Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Jeźdźcy sprawiedliwości”, czyli genialne pomieszanie. Nasza recenzja!

Książka, film
|
28.01.2022

Właśnie na VOD pojawi się jeden z najciekawszych skandynawskich filmów roku 2021, „Jeźdźcy sprawiedliwości”. Warto zapoznać się z produkcją, która na wielu polach wypada po prostu znakomicie.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Jeźdźcy sprawiedliwości” - kadr z filmu
„Jeźdźcy sprawiedliwości” to jedna z najciekawszych tegorocznych premier

Anders Thomas Jensen, duński reżyser i scenarzysta, ma już na swoim koncie Oscara, którego otrzymał pod koniec XX wieku za film pt. „Valgaften”. W swoim bogatym i pełnym znakomitości CV ma takie produkcje jak „Jabłka Adama”, „Wszystkowiedząca”, „W lepszym świecie” czy „Błyskające światła”. Ostatnim jego dziełem jest film zatytułowany „Jeźdźcy sprawiedliwości” (org. „Retfærdighedens ryttere”), który miał swoją festiwalową premierę już w 2020 roku, ale z powodu pandemii jego kinowa premiera była przesuwana. W końcu film zadebiutował również w polskich kinach, we wrześniu 2021. Nietypowe dla reżysera połączenie kryminału i akcji już zostało docenione najważniejszymi nagrodami filmowymi w Danii.

Teraz film „Jeźdźcy Sprawiedliwości” dostępny jest na platformie VOD >> 

Pomijając doświadczonego i cenionego twórcę, „Jeźdźców sprawiedliwości” warto obejrzeć również z powodu obsady – grają w nim Nikolaj Lie Kaas, Lars Brygmann, Nicolas Bro oraz chyba jeden z najbardziej znanych europejskich aktorów, Mads Mikkelsen. Wszystko składa się w idealną całość, ale... nie należy przecież oceniać książki po okładce.

"Jeźdźcy sprawiedliwości" na VOD
Film „Jeźdźcy sprawiedliwości” dostępny jest na VOD

Twórczy miszmasz i przebłysk geniuszu

Jeśli oglądałeś „Jabłka Adama” Jensena i byłeś pod wrażeniem filmu, podobnie będzie z „Jeźdźcami sprawiedliwości”. Gatunkowo to dzieła skrajnie różne, ale w tym wypadku łączy je sposób narracji. Duński reżyser i scenarzysta, jak mało kto, potrafi zaproponować widzowi istną huśtawkę nastrojów – od łzawych i wzruszających scen, aż po gagi rodem z dobrej komedii. W jego najnowszym filmie obok świetnych scen akcji, strzelanin i pościgów znalazło się miejsce na analizę ludzkich problemów, dogłębne spojrzenie na rodzinę i trudności wychowawcze. W niespełna dwugodzinnym filmie Jensen zabiera nas na emocjonalny rollercoaster. Wydarzenia łączą się ze sobą, wątki splatają, a bohaterowie wzajemnie na siebie oddziałują. Wszystko, choć opowiedziane wielopoziomowo, łączy się w spójną i nie dającą o sobie zapomnieć całość.

Historia opowiedziana w „Jeźdźcach sprawiedliwości” obraca się wokół tego, jak ważnym czynnikiem w ludzkim życiu jest przypadek. Ale również algorytmy oraz matematyka. Główny bohater, Markus, opiekuje się swoją nastoletnią córką po tym, jak jego żona zginęła w katastrofie kolejowej. Przerywa misję wojskową, żeby pochować kobietę swojego życia. Przez cały czas bohater przekonany jest, że był to nieszczęśliwy wypadek. Zmienia postrzeganie, gdy w jego drzwiach pojawia się Otto – matematyk, który był jednym z ocalałych. Przekonuje on Markusa, że był to zamach bombowy. Były wojskowy analizuje sytuację i zgadza się z nieznajomym. Od tamtej pory działają razem, żeby zemścić się na zamachowcach. Tych wskazują im algorytmy. Rozpoczynają pełną niebezpieczeństw misję odwetową.

Kadr z filmu "Jeźdźcy sprawiedliwości"
„Jeźdźcy sprawiedliwości” – akcji w nim nie brakuje!

Brzmi jak jeden z filmów sensacyjnych sprzed kilku dekad? Brzmi. Krwawy trailer tylko to potwierdza? Zgadza się. Ale nie dajcie się zwieść – to tylko powierzchowne spojrzenie na to, co do przekazania ma nam Anders Thomas Jensen. Pod przykrywką sztampowej opowieści o odwecie analizuje on nie tylko ludzkie zachowania, ale również konotacje rodzinne. Marcus, choć tragedia zbliża go do córki, z którą nigdy nie miał po drodze, wciąż nie jest w stanie osiągnąć z nią całkowitego porozumienia. Oboje przeżywają podobne emocje, ale nie do końca potrafią je przekazać. Oboje chcą tego porozumienia, ale brak zbieżności charakterów i problemy z wyrażaniem uczuć wciąż stoją im na przeszkodzie. Gdzieś pośród wybuchów, strzelanin i pościgów widzimy kluczowy w całej historii wątek. O bezwarunkowej miłości, ludzkich odruchach i próbie okazywania uczuć.

Obie te historie – pełna krwawych wydarzeń misja odwetowa oraz walka o akceptację najbliższej osoby – cały czas się przeplatają. Nie dzieją się obok siebie, ale jednocześnie. To duża siła filmu, którego gatunkowe sklasyfikowanie jest bardzo trudne. Ale taki zamysł miał Jensen. Film pod przykrywką „skandynawskiego Bonda” ma przynieść nam znacznie więcej emocji i pola do analiz, niż jakiekolwiek inne kino sensacyjne. Jednocześnie wszystko doprawione jest czarnym humorem i szczyptą absurdu. Każda przyprawa w tym daniu została jednak odmierzona znakomicie, co jest zasługą jego twórcy.

W tym szaleństwie jest metoda!

Jeśli oczekujecie od „Jeźdźców sprawiedliwości” bezmyślnego kina akcji rodem z Hollywood, to musicie poszukać gdzie indziej. Akcji – utrzymanej w ramach granic prawdopodobieństwa – w filmie nie brakuje, ale ma on do przekazania znacznie głębszą historię. Reżyser za wszelką cenę stara się, żeby pośród scen o krwawej zemście nie uciekał nam z oczu najważniejszy wątek. Wątek rodzinny głównego bohatera. Po obejrzeniu zwiastuna filmu miałem wątpliwości, czy doszukam się w nim jakiejś głębi, ale bardzo się myliłem. To złożony, dobrze opowiedziany i napisany film, który w unikatowy sposób łączy ze sobą różne gatunki. Anders Thomas Jensen – jak to ma w zwyczaju – wykonał mistrzowską pracę.

Michał Grzybowski

 

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie