Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Golas vs „wypas”, czyli jak ubogie potrafią być auta

Samochody
|
30.09.2020

Nikt chyba nie wierzy, że za najniższą kwotę w cenniku dostanie bogato wyposażony samochód. Ale szanujmy się – są jakieś standardy. Tymczasem nawet w 2020 r. na rynku występują auta bez manualnej klimatyzacji czy choćby radia. A różnic między najuboższymi i najbogatszymi odmianami jest znacznie więcej. Zapraszamy na krótki przegląd i z góry przepraszamy za drastyczne zdjęcia.

Różnice w wyposażeniu samochodów
Oto wyposażenie klasy „premium” – po lewej „wypas”, po prawej wycofany z polskiej oferty Audi golas

Zawsze ten sam schemat – na fotografiach w katalogach producenci prezentują samochody tylko w najdroższych wersjach wyposażeniowych. Ale atrakcyjna „cena już od…” dotyczy bazowej odmiany, często wybrakowanej pod względem wyposażenia. Zachęcony ładnymi obrazkami przychodzisz do dealera, pytasz o wersję podstawową, a jej nawet nie ma wystawionej w salonie. Bo jak tu skusić klienta autem na malutkich stalowych felgach, z kołpakami, czarnymi klamkami i wielką, czarną dziurą w desce rozdzielczej zamiast radia?

O ile takie rozbieżności są jeszcze zrozumiałe w przypadku tańszych marek, to ciężko je zaakceptować u producentów aut z segmentu premium. Jeszcze do niedawna sztandarowym przykładem w tej kategorii było Audi, które oferowało kosztującego 139 tys. zł SUV-a Q3 z ogromną półką na smartfona, portfel i klucze w środkowej części deski rozdzielczej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że normalnie w tym miejscu jest dotykowy ekran systemu multimedialnego. I chyba polskie przedstawicielstwo Audi zorientowało się, że to nie przystoi prestiżowej marce (na Boga, to nie Dacia!), więc dziś Q3 i inne modele radio mają już w standardzie.

Ale jak w tym dowcipie – niesmak pozostał. Co więcej, niektórzy producenci wciąż konkurują ze sobą pod względem skąpstwa i żądania absurdalnych dopłat za podstawowe elementy wyposażenia. Dla kogo w ogóle powstają takie wersje? To tylko wabiki, bo klienci i tak najczęściej doposażają swoje wymarzone auta w brakujące udogodnienia albo od razu wybierają droższe odmiany. Przygotowaliśmy dla was zestawienie kilku najbogatszych wariantów z ich „ubogimi krewnymi”. Uprzedzamy – czasami naprawdę ciężko nie złapać się za głowę.

Dacia Duster

Dacia Duster Access
Dacia Duster Prestige

Myśleliście, że zaczniemy to zestawienie od Dacii Sandero? Nic podobnego. Rumuński producent chyba z poczucia przyzwoitości nie umieścił w konfiguratorze Sandero wersji Access straszącej klientów niepolakierowanymi zderzakami, klamkami i obudowami lusterek. Za to można już zobaczyć, jak w tej samej konfiguracji wygląda Duster. Tyle że to żadna atrakcja i nic szokującego, bo wiadomo, że skądś musiała się wziąć znacznie niższa cena niż za auta konkurencji. Dobrze wyposażona Dacia kosztuje tyle, co bazowe odmiany samochodów konkurencji.

Dacia Duster Access wnętrze
Dacia Duster Prestige wnętrze

I co? W podstawie nie jest dobrze, ale to SUV w cenie auta segmentu A (42 900 zł), więc trudno się gniewać za manualną regulację lusterek, brak radia i klimatyzacji czy nawet za to, że biały lakier wymaga dopłaty 500 zł (!). Przynajmniej są elektrycznie sterowane przednie szyby (a przecież trzeba będzie z nich często korzystać, skoro nie ma klimy) i centralny zamek. Zresztą już w wersji Comfort za 58 100 zł są elektrycznie sterowane szyby tylne i lusterka, klimatyzacja manualna, radio z Bluetooth czy nawet światła przeciwmgłowe. Najbogatsza – Prestige – to wydatek przynajmniej 63 400 zł. W niej znalazło się nawet miejsce na system multimedialny z ekranem dotykowym i kamerą cofania.

Citroën C1

Citroen C1 Live
Citroen C1 JCC+

Francuzi są mistrzami oszczędności? Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że na pokładzie podstawowej wersji Citroëna C1 zabrakło obrotomierza, do otwierania przednich szyb służą korbki, lusterka ustawia się jak na początku lat 90. plastikowymi „patykami”, a „cytryna” nie ma nawet centralnego zamka (!), to śmiało można im przyznać taki tytuł. Co więcej, malutki samochodzik kosztuje prawie tyle samo, co nieco lepiej wyposażony i znacznie większy Duster (41 650 zł). Ale nie trzeba dopłacać za biały lakier, uff!

Citroen C1 Live wnętrze
Citroen C1 JCC+ wnętrze

Co ciekawe już na stronie producenta pojawiają się rozbieżności, jeśli chodzi o wyposażenie podstawowe tego modelu. W cenniku, jak byk, widnieje pozycja „System audio MP3 z radiem cyfrowym (DAB) + Connecting Box + 4 głośniki + sterowanie z kierownicy (bez napędu CD), zawiera antenę krótką DAB (400 mm)”, ale w konfiguratorze radia już nie ma… Nie ma za to wątpliwości odnośnie tego, co oferuje najbogatsza odmiana JCC+ (52 000 zł). Taki samochód ma m.in. 15-calowe, polakierowane na czarno, alufelgi, dwubarwne nadwozie, plastikowe nakładki na błotniki, automatyczną klimatyzację, podgrzewane lusterka i skórzaną kierownicę.

Honda Civic

Honda Civic S
Honda Civic Sport Plus

Współczesne auto kompaktowe bez najmarniejszego radia? Proszę bardzo! Honda służy pomocą, jeśli ktoś ma kaprys wydać prawie 80 tys. zł na samochód bez klimatyzacji i radia (dokładnie 78 200 zł). Trzeba jednak Japończykom oddać, że zaproponowali nieco lepsze rozwiązanie od Niemców i Rumunów, bo w miejscu ekranu dotykowego pojawiła się zaślepka. Z drugiej strony to marnowanie przestrzeni, bo nie można tam urządzić sobie dodatkowej półki.

Honda Civic S wnętrze
Honda Civic Sport Plus wnętrze
 

Maksymalnie zubożona „japonka” nie ma też świateł przeciwmgłowych i porusza się na 16-calowych felgach stalowych z kołpakami. Ale za to już w standardzie ma reflektory FullLED i lusterka oraz klamki w kolorze nadwozia. Przeciwieństwem bazowej wersji S („S” od „Standard”, nie od „Sport”) jest najdroższa odmiana Sport Plus (114 300 zł) oferowana tylko z mocniejszym silnikiem – 1.5 VTEC Turbo zamiast 1.0 VTEC Turbo. A tu w standardzie brakuje już chyba tylko automatycznej skrzyni biegów.

Toyota Corolla

Toyota Corolla Active
Toyota Corolla Executive

Toyota to kolejny japoński producent, u którego wyraźnie widać różnice w wyposażeniu podstawowym i „luksusowym". Ale nie przez brak radia bynajmniej – raczej przez jego obecność. Dzisiejsze trendy stylistyczne nakazują projektantom umieszczać ogromne ekrany pośrodku deski rozdzielczej. Problem w tym, że w najtańszych odmianach nie można przecież zaoferować klientowi takiego ekranu, a zwykły panel radia ciężko już umieścić gdzieś indziej. Corolla Active (77 900 zł) ma więc w jego miejscu paskudnie wystającą z deski rozdzielczej plastikową ścianę z malutkim monochromatycznym wyświetlaczem i przyciskami. Klasa!

Toyota Corolla Active wnętrze
Toyota Corolla Executive wnętrze

Podobnie jak Honda, Toyota jednak miała gest i polakierowała klamki oraz obudowy lusterek. Nie ma co jednak liczyć na reflektory wykonane w technologii LED – takie są tylko światła do jazdy dziennej. Ale bazowa Corolla to też przejaw sztuki, bo chromowane w droższych odmianach listwy w przednim zderzaku są tutaj czarne i przypominają wąsy Salvadora Dalego. Najbogatsza wersja Executive (104 400 zł) ma m.in. tapicerkę półskórzaną, FullLED-y, 17-calowe alufelgi, system bezkluczykowego dostępu i automatyczną klimatyzację. No i ten ekran przede wszystkim. Jest różnica.

Peugeot Rifter

Peugeot Rifter Active
Peugeot Rifter GT Line

Ten samochód przedstawia najlepiej z całej „konkursowej” piątki, jak bardzo może różnić się wygląd zewnętrzny w zależności od wybranej wersji. Chociaż Rifter w każdej odmianie jest osobowy (rolę dostawczaka pełni jego brat – Partner), to bazowy wariant Active (81 950 zł) sprawia wrażenie auta do roboty. I nie, to nie jest standard w tym segmencie, bo takie np. podstawowe Kangoo ZEN ma przynajmniej polakierowane zderzaki, klamki i obudowy lusterek, a kosztuje tylko 850 zł więcej.Peugeot Rifter Active wnętrzePeugeot Rifter GT Line wnętrze

Najuboższy Rifter może za to być dumny z czujnika zmierzchu, 6 poduszek powietrznych, manualnej klimatyzacji, elektrycznych lusterek i szyb z przodu oraz przesuwnych drzwi tylnych po obu stronach (Kangoo ma tylko z jednej). Ale tu znowu pojawia się problem górującego nad deską rozdzielczą ekranu – zamiast niego jest tona brzydkiego plastiku. Za to najbogatsza wersja GT Line (112 700 zł) pod względem stylistyki mogłaby konkurować z modnymi crossoverami, ale sporo rzeczy wciąż pozostaje na liście opcji (np. systemy bezpieczeństwa, kamera cofania, czujniki parkowania z przodu, adaptacyjny tempomat czy podgrzewane fotele z przodu).

Złoty środek

Sztuką jest wybrać taką wersję, która będzie już miała wszystko co potrzebne, a jednocześnie nie przepłacić w salonie. Jasne, że można od razu wybrać najbogatszą odmianę i doposażyć ją we wszystko, co tylko jest na liście opcji. Ale to nie jest rozwiązanie, bo wtedy dopłacamy za zupełnie niepotrzebne nam wyposażenie. Z drugiej strony nie dziwi nas, że klienci rzadko kiedy decydują się na najtańsze odmiany, bo tu przecież nie chodzi o samą prezencję wozu. Tak skonfigurowane samochody mają po prostu duże braki, a do najtańszych wersji-widmo często nie da się już nic domówić.

Krzysztof Grabek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie