Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Megadeth – „Peace Sells... but Who's Buying?”

Muzyka
|
30.01.2023

Drugi album w dorobku Megadeth okazał się z kilku powodów przełomowy. Dowiódł, że decyzja Mustaine’a o założeniu własnej formacji była słuszna. Miał też wpływ na rozwój muzyki thrashmetalowej. Wydana w 1986 roku płyta to dla miłośników gatunku tytuł kultowy.

„Peace Sells... but Who's Buying?” - okładka płyty
Okładka płyty „Peace Sells... but Who's Buying? | mat. pras.

Miałem już przyjemność wskazać pięć najlepszych albumów Megadeth, a także przyjrzeć się bliżej procesowi nagrywania płyty „Rust in Peace”, bezsprzecznie najlepszej w dorobku Amerykanów. Pod względem muzycznej jakości niewiele słabiej wypada „Peace Sells... but Who's Buying?”, drugi album w dorobku Mustaine’a i spółki.

Nie można oczywiście powiedzieć, że debiut Megadeth w postaci „Killing Is My Business... and Business Is Good!” wypadł źle. Co to, to nie! Na pewno jednak na kolejnej płycie zespół poprawił to i owo, dodając do swojej twórczości więcej przebojowości. To właśnie z tego powodu „Peace Sells... but Who's Buying?” najczęściej umieszczane jest na drugim stopniu podium najlepszych i najważniejszych płyt w dorobku amerykańskiej formacji. Warto dowiedzieć się nieco więcej o okolicznościach jej powstania.

O krok od katastrofy

Powiedzieć, że nagranie drugiego albumu przyszło muzykom z Megadeth z trudem, to jakby niczego nie powiedzieć. Pomijając już zamieszanie z wytwórnią (Capitol Records wykupiło prawa do krążka od Combat Records, co zaowocowało między innymi zmianą producenta), problemem była sytuacja w samym zespole. Gitarzysta Chris Poland i perkusista Gar Samuelson byli w 1986 roku w apogeum uzależnienia od heroiny, dlatego zwykle nie pojawiali się w studiu w wyznaczonych godzinach. W tym samym czasie lider – Dave Mustaine – a także David Ellefson, basissta, byli bezdomni. Nietrudno sobie wyobrazić, że prace w studiu Music Grinder przy Melrose Avenue w Hollywood nie przebiegały zgodnie z harmonogramem.

Jednym pocieszeniem dla wytwórni był fakt, że zespół napisał część utworów, które miały trafić na „Peace Sells... but Who's Buying?” już wcześniej, ogrywając je nawet na koncertach. Zespół nawiązał współpracę z producentem Randym Burnsem, który wykonał wstępny miks nowych kompozycji. Nowa wytwórnia, Capitol Records, w czasie prac nad materiałem zleciła zmianę na stanowisku producenta. Zajął je Paul Lani, który zdecydował się zremiksować to, co przygotował jego poprzednik. Wprowadziło to spore zamieszanie, ale zespół – tak wynikało z zapisów w kontrakcie – nie mógł nic na to poradzić. Ciekawostką niech będzie również fakt, że jedynie Chris Poland miał więcej instrumentów, z których mógł korzystać w czasie sesji nagraniowych. Ellefson i Mustaine mieli… po jednej gitarze. To, jak się niedługo później okazało, wystarczyło, żeby przygotować jeden z najważniejszych metalowych albumów lat 80. XX wieku.

Autorem tytułu, bez wątpienia oryginalnego, drugiej płyty Megadeth jest Dave Mustaine. Zainspirował go tytuł artykułu w „Reader's Digest”, brzmiący „Peace Would Sell But No One Would Buy It”. Mustaine dokonał tylko niezbędnej jego zdaniem modyfikacji. O zdanie pozostałych członków Megadeth nie pytał, ponieważ jak wiadomo – szef zespołu był i wciąż jest tylko jeden.

Zaangażowany politycznie

Brzmienie albumu to klasyczny thrash metal, w którym znalazło się miejsce na wiele gitarowych solówek. Lwią część z nich zagrał Mustaine. Jeśli chodzi o samą muzykę, to również jest dziełem lidera Megadeth. W kontekście analizy „Peace Sells... but Who's Buying?” dużo ciekawiej wyglądają teksty (oczywiście autorstwa Mustaine’a), które są zaangażowane politycznie oraz społecznie. Kilka lat później Ellesfon przyznał w jednym z wywiadów, że lider zespołu uważał, iż muzyka metalowa powinna skupiać się na sprawach ważnych, jak wojna, niepokoje społeczne czy polityka. Krytycy zarzucali później Mustaine’owi, że w wielu sprawach wypowiadał się zbyt pobieżnie lub bez odpowiedniej wiedzy dotyczącej zagadnienia, ale trzeba mu oddać jedno – wiedział, jak zainteresować opinię publiczną swoimi poglądami. W latach 80. płyta metalowa o takim wydźwięku była ewenementem.

Prawdziwy przełom

Wydane 19 września 1986 roku „Peace Sells... but Who's Buying?” okazało się albumem przełomowym. Przede wszystkim dla Mustaine’a i spółki, którzy zyskali sławę oraz pieniądze, ale również dla całego gatunku. Płyta zebrała bardzo pochlebne recenzje i bardzo dobrze się sprzedała. Osiągnięcie 76. pozycji na liście „Billboard 200” było spełnieniem marzeń zespołu oraz wytwórni. Ostatecznie drugi album Megadeth pokrył się na terenie Stanów Zjednoczonych platyną (ponad milion sprzedanych egzemplarzy), dobrze wypadając również na listach w Kanadzie (platyna) oraz Wielkiej Brytanii (srebro).

Takie utwory jak „Wake Up Dead”, „Peace Sells” czy „The Conjuring” miały bezpośredni wpływ na rozwój muzyki metalowej. Zespół często wracał do nich podczas coraz obszerniejszych i przynoszących coraz większe zyski tras koncertowych. Jak wspomniałem na wstępie, „Peace Sells... but Who's Buying?” nie jest najlepszym albumem w dorobku Megadeth, ale wydaje się, że najważniejszym. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę okoliczności, w których powstawał. Gdyby płyta okazała się klapą, niewykluczone, że żywot zespołu zakończyłby się spektakularną porażką. Sukces dał jednak Mustaine’owi motywację do dalszej twórczej drogi, którą wciąż – choć minęło już kilka dekad – podąża.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka
Półka kolekcjonera: Megadeth – „Peace Sells... but Who's Buying?”' disabled="disabled" style="width: 325px; margin: 5px 0 10px 0;"/>

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie