Zdarzyło ci się pojechać w jakieś znane miejsce, dotrzeć do punktu opisywanego w każdym przewodniku, spojrzeć i usłyszeć własny jęk rozczarowania? Tak właśnie jest z wymienionymi poniżej miejscami i zabytkami. Spokojnie możesz sobie je odpuścić na wakacyjnej trasie. Albo, jeśli już naprawdę musisz je zobaczyć, nastawić się odpowiednio.
London Eye w Londynie
Jest to najwyższy diabelski młyn w Europie. Bilet wstępu kosztuje ponad 20 funtów. Czas podróży to 30 minut, a kabina może pomieścić 25 osób. Jeśli wszyscy się stawią, widoków raczej już nie zdołasz dojrzeć.
London Eye - brak widoków na widoki. (fot. Pixabay)
La Rambla w Barcelonie
Każdego dnia tłumy turystów przemierzają najsłynniejszą promenadę stolicy Katalonii. Ma około 1,3 km długości i rozciąga się od Plaça Catalunya do portu. Ale spacer tą trasa nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych, ponieważ panuje tu koszmarny tłok, a płynący tłum uniemożliwia podziwianie okolicy. Ponadto oszuści i kieszonkowcy tylko czekają na twoje dobra doczesne.
La Rambla - tłok i stres. (fot. Pixabay)
Aleja Gwiazd w Los Angeles
Najnowszą płytkę z różową gwiazdą pod adresem Hollywood Boulevard otrzymał Mark Ruffalo. Jest to gwiazda numer 2772 i została zainaugurowana w Walk of Fame 8 lutego 2024. Aleja Gwiazd jest jedną z największych atrakcji turystycznych Kalifornii, do której pielgrzymują tysiące turystów z całego świata. Ale dlaczego? Otoczenie nie jest szczególnie ładne, a przejście czterech kilometrów po czarnych płytach z lastryko z różowymi pięcioramiennymi gwiazdami jest naprawdę mało ekscytujące.
Walk of Fame - aleja nudy. (fot. Pixabay)
Copacabana w Rio de Janeiro
W latach 30. do 50. XX wieku ta plaża w kształcie półksiężyca była niezwykle modna i uznawana za jedną z najpiękniejszych na świecie. Dziś plaża otoczona jest wysokimi budynkami i podziwiać można na niej jedynie piękne brazylijskie ciała w bikini. Na spacer jednak lepiej nie wybierać się tu po zmroku, bo napady z bronią w ręku to w tej okolicy codzienność, a i za dnia można zarobić i stracić…
Copacabana - piękna już była, teraz jest niebezpieczna. (fot. Pixabay)
Mała Syrenka w Kopenhadze
Waży 175 kilogramów, ma zaledwie 1,25 metra wzrostu i upamiętnia bohaterkę bajki Hansa Christiana Andersena, opowiadającej o nieszczęsnej syrenie, która desperacko pragnie żyć na lądzie. Ale nawet jeśli jest jedną z najsłynniejszych figur z brązu w Europie – to jej widok jest daleki od spektakularnego. Zgarbiona panna siedzi samotnie na kamieniu na promenadzie Langelinie. I naprawdę nie da się tego przeoczyć, bo przed nią stoi tłum turystów i robi zdjęcia.
Mała Syrenka - mała, samotna i smutna. (fot. Pixabay)
Plaża Waikiki w Honolulu
Ta trzykilometrowa plaża jest jedną z najsłynniejszych na świecie. Plaża Waikiki na hawajskiej wyspie Oahu znajduje się w południowo-wschodnim Honolulu. Ale każdy, kto wyobraża sobie na rajskiej plaży kilka osób, biały piasek i spokój podkreślany przez miły szum fal, zawiedzie się srogo. Dzikie tłumy, zabudowana zatoka z wieżowcami i mnóstwem barów, a na wodzie natrętne skutery wodne i katamarany z głośną muzyką. Jeśli lubisz klimat Robinsona Crusoe, musisz pojechać trochę dalej i poszukać własnej wymarzonej plaży na wybrzeżu.
Plaża Waikiki - którędy do tego raju? (fot. Pixabay)
Madame Tussauds na całym świecie
Dziś 18 miast na świecie ma swoją własną wystawę Madame Tussauds. Muzea figur woskowych były szczególnie popularne w XIX wieku, ponieważ nie było kina. Ale czy w XXI wieku nadal potrzebujemy tej formy rozrywki? Dziś stanowią one trochę przynudny i przykurzony domek dla lalek.
Przykurzony Boris Becker u Madame Tussauds. (fot. Pixabay)
Manneken Pis w Brukseli
Chłopak oddaje mocz na rogu Rue de l'Etuve i Rue des Grands Carmes od 1619 roku – a tysiące turystów przybywają go obejrzeć w tym pospolitym akcie. Większość jest rozczarowana maleńkim posągiem fontanny w belgijskiej stolicy. „Petit Julien”, jak mieszkańcy Brukseli lubią nazywać Manneken Pis, czasami nosi belgijską koszulkę narodową podczas międzynarodowych meczów piłki nożnej. Belgowie po prostu lubią ubierać malucha. Dzięki temu ma garderobą godną divy mody – posiada ponad 800 kostiumów, które można oglądać w Muzeum Miasta Brukseli. I, co wydaje się istotne, oryginalny posąg Manneken Pis również znajduje się w tym muzeum, nie zaś przy Rue de l'Etuve i Rue des Grands Carmes.
Manneken Pis - nie dość, że mały, to jeszcze nieoryginalny. (fot. Pixabay)
Punkt kontrolny Charlie w Berlinie
Budka wartownicza na środku Friedrichstrasse, mająca stanowić punkt kontroli granicznej na przejściu między Berlinem Wschodnim a Zachodnim to zwykła atrapa. Historia spotyka się tu z kiczem i komercją, a tłumy turystów tłoczą się, by za odpowiednią opłatą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z aktorem udającym żołnierza. Jeśli interesuje cię prawdziwa historia Berlina, a nie tylko pamiątkowe zdjęcie, tutaj zdecydowanie jej nie znajdziesz.
Punkt kontrolny Charlie - kicz w amerykańskim stylu. (fot. Pixabay)
Temple Bar w Dublinie
Na południowym brzegu rzeki Liffey znajduje się imprezowa dzielnica stolicy Irlandii. Spacerując brukowanymi uliczkami mijamy dziesiątki pubów, stojących tu jeden obok drugiego. A najpopularniejszym z nich jest właśnie Temple Bar. Jeśli jednak szukasz prawdziwego, lokalnego pubu na rogu, lepiej idź gdzie indziej. Tutaj doświadczysz bowiem jedynie tłumu turystów. Good craic, jak mówią Irlandczycy (dobry czas) odnajdziesz gdzieś na uboczu.
Temple Bar - pełen turystów, choć klimatu brak. (fot. Pixabay)
Witold Kowalczyk
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie