Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Auto za najniższą krajową – czy da się takie kupić i nim jeździć?

Samochody
|
27.04.2021

Czasami tak się zdarza, że potrzebujemy kupić „na wczoraj” tani używany samochód. Na dojazdy, na grzyby, dla dziecka, do pracy. Dzisiaj na rynku aut używanych nie brakuje ofert za podstawową krajową. Na co zwrócić uwagę przy zakupie tak taniego samochodu? Co go dyskwalifikuje, a co można łatwo naprawić? Gdzie najlepiej szukać tanich aut?

Samochód za jedną pensję
Na co zwrócić uwagę, kupując tani samochód używany? Taki, powiedzmy, za jedną pensję...

Według informacji na stronie rządu najniższe wynagrodzenie na umowie o pracę otrzymuje w naszym kraju niemal 1,7 mln osób. Minimalna pensja w 2020 r. wynosi dokładnie 2,6 tys. zł brutto, czyli około 1920 zł netto. Przyjmijmy zatem, że na potrzeby tego artykuły szukamy samochodu do 2 tys. zł.

Czy da się taki znaleźć i legalnie nim później jeździć? Odpowiedź: z odpowiednim podejściem jak najbardziej! Kluczowa jest tutaj zmiana nastawienia. Przy ograniczonym budżecie nie można ukierunkowywać się na konkretny model, generację czy wyposażenie samochodu. Liczy się przede wszystkim jego stan, dlatego z niektórych rzeczy trzeba zrezygnować. Podpowiadamy, jakie kryteria warto przyjąć, żeby uniknąć nieprzyjemnej niespodzianki w drodze powrotnej z miejsca zakupu.

Jakiego taniego samochodu szukać?

Kiedyś od poszukiwań była giełda samochodowa (kto jeździł do Słomczyna ręka w górę!), ale dziś dużo lepiej sprawdzają się portale ogłoszeniowe, na których bardzo łatwo można ustawić filtry i przebierać tylko w interesujących nas ofertach. Podstawowa zasada brzmi: szukaj tylko aut w swojej okolicy. Samochody w tym budżecie bardzo często okazują się, niestety, złomami, po które nie warto fatygować się na drugi koniec Polski – paliwo swoje przecież kosztuje. Abstrahując od straty czasu, niepotrzebne jeżdżenie na oględziny może znacznie podnieść koszt zakupu. Przy okazji przerejestrowanie auta zakupionego w tym samym powiecie będzie tańsze – zamiast 180,50 zł zapłacisz tylko 81 zł (odpada koszt nowych tablic i naklejki kontrolnej).

Stary samochód
Nie każdy samochód za 2 tys. zł musi tak wyglądać. Ale trzeba być gotowym na trochę rdzy

Po graty daleko jeżdżą tylko fanatycy aut, o których marzyli w dzieciństwie. W tym przypadku nie szukamy jednak upragnionego youngtimera, druga zasada brzmi bowiem: im młodsze auto, tym potencjalnie mniej kłopotliwe. Wbrew pozorom za 2 tys. zł można już kupić (stare) auto z wyższej półki, ale lepiej postawić na młody wiek niż prestiż, bo to ułatwia znalezienie pojazdu w dobrym stanie technicznym.

Najmłodsze będą najmniejsze samochody, czyli te z segmentu A lub B. Unikać należy także skomplikowanych wersji, czyli np. takich z kosztownym w naprawie (pół)automatem czy napędem 4x4. Niektórzy odradzają też zakup pojazdów z jednostkami wysokoprężnymi (bo mogą mieć drogi osprzęt silnka i być bardziej zawodne) czy instalacją gazową (to dodatkowy element, który może „nawalić”).

Małe, miejskie samochody mają też kolejną zaletę – podstawowe naprawy i części do nich będą tanie. O ile nie kupimy rzadko spotykanego u nas modelu, do którego części trzeba będzie ściągać np. z Azji. A potem na nie czekać, gdy auto będzie stało unieruchomione u mechanika – nie po to przecież kupuje się samochód. I tu dochodzimy do następnego punktu, głoszącego że dobrego taniego pojazdu najlepiej szukać wśród najbardziej popularnych modeli w kraju. W Polsce będą to m.in.:

  • Citroën: Saxo i Xsara (w tym minivan Xsara Picasso)
  • Daewoo: Matiz i Lanos (Tico jest już raczej na wymarciu)
  • Fiat: Punto i Seicento
  • Ford: KA i Focus (uwaga na zaawansowaną korozję!)
  • Nissan: Almera i Micra (patrz punkt wyżej)
  • Opel: Astra i Corsa
  • Peugeot: 106 i 206
  • Renault: Clio, Megane i Twingo
  • Škoda Fabia
  • Volkswagen: Polo i Golf

FSO Lanos
W tym budżecie można dostać prawie każdy model Daewoo (fot. Cezary Piwowarski)

Nie znalazłeś na liście swojej ulubionej marki? Nic nie szkodzi. Podczas poszukiwań tak taniego samochodu nie kieruj się stereotypami utrwalanymi przez standardowe poradniki zakupowe. Toyoty za 2 tys. zł wcale nie muszą być najbardziej niezawodne, a daewoo czy peugeoty najbardziej awaryjne. Co więcej, to właśnie auta z tej drugiej grupy mają szanse być bardziej zadbane.

Dlaczego? Chociażby z tego powodu, że skoro kiedyś już się zepsuły, to ktoś musiał je naprawić i coś w nich wymienić. Samochody teoretycznie „bezobsługowe” po kilkunastu latach użytkowania mogą być już mocno wyeksploatowane i nadawać się wyłącznie na szrot, bo ich renowacja nie będzie opłacalna (tanich aut zazwyczaj nie kupuje się na lata, tylko do pierwszej poważnej usterki). Druga rzecz – auta o kiepskiej renomie znacznie bardziej tracą na wartości, a to oznacza, że w cenie wspomnianej już starej toyoty da się kupić o kilka lat młodszego fiata czy citroëna.

Papiery w cenie

Wartość samochodu podnoszą ważne badanie techniczne i polisa OC, dlatego warto zadbać by auto je miało. Z prostego powodu – po zakupie przynajmniej na jakiś czas odpada ich koszt. Wymagane badanie na Stacji Kontroli Pojazdów kosztuje 99 zł, a to przecież 5% wartości pojazdu. By uniknąć płacenia za ubezpieczenie czy wykonanie badania technicznego niektórzy przesiadają się co roku do innego grata. „Cebulactwo”? Takim osobom należą się raczej wyrazy uznania, bo rokrocznie udaje im się przeprowadzić niezwykle skomplikowaną operację (poprzedniego „szrota” trzeba przecież sprzedać).

Ważne badanie techniczne jest też istotne z innego powodu – potwierdza dobry stan pojazdu. A przynajmniej taki, że nie strach wyjechać nim na ulice. Owszem, różnie u nas bywa z tymi badaniami, bo część z nich jest wykonywana po znajomości, ale zawsze to jakiś argument. Jeśli interesujący cię samochód ma instalację gazową, dowiedz się, jak długo ważna będzie homologacja na butlę – jej przedłużenie kosztuje aż 200 zł, a to 10% zakładanego budżetu. Idealnie byłoby jeszcze, gdyby poprzedni właściciel przekazał nam z samochodem drugi komplet opon (tj. zimowych lub letnich), ale raczej nie ma co liczyć na ich dobry stan.

Auto za tysiaka
Pod uwagę warto brać tylko samochody zarejestrowane w Polsce (fot. Lukas 3z)

„Świeżo sprowadzony”, „opłacony”, „z Niemiec” – te wyrażenia dyskwalifikują dane ogłoszenie, nawet jeśli cena jest atrakcyjna, a lista wyposażenia długa. Nikomu nie opłaca się sprowadzać ekstremalnie tanich aut do Polski. Wystarczy policzyć koszt transportu i mamy odpowiedź dlaczego – handlarz przecież coś musi zarobić na sprzedawanym produkcie, a jeśli wystawia go za mniej niż 2 tys. zł, to musiałby go dostać za darmo, żeby przyniósł mu sensowny zysk. Z drugiej strony to nie musi być auto z polskiego salonu. Jeśli ktoś je sprowadził kilka(naście) lat temu, to nie powinniśmy go przekreślać. Pamiętaj – liczy się stan.

Stan dobry, ale nie znakomity

Zwracając uwagę na stan pojazdu, nie oczekuj jednak, że będzie to wypolerowana „nówka” błyszcząca jak auto z salonu. Chodzi raczej o to, żeby samochód był bezpieczny w jeździe, a jednocześnie nie trzeba było do niego dużo dorzucać. Lepiej nastawić się na to, że defektów takich jak wgniotki, rysy, odpryski czy wybrakowane elementy wnętrza będzie sporo. Nie zdziw się też, jeśli podczas oględzin znajdziesz autorskie patenty właściciela na usterki, których nie opłacało mu się naprawiać. Mając taki budżet, nie można specjalnie wybrzydzać. Naszym zdaniem powinieneś jednak zrezygnować z zakupu, jeśli:

  • badanie techniczne jest nieważne
  • widoczne są spore ubytki w karoserii czy podłodze (auto nie przejdzie przeglądu)
  • przednia szyba jest pęknięta (duży koszt wymiany)
  • występują luzy na przekładni kierowniczej (patrz punkt wyżej)
  • auto źle hamuje lub nie hamuje wcale (nie warto ryzykować)
  • koła nie stoją prosto względem podłoża (konieczny remont zawieszenia)
  • silnik nie odpala lub dławi się i gaśnie (może wymagać remontu)
  • brakuje oleju (silnik może być zatarty = remont)
  • auto ściąga podczas jazdy na wprost (może być po solidnym wypadku)

Skorodowany błotnik? Wgnieciony zderzak? Rysa przez całą karoserię? Niedziałająca klimatyzacja? Wyłamana klamka? Poplamiony fotel? Jeśli denerwują cię takie rzeczy, zdecydowanie powinieneś zwiększyć swój budżet. Od samochodów za podstawową krajową należy wymagać tylko tyle, by jeździły i nie stwarzały zagrożenia na drodze.

Krzysztof Grabek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie