Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Chrzciny” – wsi spokojna, wsi wesoła... Recenzja polskiej komedii obyczajowej

Książka, film
|
15.11.2022

Katarzyna Figura, Maciej Musiałowski, Michał Żurawski, Tomasz Schuchardt, Agata Bykowska – to tylko część imponującej obsady filmu „Chrzciny”. Produkcja utrzymana w gatunkowych ramach komedii obyczajowej trafi do kin już 18 listopada.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Chrzciny” – kadr z filmu
Ksiądz i Marianna – bohaterowie filmu „Chrzciny” | fot. Grzegorz Ziemiański

Jakub Skoczeń, który ma na koncie takie filmy jak „Ballada o Sałapatku” czy „Żuławski o Żuławskim”, jest reżyserem filmu „Chrzciny”. Naszpikowanej gwiazdami polskiego kina produkcji, do której scenariusz napisali wcześniej wspomniany reżyser oraz Iwo Kardel. Z wielu powodów to jedna z najbardziej oczekiwanych tegorocznych premier. To zasługa nie tylko wspomnianej obsady, ale również historii, którą twórcy zdecydowali się zaprezentować w komedii obyczajowej.

Zanim jednak o niej, warto wymienić odtwórców głównych ról, którymi są: Katarzyna Figura, Maciej Musiałowski, Agata Bykowska, Michał Żurawski, Agata Bykowska, Jakub Wieczorek oraz Marta Chyczewska. Imponujące! To jednak dopiero połowa, a może nawet ćwierć sukcesu, dlatego przejdźmy do kolejnych elementów, które stanowić mogą o sile tej ciekawie zapowiadającej się produkcji.

„Chrzciny” – fabuła filmu

Przenosimy się do grudnia 1981 roku na niewielką polską wieś. Główna bohaterka filmu, Marianna, postanawia wykorzystać rodzinną uroczystość – chrzciny najmłodszego wnuka – do rozmowy i pojednania swojej skłóconej od wielu lat rodziny. Jako gorliwa katoliczka nie może pogodzić się z faktem, że jej własna rodzina nie żyje według kościelnych przykazań.

Gdy wydaje się, że plan Marianny zaczyna działać, generał Jaruzelski ogłasza stan wojenny. Bohaterka, wiedząc, że w tych okolicznościach nie uda jej się pojednać rodziny, postanawia zataić ten fakt, żeby doprowadzić swój plan do szczęśliwego końca. To kłamstwo doprowadza jednak do lawiny nieoczekiwanych i nieoczywistych konsekwencji, które sprawiają, że sytuacja wewnątrzrodzinna zmienia się w kierunku, którego nikt się nie spodziewał.

„Chrzciny” – plakat
Plakat promujący film „Chrzciny”  | mat. pras.

Aktorstwo najwyższych lotów

Najmocniejszą stroną filmu „Chrzciny” są jego bohaterowie. Ciekawie napisani i naprawdę dobrze zagrani. Mający charakter – dobre oraz złe strony, zalety i przywary. Analiza psychologiczna członków skłóconej rodziny to prawdziwa przyjemność. Ich relacje są skomplikowane, często trudne w jednoznacznej ocenie, ale to właśnie wielka moc produkcji Skoczenia. Choć tytuł sklasyfikowany został jako komedia obyczajowa, sam raczej nazwałbym go dramatem obyczajowym. Nie brakuje w nim bowiem sytuacji, niekiedy opowiedzianych w lekki sposób, które pokazują, jak toksycznie na relacje międzyludzkie wpływają takie zagadnienia, jak źle rozumiana wiara, ale również zazdrość czy chciwość. Dobrze pokazane są również wady i zalety polskiej wsi, gdzie osadzono akcję filmu.

Ta złożoność charakterów bohaterów, którzy zostają wrzuceni w konkretną sytuację – w tym wypadku rodzinną uroczystość – przekłada się również na błyskotliwe dialogi. To właśnie dzięki nim możemy dowiedzieć się, jak dziwne relacje panują w rodzinie Marianny. Nie na tyle jednak dziwne, żeby nazwać je nierealistycznymi. Każdy znajdzie w nich coś znajomego, coś, co kojarzy z opowiadań, a może nawet własnych doświadczeń. To ukłucie realizmu to kolejna zaleta „Chrzcin”. Filmowy naturalizm to coś, co polskim filmowcom wychodzi naprawdę dobrze. Doskonałym przykładem niech będzie „Cicha noc” Piotra Domalewskiego. Oba tytuły są na wielu płaszczyznach do siebie podobne.

Jedynym zastrzeżeniem, jakie mam w stosunku do „Chrzcin”, jest rozwleczenie akcji. Warstwa narracyjna, z powodu natłoku bohaterów i wątków pobocznych, staje się momentami nieco zbyt ślamazarna. Nawet nie chodzi o to, że trudno się w tym wszystkim połapać, bo – mimo wszystko – dość łatwo, ale zwyczajnie akcja trochę zbyt często zwalnia, przedłużając niepotrzebnie dotarcie do naprawdę dobrego finału. Co jednak ważne, gdy skupi się przede wszystkim na społeczno-socjologicznym aspekcie „Chrzcin”, nie jest to dużym problemem. Wiele po prostu zależy od tego, czego widz oczekuje od określonego tytułu. W tym wypadku nie należy spodziewać się fabularnych wodotrysków.

Bohaterowie filmu „Chrzciny”Bohaterowie filmu „Chrzciny” są... oryginalni | fot. Grzegorz Ziemiański

Aspekt humorystyczny filmu jest zaznaczony, ale sytuacji czy scen typowych dla komedii w „Chrzcinach” nie ma zbyt wielu – to przede wszystkim dzieło obyczajowe z elementami dramatu. Ponieważ lekkie w budowie i przekazie, twórcy nie zdecydowali się jednak na przypisanie tego gatunku w przygotowywanych przez siebie materiałach. A szkoda, bo w mojej ocenie bardziej oddawałoby klimat filmu.

Może nie dla wszystkich, ale...

Najmocniejszą stroną filmu Jakuba Skocznia są aktorzy, a także odegrane przez nich, bardzo dobrze napisane role. Jeśli chodzi o casting, twórcy wykazali się dużym wyczuciem. Katarzyna Figura ponownie udowodniła, że dawno wyszła ze swojej szufladki i świetnie sprawdza się również w trudnych, dramatyczno-obyczajowych rolach. Bardzo dobrze wypadł również Maciej Musiałowski.

Warto wybrać się na „Chrzciny” chociażby z powodu popisów wspomnianej dwójki, ale oczywiście nie tylko, o czym wspomniałem we wcześniejszych akapitach. Warto jednocześnie wiedzieć, że tytuł nie oferuje przygody naszpikowanej akcją i nagłymi jej zwrotami – to prostolinijna historia, w której dominującym aspektem jest ten związany z szeroko rozumianą socjologią oraz relacjami społecznymi.

Film „Chrzciny” będzie miał swoją kinową premierę 18 listopada.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie