Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wspaniała piątka Megadeth – najlepsze płyty zespołu dowodzonego przez Dave’a Mustaine’a

Muzyka
|
10.08.2022

Megadeth, jeden z najważniejszych zespołów w historii muzyki thrashmetalowej, wydał kilkanaście dobrych i bardzo dobrych płyt. Postanowiłem w poniższym artykule odpowiedzieć na pytanie, które z nich są najlepsze. Wybór nie był prosty!

Megadeth – zdjęcie zespołu
Megadeth – zdjęcie zespołu | fot. mat. pras.

Dave Mustaine, po tym, jak odszedł z Metalliki, postanowił założyć własny zespół. W takich okolicznościach sformowana została formacja Megadeth, która zaliczana jest do czołowych przedstawicieli thrash metalu. Charyzmatyczny i jednocześnie despotyczny lider postawił sprawę jasno – to on jest panem i władcą na swoim dworze. Wymieniał muzyków, kiedy mu to pasowało, narzucając im swoją wolę i wizję twórczą. Dobierał współpracowników, którzy byli w stanie realizować jego artystyczne plany. Sam Mustaine, zwłaszcza na początku, samodzielnie zajmował się komponowaniem i pisaniem tekstów.

Choć taka koncepcja prowadzenia zespołu nie należy do najpopularniejszych, okazała się strzałem w dziesiątkę. Wynika to oczywiście z talentu Mustaine’a, który zachwycał nie tylko jako wybitny gitarzysta, ale również twórca. Zdecydował się nawet na śpiewanie w swoim zespole, co było decyzją odważną. Ma on charakterystyczny, wysoki głos, który nie wszystkim się podoba. Mimo tych przeciwności Megadeth osiągnęło niezaprzeczalny sukces. Zespół wciąż tworzy, a Mustaine niedawno zapowiedział premierę nowej płyty – ta ujrzy światło dzienne na początku września tego roku.

Czy dorówna czołowym wydawnictwom, które pojawiły się pod wspomnianym szyldem? Tego jeszcze nie wiemy, ale konkurencja jest bardzo duża. Zdaniem niżej podpisanego lista najlepszych płyt Megadeth prezentuje się następująco:

5. Youthanasia (1994)

Szósta płyta w dorobku Megadeth ukazała się w 1994 roku. Ciekawostką niech będzie fakt, że pisaniem muzyki i tekstów zajęli się wszyscy występujący wówczas w zespole muzycy – poza Mustaine’em, David Ellefson, Marty Friedman i Nick Menza. Panowie przygotowali prawie 50 minut materiału, co przełożyło się na dwanaście kompozycji (w zremasterowanej w 2004 roku edycji płyty „Youthanasia” dodano kolejne cztery, w tym dwa dema). Wydawnictwo wyróżniało się tym, że było dużo bardziej heavy-, niż thrashmetalowe. Choć zmiana stylu nie przekonała wszystkich miłośników Megadeth, oceniając całościowo – to spójny, ciekawy i przemyślany album.

4. So Far, So Good…So What! (1988)

W przypadku trzeciej płyty z dyskografii mówić możemy już o klasycznym thrashowym uderzeniu. Pod koniec lat 80. Megadeth ciągle się rozwijało, przygotowując coraz to lepsze albumy. Najlepszym na to dowodem jest właśnie „So Far, So Good…So What!”, na którym znalazło się zaledwie osiem kompozycji, za których stworzenie odpowiadał (poza dwoma wyjątkami) wyłącznie Mustaine. Brzmienie jest bezkompromisowe, a teksty dosadnie komentują ówczesną rzeczywistość. Lider Megadeth postarał się, żeby podczas produkcji przesadnie nie „wygładzono” przygotowanej z myślą o „So Far, So Good…So What!” muzyki. To się udało, a efekt może się podobać nawet dziś.

3. Countdown To Extinction (1992)

Po sukcesie czwartej płyty (o niej niżej), oczekiwania względem kontynuacji były ogromne. Dave Mustaine się tym jednak nie przejął, dalej idąc swoją twórczą ścieżką. A że przełom dekad był dla niego okresem życiowej formy twórczej, to ponownie pozytywnie zaskoczył miłośników muzyki metalowej. Na „Countdown To Extinction” pobawił się formą, dodając do brzmienia nieco heavymetalowego sznytu. Okazało się to decyzją słuszną i niezwykle odświeżającą. Na płycie znalazły się tak znakomite kawałki jak „Skin o' My Teeth” i „Symphony of Destruction”. Co jednak ważniejsze, była ona spójna i równa od początku do końca. Dave ponownie udowodnił swoją klasę.

2. Peace Sells…But Who’s Buying? (1986)

Wracamy do początków Megadeth i płyty, która miała ogromne znaczenie nie tylko dla przyszłości zespołu, ale również całej muzyki thrashmetlowej. Po dobrym debiucie przyszło wydawnictwo pod każdym względem lepsze. Spójne stylistycznie, agresywne, bezkompromisowe – taką muzykę w połowie lat 80. XX wieku tworzył Mustaine, który był odpowiedzialny za wszystkie utwory (oczywiście poza coverem „I Ain't Superstitious”), które znalazły się na „Peace Sells…But Who’s Buying?”. Obecnie wydawnictwo uznawane jest za kultowe, a przez wielu określane jest mianem najlepszego w dorobku Megadeth. To prawda, jest wyjątkowe, ale zdaniem niżej podpisanego spod ręki Mustaine’a wyszła jedna lepsza płyta...

1. Rust In Peace (1990)

Jest nią oczywiście „Rust In Peace” z 1990 roku. Dwa otwierające album utwory – „Holy Wars... The Punishment Due” i „Hangar 18” – szybko stały się wielkimi przebojami. Megadeth zaczęło docierać nie tylko do miłośników metalu, ale również mainstreamowych środków przekazu. To zasługa przede wszystkim świetnie skomponowanych kawałków, które wypełniły płytę. Bo, choć mówiło się głównie o dwóch pierwszych, wszystkie utwory na „Rust In Peace” są małymi dziełami sztuki. W pierwszej wersji na krążku znalazło się dziewięć piosenek, natomiast do edycji z 2004 roku dodano jeszcze jeden – „My Creation”. Równie udany. O kulisach powstania czwartej w dorobku Megadeth płyty przeczytacie na łamach naszego portalu – wydawnictwo opisaliśmy na potrzeby cyklu „Półka kolekcjonera”.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie