Znakiem rozpoznawczym Death jest to, że zespół w czasie swojej całej kariery nie nagrał słabej płyty. Chuck Schuldiner – nazywany również „Ojcem chrzestnym death metalu” – dbał o to, żeby każde kolejne wydawnictwo przynosiło słuchaczom coś nowego. Dwa pierwsze, czyli „Scream Bloody Gore” oraz „Leprosy” były klasycznym gatunkowym graniem. Płyty odcisnęły swoje piętno na całej metalowej scenie. W 1990 roku światło dzienne ujrzał trzeci album Death – „Spiritual Healing”, który okazał się dużo bardziej zaawansowany technicznie od poprzednich.
Zespół krok po kroku zyskiwał sławę oraz uznanie, ale liderowi to nie wystarczało. Cały czas chciał dać światu więcej, potwierdzając jednocześnie swój kunszt oraz umiejętności. W 1991 roku światło dzienne ujrzał album „Human”, który przyniósł kolejną brzmieniową rewolucję. Obecnie uznawany jest za jeden z najlepszych albumów w całym dorobku zespołu Death. Warto poznać okoliczności powstania płyty, do której – ponad 30 lat później – wciąż wraca wielu miłośników muzyki deathmetalowej.
W dążeniu do perfekcji
Zgodnie z tradycją, zanim Chuck wszedł do studia nagraniowego, musiał zebrać skład. Zmiany personalne były w zespole Death na porządku dziennym – muzycy odchodzili albo byli po prostu wyrzucani. Schuldiner dorobił się zresztą łatki tyrana, z którym bardzo trudno się współpracuje. Ponoć faktycznie nie miał łatwego charakteru, ale najczęściej pozbywał się współpracowników w momencie, gdy uznał, iż albo im nie zależy, albo brakuje im umiejętności. Sam cały czas się rozwijał, dążąc do perfekcji, i tego samego wymagał od innych.
„Human” to jedyny album, na którym pojawili się członkowie Cynic – gitarzysta Paul Masvidal i perkusista Sean Reinert. Obaj mieli wówczas zaledwie 20 lat. Nową twarzą był również basista Steve DiGiorgio. Zresztą muzyk odszedł z Death zaraz po nagraniu albumu, a zastąpił go Scott Carino, który koncertował z zespołem w 1991 i 1992 roku. Carino nagrał również dodatkowy overdub basu w utworze „Cosmic Sea” po tym, jak odkryto kilka problemów podczas procesu miksowania. Reszta piosenek (w tym jedyne na całej płycie solo na basie) została nagrana przez DiGiorgio.
Wspomniana czwórka spotkała się w studiu Morrisound Recording na początku 1991 roku. Album nagrywano na kilku osobnych sesjach, które odbywały się pod czujnym okiem producenta Scotta Burnsa. Chuck Schuldiner również brał udział w przygotowywaniu materiału z myślą o publikacji, nabierając coraz większej wprawy w obróbce dźwięku. Wszystkie utwory, które trafiły na „Human”, zostały napisane przez lidera formacji – zarówno słowa, jak i muzyka. Wyjątkiem jest oczywiście „God of Thunder”, czyli cover Kiss, który trafił na japońskie wydanie płyty.
Chuck zdecydował dalej zagłębiać się (rozpoczął ten proces przy okazji nagrywania „Spiritual Healing”) w złożony świat technicznego death metalu, ale tym razem postanowił wszystko uzupełnić zagrywkami typowymi dla metalu progresywnego. Utwory stały się bardziej złożone i skomplikowane, a lider większy nacisk kładł na zachowanie odpowiednich proporcji, rozbudowane zagrywki techniczne, a także typowe dla jazzu zmiany tempa. To ostatnie było co prawda znakiem rozpoznawczym ostatnich płyt Death, ale pierwsze przymiarki do takiego grania pojawiły się właśnie na „Human”.
Kolejny krok w drodze do nieśmiertelności
Wydany 22 października 1991 roku album okazał się największym dotychczasowym komercyjnym sukcesem zespołu Death. Wydawnictwo sprzedawało się wyraźnie lepiej niż poprzednie, osiągając w 1995 roku ponad 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy w Stanach Zjednoczonych. W pozostałych krajach świata „Human” kupiono kolejne 600 tysięcy razy. Oczywiście w przypadku wykonawców mainstreamowych takie wyniki nie robią większego wrażenia, jednak dla przedstawiciela gatunku niszowego i dopiero się rozwijającego – był to ogromny sukces. Doceniony zresztą przez Relativity Records, z którym zespół Death miał podpisaną umowę. Wydawca miał pewność, że warto inwestować w Chucka i jego projekt.
Album „Human” wypada znakomicie jako całość. Wszystkie osiem utworów stanowi dowód na kompozytorski talent Schuldinera. Nie ma możliwości, żeby wskazać na płycie jakieś słabsze utwory. Na pewno jednak można wybrać te lepsze. Albo inaczej – te, które obecnie cieszą się szczególnym uznaniem. Są wśród nich „Lack of Comprehension”, „Flattening of Emotions” oraz „Suicide Machine”. Odradzam jednak sięgania tylko po nie, ponieważ zdecydowanie lepiej przyjmować „Human” w całości.
W 2011 roku ukazało się wznowienie czwartej płyty Death, które opublikowane zostało nakładem Relapse Records i Perseverance Holdings Ltd. Wydawnictwo zostało na nowo zmiksowane, a także uzupełnione o utwory bonusowe – zwykle archiwalne nagrania pochodzące z kilku sesji nagraniowych, które odbywały się w 1991 roku. Co ciekawe, album zmiksowano ponownie nie z powodu słabej jakości oryginalnego procesu, ale dlatego, że... firma Sony zgubiła oryginalne nagrania pochodzące z początku lat 90.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie
Mam ich live in LA, zdaje się, dziwna muza.
26.10.2023 16:15