Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

KAT – burzliwa historia zespołu, który uznawany jest za ikonę polskiego metalu

Muzyka
|
03.02.2022

Założony w 1979 roku zespół KAT uznawany jest za jednego z najważniejszych przedstawicieli polskiej muzyki metalowej. Twórczość grupy określić można mianem wybitnej, czego nie można powiedzieć o zachowaniu muzyków. Ogromne ambicie i różne charaktery sprawiły, że dawni koledzy są obecnie wrogami...

KAT - zdjęcie zespołu
Zespół KAT bez Romana Kostrzewskiego

Obecnie funkcjonują dwa zespoły – KAT oraz KAT & Roman Kostrzewski. Kiedyś koledzy ze studia i ze sceny, Luczyk oraz Kostrzewski, obecnie są wrogami, którzy – gdy tylko nadarzy się okazja – wbijają sobie szpilki. Walczą o prawa do utworów, które kiedyś sami pisali. Grożą procesami, choć wszystkie nieporozumienia wyjaśnić mogą, kontaktując się ze Związkiem Autorów i Kompozytorów Scenicznych, czyli ZAiKS-em. Bo tam co do nazwiska zapisano, kto za jaki element utworu jest odpowiedzialny i kto ma do niego prawa. Jak doszło do tego, że dwaj muzycy, którzy kształtowali brzmienie polskiej muzyki metalowej przez dwie owocne dekady, stanęli przeciwko sobie? Warto zacząć od początku...

KAT powstał na przełomie 1979 i 1980 roku. Założony został w Katowicach przez Piotra Luczyka i Ireneusza Lotha. Niedługo później dołączył do nich basista Tomasz Jaguś, a następnie gitarzysta Ryszard Pisarski. Przez pierwsze lata tworzyli muzykę instrumentalną, ponieważ nie mogli znaleźć odpowiedniego wokalisty. Dopiero w 1981 roku po występie na Silesian Rock do składu dołączony został Roman Kostrzewski. No i tutaj mamy pierwszy problem, o którym Luczyk bardzo często wspomina. Kostrzewski nie był współzałożycielem zespołu, dlatego nie powinien mieć praw do jego twórczości. Oczywiście prawdą jest, że grupy nie zakładał, ale nieprawdą jest, że nie może zarabiać na wybranych piosenkach. Do większości z nich pisał teksty, a niektóre komponował. Zgodnie z prawem – może ich używać jak własnych, co potwierdzają dokumenty ZAiKS-u.

Jak rodziła się legenda...

Wracając jednak do lat 80., maszyna o nazwie KAT po dołączeniu Kostrzewskiego nabrała rozpędu. Zespół zaczął swoją wydawniczą przygodę dość nietypowo, ponieważ od anglojęzycznego albumu „Metal and Hell” nagranego dla belgijskiej wytwórni. Rzecz działa się w 1986 roku. Niedługo później, jeszcze w tym samym roku, światło dzienne ujrzał krążek „666”, czyli polska wersja tego, co na debiucie. Muzyka spotkała się z ciepłym przyjęciem, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Warto wspomnieć chociażby o tym, że w 1987 roku KAT wystąpił dwukrotnie przed Metallicą. Rzecz działa się w katowickim Spodku, co zostało udokumentowane w materiale „38 Minutes of Life”.

Muzycy KAT i Metalliki
KAT i Metallica

W tym samym roku zespół wraz z Dariuszem Gospodarczykiem, Wojciechem Postkiem oraz Andrzejem Puczyńskim, który zmiksował nagrania, przygotował uznawany obecnie za ikoniczny album „Oddech wymarłych światów”. Zanim płyta w ogóle się ukazała, bo trafiła na rynek rok później, w zespole doszło do pierwszych nieporozumień i rozpadu. Loth, Kostrzewski i Luczyk zajęli się innymi projektami, a KAT formalnie przestał istnieć. Do reaktywacji doszło w 1990 roku.

Grupa cieszyła się już dużym uznaniem, ale i wzbudzała kontrowersje. Pojawiały się oskarżenia o szerzenie satanizmu. Oczywiście media pisały głównie o tym, choć zespół od podobnych stwierdzeń zawsze się odcinał. KAT cieszył się przede wszystkim uznaniem wśród polskich fanów metalu. Dodatkowo grupa często pojawiała się jako gość specjalny podczas występów cenionych wykonawców. Lata 90. przyniosły kolejne świetne wydawnictwa – „Bastard” (1992), „...Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach” (1996) oraz „Szydercze zwierciadło” (1997). W 1999 roku dobra passa skończyła się... konfliktami i nieporozumieniami. Zespół ponownie przestał istnieć, a liderzy znów poszli swoimi drogami.

Kolejna reaktywacja nastąpiła w 2002 roku. KAT ruszył w obszerną trasę po Polsce; ta okazała się sukcesem. W tym samym roku formacja zagrała jako support Iron Maiden we wrocławskiej Hali Ludowej. W 2004 roku z grupą KAT pożegnał się Ireneusz Loth, a następnie Roman Kostrzewski. Powodem rozstania się zespołu z wokalistą były niemożliwości dojścia do porozumienia w sprawie linii wokalnych, które przygotował na nowy album („Mind Cannibals”, który ukazał się w 2005 roku, a na którym zaśpiewał Henryk Beck). Perkusista i wokalista założyli swój własny zespół, z którym początkowo prezentowali utwory nagrywane z KAT-em. Występowali krótko pod szyldem „Romek – The End”, żeby ostatecznie przemianować się na KAT & Roman Kostrzewski. Prawa do oryginalnej nazwy pozostały w rękach Luczyka.

KAT – dwie odsłony, ciągła walka

Wydawać by się mogło, że sprawa jest jasna. To przecież nie pierwsza taka sytuacja, że zespół się rozpada, ale liderzy nie chcą zapomnieć o tym, co było kiedyś, więc działają dwie grupy o podobnych nazwach, które czerpią z dokonań przeszłości. Problem w tym, że Luczyk nie mógł i nie wciąż nie może pogodzić się z faktem, że Kostrzewski zarabia na wykonywaniu utworów nagranych z KAT-em, choć oczywiście w świetle prawa może to robić. Panowie przez lata nie szczędzili sobie uszczypliwości. W wielu wywiadach podkreślali, że nie są w stanie się porozumieć. Wydaje się, że dużo bardziej zajadły w całej tej sprawie jest Luczyk, dla którego atakowanie byłego kolegi z zespołu stało się ważnym aspektem życia.

Nie bez znaczenia jest z pewnością również fakt, że dowodzony przez Luczyka KAT od momentu odejścia dwóch najważniejszych członków (nie tylko muzyków, ale i kompozytorów) nie radzi sobie najlepiej. W 2019 i 2020 roku ukazały się płyty „Without Looking Back” oraz „The Last Convoy” z Jakubem Wiglem na wokalu. Obie, mówiąc delikatnie, nie zebrały najlepszych recenzji. Od 2004 roku KAT & Roman Kostrzewski wydali w sumie cztery albumy, które spotkały się z dużo pozytywniejszym przyjęciem ze strony dziennikarzy muzycznych i fanów metalu. Warto nadmienić, że w 2019 roku z zespołu odszedł Ireneusz Loth, a jego miejsce zajął Jacek Nowak.

O konflikcie na linii Luczyk-Kostrzewski zrobiło się ponownie głośno w 2021 roku. Ten drugi wyznał, że choruje na nowotwór i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Jego przyjaciele z rockowych scen postanowili zorganizować koncert charytatywny „Do zobaczenia w piekle”. We wrześniu we Wrocławiu pojawili się Titus, Nergal, Peter, Ślimak, Vogg i wiele innych znakomitości. Jeszcze przed koncertem Luczyk opublikował złośliwy komentarz sugerujący, że Kostrzewski i pozostali zaproszeni goście w rzeczywistości będą grali na koncercie covery utworów KAT-a i przyznał, że nie rozumie sensu zbiórki, skoro Kostrzewski jest ubezpieczony i należy mu się leczenie. Zasugerował, że ten może zwyczajnie chcieć wyłudzić pieniądze od fanów. Reakcja środowiska muzycznego była miażdżąca, a zachowanie Luczyka było krytykowane ze wszystkich stron. Lider zespołu KAT ze swoich słów się nie tylko nie wycofał, ale również dodatkowo podsycał emocje kolejnymi złośliwymi wpisami publikowanymi w mediach społecznościowych.

Szkoda, że w ostatnich latach piękna historia, jaką napisali w latach 80. i 90. Luczyk, Kostrzewski i Loth, została zszargana przez nieporozumienia i przerost ambicji. Pozostaje nam cieszyć się muzyką zespołu KAT, która podobać może się nawet dziś. Kostrzewskiemu natomiast życzyć zdrowia, a Luczykowi – zapomnienia o zaszłościach i skupieniu się na przyszłości.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie