politowania, dziś budzą raczej… zazdrość.
Dlaczego nie możemy mieć takich samochodów w takiej cenie w Europie? 65 tys. zł za SUV-a wielkości Škody Kodiaq to jak prawdziwa okazja. Oczywiście, po uwzględnieniu cła i kosztów transportu cena tego samochodu na naszym kontynencie byłaby zapewne nieco wyższa. Gdyby jednak BYD otworzył w Polsce swój salon, tak jak planuje to zrobić Koenigsegg, byłbym pierwszym klientem w kolejce po Piosenkę z Dodatkiem (no dobra, nad nazwami Chińczycy muszą jeszcze popracować, a ja odpuszczam już ten żart).
SUV na poziomie
BYD to jeden z największych chińskich producentów, który kiedyś próbował nawet zaistnieć na Starym Kontynecie, ale zrobił to w możliwe najgorszym wydaniu – kto pamięta wyciosanego siekierą elektrycznego minivana e6 z 2012 r., ten wie, o czym mówię. BYD to skrót od wyrażenia Build Your Dreams, ale o e6 nie śniła żadna osoba (chyba, że nawiedził ją w nocy koszmar). Za to wyobrażam sobie, że ktoś mógłby zamarzyć o Song Plusie.
Pochodzenie BYD-a zdradzają tylko chińskie znaczki. Ale na tym zdjęciu ich nie widać
Patrząc na dzisiejszą gamę modelową tego producenta, ciężko uwierzyć, że jeszcze 8 lat temu chwalił się tak paskudnym autem jak minivan e6. BYD ma w ofercie auta elektryczne i hybrydowe, ale – jak pokazuje premiera SUV-a Song Plus – nie zapomina o tradycyjnych modelach z konwencjonalnym napędem.
Pod maską Song Plusa pracuje zupełnie nowy silnik – 4-cylindrowy, turbodoładowany benzyniak 1.5TI (nie mylić z STI ;-) ) o mocy 185 KM i 288 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry powinny pozwolić już na sprawną jazdę tym samochodem. Zwłaszcza że za przeniesienie mocy odpowiada automatyczna, 7-biegowa skrzynia dwusprzęgłowa.
Z dodatkiem błyskotek
Miałem już odpuścić temat nazwy samochodu, ale ten śródtytuł sam mi się nasunął, bo Song Plus dostał trochę gadżetów, które znamy z samochodów oferowanych na naszym kontynencie. Mam na myśli chociażby łączność NFC, dzięki której można otworzyć auto, przykładając do klamki smartfona. Później można go też odpalić, jeśli wybierze się odpowiednią opcję w aplikacji na telefonie. A w razie problemu z parkowaniem w ciasnym miejscu smartfon zadziała jak inteligentny kluczyk w BMW – czyli można wysiąść z samochodu i zaparkować go zdalnie. Albo wyjechać w ten sposób, jeśli pod nieobecność właściciela inny kierowca „popisał" się swoimi umiejętnościami parkowania.
Coś więcej? BYD Song Plus ma na pokładzie przynajmniej trzy ekrany – jeden za kierownicą, główny wyświetlacz systemu infotainment i trzeci, dość nietypowy, zlewający się z ozdobnym panelem w desce rozdzielczej. Są też takie udogodnienia, jak adaptacyjny tempomat, kamery tworzące obraz dookoła samochodu i kamera pokazująca, co znajduje się pod samochodem (patent znany z Land Rovera).
Trochę Mercedesa, trochę Škody i trochę Fiata, ale to naprawdę udane połączenie
Przy okazji Song Plus to też po prostu duży i funkcjonalny samochód, do którego bez problemu powinna zmieścić się 4-osobowa rodzina. Ma 4,7 m długości, 1,89 m szerokości i 1,68 m wysokości. Rozstaw osi jest niewiele mniejszy niż w Škodzie Kodiaq czy Seacie Tarraco. Pojemność bagażnika? 574 l. Ale co z tego, jeśli możemy sobie tylko cicho westchnąć, bo szanse na uruchomienie sprzedaży w Europie są nikłe?
Krzysztof Grabek
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie