Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Film na weekend: „Wieloryb”. Dwa Oscary i genialny Brendan Fraser

Książka, film
|
02.06.2023

Do VOD trafił jeden z najgłośniejszych filmów ostatnich miesięcy, doceniony dwoma Oscarami „Wieloryb” w reżyserii Darrena Aronofskiego. Choć nie jest to kino z gatunku lekkich i przyjemnych, zdecydowanie warto zapoznać się z tą głośną produkcją.

Tagi: film dla faceta po 40.

 „Wieloryb”
Brendan Fraser w roli swojego życia | fot. mat. pras.

Gdy „Wieloryb” (ang. „The Whale”) miał swój festiwalowy debiut we wrześniu 2022 roku, wszyscy byli zgodni – to dzieło na miarę Oscara. Może nawet nie jednego. Wszystko dlatego, że w tym filmie znalazło się wiele aktorskiej jakości, ale również reżyserskiego sznytu. Potwierdzenie przyszło w lutym tego roku, gdy film w końcu trafił do kin na całym świecie. Mający okazję zapoznania się z nim podkreślali, że to dzieło, które działa na wyobraźnię. Że to w końcu film, który opowiada o ważnych kwestiach ludzkiej egzystencji.

Akademia była podobnego zdania, przyznając „Wielorybowi” dwa Oscary – jeden trafił do osób odpowiedzialnych za charakteryzację, drugi natomiast do Brendana Frasera, odtwórcy głównej roli. Oba zostały przyznane całkowicie zasłużenie. W końcu, po kilku miesiącach od kinowej premiery, najnowszy film Aronofskiego („Requiem dla snu”, „Czarny łabędź”, „Pi”) trafił do najpopularniejszych serwisów VOD. To doskonała okazja dla tych, którzy nie zdecydowali się na kinowy seans tego głośnego dramatu.

„Wieloryb” – fabuła filmu

Chorobliwie otyły Charlie mieszka sam w niewielkim mieszkaniu. Funkcjonuje gdzieś na marginesie społeczeństwa, zapomniany i odizolowany. Jako nauczyciel angielskiego może pracować zdalnie, ale nie ma na tyle odwagi, żeby pokazać w kamerce swoją twarz. Jego życie naznaczone jest cierpieniem.

Choć już brakuje mu sił i motywacji, decyduje się na jeszcze jeden zryw. Chce odzyskać kontakt z nastoletnią córką. Tą samą, którą porzucił wraz z matką dekadę wcześniej. Choć nie ma nadziei na powodzenie, nawiązuje kontakt z Ellie. Początkowo ich relacje się nie układają, ale po jakimś czasie pojawia się światełko w tunelu. Zbuntowana dziewczyna dostrzega, że jej ojcu faktycznie na niej zależy. Dla Charliego to impuls do działania. Wciąż tli się w nim bowiem nadzieja na odkupienie.

„Wieloryb” – plakat
„Wieloryb” – plakat | mat. pras.

Nic co ludzkie, nie jest mi obce

Już sam skrót fabuły jasno pokazuje, z jakim filmem mamy do czynienia. Tematyka jest trudna, ale co ciekawe – to duża zasługa Aronofskiego – nieprzytłaczająca. Bo choć bohater zmaga się z wieloma problemami, reżyser co jakiś czas zaznacza, że wciąż tli się nadzieja. Wszystko natomiast okrasza nieco ironicznym, subtelnym humorem. Dzięki temu skupiamy się raczej na zmaganiach głównego bohatera, a nie dajemy się przytłoczyć pesymizmowi. To ważne, ponieważ twórca wcale nie miał zamiaru stworzyć filmu z podtekstem społecznym, z którego biłoby – „otyłość cię zabije”.

To film o człowieku i jego problemach, ale ujętych w sposób uniwersalny. Równie dobrze na jego miejscu mógłby być mężczyzna walczący z chorobą alkoholową, depresją czy nowotworem. Bo „Wieloryb” to nie film o otyłości, ale o ludziach i ich relacjach. O tym, jak jedna decyzja może wpłynąć na życie całej rodziny. Jak jeden pochopnie wykonany ruch może wszystko zmienić. Co jednak ważne, to również film o nadziei, ponieważ Charlie cały czas wierzy, że uda mu się naprawić błędy z przeszłości. I choć jest wrakiem człowieka, który nie jest sobie w stanie poradzić z prostymi codziennymi czynnościami, wciąż ma sprawny umysł. Wciąż może wszystko odwrócić, odbudować, odmienić.

„Wieloryb” tak bardzo wpływa na nasze postrzeganie również dlatego, że to film intymny. Wszystko zamknięte zostało bowiem w jednym niewielkim mieszkaniu, w którym mieszka Charlie. Fabuła kręci się wokół kilkorga bohaterów, którzy wchodzą ze sobą co najwyżej w interakcje słowne. Aronofsky postawił przede wszystkim na dialogi, a ponieważ jest mistrzem w swoim fachu – nie jest to dzieło przegadane czy monotonne. Warto przed rozpoczęciem seansu pamiętać, że film powstał na podstawie sztuki teatralnej stworzonej przez Samuela D. Huntera (również on napisał scenariusz „Wieloryba”). To wyjaśnia skromną budowę filmu, w którym wszystko dzieje się na kilkudziesięciu metrach kwadratowych. Nie ma w nim scenograficznego rozpasania znanego z „Requiem dla snu” czy „Czarnego łabędzia”. Warto w tym miejscu docenić twórcę, który wyszedł ze swojej strefy komfortu, a i tak dał nam film na wielu płaszczyznach wyjątkowy.

Na koniec zostawiłem to, co w mojej ocenie jest najlepsze w „Wielorybie”, czyli aktorstwo. Brendan Fraser już dawno nie jest wysportowanym przystojniakiem znanym z serii filmów „Mumia”. Aktor od dłuższego czasu zmaga się z własnymi demonami, które doprowadziły go na margines aktorskiej egzystencji. Dostał od Aronofskiego szansę na oczyszczenie i skorzystał z niej w najlepszy z możliwych sposób. Gra po prostu genialnie, zachwycając mimiką i gestykulacją, przyciągając autentycznością. Nie zawsze zgadzam się z decyzjami Akademii, ale przyznanie Oscara odtwórcy roli Charliego popieram w stu procentach. Fraser przyćmił wszystkich. Co ważne, bohaterowie drugoplanowi również wypadają przekonująco – przede wszystkim młodzi Sadie Sink („Stranger Things”) oraz Ty Simplins („Jurassic World”, „Iron Man 3”).

Kino ludzkich problemów

„Wieloryb” nie jest filmem łatwym. Oglądanie zmagań Charliego bywa momentami wymagające, niemalże bolesne. Jakbyśmy współodczuwali, identyfikowali się z nim. To jednak zaleta, ponieważ oznacza, że twórcy oraz aktorzy wykonali swoje zadanie zgodnie ze sztuką. Na pewno ważne w kontekście klimatu filmu jest to, że daje on nadzieję na pozytywne zakończenie. Że my, podobnie jak główny bohater, cały czas gdzieś z tyłu głowy mamy myśl, że to może się udać; że wszystko zakończy się happy endem. Jeśli ktoś lubi kino naturalistyczne, opowiadające o losach zwykłych ludzi, to zdecydowanie powinien sięgnąć po „Wieloryba”. Nie ma w nim miejsca na wybuchy, wystrzały i efekty specjalne – zasiada się do niego po to, żeby przeżyć coś głębszego. Dlatego to tak ważny i dobry film.

„Wieloryb” trafił do VOD – można (za opłatą) wypożyczyć go między innymi w Canal+, Polsat Box Go, Rakuten oraz Player.pl.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie