Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Archiwum 81” – nowy serial grozy Netfliksa straszy i fascynuje [RECENZJA]

Książka, film
|
21.01.2022

Serial „Archiwum 81” wyprodukowany przez Jamesa Wana, jednego z najbardziej cenionych twórców horrorów ostatnich dekad, to prawdziwa jazda bez trzymanki. Wciąga i nie daje o sobie zapomnieć aż do wielkiego finału.

Tagi: seriale

„Archiwum 81” - kadr z serialu
Główna bohaterka serialu „Archiwum 81”

Netflix zapowiedział serial „Archiwum 81” (ang. „Archive 81”) już w ubiegłym roku. Na papierze wszystko wyglądało nieźle, ale wiadomo, jak jest z tytułami na platformie – produkowane na masową skalę, często pogrążają się w przeciętności. Najnowszy serial grozy, który na Netfliksie zadebiutował 14 stycznia, okazał się jednak dziełem z wielu powodów fascynującym, które spotkało się z ogromnym zainteresowaniem na całym świecie.

Zagłębiając się jednak w szczegóły, nie powinno to dziwić. Producentami „Archiwum 81” są Rebeka Sonnenshine („The Boys”) oraz James Wan („Obecność”, „Piła”), za kamerą stanęli natomiast Bobby Bukowski, Nathaniel Goodman oraz Julie Kirkwood. Z taką ekipą twórców nie należało zakładać, że produkcja utonie w morzu przeciętnych netfliksowych seriali. I nie utonęła.

Plakat promujący „Archiwum 81”
„Archiwum 81” – plakat

„Archiwum 81” – o czym opowiada?

Serial opowiada o Danie, który jest archiwistą i pewnego dnia otrzymuje lukratywną propozycję od tajemniczego biznesmena, Virgila Davenporta. Godzi się rozpocząć pracę w znajdującym się na odludziu ośrodku badawczym. Jego zadaniem jest odzyskanie materiału z taśm wideo, które znaleziono w spalonym budynku.

Na VHS-ach znajdują się zapisy ze śledztwa doktorantki antropologii, Melody Pendras, która wpadła na trop niebezpiecznej sekty. Gdy Dan próbuje odkryć, co stało się w latach 90., sam zaczyna obawiać się o bezpieczeństwo. Szybko okazuje się, że musi odkryć prawdę, żeby wyjść z tego zamieszania cało. A historia Pendras jest coraz bardziej mroczna i zagmatwana...

Nowatorsko archaiczny

Serial oparty został na popularnym w Stanach Zjednoczonych podcaście zatytułowanym właśnie „Archiwum 81”. Warto w tym miejscu powiedzieć, że nie należy w recenzjach czy opiniach na temat produkcji Netfliksa zdradzać zbyt wielu fabularnych szczegółów, ponieważ to właśnie odkrywanie historii i układanie kolejnych klocków jest największą jej zaletą. Poznawanie wydarzeń z lat 90. nie tylko fascynuje, ale również przeraża. Ta dwutorowość zaproponowana przez twórców, choć w żadnym wypadku nowatorska, akurat w „Archiwum 81” sprawdza się doskonale.

Szczególnie że historia sprzed trzech dekad opowiedziana jest przy wykorzystaniu techniki „found footage” (amatorskie nagrania wydarzeń prezentowanych z perspektywy kamery – przyp. autor), co jest sprytnym sposobem na odróżnienie obu linii fabularnych. Choć sama technika, popularna na przełomie wieków, ma swoich zwolenników i przeciwników, akurat w przypadku „Archiwum 81” została wykorzystana z dużym wyczuciem. Nawet osoby, które za tą formą narracji nie przepadają – jak niżej podpisany – nie powinny podczas seansu specjalnie narzekać, a już na pewno – czuć się zniechęcone.

„Archiwum 81”. Kadr z serialu
Mamoudou Athie w serialu „Archiwum 81”

Serial może podobać się również, jeśli chodzi o pracę kamery czy ujęcia. Twórcy – chyba nawet specjalnie tego nie ukrywając – czerpali inspiracje od najlepszych. W „Archiwum 81” czuć klimat takich produkcji jak „Lśnienie” Stanleya Kubricka, „Z Archiwum X”, kultowego serialu z lat 50. „Strefa mroku” czy nawet „Solaris” Stanisława Lema (i filmu Andrieja Tarkowskiego na podstawie książki). Te wszystkie dzieła niespecjalnie do siebie pasują? Może, ale odpowiedzialni za stworzenie serialu wybrali takie ich elementy, niekiedy nawet detale, że wszystko tworzy spójną i – to chyba najważniejsze – przerażającą oraz działającą na wyobraźnię całość.

Warto w tym miejscu podkreślić jeszcze, że „Archiwum 81” nie straszy jump scare’ami, trupami wypadającymi z szafy czy strugami krwi oblewającymi ściany. Od samego początku produkcja budzi niepokój, pobudza do działania wyobraźnię, zmusza do analizy wydarzeń, nawet najdrobniejszych detali. Nie daje przez to o sobie zapomnieć, a kolejne odcinki pochłania się jeden po drugim. Wszystko po to, żeby poznać prawdę, rozwiązać zagadkę i zobaczyć, jakie było zakończenie. A to, choć bez wielkich fajerwerków, jest naprawdę satysfakcjonujące. Ale więcej nie powiem, bo to już musicie zobaczyć sami.

Czy warto obejrzeć „Archiwum 81”?

„Archiwum 81” to dziwny serial – z jednej strony nowoczesny, ale z drugiej będący ukłonem w stronę starszych filmów grozy. Chociażby z tego powodu każdy miłośnik horrorów znajdzie w nim coś dla siebie i zanurzy się w naprawdę ciekawą oraz świetnie poprowadzoną historię. Trwające nieco ponad siedem godzin osiem odcinków to nieustające budowanie napięcia, poznawanie historii i zaciekawienie. No i, oczywiście, ciągłe poczucie niepokoju.

Brawo, bo wielu twórcom nie udaje się utrzymać emocji u widzów na tak wysokim poziomie przez tak długi czas. Efekty specjalne, scenografia, obsada (Mamoudou Athie, Dina Shihabi, Evan Jonigkeit) – bez zastrzeżeń. Nie ma wątpliwości co do tego, że „Archiwum 81” to jedna z najciekawszych serialowy premier Netfliksa ostatnich miesięcy!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie